W wigilię męczeńskiej śmierci bł. ks. Zygmunta Pisarskiego, na rok przed przeniesieniem jego doczesnych szczątków z gdeszyńskiego cmentarza do miejscowego kościoła parafialnego, a tym samym do oficjalnego zainaugurowania istnienia sanktuarium jego imienia, odbyły się w Gdeszynie uroczystości związane z 69. rocznicą śmierci tego niezwykłego kapłana, patrona pojednania między dwoma narodami - polskim i ukraińskim. Przewodniczył im 29 stycznia br. bp Mariusz Leszczyński. W miejscu dotkniętym obecnością i posługą ks. Pisarskiego powitał ks. Biskupa najpierw proboszcz parafii ks. Ryszard Ostasz, a następnie ostatni żyjący świadek wydarzeń sprzed 69 lat - Iwan Kucharuk, którego brat został zamordowany razem z ks. Zygmuntem. Eucharystia w intencji parafian, a także wszystkich wspierających ideę tworzenia sanktuarium, darczyńców, uczniów i nauczycieli miejscowej Szkoły Podstawowej im. bł. ks. Zygmunta Pisarskiego, była pełna wzruszeń. Nie uniknął ich także bp Mariusz Leszczyński, który wyznał, że od wielu lat uczestniczy w różnych świętach związanych z Błogosławionym i każdorazową obecność w Gdeszynie poczytuje sobie za wielką łaskę. Ks. Pisarski zawsze był mu bliski, a przez to bliska się stała miejscowa wspólnota parafialna i idea utworzenia sanktuarium. Ks. Biskup mówił o tym podczas homilii, a także przy grobie Błogosławionego, do którego po Mszy św., pomimo dotkliwego mrozu, udała się rozmodlona procesja. W tym świętym dla miejscowych i przybyszów z Ukrainy miejscu bp Leszczyński zwrócił uwagę na konieczność modlitwy o pokój i wzajemną miłość, o zgodę w naszych rodzinach i małżeństwach. Podkreślił, że „będą one wtedy, kiedy będziemy mieli pokój i miłość Chrystusową w naszych sercach, kiedy tą miłością i tym pokojem będziemy chcieli żyć i obdarowywać siebie nawzajem, jak się tego uczymy w tym modlitewnym gronie, które jest zawsze w tej parafii ubogacone obecnością naszych braci i sióstr z sąsiedztwa, z Ukrainy. I niech tej lekcji życia uczą się inni od nas, od was, którzy zapatrzeni jesteście w swojego Błogosławionego”. Na grobie bł. ks. Pisarskiego delegacje złożyły wieńce i kwiaty, a potem wszyscy udali się do miejscowej szkoły na dalszą część uroczystości. Powitani przez ks. Proboszcza i dyrektor Barbarę Łapińską wysłuchali okolicznościowych listów przesłanych przez Wojewodę Lubelskiego i Kuratora Oświaty w Lublinie. Przedstawienie prezentacji ukazującej kolejne etapy prac podejmowanych przy remoncie szkoły oraz ich efekty było następnym punktem uroczystości. Ogrom poświęcenia i wysiłku włożonego przez społeczność Gdeszyna w dzieło ocalenia lokalnej szkoły przed zamknięciem, spotkał się z wielkim uznaniem ze strony gości. Słuszność decyzji o założeniu Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Gdeszyńskiej i przejęcia przez nie przeznaczonej do likwidacji podstawówki potwierdzili uczniowie, prezentując swoje talenty w niezwykłym programie artystycznym. Występ ów ks. Biskup podsumował słowami: - Patrząc na tę szkołę, wszyscy się chyba ze mną zgodzą, że ta szkoła po prostu musi być. Jest i niech będzie... Ks. Proboszcz niech używa wszystkich duszpasterskich dozwolonych i zaaprobowanych przez Kurię metod, żeby ta szkoła trwała.
Wreszcie rozpoczął się II Międzynarodowy Festiwal Kolęd i Pastorałek, w którym - niespodziewanie - wziął udział bp Mariusz Leszczyński, wykonując kilka najpiękniejszych kolęd na harmonijce ustnej. W atmosferę festiwalu międzynarodowego wprowadził publiczność rodzinny zespół z gminy Łyszcze, który prowadzi Witalij Skorupski, wójt tejże gminy. Wśród wykonawców znalazły się m.in. chóry parafialne z Komarowa, Grabowca, Gdeszyna oraz zespół z Nieledwi. Wszyscy oni otrzymali okolicznościowe statuetki i dyplomy. Nie przyznano konkretnych miejsc, bo w festiwalu ważniejsza od rywalizacji była integracja. I ta ostatnia wspaniale się udała. Wspólne śpiewy trwały do późnych godzin wieczornych. Oprócz strawy duchowej w rozmaitej postaci, nie zabrakło także wybornej strawy cielesnej, o co zadbały miejscowe gospodynie. Ciepły, rodzinny klimat spotkania, o który zatroszczyli się gospodarze - dyrektor Barbara Łapińska i ks. Ryszard Ostasz, sprawiły, że ciężko było opuszczać Gdeszyn. Będziemy jednak do niego wracać, tak jak się wraca w ukochane rodzinne strony.
Pomóż w rozwoju naszego portalu