6 października br. w Fundacji „Evangelium Vitae” została odprawiona uroczysta Msza św., w czasie której siostry Boromeuszki wraz z fundacyjnymi przyjaciółmi dziękowały Bogu za dziesięć lat istnienia wrocławskiego Okna Życia. Homilię wygłosił ks. Bartek Kot. Wzruszającym momentem świętowania było wręczanie róż dla kochających i kochanych rodziców. Kwiatami obdarowywały dzieci. Okno Życia powstało w 2009 r. z inicjatywy Rafała Dudkiewicza, ówczesnego prezydenta miasta. Zostało przygotowane dzięki ofiarności wielu osób i firm. Poświęcone przez abp. Mariana Gołębiewskiego, było pierwszym Oknem Życia na Dolnym Śląsku. Do tej pory w Oknie Życia pozostawiono 17 dzieci, które prawdopodobnie zostały urodzone w tajemnicy przed światem. Dziś wychowują się w kochających rodzinach adopcyjnych.
historii kilka(naście)
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zima. W domu chłód. Nie ma czym w piecu napalić. Lodówka pusta. Ciepła rodzinnego brak. Czy taki los ma spotkać to dzieciątko pod sercem? Czy i ono, podobnie jak starsze rodzeństwo, musi doświadczyć ciężkiej ojcowskiej ręki?
Albo: Szkoła. Wkrótce egzaminy i paraliżujący strach. Ale napięcie dotyczy raczej rodzicielskich oczekiwań, niż braku wiedzy. „Dostaniesz się na studia, zdobędziesz kwalifikacje, wykształcenie i założysz rodzinę” – słyszy często dziewczyna. A jeśli rodzina zdarzy się wcześniej? – Nie ma opcji, żeby ktokolwiek się dowiedział!
Takich historii jest więcej. Każda skomplikowana, każda podszyta lękiem. Osnową każdej jest miłość. Ich wspólny wątek to Okno Życia.– Nie oceniamy kobiet, które zdecydowały się włożyć dzieciątko do Okna Życia. Trzeba je raczej docenić, że urodziły maleństwo i dały mu szansę na szczęśliwe życie – mówi s. Ewa Jędrzejak z Kongregacji Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza – Dla nas te mamy to bohaterki! Zdarza się, że piszą listy, w których przepraszają za swój czyn i opisują swoje dramatyczne położenie, albo dzwonią, żeby upewnić się, że dziecko trafiło do kochającej rodziny...
Reklama
Dyżur non stop
Trzecia w nocy. Boromeuszki po raz drugi dostają sygnał, że w Oknie jest maluch. W momencie jego otwarcia siostry słyszą dźwięk telefonów. Zrywają się z łóżek, ubierają czym prędzej i zbiegają z trzeciego piętra do piwnicy, do okienkowego pokoiku, by dowiedzieć się, że alarm jest fałszywy.– Najgorsze są noce z piątku na sobotę. Wielu imprezowiczów budzi nas dla żartu. Niechlubny rekord to siedem alarmów w ciągu jednej nocy. Zdarzało się nawet, że uwalniałyśmy dowcipnisia z Okna, nie wiedział bowiem, że dla bezpieczeństwa maluszka Okno blokuje się od zewnątrz – opowiada s. Ewa – Nam jednak nie jest do śmiechu, bo przecież rano każda z nas idzie do swojej pracy. Boimy się również, że system, mimo że regularnie serwisowany przez specjalistę, kiedyś nie wytrzyma z nadmiaru alarmów i stanie się jakaś krzywda. Jeśli jednak zdarzy się, że w Oknie jest dziecko, siostry z Fundacji „Evangelium Vitae” oceniają jego stan i dzwonią po karetkę pogotowia, która zabierze malucha na oddział neonatologiczny w celu dokładnej diagnostyki. W czasie oczekiwania na transport do szpitala siostry działają zgodnie z procedurą: wypełniają dokumenty, jeśli to konieczne przebierają i delikatnie myją malucha. Zawiadamiają także policję, MOPS i ośrodek adopcyjny „Pod 4”. Zdrowe dzieci już po kilku dniach obserwacji trafiają do rodzin zastępczych.
Pod anielskimi skrzydłami
– Z kilkorgiem dzieci mamy stały kontakt. O inne nie pytamy, powstrzymując swą kobiecą ciekawość. Dyskrecja to ważna sprawa – tłumaczy s. Ewa – Dwoje z siedemnaściorga dzieci, które zostały przez te dziesięć lat pozostawione w Oknie Życia, już nie żyje. Jedno z nich urodziło się dużo za wcześnie. Znalazłyśmy je już bez tchu. Drugie miało widoczne wady genetyczne. Lekarze dali mu miesiąc życia. Żył 52 dni i umierał w ramionach adopcyjnej mamy. Jego pogrzeb był prawdziwą manifestacją daru świętości życia.Ale każda z historii to wątek nici, które wiążą się ukazując piękny obraz Bożej opieki i miłości.15 sierpnia w Oknie została znaleziona Marysia – siostry nie miały wątpliwości – tego dnia nie można dać dziewczynce innego imienia! Dokładnie w momencie podniesienia okienkowego alarmu na świąteczną Mszę weszło małżeństwo z prośbą o dar adopcji. „Jeśli to będzie dziewczynka, nazwiemy ją Maria” – obiecali Panu. Kilka dni później otrzymali propozycję przyjęcia... Marysi. A już jedenaście dni później piastowali ją w domu.Pół roku później, w trzaskający mróz, na Rydygiera znów alarm. W Oknie ledwo owinięta dziewczynka. Nie wygląda dobrze. Ośrodek adopcyjny znajduje jej rodzinę, a lekarze dokładają starań, by ratować malucha. Dziś wiemy, że pokochali ją znajomi rodziców Marysi, i że narodziła się dokładnie w dniu Marysiowego chrztu.Siostry starają się nagłaśniać każde ocalone życie. Informacja trafia między innymi do radia, którego słuchają np. kierowcy, i dotyka serc. Poruszona wiadomością o znalezieniu maleństwa była i kobieta „za kierownicą”, do której kilka dni później zadzwonił telefon. Dziecko pozostawione w Oknie miało książeczkę zdrowia, z której wynikała jego tożsamość oraz fakt, że ma biologiczne rodzeństwo – dwoje adoptowanych dzieci owej kobiety. Dziś cała trójka wychowuje się razem.
Reklama
Złoża miłości
Dzieci „okienkowe” kochane są potrójnie. O miłości matki biologicznej świadczy ofiarowany im dar życia; o miłości rodziny adopcyjnej otwarte serca i drzwi do domu. A siostry z miłością otaczają całe to grono modlitwą i wsparciem, które oferuje Fundacja „Evangelium Vitae”. Powołana, by odbudować szkołę pielęgniarską i szpital położniczy fundacja wciąż walczy o realizację tego dzieła. Ale na przestrzeni lat powstało mnóstwo inicjatyw – wpierających płodność (Naprotechnologia), rodziny, (poradnictwo, Bank Niemowlaka, szkoła rodzenia, punkt laktacyjny i wiele innych), seniorów – które dzięki ludziom dobrej woli i pomocy miasta, świetnie prosperują.ONZ chce likwidować Okna Życia twierdząc, że człowiek ma prawo do poznania własnej tożsamości. – Może Okno nie gwarantuje takiej możliwości, ale szansa zawsze jest! Jeśli przychodzi do nas kobieta w trudnej życiowej sytuacji, opowiadamy jej o możliwości urodzenia i pozostawienia dzieciątka w szpitalu. Tak jest bezpieczniej dla wszystkich, a dziecko nie jest NN. Ale Okno niech trwa! W końcu nad prawem do tożsamości jest jeszcze prawo do życia! – kwituje Boromeuszka.