28 maja br. odsłonięto poświęconą mu tablicę w parku Jana Kasprowicza na wrocławskich Karłowicach, na których do śmierci mieszkał. Tablicę poświęcił ks. prałat Stanisław Pawlaczek, długoletni kapelan wrocławskiego środowiska prawniczego.
Na paradoks zakrawa fakt, że mec. Jochelson, który jest autorem bardzo wielu nazw ulic w mieście, sam nie doczekał się takiego upamiętnienia. Nie miał nawet tabliczki pamiątkowej, jakimi we Wrocławiu upamiętniane są osoby zasłużone dla Wrocławia. Fakt ten wytknęła władzom prasa. Tabliczkę na niewielkim głazie odsłonięto na Karłowicach z inicjatywy Okręgowej Rady Adwokackiej we Wrocławiu. Odsłonił ją syn mecenasa Jochelsona, Albert, a biało-czerwoną wiązankę złożyła córka, Maria Jankułowska. Mec. Maciej Korta, przedstawiciel Okręgowej Rady Adwokackiej we Wrocławiu, stwierdził, że mec. Jochelson był wzorem uczciwości – stawiany jest jako przykład postępowania kolejnym adeptom palestry.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Mec. Jochelsona nie złamało nawet UB – w okresie stalinowskim przetrzymywany był przez wiele miesięcy w areszcie, próbowano wymusić zeznania obciążające rządcę arcybiskupstwa wrocławskiego, któremu mec. Jochelson służył radą. Przebywał w ciemnej celi. Gdy wyszedł na wolność, słońce oślepiło go, oczy zaczęły łzawić, do końca życia miał już opadłe powieki.
Reklama
Mec. Jochelson przybył do Wrocławia w 1945 r. z grupą pierwszego prezydenta tego miasta, Bolesława Drobnera. Było morzem ruin. Mec. Jochelsonowi powierzono funkcję przewodniczącego komisji nazewniczej, bo miał odpowiednią wiedzę i wyczucie tematu – był erudytą, znał biegle kilka języków, m.in. łacinę i niemiecki.
- Podczas obrad Rady Miejskiej największe emocje wzbudzają nowe nazwy ulic, placów i skwerów, a mecenas Jochelson opracował połowę z nich i większość z nich nadal obowiązuje – mówił z podziwem podczas uroczystości odsłonięcia tablicy Jacek Barski, dyrektor Departamentu Strategii i Rozwoju Miasta Wrocławia.
W uroczystości wzięli udział m.in. Anna i Przemysław Kawałowie, sąsiedzi mec. Jochelsona. Wspominają go jako człowieka niezwykle życzliwego, ciepłego i z wielką klasą, którą zachował do końca. Zmarł 1997 r., w wieku 86 lat.