„Nie, nie wybieram się, to wszystko za długo trwa”.
„Może Pasję obejrzę w piątek, ale wieczorem, bo wcześniej jestem w pracy.”
Pomóż w rozwoju naszego portalu
„Triduum? Raczej nie, dopiero w sobotę pójdziemy ze święconką”.
Reklama
Każdy z nas słyszał te usprawiedliwienia, zna ich powód i kontekst. O ile ze świętowaniem Bożego Narodzenia nieźle nam idzie, o tyle z obchodzeniem wielkanocnych tajemnic radzimy sobie dużo gorzej. Kościoły nie pękają w szwach jak w czasie Pasterki, a na wieczornych adoracjach w Wielki Czwartek w ławkach siedzą pojedynczy ludzie, zazwyczaj ci sami, co przychodzą do kościołów na poranne Msze, stali bywalcy parafialnych kościołów. W Wielki Piątek nie ma kolejek chętnych do ucałowania krzyża. Za to tłumy zaczynają się w Wielką Sobotę rano – kobiety w kolorowych płaszczach z włosami od fryzjera, mężczyźni w lekkich marynarkach, dzieci z koszyczkami pełnymi zajęcy z czekolady. Tłumy przesuwają się przez kościoły… W tym czasie w świątyniach trwa adoracja Najświętszego Sakramentu w Grobie Pańskim – Jezus ukrzyżowany dzień wcześniej leży w grobie.
Czy ktoś Go szuka? Czy taszcząc przygotowany starannie koszyczek idziemy do grobu pokłonić się nisko? Czy my, ochrzczeni i wyznający wiarę w zmartwychwstanie, czekamy z utęsknieniem, aż wróci? Czy piekąc pasztety, barwiąc pisanki i polerując na błysk okna znajdujemy czas, by jak Maria Magdalena szukać Pana?
Święta nie zaczynają się od wędrówki z koszyczkiem pełnym pokarmów w Wielką Sobotę, ani od wielkanocnego śniadania z żurkiem, ani od prezentów na zajączka, ani od dyngusa. Ten czas zaczyna się dziś, w Niedzielę Palmową, gdy wszyscy wołamy „Hosanna” i prowadzi nas przez ustanowienie Eucharystii i kapłaństwa, przez wykrzyczane zgodnie „Ukrzyżuj!”, przez ciemność i pustkę w tabernakulum…
Wielki Tydzień naszej wiary i Święte Triduum to dni wielkiej Obecności i Nieobecności Jezusa. Dni, których nie można przegapić. Dni, które trzeba nasączyć modlitwą i trwaniem przy Nim. Włącz się.