Reklama

Skromnie i z umiarem

Pierwsza Komunia św. od zawsze zakorzeniona była w naszej kulturze jako święto wyjątkowe. Po raz pierwszy w życiu dzieci otrzymują zaproszenie do pełnego uczestnictwa w Eucharystii. Zaproszenie to daje okazję do przeżycia misterium miłości Boga, który chce stać się naszym pokarmem - tu i teraz.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Być może dziś szczególnie docenić trzeba wagę tej uroczystości. Współczesny świat kreuje już od najmłodszych lat wizerunek człowieka zgoła odmienny od tego, jaki proponuje chrześcijaństwo. Młodzi ludzie „karmieni” są światopoglądem, w którym brak miejsca na refleksję o człowieku potrafiącym myśleć, kochać i podejmować odpowiedzialne decyzje. Na pierwszy plan wysuwa się sfera cielesności, emocji, posiadania, zaspokajania chwilowych zachcianek. „Mieć” dominuje nad „być”, a coraz więcej dzieci i młodzieży nie zastanawia się nad potrzebą ideałów godnych człowieka i redukuje sens istnienia do szukania chwilowej przyjemności czy do odreagowania niepokoju.
Czym jest więc ten wyjątkowy dzień dla jego najważniejszych bohaterów?

Zacząć trzeba dużo wcześniej…

Reklama

- Uroczystość Pierwszej Komunii św. to nie jest wydarzenie jednego dnia - uważa Danuta Pietrzyk, katechetka ze Szkoły Podstawowej nr 30 w Wałbrzychu. - Wielomiesięczne przygotowania do niej to nie wymysł księży czy katechetów chcących utrudnić życie zabieganym rodzicom. Dla całej rodziny jest to czas na pogłębienie więzi z Bogiem. To przecież rodzice winni być pierwszymi i najważniejszymi świadkami wiary. Jeżeli tego świadectwa brak na co dzień w rodzinie, jeżeli brakuje uczestnictwa w życiu Kościoła, jeżeli najbliżsi będą traktować coniedzielną Mszę tylko jako nie zawsze wygodny obowiązek, to Pierwsza Komunia stanie się jedynie tradycyjnym obrzędem, po której pamiątką pozostaną co najwyżej fotografie w rodzinnym albumie. Nikt i nic nie zastąpi roli rodziców i przykładu, jaki powinni dawać swoim pociechom.
- Na lekcjach religii dużo rozmawialiśmy o dniu, który nas czeka, uczyliśmy się modlitw i prawd wiary - opowiada Dominik Lisiak, który w tym roku przyjął po raz pierwszy Komunię św. w wałbrzyskiej parafii Zmartwychwstania Pańskiego. - A także psalmów i pieśni, które śpiewaliśmy podczas Mszy św.
- Uczestniczyliśmy też w ciągu tego roku w różnych nabożeństwach - Różańcu, Roratach, Drodze Krzyżowej - dodaje jego koleżanka Edyta Ciąpała. - Dostawaliśmy wtedy obrazki, a np. podczas Drogi Krzyżowej specjalne fragmenty układanki. Po zebraniu wszystkich można było ułożyć obrazek.
- Nierzadko słyszy się opinie, że od dzieci przygotowujących się do Pierwszej Komunii wymaga się za wiele, że chodzenie na te wszystkie nabożeństwa to przesada - mówi Danuta Pietrzyk. - Na szczęście osobiście nie spotkałam się z takimi uwagami, ale przypuszczam, że biorą się one z ogólnego nastawienia do życia, do świata, z przeświadczenia, że wszystko nam i naszym dzieciom się „należy” - najlepiej szybko i bez wysiłku. Tymczasem sakrament Eucharystii jest ukoronowaniem całego procesu przygotowań. Im mniej życia religijnego w rodzinie, tym trudniejsze wydają się warunki, które trzeba spełnić. Dla rodzin, w których na co dzień jest miejsce dla Boga, ten proces jest czymś naturalnym.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pierwsza spowiedź

- Miałam straszną tremę - wspomina Natalia Obszyńska. - Nie bałam się samej spowiedzi, bo przecież nie ma czego, ale cały czas myślałam, żeby czegoś nie zapomnieć. Ale mama powiedziała mi, że skoro na zakończenie mówię: „Więcej grzechów nie pamiętam”, to znaczy, że tak jest i jeśli o czymś zapomnę, to powiem to na następnej spowiedzi. To mnie trochę uspokoiło. - Rzeczywiście było trochę stresu - dodają koleżanki Natalii. - W końcu to ważne wydarzenie.

Uroczysta Msza św.

Reklama

- To był najpiękniejszy dzień w moim życiu - przyznaje Dominik Lisiak. - Moment Komunii, kiedy przyjąłem Pana Jezusa do mojego serca, był wielkim przeżyciem. - Najpiękniejsza była dla mnie chwila, kiedy wszyscy staliśmy w rzędzie, tacy odświętnie ubrani, aby przyjąć Komunię. To był wspaniały moment i piękny widok - dodaje Damian Zawolski. - Cieszyłam się, że odtąd, gdziekolwiek będę, będę już mogła przystępować do spowiedzi i Komunii - opowiada Edyta Ciąpała. - To jakby przejście do bycia bardziej dorosłym.
- Poza tym podczas Mszy św. śpiewaliśmy psalmy i czytaliśmy fragmenty Pisma Świętego - przypomina Damian. - Mieliśmy wszyscy tremę, bo chyba jeszcze nigdy żadne z nas nie występowało przed tak wieloma ludźmi. - Ale wszystko nam przecież dobrze wyszło - dodaje Natalia Obszyńska. - I psalmy, i czytania, i wierszyki. Mimo tremy to przecież zaszczyt, że akurat my zostaliśmy wybrani. Pamiętam, że moja mama płakała ze wzruszenia.
- Z radością muszę przyznać, że uroczystościom Pierwszej Komunii św. z roku na rok przywracany jest ich właściwy wymiar - ocenia Danuta Pietrzyk. - Coraz mniej blichtru i targowiska próżności, które jeszcze niedawno były na porządku dziennym, coraz więcej za to pokory, umiaru i skromności. Już sam fakt, że dzieci ubrane są w jednakowe szaty, sprawia, że zwracamy bardziej uwagę na religijny i symboliczny wymiar uroczystości. Myślę, że już przejadło nam się kupowanie coraz droższych i piękniejszych sukienek i ozdób, przyszła chwila zadumy nad tym, czy pierwszokomunijna Msza św. jest miejscem i czasem na pokazywanie zasobności własnych portfeli.

Goście, goście…

- Oprócz samej uroczystości najbardziej cieszyłam się z tego, że przyjechało tak dużo gości - przede wszystkim moja rodzina, z którą nie widziałam się od bardzo dawna - mówi Maria Walczyk. - U mnie też było mnóstwo gości - wtóruje jej Weronika Świątkowska. - To miłe uczucie, kiedy się wie, że oni wszyscy przyjechali z okazji mojego święta. - Chociaż mama musiała nieźle się napracować - przyznaje Edyta Ciąpała - i już kilka dni wcześniej szykowała przyjęcie.
- Coraz częściej rodzice rezygnują z wynajmowania restauracji na przyjęcia komunijne, tylko organizują je w domach - mówi Danuta Pietrzyk. - To też pewien sygnał, że wracamy do normalności. Oczywiście, nic złego w tym, że gości komunijnych podejmujemy w lokalu, czasami po prostu nie mamy innej możliwości, choćby z braku miejsca w mieszkaniu. Jednak wydaje mi się, że dla dziecka domowa atmosfera takiego rodzinnego spotkania, z honorowym miejscem przy stole przeznaczonym tylko dla niego, jest czymś szczególnym, co na długo pozostanie w pamięci.

… i prezenty

- Komputer. - Telefon komórkowy. Taki rozsuwany. - Łyżworolki. - Radiomagnetofon. - Pieniądze. Dzieci przekrzykują się, wymieniając prezenty, jakie dostały z okazji Pierwszej Komunii. - Pewnie, że czekaliśmy na prezenty - przyznaje Dominik Lisiak. Od razu jednak zastrzega: - Ale wiemy, że to nie one są najważniejsze.
- Trudno dziwić się dzieciom - mówi Danuta Pietrzyk. - Są tylko dziećmi i to normalne, że czekają na podarunki. My w ich wieku też przecież po cichu na nie liczyliśmy. To raczej my, dorośli, powinniśmy się wstydzić, że dajemy się ponieść emocjom i wymyślamy coraz to droższe upominki. Mimo że coraz szybciej normalniejemy i sprowadzamy uroczystość Pierwszej Komunii do właściwego jej wymiaru, w tym jednym aspekcie pokutuje w nas jeszcze chęć pokazania się przed innymi. - Moje dziecko nie może być gorsze od innych - słyszymy czasami. Tymczasem nieświadomie nakręcamy spiralę aspiracji naszych pociech: jeśli teraz dostanie tak atrakcyjne prezenty, czym będziemy w stanie mu zaimponować za lat kilka? A może wystarczyłaby po prostu książka? Albo medalik czy krzyżyk, który będzie pamiątką na całe życie z tego jedynego dnia i który być może dzisiejsi dziewięcio- i dziesięciolatkowie przekażą kiedyś swoim dzieciom i wnukom? Nie komputer, nie telefon, nie pieniądze, po których pewnie wkrótce nie będzie śladu, ale właśnie ten maleńki medalik, będący symbolem naszej wiary, ma szansę ponieść przez przyszłe pokolenia wspomnienie dzisiejszej uroczystości.
Kiedy minie maj, a o uroczystości Pierwszej Komunii św. przypominać będzie już tylko pamiątkowy obrazek, przyjdzie czas codziennej pracy nad tym, aby to święto wydało owoce. To od nas dorosłych - rodziców, chrzestnych, dziadków - zależy, ile pozostanie w dzieciach z ich obecnej religijnej żarliwości. Czy pójdziemy z nimi do kościoła, kiedy już nie będzie „trzeba”, a jedynie „można”? Czy tak pięknie wyuczone przez nich modlitwy pójdą w zapomnienie, czy będziemy je wspólnie odmawiać? Czy radość przyjmowania Chrystusa w Eucharystii będzie ich udziałem tylko od wielkiego święta, czy raczej sprawimy, żeby stała się regularnie praktykowanym zwyczajem?

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czego najbardziej dziś potrzebuję?

2024-12-03 20:50

[ TEMATY ]

adwent

rozważania

św. Ojciec Pio

Adwent z o. Pio

Red.

Nawet jeśli mam mało, a oddam to Jezusowi, On może dokonać cudu… On pomnaża wszystko, co jest Mu ofiarowane z miłością.

„Ile macie chlebów? Odpowiedzieli: Siedem i parę rybek”. Lecz cóż to jest dla tak wielu?... Nie raz w życiu mamy podobne doświadczenie: wobec ogromu wyzwań, przed jakimi stoimy, czujemy się całkowicie niekompetentni i nieprzygotowani… Brak nam wszystkiego. Mamy tak mało, podczas gdy potrzeba nieporównywalnie więcej. Na szczęście Jezus nie zostawia nas samych, sam daje nam wszystko, czego potrzebujemy, jeśli tylko otworzymy swe serce i rękę… Jeśli nie zaciśniemy w niej zazdrośnie dla samych siebie tego niewiele, które mamy.
CZYTAJ DALEJ

Czy i ja dziś zdołam dostrzec prawdziwie potrzebujących?

2024-12-05 20:50

[ TEMATY ]

adwent

rozważania

św. Ojciec Pio

Adwent z o. Pio

Red.

Prawdziwym nieszczęściem jest duchowa ślepota, stan, kiedy człowiek nie widzi nic poza samym sobą: ani Boga działającego we własnym życiu, ani drugiego człowieka. Jezus przychodząc, otwiera nam oczy. Czy będę miał odwagę wołać do Niego jak niewidomi z dzisiejszej Ewangelii?

„Według wiary waszej niech się wam stanie” – mówi Pan. Jakże rzadko z moją ślepotą, z moją niezdolnością widzenia, przychodzę do Jezusa. Wolę trwać w swej krótkowzroczności, a może nawet zaślepieniu. Dlaczego? Bo przywykłem nie widzieć więcej niż własne sprawy, własny interes, samego siebie. Widzieć więcej oznacza dostrzec i przyjąć nowe wyzwania, oznacza czuć się wezwanym, by kochać bardziej, dawać więcej z siebie. Łatwo jest zamknąć swe oczy i serce.
CZYTAJ DALEJ

Pierściec: pielgrzymki w sanktuarium św. Mikołaja

2024-12-06 19:58

[ TEMATY ]

Pierściec

Sanktuarium św. Mikołaja

archiwum parafii w Pierśćcu pw. Świętego Mikołaja

Sanktuarium św. Mikołaja w Pierśćcu

Sanktuarium św. Mikołaja w Pierśćcu

Sanktuarium św. Mikołaja w Pierśćcu na Śląsku Cieszyńskim, jak co roku w grudniu, jest licznie odwiedzane przez pielgrzymujących pątników. Wierni przybywają tu modlić się we własnych intencjach, a główne uroczystości odpustowe odbędą się w niedzielę, 8 grudnia.

Kustosz sanktuarium ks. Sebastian Rucki poinformował, że w tym roku z okazji święta patrona dzieci i ubogich Pierściec odwiedzają w ciągu tygodnia pielgrzymi z licznych okolicznych parafii. Od 27 listopada br. trwa nowenna do św. Mikołaja. Niedzielnej sumie odpustowej przewodniczyć będzie ks. Tomasz Związek - duszpasterz Domu Księży Emerytów oraz księży chorych i starszych w diecezji bielsko-żywieckiej.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję