Reklama

Duchowość

Zawsze uśmiechnięte

Niedziela toruńska 2/2015, str. 4-5

[ TEMATY ]

dzieci

niepełnosprawni

pomoc

Ks. Paweł Borowski

S. Justyna z Olą

S. Justyna z Olą

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W serii filmów francuskich zapoczątkowanej w latach sześćdziesiątych XX wieku o dzielnym żandarmie Cruchot pojawiały się siostry zakonne w charakterystycznych, ogromnych, białych nakryciach głowy – kornetach. To Siostry Miłosierdzia św. Wincentego à Paulo zwane popularnie szarytkami. Na terenie dzisiejszej diecezji toruńskiej siostry szarytki zaistniały dużo wcześniej niż na scenie kina francuskiego, bo już w 1694 r., kiedy to w Chełmnie powstał ich pierwszy dom zakonny. Istnieje on do dzisiaj, a siostry, wypełniając swe powołanie poprzez życie według maksymy „Miłość Chrystusa Ukrzyżowanego przynagla nas”, zdają się również i o komediach z Louisem de Funesem nie zapominać, bo z ich twarzy uśmiech nie znika.

Pierwsze wrażenie

Chełmiński klasztor sióstr miłosierdzia znajduje się w pocysterskim kompleksie pochodzącym z XIII wieku. Do zespołu klasztornego należy kościół pw. św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty oraz sam klasztor. Kiedy staje się przed zabytkowymi murami, zionie powagą majestatu. Drzwi otwiera siostra. Uśmiechnięta, mówi, że na nas czekają. Wnętrze typowo klasztorne: długi korytarz, na ścianach obrazy świętych patronów. Czekamy, bo jedna siostra poszła po drugą, tej drugiej nie ma, ale już idzie. Radosne poruszenie. Raczą nas obiadem, potem kawą i ciastem. Jest s. Anna Mamona – specjalistka od historii zgromadzenia. Jest też s. Katarzyna Mierzejewska – specjalistka wprowadzania radosnej atmosfery.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Trochę historii

S. Anna w istocie specjalistka od czasów minionych szczegółowo opowiada. U źródeł działalności szarytek jest postać św. Wincentego à Paulo. Francuski kapłan urodzony w XVI wieku poprzez burzliwe koleje życia i powołania dostrzegł ubóstwo swoich czasów – zarówno materialne, jak i duchowe. W odpowiedzi na to założył Bractwa Miłosierdzia i Zgromadzenie Misji. Służył i ewangelizował, aż na jego drodze stanęła św. Ludwika de Marillac. Jako wdowa uznała, że swe życie poświęci dla ubogich i opuszczonych. To u niej zamieszkały pierwsze siostry pragnące pójść drogą tej samej służby, dając w ten sposób zaczyn nowej wspólnoty nazwanej z czasem siostrami miłosierdzia. Był to rok 1633. Św. Wincenty i św. Ludwika uznali, że miłość Chrystusa nie ma granic, stąd i działalność zgromadzenia winna ich nie mieć, co dało początek działalności misyjnej. A był to rok 1652.

Reklama

Ważną postacią w historii zgromadzenia jest św. Katarzyna Laboure. To jej jako nowicjuszce Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia objawiła się Maryja i przekazała dar Cudownego Medalika. Tym, którzy go noszą i odmawiać będą modlitwę: „O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”, Bóg udzieli wielu łask. Był to rok 1830.

Siostry remontowane

Od s. Katarzyny dowiadujemy się, że nie jest zakonnicą, a miejsce, w którym jesteśmy to nie klasztor. Pomyliliśmy adres? Nie. Szarytki to formalnie rzecz ujmując stowarzyszenie. Od zakonu różni się na przykład nazewnictwem: przełożone to nie matki, ale nadal siostry, a nowicjat to seminarium. Najciekawsze jest jednak składanie ślubów. „Po postulacie i seminarium przyszła szarytka jest posłana do służby Chrystusowi w ubogich we wspólnocie sióstr. Tam kontynuuje formację i przygotowuje się do złożenia ślubów, co po raz pierwszy następuje między 5. a 7. rokiem powołania. Składa śluby czystości, posłuszeństwa, ubóstwa i służby ubogim. Wszystkie szarytki po pierwszych ślubach powtarzają je co roku w Zwiastowanie. Nazywane jest to renowacją, bo rzeczywiście przyjmuje to formę odnawiania wnętrza, sprzątania w nim i układania. To u nas wielkie święto, wielkie poruszenie, taka wiosna” – podkreśla s. Katarzyna. Co roku „remontowane” siostry otrzymują od tych jeszcze przed pierwszymi ślubami klejone przez nie 4 grzybki z marcepana – tradycyjną i symboliczną pamiątkę renowacji. Siostry mające lepić marcepanowe grzybki otrzymują wówczas polecenie: „Wy nie słuchajcie, tylko idźcie na grzyby”.

Reklama

A co z tym klasztorem?” Jesteśmy wspólnotą dla misji. W pełnej wolności żyjemy we wspólnocie po to, by czerpać z niej siłę do wychodzenia do ludzi potrzebujących. Nosimy klasztor w sobie, by móc być dla innych” – wyjaśnia s. Katarzyna.

W Chełmnie

„Nie wystarczy zanieść biednemu porcje chleba i zupy. To potrafi każdy. Ty jesteś służebnicą biednych. Ty jesteś siostrą miłosierdzia, twoja rola jest inna. Żeby ją wypełnić, musisz być zawsze uśmiechnięta i pogodna” – zalecał siostrom św. Wincenty. S. Katarzyna, bardzo żywy przykład tego zalecenia, opowiada: „W ramach wypełniania powołania siostry miłosierdzia prowadzą świetlicę socjoterapeutyczną, punkt charytatywny dla ubogich, w którym wydają żywność i odzież, posługują w więzieniu, szkole, działają w apostolstwie młodzieży i powołań, szerzą kult Cudownego Medalika” – mówi s. Katarzyna.

Chełmno jednak przede wszystkim kojarzy się z prowadzonym przez szarytki Domem Pomocy Społecznej, a o tym opowiada nam pokrótce kolejna specjalistka, czyli s. Justyna Galant.

„Nasz Dom Pomocy Społecznej jest domem stałego pobytu przeznaczonym dla osób dorosłych niepełnosprawnych intelektualnie (66 miejsc), dzieci i młodzieży niepełnosprawnych intelektualnie (44 miejsca) oraz osób przewlekle, somatycznie chorych (36 miejsc)”. S. Justyna ucieka od nas, a my idziemy zwiedzać.

Zbrakło kapci

Siostry oprowadziły nas po chyba wszystkich zakamarkach chełmińskiego klasztoru. W pamięć zapada m.in. ich sala muzealna, o której z przejęciem opowiada s. Anna Magiera. To tam znajduje się wiele relikwii – w tym Drzewa Krzyża oraz wizerunek szarytki w historycznym już kornecie znanym z komedii z de Funesem. Patrząc na uśmiechnięte twarze sióstr, chciałoby się rzec, że ów związek z de Funesem wiele tłumaczy.

Na zakończenie poszliśmy na oddział dziecięcy Domu Pomocy Społecznej. Gospodarzem tam była s. Justyna. Zrozumieliśmy, dlaczego wcześniej od nas uciekła. Uciekła do... do mniejszych i większych mieszkańców oddziału, a właściwie domu. Bo obok aparatury medycznej ratującej życie niektórym, cała reszta wyglądała jak tzw. normalny dom. Uśmiechnięte dzieci z jednej strony klejące się do swych opiekunek, a z drugiej ciekawe bardzo, któż to je nawiedził. Wszystko w normie, której niekiedy brakuje w niejednym prywatnym domu. „One są ze sobą bardzo zżyte. Droczą się i kłócą, ale jak któreś trafi do szpitala, to reszta przeżywa to bardzo” – podkreśla s. Justyna. Ta młoda kobieta mająca w sobie wiele ciepła, a jednocześnie jakiejś takiej bijącej siły, przedstawia nam każde dziecko po imieniu. Są leżące, na wózkach i chodzące. O każdym coś opowiada, jak np. o Oli, która „śmieje się, jak się do niej klaszcze”. Zna je wszystkie: przytuli, przywoła do porządku, połaskocze. To jest dopiero specjalistka! Tylko my tacy urzędowi: po domu w butach, bez kapci.

2015-01-09 11:07

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Budujemy dom na Madagaskarze

Niedziela częstochowska 1/2019, str. VI

[ TEMATY ]

niepełnosprawni

charytatywnie

Betel

Afryka

dobroczynność

Andrzej Kalinowski

Andrzej Kalinowski z mieszkańcami Mampikony

Andrzej Kalinowski z mieszkańcami Mampikony

„Betel” to ruch dobroczynny, który swoje korzenie ma w Częstochowie, a swoim zasięgiem oprócz Polski objął Białoruś, Włochy i Etiopię, a ostatnio także daleki Madagaskar. Jego podstawowym celem i przesłaniem jest towarzyszenie osobom niepełnosprawnym i chorym. W ramach Ruchu działają wspólnoty rodzin z osobami niepełnosprawnymi oraz wolontariuszy i wspólnoty seniorów. Najbardziej jednak jest znany z prowadzenia domów, w których osoby niepełnosprawne razem z mieszkającymi z nimi opiekunami tworzą rodzinę. Często jedyną prawdziwą, jaką mieli. Bo, niestety, wielokrotnie podopieczni „Betel” przeszli trudną drogę odrzucenia i pogardy, zanim znaleźli bezpieczną przystań w jednym z 13 domów.

CZYTAJ DALEJ

Czy Bogu potrzebny jest tłumacz? Historia dwóch płuc ormiańskiego chrześcijaństwa

2024-06-06 13:03

[ TEMATY ]

chrześcijaństwo

Kościół

Armenia

archiwum autora

To nie Rzym był pierwszym państwem, które przyjęło chrześcijaństwo jako oficjalną religię państwa i ludu. Pierwsza była Armenia - kraina wiecznego czasu hiobowego. Jej mieszkańcy uważają, że siódma litera alfabetu ormiańskiego to… dźwięk oddechu Boga.

Armenia. Jak piszą autorzy książki, pt. "Armenia. Karawany śmierci" (Andrzej Brzeziecki i Małgorzata Nocuń), niegdyś potężne imperium rozciągające się od Morza Kaspijskiego po Morze Śródziemne. Dzisiaj, niewielkich rozmiarów państwo na Kaukazie Południowym. Armenia jako pierwsze państwo na świecie uznała chrześcijaństwo za religię państwową – stało się to w 301 r. – a jej mieszkańcy uznali się za naród wybrany przez Boga. Jeśli Bóg naprawdę wybrał Ormian, to potraktował ich niczym Hioba. Wystarczy spojrzeć na mapę Armenii, aby stwierdzić od razu, że jej położenie geopolityczne jest wyjątkowo niekorzystne – otaczają ją zewsząd potężne państwa: Rosja, Iran, Turcja. Tak zresztą było przez całe dzieje Hajastanu, jak nazywają Ormianie swą ojczyznę. Potężni sąsiedzi dzielili go między siebie, a jego rdzennych mieszkańców ciemiężyli. Ci, zaś niejednokrotnie ratowali się ucieczką do innych krajów, w których tworzyli diasporę. Największa tragedia spotkała naród w 1915 r. W tym bowiem roku rząd młodoturecki, wykorzystując wojenne zamieszanie, postanowił ostatecznie rozwiązać „problem ormiański”. Jego działanie to ludobójstwo. Minister spraw wewnętrznych Taalat-Pasza pisał: „Rząd zdecydował się na całkowitą eksterminację Ormian (...). Ci, którzy sprzeciwią się temu rozkazowi, nie mogą być urzędnikami państwowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Muzyczna uczta w każdy piątek. Ruszają letnie koncerty organowe w kościele św. Elżbiety!

2024-06-06 18:03

Magdalena Lewandowska

Odnowione Organy Englera to połączenie sztuki i muzyki

Odnowione Organy Englera to połączenie sztuki i muzyki

7 czerwca o godz. 19.00 rozpocznie się pierwszy letni koncert organowy w znajdującym się przy rynku Kościele Garnizonowym św. Elżbiety. Wydarzenie będzie odbywało się cyklicznie w każdy piątek o tej samej godzinie do 27 września włącznie. Wstęp na każdy z tych koncertów jest bezpłatny.

Daty koncertów to 7, 14, 21, 28 czerwca, 5, 12, 19, 26 lipca, 2, 9, 23 i 30 sierpnia oraz 6, 13, 20 i 27 września – to wszystko są koncerty piątkowe. Zaplanowane są jednak także dwa koncerty specjalne (15 sierpnia, czyli czwartek – Dzień Wojska Polskiego oraz 11 listopada z okazji Dnia Niepodległości – to będzie poniedziałek). Godzina rozpoczęcia koncertów specjalnych będzie taka sama, jak „zwykłych” piątkowych – 19.00.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję