Reklama

Niedziela Wrocławska

Kiedy przemawiał zanosił Boga ludziom

W Duszpasterstwie Akademickim “Wawrzyny” została odprawiona Msza św. za śp. ks. Stanisława Orzechowskiego. Przewodniczył jej ks. Jacek Froniewski, kanclerz Kurii Wrocławskiej, a także były przewodnik gr. 12, Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej.

screen

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dotknęła nas dziś wiadomość o śmierci “Orzecha”. Tak jest przy każdej śmierci, nawet jak jesteśmy bardzo wierzącymi ludźmi, że kiedy pęka jakaś więź miłości, serce boli. A z drugiej strony, kiedy jesteśmy po Wniebowstąpieniu, nasz wzrok kieruje się ku Niebu. To jest nasza wielka nadzieja. Dziękujmy za “Orzecha”, bo każdy z nas wiele mu zawdzięcza - mówił przewodniczący liturgii.

Rozpoczynając homilię ks. Michał Serwiński CMF zacytował słowa “Orzecha” - “Dla mnie to niepojęte. Co to za chrześcijanie, o ciasnych łbach. Nie wierzą w Chrystusa i nazywają się chrześcijanami, ale 50 procent nie wierzy w zmartwychwstanie. Gdy zmartwychwstanę będę widział Boga. Wierzysz w to? Jest przejście nad tą przepaścią, jaka dzieli nad od rzeczywistości niebieskiej. Jest most. Jaki most? Tym mostem jest Chrystus. Nie ma innego poza Nim. Jak już przejdziemy ten most nad przepaścią, będziemy bardzo blisko Tatusia, Ojca. Cieszysz się? Blisko Ojca!”

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Cytat ten miał uświadomić słuchającym, czym jest nadzieja chrześcijańska i jak bardzo “Orzechowi” była bliska i jak wielkiej wiary był to kapłan, a jego życie było ukierunkowane na Boga - Jestem przekonany, że jeśli wasze myśli biegną tylko wokół Orzecha i w centrum waszego myślenia dzisiaj jest Orzech, to pierwsze, co by zrobił, gdyby tu był, to wziąłby swoją lagę i tą lagą wszystkich bił. Dlaczego? Bo on nigdy nie chciał, żeby o nim dużo mówiono, zawsze w cieniu, zawsze drugi – zaznaczył ks. Michał i dodał – Wiecie, skąd owocność wszystkich dzieł Orzecha, pielgrzymki, duszpasterstwa i innych dzieł? Bo Bóg był dla niego pierwszy.

Reklama

Przybliżając dzisiejszą Liturgię Słowa, a przede wszystkim fragment z Dziejów Apostolskich mówiący o pożegnaniu św. Pawła ze wspólnotą z Efezu, ks. M. Serwiński porównał to wydarzenie z ziemskim pożegnaniem “Orzecha”- On pewnie pożegnałby się z nami tymi samymi słowami, co św. Paweł. Jeśli ktoś dzisiaj czuje się sierotą, to “Orzech” zapewnia słowami św. Pawła, że poleca nas słowu Boga, samemu Bogu władnemu zbudować i dać dziedzictwo ze wszystkimi świętymi. Orzech zawsze ludzi zanosił do Boga. Nocą, wiele godzin poświęcił na modlitwie. I co wtedy robił? Zanosił ludzi Bogu, a kiedy przemawiał, zanosił Boga ludziom.

Na zakończenie ks. Michał opowiedział historię, która spotkała go w ostatnich chwilach życia “Orzecha” - Mogłem dziś zaopatrzyć Orzecha w sakramenty (...) Gdy modliłem się na różańcu przy jego łóżku, usłyszałem głos kobiety, matki - to takie doświadczenie duchowe.. To była Maryja - mówiła - „Stachu, wystarczy, już swoje zrobiłeś” – mówiła. Usłyszałem wtedy słowa Orzecha: „Ale jak ja to wszystko zostawię? Jak on sobie poradzi? Jedyne, co mogłem powiedzieć: „Orzechu, mogę ci tylko obiecać, że zrobię wszystko, żeby tego miejsca nie zepsuć, żeby nie zniszczyć tego, co zbudowałeś. Zobaczyłem tylko jak bardzo delikatnie otwiera oko. Potem stał się bardzo blady i odszedł… Amen.

2021-05-20 00:43

Ocena: +2 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Sekundy, które zmieniają życie

Dariusz Kowaluk zdobył złoty medal podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio w lekkoatletyce, w sztafecie mieszanej 4 x 400 metrów. Czytelnikom Niedzieli opowiada o swoim życiu, wierze, codziennych treningach, nauce i planach na przyszłość.

Krzysztof Tadej: Jak się żyje po zdobyciu olimpijskiego złota?

Dariusz Kowaluk: Radośnie, interesująco. Jestem rozchwytywany przez dziennikarzy i fotoreporterów – to bardzo miłe. Studiowałem dziennikarstwo na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Przygotowywałem się do wykonywania zawodu dziennikarza, a teraz mogę zobaczyć, jak to wygląda z drugiej strony, gdy odpowiadam na różne pytania.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

2. rocznica sakry bpa Macieja Małygi

2024-04-24 09:11

Tomasz Lewandowski

Biskup Maciej Małyga w dniu sakry biskupiej

Biskup Maciej Małyga w dniu sakry biskupiej

Dziś, 24 kwietnia, przypada 2.rocznica sakry biskupiej ks. bp. Macieja Małygi

W imieniu redakcji i czytelników „Niedzieli Wrocławskiej” ks. bp. Maciejowi życzymy mocy Ducha Świętego w głoszeniu Ewangelii i podejmowanych działaniach. Niech Chrystus, który przyniósł ludzkości prawdę o Bożej miłości pochylającej się nad każdym człowiekiem, umacnia w pasterskiej posłudze i pomnaża radość wypływającą z bycia z innymi i dla innych. Niech Maryja, która otula macierzyńskim płaszczem Kościół, otacza Księdza Biskupa swoją opieką

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję