Reklama

„Pola Nadziei” po raz drugi w Kielcach

Kilkaset żółtych żonkili rozdadzą w Kielcach wolontariusze Domowego Hospicjum dla Dzieci i Dorosłych im św. Franciszka z Asyżu w ramach ogólnopolskiej akcji „Pola Nadziei” na rzecz hospicjów. Akacja ma na celu informowanie i promocję wśród społeczeństwa idei opieki hospicyjnej i finansowe wsparcie hospicjum. Od końca marca przez kilka kolejnych niedziel przed kościołami kieleckimi wolontariusze Domowego Hospicjum będą zbierali pieniądze do puszek na działalność Hospicjum, które od 10 lat niesie pomoc umierającym pacjentom. W ubiegłym roku udało się zebrać 30 tys. zł

Niedziela kielecka 10/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Katarzyna Dobrowolska: - Czemu służy akcja „Pola Nadziei” i jakie działania zaplanowano w Kielcach?

Iwona Napora: - Głównym założeniem jest informowanie społeczeństwa o istocie opieki hospicyjnej i idei hospicjum. Cały czas prowadzę cykl prelekcji w kieleckich gimnazjach i liceach na temat wolontariatu hospicyjnego. Tworzę Szkolne Koła Wolontariatu Hospicyjnego, które będą współpracować przy zbiórkach. Już blisko 50 uczniów zadeklarowało chęć przystąpienia do akcji „Pola Nadziei”. Ponadto Szkolne Koła Wolontariatu będą prowadzić zbiórki wewnętrzne i rozdawać broszki żonkilowe w szkołach. Proponujemy, aby symboliczną opłatą za broszkę była kwota 2 zł. Główne kwesty do puszek przed kościołami zaplanowaliśmy pod koniec marca przez kilka następnych niedziel. Mam już zgodę kilku szkół. Pomoc zadeklarowało także ok. 20 moich znajomych z Wydziału Nauk o Zdrowiu z UJK.

- Ilu pacjentom obecnie pomaga Domowe Hospicjum?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- W tej chwili Hospicjum ma pod swoją opieką 10 pacjentów, liczba ta stale się zmienia, ponieważ pacjenci umierają. Wolontariusze hospicjum pomagają także na oddziale Paliatywnym Świętokrzyskiego Centrum Onkologii. Hospicjum na ok. 40 wolontariuszy, zaangażowanych wolontariuszy ma blisko 15. Pracując przy pacjencie, wolontariuszowi potrzebne są dłuższe okresy odpoczynku, aby zapobiec wypaleniu. Warto pamiętać, że wolontariusze angażują się w swoją pracę całym sobą, dlatego także oni przeżywają śmierć pacjenta i żałobę, nie tylko rodzina.

- Podkreśla Pani, że ważna jest informacja. Czyli nasza wiedza o hospicjum jest ciągle skromna?

- Tak. Byłam podrzędnym wolontariuszem, który ma pacjentów w domach. Spotykając się z koordynatorami wolontariatu z innych ośrodków w kraju, zobaczyłam, jak można wypracować sposób kontaktu i informowania opinii społecznej o idei hospicjum. Zauważyłam, że u nas, w Kielcach, nic takiego nie ma, że nie mówi się o hospicjum w szkołach. Tak naprawdę, wiele mediów kieleckich nie wie, że Domowe Hospicjum w Kielcach istnienie. W ubiegłym roku zorganizowałam po raz pierwszy „Pola Nadziei”. Nawiązałam sieć współpracy z mediami, zaczęłam także proponować szkołom prelekcje o wolontariacie. I faktycznie, niektóre szkoły zapraszały mnie na spotkania. W Gimnazjum przy ul. Toporowskiego przeprowadziłam nawet 15 lekcji.

- Istnieje stereotyp myślenia o hospicjum?

- Laicy, którzy nie mają kontaktu z hospicjum, mówią, że jest to umieralnia, miejsce wegetacji, w którym ludzie czekają na śmierć. Miejsce, które absolutnie nie zachęca do tego, żeby w nie wejść. A ja nauczyłam się, że „hospicjum to też życie”, i to nie jest slogan, tylko prawda. Doświadczyłam, że w hospicjum żyją ludzie. Oni chcą żyć normalnie, mimo że wiedzą, że umierają. I to jest główne przesłanie, które chcę przekazywać młodzieży.

Reklama

- To trudna tematyka. Jak młodzież reaguje na problematykę związaną z hospicjum?

- Kiedy opowiadam o swoich doświadczeniach opieki nad pacjentami, mówię, że rodzina zgłasza nam zapotrzebowanie na wolontariusza, wolontariusz przychodzi, ustalają zasady opieki, on pomaga przez kilka dni, czasem przez kilka tygodni i kończy się to w jeden sposób telefonem: „zapraszamy na pogrzeb”. To robi na młodzieży duże wrażenie, zdają sobie automatycznie sprawę z tego, że to jest trudne.
Tego typu spotkania pomagają przełamać tabu hospicyjne. Mówię im, że każdy może pomagać w różny sposób. Jest wolontariat medyczny - oparty na opiece nad pacjentem umierającym, na kontakcie z chorym i wymaga odpowiedniego przygotowania. Dobrze, aby była to osoba pełnoletnia i przeszkolona. Ja zachęcam uczniów do działalności akcyjnej. Sama jako koordynator zaczynałam od pojedynczych zbiórek pod kościołami. Aby hospicjum mogło pomagać, potrzebne są fundusze. Potrzeby są duże, ponieważ choroba nowotworowa wymaga dużych nakładów finansowych. Jest wiele osób, które potrzebują pomocy, ale nie wiedzą, że istnieje Domowe Hospicjum w Kielcach, które może pomóc.

- W jaki sposób Pani przedstawia wolontariat hospicyjny? Czy zdarzają się jakieś trudności w pracy z młodzieżą?

Reklama

- Trudno rozmawia się z młodzieżą w klasie, gdzie jest osoba, która sama przeżyła śmierć bliskiej osoby. Często pytają: - Czy to normalne, że ciągle płaczę? Jak radzić sobie z żałobą? Bywają łzy. Każde spotkanie wygląda inaczej. Jestem przeszkolona w tym względzie przez Hospicjum Gdańskie. Mówię także o zaangażowaniu w wolontariat ogólnie, ponieważ każdy ma różne predyspozycje. Osobiście jestem także wolontariuszem Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych. Staram się przedstawić wolontariat jako jakieś ziarenko, które za kilka lat może zakiełkuje. Mówię, że wolontariat to także bardzo drobna pomoc, na przykład robienie zakupów sąsiadowi, który jest chory i który nie ma możliwości wyjścia z domu. To są dobre początki.

- Powiedziała Pani, że kocha Pani to, co robi, że wolontariat jest w Pani życiu bardzo ważny. Czy to nie jest zbyt trudne zajęcie dla 23-letniej osoby?

- Nie jest mi ciężko w tej pracy. Po pierwsze ja sama niesamowicie dużo otrzymuję w swojej drodze dorastania w człowieczeństwie. Z drugiej strony mam poczucie, że dzięki mnie te ostatnie dni pacjenci mogli przeżyć godnie, że dałam odpoczynek rodzinie, chwilę oddechu. Do tej pory utrzymuje kontakty z rodzinami swoich pacjentów, których już nie ma wśród nas.
Pamiętam swoje pierwsze doświadczenia z pracy z pacjentem. Zaczynałam trzy lata temu, mając zaledwie 20 lat. Opiekowałam się dwoma pacjentami równocześnie. Wszyscy myślą, że to jest bardzo męczące zajęcie, które przerasta człowieka. Tak naprawdę wolontariusz więcej otrzymuje, niż sam daje. Nauczyłam się szanować własne życie. Moi pacjenci dziękowali mi. Nigdy nie zapomnę mojego pacjenta, który miał przerzuty do mózgu, był cały czas nieprzytomny. Przychodziłam do niego, pomagałam rodzinie. Wypowiadał jakieś zdania, ale nigdy świadomie. Na kilka dni przed śmiercią podniósł głowę i powiedział do mnie: Dziękuję, że Pani do mnie przychodzi. To było jedyne jego świadome i rzeczywiste zdanie, które do mnie wypowiedział. I kilka dni potem zmarł. Tak wielu ludzi nie docenia życia, nie szanuje go. Sama dawniej żyłam inaczej, nie liczyłam się z uczuciami innych. Moi pacjenci nauczyli mnie cieszyć się z tego, co mam i kim jestem. Jeśli pojawiają się jakieś trudności w moim życiu, to jestem przekonana, że nie są one istotne, w porównaniu do problemów osób cierpiących czy niepełnosprawnych. Dziwię się moim znajomym, którzy mówią, że nie mają czasu na studiowanie. Teraz już nie umiem tylko studiować. Wolontariat zawsze będzie obecny w moim życiu.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Centralne uroczystości 100-lecia Kościoła częstochowskiego

2025-10-29 23:56

Karol Porwich / Niedziela

„Wraz z Wami wysławiam Boga bogatego w miłosierdzie za sto lat istnienia Kościoła partykularnego tak mocno związanego z Ikoną Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej” – napisał Leon XIV w liście na 100-lecie diecezji częstochowskiej.

W tym roku mija 100 lat od powołania diecezji częstochowskiej bullą „Vixdum Poloniae Unitas papieża Piusa XI”. Jest to powód do wielkiej wdzięczności Bogu za ten Kościół, który współtworzymy.
CZYTAJ DALEJ

Nikt nie jest postawiony poza nawiasem Bożego miłosierdzia

2025-10-30 10:15

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Żeby zobaczyć głębszy sens tego, co mnie spotyka, naprawdę dostrzec ludzi, którzy mnie otaczają, trzeba prosić o pomoc Boga. To właśnie znaczy „spojrzeć w górę”, czyli modlić się. Na modlitwie proszę Boga, aby nauczył mnie właściwie patrzeć na siebie i ludzi, na całe moje życie, i dostrzegać we wszystkim, co mnie spotyka, nawet w trudnościach i lękach, coś szczególnego, co może być dla mnie dobre, co może mnie uczy nić lepszym, bardziej wrażliwym na otoczenie.

Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: «Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego». Po tych słowach wyzionął ducha. A był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Rady. On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany. W pierwszy dzień tygodnia niewiasty poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. Kamień zastały odsunięty od grobu. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężów w lśniących szatach. Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: «Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał».
CZYTAJ DALEJ

Łódź: Społecznicy na medal

2025-10-31 09:01

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Marek Kamiński

Odznaczeni społecznicy

Odznaczeni społecznicy

Złote, Srebrne i Brązowe Krzyże Zasługi przyznał Prezydent Rzeczypospolitej Polski za wybitne osiągnięcia na polu działalności społecznej i charytatywnej. Odznaczenia wręczyła podczas uroczystego spotkania w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim wojewoda Dorota Ryl.

- To jest wspaniały dzień, że mogę odznaczyć tylu ludzi. Działają oni na rzecz społeczności, czasami jako cisi bohaterowie. Honorowi krwiodawcy dzielą się tym, co najcenniejsze z drugim człowiekiem. Niektórzy z odznaczonych działają na rzecz lokalnej społeczności, inni dbają o ochronę miejsc pamięci naszych przodków i naszej historii. Cieszę się, że zostało to dostrzeżone. Nie sądzę, żeby ktoś działał dla profitów, ale dobrze, że jest to zauważone przez innych – powiedziała Pani Wojewoda.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję