Reklama

Rodzina

Nic nie dzieje się bez przyczyny, dzisiaj to wiem…

[ TEMATY ]

wiara

życie

fundacja

pomoc

Wojciech Witek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Moje życie było bajką. Studia w stolicy, przystojny narzeczony, piękny ślub. Urodził się Antoś, potem Alek. A ja zamiast dziękować Panu Bogu za to wszystko- czekałam na to, co się wydarzy. Podświadomie czułam, że to wszystko jest zbyt piękne, żeby było prawdziwe. I niestety się doczekałam…

Wyszliśmy z niedzielnej mszy świętej. Czekałam z moim półrocznym synkiem na przejściu dla pieszych. Ruszyłam. Pisk hamulców. Reszta to jak urywek z filmu. Moje maleńkie dziecko jak szmaciana kukiełka wyleciało z wózka i uderzyło o asfalt. 7 kg wagi. Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przez dwa miesiące lekarze walczyli o jego życie. Ucierpiała tylko główka. Tylko, albo aż. Przeszedł wiele operacji. Niestety, zmiany w mózgu na skutek urazu były nieodwracalne. Miałam stuprocentowo zdrowe dziecko a wystarczyły ułamki sekund i mój cały świat legł w gruzach. Diagnoza była druzgocąca: niedowład czterokończynowy, wodogłowie pourazowe, padaczka pourazowa, ślepota korowa.

Miał nie przeżyć, miał nigdy nie opuścić szpitala, miał być roślinką. Było bardzo, bardzo źle, ale dziś, po 5 latach ciężkiej rehabilitacji jest na szczęście inaczej… Najwyraźniej Pan Bóg ma inny plan co do mojego synka. Bo pomimo swojej niepełnosprawności i wszystkich problemów wynikających z uszkodzenia centralnego układu nerwowego Alek jest pogodnym, uśmiechniętym chłopcem. Bardzo kochanym.

Przez długi czas nie dopuszczałam do siebie myśli, że moje dziecko jest poważnie chore. Myślałam, że z czasem mu przejdzie. Walczyłam, jak zresztą każda matka, żeby mój syn miał normalne życie. Początki były trudne. Rehabilitacja, terapie, turnusy, szpitale, lekarze, kontrole, ciągłe wyjazdy, poszukiwanie kolejnych specjalistów i jakiegoś bodźca do kolejnego działania. A postępy Alka były bardzo niewielkie. Chciałam, żeby po prostu wstał na nogi i poszedł, żeby przejrzał na oczy i powiedział „mamo widzę Cię.” Ale nic takiego nie miało miejsca…

Reklama

Punktem zwrotnym w życiu Alusia było umieszczenie go w przedszkolu terapeutycznym. Co prawda rehabilitanci bardzo długo namawiali mnie na taki krok, ale jak na złość nigdzie nie mogłam znaleźć dla niego miejsca. Moje dziecko było za słabe, niesamodzielne, zbyt problemowe. Płakałam więc w poduszkę i organizowałam Alkowi świat tak, jak potrafiłam, we własnym domu. Aż w końcu się udało i jako 5 latek został najprawdziwszym w świecie przedszkolakiem!!!

Okazało się, że moje dziecko doskonale odnajduje się w nowej roli. Wstaje codziennie o piątej rano i woła niewyraźnie „do przedszkola”! Z uśmiechem na ustach przekracza jego próg. I z uśmiechem na ustach opuszcza przedszkole po całym dniu zajęć. I choć nadal problemów nam nie brakuje, Alek jest zachwycony swoim nowym miejscem na ziemi.

Niespodziewanie nastąpił długo wyczekiwany przełom. Pobyt w przedszkolu okazał się bardzo inspirujący i pozwolił Alkowi na zrobienie wielkiego postępu w rozwoju. Mój syn zaczął powtarzać pojedyncze słówka, chociaż wielu twierdziło, że nigdy nie będzie mówił. Musiał nauczyć się komunikować, żeby nawiązać więzi z kolegami z grupy. Zaczął też czworakować, żeby móc przemieszczać się po sali w przedszkolu w poszukiwaniu zabawek. Siłą sukcesu mojego syna było zapewnienie mu kompleksowej rehabilitacji psychoruchowej (część zajęć odbywało się w przedszkolu) oraz kontaktu z rówieśnikami jednocześnie.

Tak zrodził się pomysł założenia fundacji, która wspierać ma rozwój dzieci takich jak mój syn - z niepełnosprawnością sprzężoną. KOOCHAM (czyt. Kócham) - bo tak brzmiały pierwsze słowa Alka. Głównym celem organizacji jest utworzenie przedszkola specjalnego z pełną rehabilitacją i niezbędnymi terapiami dopasowanymi indywidualnie do potrzeb każdego dziecka.

Chcę pomagać innym dzieciom i ich rodzicom. Bo czuje, że tak trzeba. Że muszę walczyć o przyszłość i Alka i innych dzieciaków w podobnej sytuacji. Długo zastanawiałam się dlaczego spotkało to wszystko właśnie mnie i moje dziecko. I dzisiaj myślę, że i względem mnie Pan Bóg ma plan…

Reklama

Nowoczesne przedszkole terapeutyczne ma usprawniać chore maluchy, zarówno w sferze ruchowej, jak i emocjonalnej. Do przedszkola trafić mają dzieci, które ze względu na problemy zdrowotne nie mogą korzystać z edukacji w przedszkolach ogólnodostępnych.

Niestety, bez wsparcia finansowego od zwykłych ludzi chore dzieci i ich rodziny o takiej pomocy mogą tylko pomarzyć. A ja, jak na złość, od samego początku trafiam na kłody i biurokratyczno - urzędniczy mur.

Zwracałam się o pomoc do wielu instytucji państwowych, wszędzie jednak słyszałam ze nie zajmują się tego typu działaniami. Czekam na jakieś konkursy, ale żeby otrzymać jakiekolwiek dofinansowanie trzeba działać na rynku już kilka lat, albo mieć za sobą doświadczenie, albo duże przepływy finansowe na koncie bankowym. A ja nie spełniam żadnego z tych kryteriów. Jestem jedynie matką chorego dziecka, która stara się zapewnić edukację i jemu i innym dzieciom w podobnej sytuacji.

Zastanawiam się cały czas dlaczego my rodzice chorych dzieci jesteśmy zdani tylko na siebie? Dlaczego nasze dzieci spychane są poza margines społeczeństwa? Dlaczego nikt nie chce dać im szansy na rozwój? Co prawda jestem bardzo zmotywowana i chciałabym bardzo znaleźć pieniądze na uruchomienie przedszkola, ale to wszystko nie jest niestety takie proste.

Na 20 lat wydzierżawiłam budynek pod przedszkole w Izabelinie, w gminie Nieporęt pod Warszawą. Musimy go jeszcze wyremontować i przystosować do potrzeb naszych przyszłych podopiecznych. Prace nad dokumentacją architektoniczną są już na ukończeniu a niestety brakuje mi funduszy na opłacenie architektów. Za moment powinnam składać wniosek o pozwolenie na budowę. Cała ta procedura jest niezbędna, jeśli chcę ubiegać się o środki unijne w 2014 r. Nie wiem, jak to wszystko się zakończy, ale wierzę, że Pan Bóg pomoże. Bo przecież to wszystko nie może się tak po prostu skończyć. Tylko na marzeniu. Bo przecież każdy z nas goni za marzeniem…czasem całe życie, ale do skutku…

Reklama

Wierzę w ludzi! Wierzę w ich moc. Mam nadzieję, że uda mi się dotrzeć z moim pomysłem do matek, ojców, opiekunów, do tych wszystkich, którym los chorych maluchów nie jest obojętny. Muszę znaleźć sponsorów, którzy zechcą wesprzeć budowę placówki. Tym bardziej, że pomoc, jaką dałoby to przedszkole, zarówno dzieciom, jak i ich rodzinom, jest po prostu nieoceniona !

Takich specjalistycznych placówek na dzień dzisiejszy po prostu brakuje. Te, które są, nie są w stanie przyjąć wszystkich potrzebujących dzieci. Jeśli więc na początek przyjmę tylko garstkę dzieci, to i tak szansę na rozwój dostanie grupka maluchów, które bez takiego przedszkola po prostu pozostaną w domach, zamknięte w czterech ścianach. I nigdy nie dowiedzą się jak by to mogło być, gdyby...

Walczmy o te dzieci! Wszyscy! One zasługują na lepszy los. Zasługują na szansę! Na pomoc czekają nie tylko one, ale i ich rodzice…Przedszkole specjalne da choremu dziecku szansę wejścia w grupę społeczną, kontaktu z rówieśnikami, czego nie jesteśmy w stanie zapewnić im w domu. W placówce będą miały zapewnioną pełna rehabilitację, wiele terapii, na które nie stać rodziców. Oni sami będą mogli wrócić do pracy i wyjść do ludzi.

Przedszkole terapeutyczne powinno być dla dziecka drugim domem. To tam spędza ono większość dnia bawiąc się, ucząc i ciężko pracując. Dlatego taka placówka powinna być wyjątkowa, pełna ciepła i przyjaznej atmosfery, a przez to gwarantować ma harmonijny rozwój chorego malucha.. Ja już podjęłam wyzwanie. Ale na realizację tego planu brakuje mi pieniędzy. Dlatego zwracam się do każdego z Was z prośbą o pomoc. Tak naprawdę każdy z nas może być twórcą czegoś wielkiego. Każdy z nas może mieć wpływ na zmianę postrzegania niepełnosprawnego dziecka jako gorszego. Pomóc można nawet niewielkim nakładem…ale trzeba chcieć wyciągnąć pomocną dłoń. O nią dzisiaj proszę.

Reklama

Pomóżcie mi spełnić marzenia niejednej rodziny, która boryka się z niepełnosprawnością dziecka. Sama nie dam rady, ale wszyscy razem jesteśmy w stanie zdziałać cuda! Przysłowiowe ziarnko do ziarnka… Mam nadzieję, że uzbiera się suma, która pozwoli uruchomić placówkę i powalczyć o zdrowie chorych dzieci, które tak naprawdę są od nas zależne w stu procentach, więc kto, jeśli nie my, zdrowi ludzie, jest w stanie im pomóc?

Zapraszam do odwiedzenia strony fundacji www.koocham.pl . Przekonajcie się kim jesteśmy, jak działamy i ile gotowi jesteśmy poświęcić, aby powstało coś wyjątkowego, w zamian za bezcenny uśmiech na twarzy dziecka ...
Dla osób chcących wesprzeć budowę przedszkola specjalnego dla dzieci z niepełnosprawnością sprzężoną podaję numer konta fundacyjnego:

PKO Bank Polski S.A.
Numer rachunku:
42 1020 1097 0000 7502 0244 7852

Dziękuję za wsparcie,
Joanna Palica
Prezes Fundacji KOOCHAM
Mama Alka
e-mail: fundacja@koocham.pl

2014-01-08 14:53

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Polska i środowiska polonijne solidaryzują się z Alfiem Evansem

[ TEMATY ]

pomoc

Alfie Evans

Alfie Evans/facebook.com

W wielu polskich miastach, w środowiskach polonijnych i w internecie Polacy wyrażają solidarność z Alfiem Evansem i jego rodzicami. Msze św., pokojowe pikiety i wspólna akcja polskich kierowców tirów - to niektóre spośrod inicjatyw podejmowanych dziś w Polsce.

- Alfie jest przesłaniem dla świata: wezwanie do tego, by zastanowić się, dokąd zmierzamy, w Polsce i na świecie. Albo postępujemy zgodnie z ideą solidarności i wówczas silniejsi troszczę się o słabszych, albo działamy w myśl zasady: "homo homini lupus est". Wówczas silniejsi likwidują słabszych, ale to nie jest już człowieczeństwo. Ten chłopiec przypomina nam, byśmy rozsiewali miłość, a nie eliminowali słabych ludzi - mówi KAI ks. prof. Andrzej Muszala, kierownik Poradni Bioetycznej przy Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. W krakowskim kościele pw. św. Marka, w którym posługuje ks. Muszala, o godz. 18.30 zostanie dziś odprawiona Msza św. w intencji Alfiego.

CZYTAJ DALEJ

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Niedziela wrocławska 13/2010

[ TEMATY ]

Wielki Tydzień

Karol Porwich/Niedziela

Przed nami wyjątkowy czas - Wielki Tydzień. Głębokie przeżycie i zrozumienie Wielkiego Tygodnia pozwala odkryć sens życia, odzyskać nadzieję i wiarę. Same Święta Wielkanocne, bez prawdziwego przeżycia poprzedzających je dni, nie staną się dla nas czasem przejścia ze śmierci do życia, nie zrozumiemy wielkiej Miłości Boga do każdego z nas. Wiele rodzin polskich przeżywa Święta Wielkanocne, zubożając ich treść. W Wielkim Tygodniu robi się porządki i zakupy - jest to jeden z koszmarniejszych i najbardziej zaganianych tygodni w roku, często brak czasu i sił nawet na pójście do kościoła w Wielki Czwartek i w Wielki Piątek. Nie pozwólmy, by tak stało się w naszych rodzinach.

CZYTAJ DALEJ

8 lat temu zmarł ks. Jan Kaczkowski

2024-03-27 22:11

[ TEMATY ]

Ks. Jan Kaczkowski

Piotr Drzewiecki

Ks. dr Jan Kaczkowski

 Ks. dr Jan Kaczkowski

28 marca 2016 r. w wieku 38 lat zmarł ks. Jan Kaczkowski, charyzmatyczny duszpasterz, twórca Hospicjum św. o. Pio w Pucku, autor i współautor popularnych książek. Chorował na glejaka - nowotwór ośrodka układu nerwowego. Sam będąc chory, pokazywał, jak przeżywać chorobę i cierpienie - uczył pogody, humory i dystansu.

Ks. Jan Kaczkowski urodził się 19 lipca 1977 r. w Gdyni. Był bioetykiem, organizatorem i dyrektorem Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio. W ciągu dwóch lat wykryto u niego dwa nowotwory – najpierw nerki, którego udało się zaleczyć, a później glejaka mózgu czwartego stopnia. Po operacjach poddawany kolejnym chemioterapiom, nadal pracował na rzecz hospicjum i służy jego pacjentom. W BoskiejTV prowadził swój vlog „Smak Życia”.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję