Reklama

Podróże w czasie i przestrzeni… (14)

Niedziela przemyska 20/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Biskup Wojciech Tomaka z wielką troską omawia dalszy ciąg remontu spalonej katedry przemyskiej. Remont ten był prowadzony w bardzo trudnych, wojennych czasach, ale zjednoczył przy świątyni wielu ofiarnych ludzi. Warto o nich pamiętać.

Cieśle

„Gdy drzewo zostało zwiezione stanęli zaraz do roboty cieśle. Przedsiębiorstwo ciesielskie wziął p. Zając z Krzemieńca. Człowiek prawy i uczciwy. Miało około 30 a czasem i ponad 30 robotników. Robotnicy wszelkich kategorii postawili żądanie, aby im część zapłaty dawać w prowiantach. Wobec tego wystosowałem serdeczny apel do księży proboszczów i do ludności części diecezji na wschód od Sanu o składanie pewnej części ofiar na odbudowę katedry w prowiantach. Odezwa została dobrze przyjęta i wnet zaczęły nadchodzić fury z prowiantami.
Robota szła raźno. Najpierw zrobiono wiązania dachowe nad zakrystią i skarbcem, następnie nad nawami bocznymi, w końcu nad nawą główną. Pod koniec lipca i w pierwszych dniach sierpnia roboty zostały nagle przerwane przez ulewne deszcze, które spowodowały olbrzymi wylew Sanu. Niższe części Zasania zostały tak zalane, że komunikacja musiała się odbywać łodziami. Przed rozpoczęciem deszczów zdołano na katedrze pokryć tylko dach nad zakrystią i skarbcem, reszta była otwarta. Deszcz padając bez ustanku na olbrzymie sklepienie katedry przemoczył ją do szczętu. Wewnątrz kościoła lały się strugi wody z góry. Zamokły mury, posadzka, organy. Była poważna obawa, że sklepienie osłabione już pożarem, nasiąknięte wodą, nie wytrzyma i runie. Na szczęście obawa się nie spełniła. Po ustaniu deszczów robota poszła znów raźno naprzód. Do wiązania dachu nad nawą główną do pewnych części kantówka ze składu na Bakończycach okazała się za krótka i cienka. Trzeba było drzewa o wiele dłuższego i grubszego. Znowu trzeba było starać się o pozwolenie na przywóz drewna (modrzewia) spod Krasiczyna z lasu Seminarium Duchownego. Tak zwane nadleśnictwo było aż w Kniażycach. Nadleśniczym od którego pozwolenie zależało, był na szczęście człowiek pozostawiony przez Niemców a urzędujący jeszcze z czasów bolszewickich. Był to człowiek starszy, dobry. Bez większych trudności dał zezwolenie na zabranie niby już wyciętych kolców modrzewia, za kwitami, które miały być zapłacone. Wyjednanie tego zezwolenia było zasługa ks. dr Hieronima Kocyłowskiego, który kilka razy do pana nadleśniczego na rowerze jeździł w tej sprawie. Wzięto i zwieziono o wiele więcej niż zezwolenie opiewało. Furmanki mieliśmy znów bezpłatne i to spod Medyki i Trzcieńca. Dzięki staraniom i życzliwości tamtejszych księży proboszczów. Ciesielskie roboty zostały ukończone około 20 października 1941 r.

Blacharze

Blacharze mieli niełatwą pracę. Musieli zdjąć blachę spaloną z dachu, potem posortować i odebrać tę cześć, którą można jeszcze było użyć. Postanowiono użyć spalonej blachy na dach nad zakrystią i nad nawami bocznymi. Te blachę trzeba było prostować, klepać i po części łatać cyną.
Poprzednio na dachu katedry nie było zupełnie rynien. Woda z deszczu lub topniejącego śniegu spływała po murach zawilgacając je bardzo. Postanowiliśmy teraz dać rynny na około całego dachu. Roboty blacharskie nie postępowały tak szybko jak ciesielskie, gdyż blacharzy - katolików było i przedtem w Przemyślu mało, tylko dwie firmy po tej stronie Sanu, mianowicie firma Tarnawskiego a druga Bujaka. Nadto zabierano blacharzy także do restauracji innych budynków. Pan Bujak, człowiek prawy i na wskroś uczciwy miał wszystkiego tylko trzech pomocników, z których tylko dwaj byli blacharzami fachowymi.
Na zakrystię i obie nawy boczne mieliśmy blachę wybraną z dawnej blachy katedralnej ze spalonego dachu. Na nawę główną, na którą trzeba było ponad 5.000 kg blachy dobrej nie było ani arkusza. Skąd ją wziąć? Blachy za pieniądze nie można było zupełnie nabyć. Nie była nigdzie do kupienia. Na podstawie wywiadów, głównie przez ks. Hieronima Kocyłowskiego zebraliśmy pewne wiadomości, że w okolicach Mościsk i Sambora jest po domach trochę blachy częściowo nowej zupełnie, częściowo już użytej, ale w dobrym stanie i że przy pewnych staraniach możnaby ją dostać, za oddanie tej samej ilości i jakości nowej blachy po wojnie. Chwyciliśmy się skwapliwie tej kombinacji i przy pomocy o. Antoniego Rucińskiego Redemptorysty z Mościsk i ks. Jana Kochmana proboszcza z Krukienic dostaliśmy blisko 5.000 kg blachy na oddanie po wojnie. W ten sposób nakrycie całego dachu blachą zostało zapewnione. Niewielka część dachu nad prezbiterium została pokryta blachą miedzianą, wybraną z dawnej niezupełnie zniszczonej przez pożar. Taką blachą miedzianą zostały także pokryte obydwie boczne kaplice. Roboty blacharskie zostały w zupełności ukończone dopiero w roku 1942”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zabójca ks. Lachowicza może uniknąć więzienia

2024-12-05 07:19

[ TEMATY ]

zmarły

Instytut św. Maksymiliana Kolbego

ks. prałat Lech Lachowicz

ks. prałat Lech Lachowicz

Morderca księdza Lecha Lachowicza - 27-letni Szymon K. usłyszał nowe zarzuty. Śledczy zmienili mu kwalifikację czynu z usiłowania zabójstwa na zabójstwo. Teraz napastnikowi grozi dożywocie. Nie wiadomo jednak, czy trafi on do więzienia, ponieważ pojawiła się opinia biegłych psychiatrów i psychologów, którzy stwierdzili, że 27-latek w momencie dokonania zbrodni był niepoczytalny.

Zmiana dotyczyła skutku, jaki nastąpił w następstwie jego czynu, czyli śmierć pokrzywdzonego księdza. Podejrzany usłyszał zarzut zabójstwa dokonanego, a nie jak wcześniej usiłowania — przekazał prokurator rejonowy w Szczytnie Artur Bekulard, którego słowa cytuje portal „Tygodnik Szczytno”.
CZYTAJ DALEJ

Jezus troszczy się o zbawienie ludzi

2024-11-12 11:12

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Mt 7, 21.24-27.

Czwartek, 5 grudnia. Adwent
CZYTAJ DALEJ

Pierwsze zdanie zapisane po polsku znajduje się we Wrocławiu!

2024-12-05 18:01

Magdalena Lewandowska

W Muzeum Archidiecezjalnym zaprezentowano oryginał i faksymile.

W Muzeum Archidiecezjalnym zaprezentowano oryginał i faksymile.

W Muzeum Archidiecezjalnym zaprezentowano oryginał Księgi Henrykowskiej, ale również jej faksymile.

– Treść Księgi Henrykowskiej to opis założenia i uposażenia klasztoru cysterskiego w Henrykowie. Nie jest duża, zawiera 100 stron i składa się z dwóch części. Pierwsza była pisana w latach 1269-1270 przez opata Piotra. Druga część to uzupełnienie z 1310 roku sporządzone przez jednego z zakonników. Napisana w języku łacińskim i to właśnie w niej znajduje się pierwsze zdanie zapisane w języku polskim – o księdze opowiadał ks. Łukasz Piłat, członek zarządu Fundacji dla Ostrowa Tumskiego.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję