Reklama

Niedziela Wrocławska

Jesteś najdroższym kamieniem w koronie Maryi

Agnieszka Bugała

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Wasza rodzina parafialna, wspólnota parafialna, od początku gromadziła się wokół Matki. I nich tak pozostanie! Bo w rzeczywistości każdy z was jest najdroższym kamieniem w Jej koronie – mówił abp Józef Kupny w Sanktuarium Opiekunki Małżeństw i Rodzin przy Kruczej.

Dziś (8 września) franciszkańska parafia p.w. Św. Karola Boromeusza przy ul. Kruczej we Wrocławiu świętowała jubileusz 25 – lecia koronacji obrazu Matki Bożej Łaskawej. Eucharystii, w której licznie wzięli udział ojcowie franciszkanie a także dziekan ks. Jan Suchecki i o. Mirosław Bijata OSPPE, proboszcz parafii paulińskiej, przewodniczył wrocławski metropolita abp Józef Kupny.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Proboszcz, o. Marek Augustyn OFMConv podziękował parafianom za gorliwą, wspólną modlitwę, którą już od czwartku przygotowywano się do niedzielnych uroczystości

- Przez cztery dni uczestniczyliśmy we Mszach św., słuchaliśmy koncertów pieśni maryjnych i wykładów. Zrobiły nam się z tego rekolekcje maryjne – mówił w podsumowaniu. Rzeczywiście, program duchowego przygotowania do jubileuszu, był imponujący. Wierni mieli szansę nie tylko przypomnieć sobie historię obrazu Matki Bożej Łaskawej (w sobotę), ale wysłuchali konferencji o „Poświęceniu się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i Niepokalanemu Sercu Maryi” (w piątek) i o „Matce Kościoła orędowniczce powołań” (w czwartek). W czasie przygotowań każdego dnia Eucharystię sprawował inny z wrocławskich biskupów – w piątek o. bp Jacek Kiciński CMF, a w sobotę bp. Andrzej Siemieniewski. Każdy z nich podkreślał rolę Maryi nie tylko w życiu człowieka, ale również samego Boga, Jezusa Chrystusa. Bp Jacek wskazywał, że to Maryja najlepiej uczy wierności, a wierność jest gwarantem przetrwania małżeństwa. Bp Andrzej mówił, że Maryja uczy nas, jak zwycięsko przejść przez życie, jak nie przegrać codzienności i przyszłości, którą jest wieczność.

relacja z czwartku:

relacja z piątku:

relacja z soboty:

relacja z niedzieli:


W czasie niedzielnej Mszy św. jubileuszowej homilię wygłosił abp Józef Kupny. Słowo skierowane do zebranych było poruszające, pełne głębokich myśli i wskazówek, które każdy powinien mieć szansę usłyszeć, lub przeczytać, dlatego zamieszczamy pełną treść homilii metropolity:

Reklama

Często możemy spotkać się ze spostrzeżeniami, że Słowo Boże jest dla współczesnego człowieka niezrozumiałe, za trudne, zbyt wymagające. Wezwania Chrystusa są przedstawione jako nieżyciowe i niemożliwe do zrealizowania, zaś te osoby, które chcą żyć Słowem Bożym, nim się kierować w podejmowaniu swoich decyzji, szybko otrzymują miano fanatyków, czy radykałów. Być może sami czytając Pismo święte ulegliśmy przekonaniu, że wezwania Pana Jezusa, chociażby te z dzisiejszej Ewangelii – choć być może brzmią atrakcyjnie, być może nam się podobają – ale są nie na nasze siły. Niewątpliwie do takich trudnych fragmentów Biblii należy czytany dziś fragment z Ewangelii św. Łukasza.

Jezus wzywa do wyrzeczeń a ludzie, z reguły, nie chcą się wyrzekać tego, co zrobili swoja pracą, co ułatwia im życie, co zapewnia zabezpieczenie ich przyszłości. Dlatego pobieżne spojrzenie na tę Ewangelię może nawet zniechęcać, może sprawić, że człowiek będzie raczej unikał Pisma świętego, niż przyjmował je jako Dobrą Nowinę o zbawieniu.

Zwróćmy uwagę do kogo Pan Jezus wypowiada te wymagające słowa. Są tu tłumy ludzi, które za Nim idą, idą, bo widzieli jak uzdrowił kobietę w szabat, idą, bo podoba im się to, co Jezus mówił, są w jakiś sposób zaciekawieni Osobą Chrystusa. Ale pewnie są i tacy, którzy są niesieni przez tłum, idą, bo wszyscy za Nim podążają – tego nie wiemy, możemy się tylko domyślać, że tych intencji pójścia za Jezusem było tyle, ile osób liczył opisywany przez ewangelistę tłum.

Pan Jezus nikogo nie odrzuca, każdy ma prawo za Nim iść, każdy ma prawo Go słuchać. Zwraca jednak uwagę, że jeśli ktoś z tego tłumu chciałby stać się Jego uczniem, musi niejako oczyścić swoją motywację. Aby być uczniem Jezusa nie wystarczy być blisko Niego – bo tak wypada, bo wielu idzie za Nim. Uczeń Jezusa nie idzie za Nim z ciekawości, albo dlatego, że liczy na konkretne korzyści. Uczeń Jezusa chce być blisko swojego Mistrza, tylko dla Niego samego.

Reklama

Papież Benedykt XVI często w swoich wystąpieniach mówił o tym, czym jest wiara i tłumaczył, że wiara to nie jest teoria, to nie jest światopogląd, to nie jest zbiór takich, czy innych obrzędów, zwyczajów, tradycji. Wiara jest relacją z Osobą Jezusa Chrystusa. Postawmy sobie pytanie, czy myśmy już dzisiaj spotkali się z Chrystusem, czy żyjemy z Nim w bliskiej relacji? Jesteśmy w kościele, ale czy spotkaliśmy się z Chrystusem? Czy z Nim już rozmawialiśmy? Czy po przebudzeniu się pierwsze słowa skierowaliśmy do Jezusa?

Łatwiej nam będzie zrozumieć tę Ewangelię, kiedy uświadomimy sobie, że z podobną relacją mamy do czynienia między ludźmi. Weźmy na przykład osoby żyjące w małżeństwie, czy przygotowujące się do małżeństwa, a wiem, że ta grupa ludzi szczególnie sobie upodobała to wrocławskie sanktuarium i tutaj prosi o wstawiennictwo Matkę Bożą Łaskawą Opiekunkę małżeństw i rodzin. Otóż ci ludzie z całą pewnością nie wyobrażają sobie, aby serce osoby, którą kochają było podzielone. Żaden mąż i żadna żona, żaden narzeczony i żadna narzeczona nie chcieliby, aby ich współmałżonek, albo kandydat na współmałżonka, kochał ich za coś, albo tylko częścią swojego serca, a pozostałą oddając innej osobie. To zrozumiałe, że każdy chce mieć pewność, że ten drugi kocha go całym swoim sercem, że jest szczery w tej miłości, że bez względu na to, co się wydarzy, ten człowiek przy nim będzie, taki ma być ten związek, takie chcą żony mieć mężów, a mężowie żony. Jezusowi wcale nie chodzi o to, byśmy się odwracali od tego świata, byśmy pozbyli się tego, co posiadamy. Jezus nie pyta, kto dla nas jest ważny, nie jest zazdrosny o naszych przyjaciół, ani o to co posiadamy. Boga nie interesują te rzeczy. Jego interesuje to, do kogo należy nasze serce. Czy całym sercem jesteśmy blisko Niego? Czy idziemy za Nim dla Niego, czy może bardziej dla siebie, przekonani, że przy Bogu zawsze możemy coś uzyskać?

Reklama

Warto zauważyć, że gdy Jezus uzdrawiał, wskrzeszał, rozmnażał chleb, to szły za Nim tłumy. Ale kiedy Jego Ciało zdjęto z krzyża, został złożony w rękach Matki. Gdzie były te tłumy? Gdzie byli ci ludzie?

Dopóki mogli coś zyskać, byli blisko. Ale Jezus, który nie mógł im nic dać, stał się dla nich mało atrakcyjny. I kto przy Nim pozostał? Jedynie Maryja była przy swoim Synu, do samego końca, do krzyża. Bo była przy Nim dla Niego… Nie dla siebie. Oddała Mu całe swoje serce. Pod tym sercem Go nosiła, całe swoje życie oddała właśnie dla Niego, niczego sobie nie zostawiając. I gdy tak spojrzymy na Ewangelię, to okaże się, że chociaż jest trudna i wymagająca, to jednak jest nam potrzebna, to jednak jest w nie coś, co nas przyciąga, co nam się podoba, podpowiada jakimi chcielibyśmy być i jacy możemy być.

Chrystus dawał różne rady swoim uczniom. Na pewno pamiętamy jak ich posyłał i mówił: Idźcie, jak owce między wilki i głoście: przybliżyło się do was Królestwo Boże. I dodał: nie bierzcie ze sobą trzosa, torby, ani sandałów. Nikogo też w drodze nie pozdrawiajcie, tzn. nie szukajcie też lepszych warunków, tzn. nie przechodźcie z domu do domu.

Jak się przyjrzymy tym radom, to zobaczymy pewną dysproporcję. Pan Jezus w jednym zdaniu zamknął co uczniowie mają głosić. Powiedział bardzo krótko jaką treść mają przekazywać. Natomiast wiele razy mówił jakimi mają być, jak mają postępować, w jaki sposób mają gościć Jego orędzie. I dlatego dziś musimy wrócić do rad Chrystusa, bo człowiek może swoją postawą zablokować orędzie, które głosi, może swoim stylem życia sprawić, że słowa Pisma świętego staną się niewiarygodne. Co z tego, że będzie głosił i pięknie mówił, skoro jego życie będzie dalekie od tego, co wypowiadają usta?

Reklama

Papież Franciszek często powtarza, że ludzie nie mają dziś problemów z przyjęciem Ewangelii, większy problem jest w wiarygodności współczesnych świadków. Człowiek może zamknąć innych na Słowo, z którym został posłany.

Drodzy Bracia i Siostry! Dobrze się stało, że akurat ten fragment Pisma świętego został przewidziany na dzisiejszą niedzielę, kiedy świętujemy 25 rocznicę koronacji obrazu Matki Bożej Łaskawej, lub – jak mówiono o nim wcześniej – Matki Bożej Radosnej, czy też Łagodnej. Te tytuły Maryi nie są przypadkowe, one nam wyraźnie wskazują jaką postawę powinien przyjąć uczeń Jezusa, by nie blokować orędzia Ewangelii – ma być łagodny, łaskawy a przy tym radosny. To nie jest teoria, to nie jest utopia, tak można żyć! Takim sposobem życia jesteśmy w stanie prowokować innych do pytania o Boga. Łagodność zamiast złośliwości, przemocy i hejtu.

Łaskawość, czyli otwartość na człowieka potrzebującego, gotowość pójścia mu z pomocą, zamiast chciwości i myślenia jedynie o sobie, a przy tym radość z faktu, że właśnie w taki sposób żyję.

Papież Franciszek wzywa często chrześcijan do pełnienia uczynków miłosierdzia. One zawsze wiążą się z pewnym wysiłkiem, z dawaniem, z dawaniem siebie. Co mówią? Nakarmić głodnych, dać pić spragnionych, ubrać nagich, przyjąć podróżnych, ofiarować jałmużnę. To wszystko nas w jakiś sposób kosztuje, ale papież zauważa, że nie tylko czyny są ważne, ale także nastawienie z jakim te czyny podejmujemy, motywy. Można rzucić ubogiemu pieniądze, żeby zbierał i schylił się przed nami, ale to nie jest właściwa postawa. Musimy zawsze pytać siebie o to, co nosimy w naszym sercu, jaka jest motywacja tych czynów, które powinniśmy podejmować.

Reklama

Dobrze by było, abyśmy dziś zapatrzyli się w Maryję, w to, w jaki sposób Ona przeżywała relację z Bogiem, w jaki sposób Ona objawiała co oznacza konkretna miłość i byśmy przejmowali Jej postawy, tak, jak przejmujemy pewne postawy od naszych matek. To w rodzinie się uczymy, tam się przyglądamy. Kochani, jesteście rodzicami, wychowywaliście, wychowujecie swoje dzieci, wiecie, jak ważna jest dla waszych dzieci wasza postawa, wszystko to, co mówicie, co czynicie. Jakie to jest ważne! My bierzemy to od naszych rodziców, rodzicom to zawdzięczamy – i miłość do Pana Boga i świat wartości, który nam przekazują. Ileż to razy rodzice mówili swoim dzieciom: podziel się z bratem, z siostrą, poczęstuj kolegę, koleżankę i to w trudnych czasach, w czasach mojego dzieciństwa, kiedy nie było tego wszystkiego, co dziś. Rodzice uczyli dawania, dzielenia się, pokazywali co oznacza konkretna miłość i przyjmowaliśmy ich postawy – naszych mam, ojców, dziadków. My, wpatrując się dzisiaj w oblicze Matki Bożej, chcemy uczyć się od Niej miłości do Syna. Chcemy się uczyć od Niej dawania, czynienia ze swojego życia daru dla Pana Boga i dla drugiego człowieka.

Ten wizerunek Maryi został ukoronowany w 1994 r., ale pojawił się w tym miejscu znacznie wcześniej. Jak podają źródła, kiedy ojcowie franciszkanie przybyli do powojennego Wrocławia, wybrali sobie zniszczony, przeznaczony do rozbiórki kościół św. Karola Boromeusza. Po kilku latach udało się im odbudować małą kaplicę, podobną do Porcjunkuli i wówczas pojawił się pomysł, aby poświęcić ją szczególnej czci Matki Bożej. To było w 1950 r., sprowadzono ten właśnie obraz i można powiedzieć, że przy nim organizowało się życie, zarówno klasztorne, zakonne jak i duszpasterskie. Ten obraz był u początków tworzenia się tej wspólnoty parafialnej, później dopiero został odbudowany kościół.

Wasza rodzina parafialna, wspólnota parafialna, od początku gromadziła się wokół Matki. I nich tak pozostanie! Bo w rzeczywistości każdy z was jest najdroższym kamieniem w Jej koronie. I dziś nie tyle chcemy świętować jubileusz nałożenia koron ze złota na ten wizerunek Matki Bożej. Bardziej chcemy świętować to, że jako wspólnota parafialna wy jesteście częścią tej korony, a to zobowiązuje. Pozostańcie całym sercem przy Matce i przy Jej Synu. Amen.

2019-09-08 18:54

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kryzys powołań czy kryzys powołanych?

Tę wspólną troskę o powołania powinno się zacząć nie tylko od tygodniowego szturmowania nieba, ale od systematycznej modlitwy.

Często wspominam pewną rozmowę o powołaniu. W czasach gdy byłem rektorem seminarium, poprosił o nią młody student. Opowiedział mi trochę o sobie, o dobrze zdanej maturze i przypadkowo wybranym kierunku studiów. Zwierzył się jednak z największego pragnienia swojego serca: że głęboko wierzy w Boga, lubi się modlić, że jego największe pasje dotyczą wiary, a do tego wszystkiego nie umie uciec od przekonania, iż powinien zostać księdzem. „Dlaczego więc nie przyjdziesz do seminarium, żeby choć spróbować wejść na drogę powołania?” – zapytałem go trochę zdziwiony. „Bo się boję. Gdyby ksiądz rektor wiedział, jak się mówi u mnie w domu o księżach, jak wielu moich rówieśników śmieje się z kapłaństwa i opowiada mnóstwo złych rzeczy o Kościele, seminariach, zakonach!” – odpowiedział szczerze. Od tamtej rozmowy zastanawiam się czasem, co dzieje się dziś w duszy młodych ludzi odkrywających w sobie powołanie do kapłaństwa czy życia konsekrowanego; z czym muszą się zmierzyć młodzi chłopcy i młode dziewczyny, których Pan Bóg powołuje, zwłaszcza tam, gdzie ziemia dla rozwoju ich powołania jest szczególnie nieprzyjazna. Kiedy w Niedzielę Dobrego Pasterza rozpoczniemy intensywny czas modlitwy o powołania, warto zacząć nie tylko od analiz dotyczących spadku powołań w Polsce, od mniej lub bardziej prawdziwych diagnoz tłumaczących bolesne zjawisko malejącej liczby kapłanów i osób życia konsekrowanego, ale od pytania o moją własną odpowiedzialność za tworzenie przyjaznego środowiska dla wzrostu powołań. Zapomnieliśmy chyba, że ta troska jest wpisana w naturę Kościoła i nie pojawia się tylko wtedy, gdy tych powołań zaczyna brakować. Kościół ma naturę powołaniową, bo jest wspólnotą ludzi powołanych przez Boga, a jednocześnie jego najważniejszym zadaniem jest, w imieniu Chrystusa, powoływać ludzi do pójścia za Bogiem. Ewangelizacja i troska o powołania są dla siebie czymś nieodłącznym, a odpowiedzialność za powołania dotyczy każdego człowieka wierzącego. Myśląc więc o powołaniach, zacznijmy od siebie, od osobistej odpowiedzi na to, jak ja sam buduję klimat dla rozwoju swojego i cudzego powołania. Indywidualna i wspólna troska o powołania nie może wynikać z negatywnych nastawień. Mamy się troszczyć o powołania nie tylko dlatego, że bez nich nie uda nam się dobrze zorganizować Kościoła, ale przede wszystkim z tego powodu, iż każdy człowiek jest powołany przez Boga i potrzebuje naszej pomocy, aby to powołanie rozeznać, mieć odwagę na nie odpowiedzieć i wiernie je zrealizować w życiu.

CZYTAJ DALEJ

Św. Ekspedyt - dla żołnierzy i bezrobotnych

Niedziela łowicka 51/2004

Sławny - u nas mało znany

CZYTAJ DALEJ

W. Brytania: ani Izrael, ani Iran nie chcą wojny, ale łatwo o coś, co ją wywoła

2024-04-20 09:58

[ TEMATY ]

Izrael

Iran

Karol Porwich/Niedziela

Ani Izrael, ani Iran nie są teraz zainteresowane eskalacją konfliktu, co nie znaczy, że go nie będzie w przyszłości, bo pierwsza wymiana ciosów już nastąpiła, a w takiej sytuacji bardzo łatwo o błędną kalkulację – mówi PAP dr Ahron Bregman z Departamentu Studiów nad Wojną w King's College London.

Ekspert wyjaśnia, że rząd Izraela – także ze względu na wewnętrzną presję – musiał zareagować na irański atak rakietowy w poprzedni weekend, ale ta reakcja była w rzeczywistości bardzo stonowana, co sugeruje, że Izrael nie chce eskalować sytuacji, lecz ją deeskalować. Bregman przypuszcza, że właśnie z powodu tej stonowanej reakcji Iran również nie będzie dążył do odwetu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję