Reklama

Niedziela Legnicka

Lubomierz – miasto relikwii i sztuki filmowej

Miasto położone w powiecie lwóweckim, korzeniami sięga XIII w. Przez wiele lat było siedzibą sióstr benedyktynek. Natomiast od 23 lat przyciąga w okresie letnim uczestników Festiwalu Filmów Komediowych.

Niedziela legnicka 31/2020, str. VI

[ TEMATY ]

historia

Lubomierz

Ks. Piotr Nowosielski

Do muzeum zapraszają tytułowi bohaterowie

Do muzeum zapraszają tytułowi bohaterowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nad miastem góruje barokowy kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Maternusa. Konstrukcja świątyni jest jednonawowa, z wieloma kaplicami bocznymi. Świątynia połączona jest z kompleksem zabudowań klasztornych, a jego historia, jak i samego miasta, związana jest z historią zakonu sióstr benedyktynek. W 1278 r. Jutta von Liebental otrzymała od księcia Jaworskiego Henryka IV przywilej pozwalający na sprowadzenie tu z Niemiec benedyktynek oraz na budowę klasztoru i kościoła. Jednocześnie książę nadał zakonowi we władanie kilka wsi, w tym Lubomierz, który swoją nazwę wziął od nazwiska fundatorki. W 1291 r. miejscowość otrzymała prawa miejskie i do czasu sekularyzacji klasztoru w 1810 r. stanowiła centrum dominium benedyktynek.

Pierwszą świątynią była budowla drewniana. Po pożarze w XIV w. wzniesiono kościół gotycki, z którego do dziś zachowały się: zakrystia, krużganki, kaplica klauzurowa oraz dolna kondygnacja wieży. Obecny kościół został konsekrowany w 1730 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ołtarz

Uwagę przybywających do kościoła często zwraca ołtarz. Obok płaskorzeźby ukazującej scenę Wniebowzięcia Matki Bożej znajdują się figury św. Benedykta i jego siostry, św. Scholastyki. Są też figury: św. Wacława, św. Maternusa, współpatrona świątyni, św. Bernarda, św. Floriana, św. Barbary i św. Jadwigi. Ale uwagę przykuwają szklane trumny, w których umieszczono relikwie św. męczenników: Benigniego i Viktorisa.

Ołtarz kryje jeszcze jedną niespodziankę, ale odkrywa się ją dopiero wtedy, gdy wybiera się zwiedzanie kompleksu z przewodnikiem. Okazuje się, że ołtarz ma jeszcze swój „rewers”, czyli drugą samodzielną część, na wysokości wspomnianych trumien, od tzw. chóru mniszek.

Relikwie

To, co od pewnego czasu przyciąga tutaj odwiedzających, jest nagromadzenie w jednym miejscu wielu relikwii. Staraniem obecnego proboszcza ks. dr Erwina Jaworskiego, w kaplicy Matki Bożej Szkaplerznej, w 2016 r. zostało zebranych kilkaset relikwii tzw. pierwszego stopnia, wśród których znajdują się m.in.: kości 6 apostołów, czy św. Maternusa. Relikwie przez dziesiątki lat pozostawały ukryte w budynkach dawnego kompleksu klasztornego i na strychu plebanii. Wraz z nimi, odnaleziono dokumenty zawierające informacje na ich temat. Jest to obecnie największy zbiór relikwii pierwszego stopnia w Polsce.

Reklama

Wędrówka przez lata

Prace porządkowe podjęte przez księdza proboszcza z grupą pasjonatów, zaowocowały odnalezieniem, a następnie zebraniem pamiątek po dawnych gospodarzach tego kompleksu. W jednym z pomieszczeń podziwiać można kolekcję kilkudziesięciu zabytkowych szat liturgicznych, w znacznej części to wykonane ręcznie dzieła. Najstarsze ornaty pochodzą z połowy XVI w., najnowsze z okresu dwudziestolecia międzywojennego. W innym przechowywane są zabytkowe obrazy świętych, fragmenty chorągwi i baldachimy niegdyś użytkowane w parafii.

O historii tego miejsca opowiada też stworzone Muzeum klasztorne, czy też Muzeum habitu.

Co jakiś czas parafia organizuje także tzw. nocne zwiedzanie kompleksu. Brało w nim udział już wiele osób, poznając bogaty wystrój świątyni i jej historię.

Kiedy przyjechać?

Czas wakacji sprzyja odwiedzaniu ciekawych miejsc. Można go wykorzystać właśnie na przyjazd do kościoła w Lubomierzu. Ale przed wyjazdem warto zajrzeć na stronę internetową parafii i zapoznać się z informacjami na temat możliwości i sposobu zwiedzania. Adres strony to: www.lubomierz.legnica.opoka.org.pl, w zakładce: zwiedzanie kościoła.

Pamiętać też należy, że kościół nie jest muzeum, ale czynną świątynią katolicką, w której sprawowane są nabożeństwa i obrzędy. Dlatego duszpasterze proszą o uszanowanie tego miejsca i powstrzymanie się od zwiedzania w trakcie sprawowanej liturgii.

Reklama

Muzeum Kargula i Pawlaka

Drugim ciekawym miejscem jest stworzone w tym mieście a otwarte w 1996 r. z inicjatywy mieszkańców i wsparciu burmistrza miasta, Muzeum Kargula i Pawlaka. Dlaczego tu? Ponieważ to miasto i okolice stało się naturalną scenerią kultowego filmu Sami swoi.

W muzeum zgromadzono liczne pamiątki i rekwizyty, nawiązujące do tego filmu. Znajdziemy więc tutaj m.in.: karabin, z którego „zamek wylata”, fragment płotu granicznego, ostatni z ocalałych garnków, „nowiuśki koszule”, certyfikowaną ziemię z Krużewnik i wiele innych, na widok których uśmiech sam zaczyna gościć na twarzach zwiedzających.

W sierpniu 1997 r. zorganizowano pierwszy Ogólnopolski Festiwal Filmów Komediowych, który w tym roku będzie pewnie przełożony.

W pobliżu muzeum powstał natomiast „Zaułek filmowy”, w którym prezentowane są wszystkie filmy, w których wykorzystano scenerię Lubomierza – a jest ich nie mało. Natomiast gwiazdy filmu, mają tu też swoje miejsce w postaci okolicznościowych tablic.

2020-07-28 10:38

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ludzie sobie wierzyli

Niedziela małopolska 46/2012, str. 4

[ TEMATY ]

historia

wspomnienia

niepodległość

Adam Wojnar

Stanisław Malara – świadek historii

Stanisław Malara – świadek historii

Dzień 11 listopada, Święto Niepodległości, mieszkańcy Małopolski spędzą, zapewne, bardzo różnie. Jedni wybiorą się na Mszę św. w intencji ojczyzny. Być może, wezmą też udział w pokojowych manifestacjach. Inni zaplanują wypoczynek, albo spotkania z przyjaciółmi. W naszym otoczeniu przybywa jednak niepamiętających, że o to święto, jeszcze niedawno, Polacy walczyli

W grupie upominających się o naszą wolność był przed laty Stanisław Malara, mieszkaniec Nowej Huty. Dziś emeryt i radny dzielnicy Bieńczyce. W latach 80. zaangażowany w tworzenie struktur „Solidarności” w Hucie im. Lenina. W III RP współorganizator wielu projektów upamiętniających historię Nowej Huty, w tym m.in. obchodów 50-lecia obrony Krzyża, 30-lecia wybuchu stanu wojennego, czy powstania pomnika Krzyża. We wrześniu br. były pracownik Wydziału Walcowni Blach Karoseryjnych został laureatem nagrody IPN Świadek Historii. To kolejne wyróżnienie i docenienie jego działalności.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Konkurs fotograficzny na jubileusz 900-lecia

2024-04-24 19:00

[ TEMATY ]

konkurs fotograficzny

diecezja lubuska

Bożena Sztajner/Niedziela

Do końca sierpnia 2024 trwa konkurs fotograficzny z okazji jubileuszu 900-lecia utworzenia diecezji lubuskiej. Czekają atrakcyjne nagrody.

Konkurs jest przeznaczony zarówno dla fotografów amatorów, jak i profesjonalistów z wszystkich parafii naszej diecezji. Jego celem jest uwiecznienie śladów materialnych pozostałych po dawnej diecezji lubuskiej, która istniała od 1124 roku do II połowy XVI wieku.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję