Reklama

Wspomnienia o bp. Wilhelmie Plucie (6)

Rzeczywistości Bożej doświadczał realnie

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 21/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KATARZYNA JASKÓLSKA: - Wspomniał Ksiądz, że bp Pluta był trochę ponad naszą rzeczywistością.

KS. PRAŁ. HENRYK DWORAK: - Miało się wrażenie, że obraca się w jednej rzeczywistości z nami, ale że jest też druga rzeczywistość, w której tylko On się obraca. Kiedyś powiedział: „Świat nadprzyrodzony, świat duchowy jest dla mnie równie realny jak ten, którego tu doświadczam i dotykam”. To bardzo ciekawe, że On nie widział tego w jakiejś formie mgiełki, dalekich zaświatów. On tej rzeczywistości Bożej doświadczał realnie. Nie było co do tego żadnych wątpliwości. I dlatego On tak skrupulatnie do tego podchodził. Kiedy np. mówił brewiarz i wydawało Mu się, że wyartykułował antyfonę nie tak jak trzeba, to czytał ją jeszcze raz. On, jeśli miał coś zrobić, to chciał to zrobić dokładnie, tak jak trzeba. We Mszy św. czasami też coś powtarzał, żeby mieć całkowitą pewność, że to tak ma być i to się Panu Bogu należy. Odczucie świata duchowego miał więc bardzo konkretne. On tym i w tym naprawdę żył.
Cokolwiek robił, zawsze miało to odniesienie do Boga, do Kościoła, do człowieka, do wiary. To był taki bardzo autentyczny człowiek, który żył i dzielił się tym z innymi. Teraz po latach mówi się: długo mówił, ale warto było Go słuchać. Dzięki Niemu bardzo wiele zyskali klerycy w swoim przygotowaniu do kapłaństwa.
Takich przykładów Jego „inności” było sporo.

- Proszę o nich opowiedzieć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Kiedy byłem jeszcze wikariuszem w katedrze, bp Pluta przyjechał do nas na wizytację kanoniczną i podczas wieczornego spotkania zapytał w pewnym momencie proboszcza: „Czy ktoś był dzisiaj u chorych?”. Proboszcz wskazał na mnie, a ja wtedy odwiedziłem jedną umierającą kobietę. Biskup zapytał, czy ona była bierzmowana. Nie wiedziałem. Kazał mi jechać ze swoim kierowcą i zapytać o to bierzmowanie. To było wpół do jedenastej wieczorem, a ja tam byłem przed południem. Jak ci ludzie mnie zobaczyli, to się przerazili. Okazało się, że kobieta była bierzmowana i biskup nie musiał do niej jechać. Ale byłby pojechał! Tak mu zależało na każdym indywidualnym człowieku, żeby mu niczego nie zabrakło w drodze do wieczności, choćby tego bierzmowania. To był bp Pluta!
Albo inny przykład, już z czasów, kiedy byłem rektorem. Na niższe święcenia bp Pluta przyjeżdżał do seminarium. I czasami jest tak, że są wątpliwości co do jakiegoś kleryka, więc odsuwa mu się święcenia na później. Jeden taki nam właśnie został. A w tym czasie przyjeżdżał z wykładami bp Socha. I stwierdziliśmy, że go poprosimy o święcenia, bo dla jednego kleryka nie będziemy ściągać ordynariusza z Gorzowa Wlkp. Kleryk napisał podanie, ja się pod nim podpisałem jako rektor, więc bp Pluta o nim wiedział. I w jednej z rozmów powiedziałem, że chcemy kleryka święcić, a skoro bp Socha będzie na miejscu, to go poprosimy. A bp Pluta na to: „Dworak, ja nie jestem przeszkodzony, ja przyjadę”. On tak czuł swoją powinność. To jest Jego zadanie i nie będzie szukał zastępstwa. Taka osobowość to jest ewenement. Rzadko się takich ludzi spotyka.
Jego pracowitość i zaangażowanie były niezwykłe. Bardzo ciężko pracował na wizytacjach. Wyjeżdżali w czwartek po południu, wracali zwykle w niedzielę lub poniedziałek - kiedyś po powrocie powiedział mi: „Wygłosiłem 27 nauk”. Nie chciałem wierzyć. To wszystko było bardzo angażujące człowieka i niszczące Jego zdrowie.
I jeszcze jedna historia, związana z tym, że władze nie chciały pozwolić naszym biskupom wyjechać na sobór. Ale wreszcie jakoś się udało. Bp Pluta opowiadał mi, że poszedł wtedy do kard. Wyszyńskiego. I kardynał dał mu kopertę z dolarami. Biskup podziękował, a potem mówi do mnie: „Wiesz, całą noc nie spałem, bo się nie zapytałem, czy to jest dla mnie, czy dla diecezji”. Po tej nieprzespanej nocy poszedł do kardynała z tym pytaniem i później mówił do mnie: „Dworak, on mnie zbeształ”. Bo te pieniądze były oczywiście dla Niego, żeby sobie w Rzymie mógł coś kupić. Już nie pamiętam, czy to było150 czy 200 dolarów, ale to nie było bardzo dużo, a bp Pluta już miał wyrzuty sumienia.

- Czyli o sobie nigdy nie myślał najpierw?

- Można tak powiedzieć. Pod koniec życia martwił się tym, gdzie pójdzie w stan spoczynku. Nocą często spacerowaliśmy w Seminarium po wirydarzu. Mówi raz do mnie: „Wiesz, jak wyszedłem z domu do kapłaństwa, to właściwie dla rodziny nie miałem czasu. Mam wrażenie, że ja się nie mogę zwalić im na kark teraz, pod koniec życia. Ale prał. Nowicki z Zielonej Góry mówi, żebym do niego przyszedł na plebanię. Tylko on sam już jest niedołężny”. Ja wtedy mówię: „To do nas, do Seminarium”. A on: „Masz rację. Ale tu za głośno”.
I Pan Bóg zrządził tak, że wjechali w niewielkie drzewko. Nic się nikomu właściwie nie stało, a bp Pluta zmarł. Jedyne, co wtedy powiedział, to: „O Boże” i już było po biskupie - tak opowiadał ks. Marszalik, który siedział obok.

Reklama

- Zmarłego biskupa wspomina Ksiądz bardzo ciepło, musiała was łączyć szczególna więź.

- Ten człowiek nie wyrządził mi najmniejszej krzywdy. Pamiętam, kiedy załatwił mi prałaturę. Postanowiłem wtedy pojechać do Niego i podziękować mu osobiście. Jak rzadko otworzył mi wtedy pierwsze i drugie drzwi On sam (bo normalnie robiły to siostry) i powiedział: „Dworak, idziemy do kaplicy”. Klęknęliśmy, On z przodu, ja trochę z tyłu, po pół godzinie wstał i mówi: „Teraz usiądź, a ja ci wygłoszę przemówienie”. Powiedział mi wtedy o godności prałata. Kiedy skończył, zapytałem, czy ja też mogę coś powiedzieć. On usiadł i się odwrócił do mnie. I wtedy powiedziałem, że w młodości straciłem ojca i teraz widzę mojego ojca w Nim. A On: „Żebyś wiedział, że tak jest”.
Jedno zdarzenie szczególnie wryło mi się w pamięć. Było to w Seminarium. Pożegnaliśmy z biskupem i ja byłem przekonany, że On już poszedł spać. Ale jeszcze przeszedłem cały dom, jak to gospodarz. I słyszę, że w kaplicy ktoś gada. Myślę: „Chryste Panie, kto tu siedzi?”. Otwieram drzwi. Ciemno. Ale słyszę głos bp. Pluty. I w światełku wiecznej lampki widzę, że klęczy w pierwszej ławce przed tabernakulum i się modli. Modli się słowami modlitwy Pańskiej „Ojcze nasz”. Ale nie mówi „nasz”, tylko „Ojcze mój”. Ja swego czasu bardzo dużo chodziłem i do opery, i do operetki, i do teatru - ale takiej modulacji głosu nigdy nie słyszałem - jak on mówił „Ojcze”, a zaraz w innej modulacji „Ojcze mój”. Miałem wrażenie, że to jest modlitwa mistyczna. Że my się tak nie modlimy. On tak jakby miał tego Ojca przed sobą i do Niego się zwracał. To nie był cały pacierz, tylko to „Ojcze mój”, w różnych wydaniach - można powiedzieć - jego krtani. To było coś, od czego mi się robiło zimno na plecach, kiedy to słyszałem w tym półmroku, w tej ciszy nocnej. Ale ponieważ miałem wykłady z mistyki, wiedziałem, że to jest coś w rodzaju modlitwy mistycznej. To modlitwa ludzi, którzy mają inny kontakt z Bogiem niż my, bo są już na innym etapie. I to jeden jedyny raz mi się zdarzyło, i byłem szczęśliwy, że mogłem tego doznać. Bo to jest nieprzekazywalne, trzeba doświadczyć atmosfery tej nocy, tej lampki i tego, co ten człowiek w tej pustej kaplicy mówił. On się nie zorientował, bo ja cicho zamknąłem drzwi, więc moja obecność Mu nie przeszkodziła.
Tak więc nie mam nic przeciwko temu, żeby był zaliczony w poczet świętych. Będę się z tego cieszył i Panu Bogu dziękował, że mogłem takich ludzi oglądać. Widziałem Go na co dzień i nie wiedziałem wtedy jeszcze, że będę później coś o Nim opowiadał po latach.

* * *

Ks. prał. Henryk Dworak
Wieloletni dyrektor Wydziału Nauki Katolickiej Kurii Biskupiej w Gorzowie oraz rektor Gorzowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Paradyżu

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty ostatniej godziny

Niedziela przemyska 15/2013, str. 8

[ TEMATY ]

święty

pl.wikipedia.org

Nawiedzając pewnego dnia przemyski kościół Ojców Franciszkanów byłem świadkiem niecodziennej sytuacji: przy jednym z bocznych ołtarzy, wśród rozłożonych książek, klęczy młoda dziewczyna. Spogląda w górę ołtarza, jednocześnie pilnie coś notując w swoim kajeciku. Pomyślałem, że to pewnie studentka jednej z artystycznych uczelni odbywa swoją praktykę w tutejszym kościele. Wszak franciszkański kościół, dzisiaj mocno już wiekowy i „nadgryziony” zębem czasu, to doskonałe miejsce dla kontemplowania piękna sztuki sakralnej; wymarzone miejsce dla przyszłych artystów, ale także i miłośników sztuki sakralnej. Kiedy podszedłem bliżej ołtarza zobaczyłem, że dziewczyna wpatruje się w jeden obraz górnej kondygnacji ołtarzowej, na którym przedstawiono rzymskiego żołnierza trzymającego w górze krucyfiks. Dziewczyna jednak, choć później dowiedziałem się, że istotnie była studentką (choć nie artystycznej uczelni) wbrew moim przypuszczeniom nie malowała tego obrazu, ona modliła się do świętego, który widniał na nim. Jednocześnie w przerwach modlitewnej kontemplacji zawzięcie wertowała kolejne stronice opasłego podręcznika. Zdziwiony nieco sytuacją spojrzałem w górę: to św. Ekspedyt - poinformowała mnie moja rozmówczyni; niewielki obraz przedstawia świętego, raczej rzadko spotykanego świętego, a dam głowę, że wśród większości młodych (i chyba nie tylko) ludzi zupełnie nieznanego... Popularność zdobywa w ostatnich stu latach wśród włoskich studentów, ale - jak widać - i w Polsce. Znany jest szczególnie w Ameryce Łacińskiej a i ponoć aktorzy wzywają jego pomocy, kiedy odczuwają tremę...

CZYTAJ DALEJ

Caritas optuje na rzecz nowego partnerstwa między Europą i Afryką

2024-04-18 18:55

[ TEMATY ]

Caritas

Europa

Afryka

Caritas

Przewodniczący Caritas Europa ks. Michael Landau i przewodniczący Caritas Afryka ks. Pierre Cibambo wezwali do zacieśnienia stosunków i współpracy na równych zasadach między Europą a Afryką. W wywiadzie dla austriackiej agencji katolickiej obaj poruszyli takie kwestie, jak migracja, stosunki gospodarcze, wojny i konflikty w Afryce oraz ich przyczyny, a także problemy wewnętrzne w Afryce.

Jednocześnie obaj przewodniczący podkreślili, że Afryka nie jest kontynentem w potrzebie i ubóstwie. Afryka, to również bardzo zróżnicowany, rozwijający się kontynent, który stoi wobec różnych możliwości. Tym, czego najbardziej potrzebuje, jest międzynarodowa sprawiedliwość i solidarność.

CZYTAJ DALEJ

„Od Mokrej do Monte Cassino” – wernisaż nowej historycznej wystawy na Jasnej Górze

2024-04-18 20:51

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wernisaż

Monte Cassino

BPJG

„Od Mokrej do Monte Cassino - szlakiem 12 Pułku Ułanów Podolskich” - to temat najnowszej wystawy przygotowanej na Jasnej Górze, której wernisaż odbędzie się już jutro, 19 kwietnia. Na wystawie znajdą się także szczątki bombowca Vickers Wellington Dywizjonu 305 pochodzące ze zbiorów Jasnej Góry, które dotąd nie były prezentowane. Ekspozycja znajduje się w pawilonie wystaw czasowych w Bastionie św. Rocha.

Uroczystość otwarcia wystawy rozpocznie Msza św. sprawowana w Kaplicy Matki Bożej o godz. 11.00, po niej w południe odbędzie się wernisaż.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję