Reklama

SocLand przegrywa z Euro

Pomysłodawcy warszawskiego Muzeum Komunizmu chcieli, żeby zostało ono otwarte w 25. rocznicę Sierpnia’80 i powołania „Solidarności”. O rocznicy dawno zapomniano, a dziś wiadomo tylko jedno: muzeum szybko nie powstanie. Jeśli stanie się to kiedykolwiek...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na szóstym piętrze warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki działa biuro organizacyjne muzeum, ale gorącej atmosfery tam nie ma. Co prawda władze Warszawy wróciły przed prawie rokiem do planów powołania placówki i to w PKiN, jednak to jedna z niewielu rzeczy, które wiadomo na pewno.
Pojawiły się znów obiektywne przeszkody, które już psuły szyki entuzjastom pomysłu. - Kiedyś budowę uniemożliwiła decyzja sądu. Teraz miasto jest obciążone innymi inwestycjami, także tymi związanymi z organizacją Euro 2012. Mamy pecha, ale jestem dobrej myśli - mówi Wojciech Borowik, szef Zespołu ds. Budowy Muzeum. - Czekamy na lokalizację. W tej chwili najważniejsze dla nas są przygotowania do Niespodzianki 2009, imprezy związanej z rocznicą 4 czerwca 1989 r.
Czy inicjatywa powołania muzeum ma przyszłość - nie wiadomo. Za to przeszłość ma już bardzo bogatą.

Z perspektywy mrówki

Reklama

Gdy w 1999 r., 10 lat po upadku komunizmu, architekt i polityk Czesław Bielecki, satyryk Jacek Fedorowicz i reżyser Andrzej Wajda założyli Fundację SocLand, wydawało się, że powołanie muzeum jest kwestią czasu. Chodziło przecież o „przekazanie następnym pokoleniom prawdy historycznej o realnym socjalizmie przez zaprojektowanie, utworzenie i prowadzenie SocLandu - Muzeum Komunizmu”.
Bielecki, opozycjonista czasów PRL, stworzył koncepcję muzeum w podziemiu Pałacu, z wejściem obok dawnej trybuny honorowej na pl. Defilad. Miało składać się z kilku części. Oko cieszyć miały wnętrza PRL-u: spożywczaka, mieszkania, urzędu, więziennej celi, zakładu pracy.
Atrakcją miał być świetlik, przez który z perspektywy mrówki oglądalibyśmy gmach „Pekinu”, a także labirynt korytarzy w jego podziemiach. Całość uzupełniłby pomnik Stalina z odłupaną głową. - Chcemy, by to nowoczesne, multimedialne muzeum ukazywało powolne, codzienne zniewolenie człowieka - mówił Czesław Bielecki.
Kiedy w 2003 r. Fundacja SocLand podpisała z ówczesnym prezydentem Warszawy Lechem Kaczyńskim list intencyjny w sprawie powołania placówki, wydawało się, że klamka zapadła. Powołano biuro ds. budowy muzeum przy Stołecznym Zarządzie Rozbudowy Miasta, warszawski samorząd zaczął łożyć na jego utrzymanie, rozpoczęto też zbiórkę eksponatów. Wydawało się, że zręby ekspozycji - jednej z przyszłych atrakcji miasta - będą gotowe na 25-lecie „Solidarności”.
Swoją rolę odgrywało międzynarodowe tło: w innych krajach postkomunistycznych takie ekspozycje już istnieją i powstają kolejne. Wszędzie odwiedzają je tłumy ludzi. Skoro tam można było je stworzyć, dlaczego nie można w Polsce? - zastanawiają się entuzjaści pomysłu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Życie w celach

Reklama

Kto był w Domu Terroru w Budapeszcie, wie, dlaczego jego otwarcie odbiło się wielkim echem w Europie. W siedzibie dawnej bezpieki zrekonstruowano cele, w których kiedyś przetrzymywano ofiary, a każda z nich pokazuje inny aspekt życia w komunizmie.
W Sighetcie w Rumunii dawną rzeczywistość też zamknięto w więziennych celach. Pokazują życie więźniów, ale także kolektywizację, działalność bezpieki, prześladowanie Kościołów różnych wyznań, wielkie budowy lat 80. i kult Ceauşescu.
W Berlinie Muzeum DDR pokazuje historię Niemiec Wschodnich przez siermiężne życie codzienne, nostalgicznie. Uzupełnia ją ekspozycja w Lipsku, gdzie historia NRD pokazana jest już na poważnie, także przez opozycję wobec komunizmu.
W budynku więziennym umieszczono Muzeum Ofiar w Wilnie. Koncentruje się na represjach NKWD i KGB. - Gestapo mogłoby się uczyć od nich metod - opowiada Wojciech Borowik. - Opisywana jest np. metoda poprawiania rzeczywistości. Więźniów faszerowano narkotykami, a wtedy zeznania obciążające kolegów stawały się naturalne. To, co tam pokazują, jest wstrząsające.
Jednak twórcy polskiego SocLandu chcieliby nawiązywać do placówki w Tallinie w Estonii, skłaniającej bardziej do refleksji, rozbudzania zainteresowań historią najnowszą niż wywoływać emocje. Jeśli już, to tylko po to, żeby było przestrogą przed uleganiem chorym ideologiom. - W Europie przez prawie pół wieku komunizm wywierał wpływ na życie publiczne, wywarł piętno na historię całego świata. Odtworzymy życie w PRL w kontekście międzynarodowym. Chcemy, żeby to była nowoczesna placówka multimedialna, a w ekspozycjach zostanie wykorzystany obraz i dźwięk - mówi Wojciech Borowik.

Tracone złudzenia

Reklama

Kłopoty SocLandu pojawiły się, gdy władze Warszawy zdecydowały się zlecić Bieleckiemu stworzenie muzeum poza przetargiem, z tzw. wolnej ręki. Inwestycję realizowałby autor gotowego już projektu, miałoby być szybko i niekonfliktowo. Zakwestionował to Urząd Zamówień Publicznych, a jego opinię podzielił sąd.
W 2005 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że stołeczny Ratusz omija prawo, rezygnując z ogłoszenia konkursu na budowę SocLandu. Inicjatywa zawisła na włosku, a fundacja SocLand weszła w fazę kłopotów z komornikiem i w likwidację.
Kiedy ponad dwa lata temu ujawniono, że głównym efektem działań SocLandu jest rosnący dług m.in. za wynajmowanie biura i ochronę, ówczesny pełnomocnik ds. budowy muzeum musiał się pakować.
Gdy obejmował stanowisko jego następca Wojciech Borowik, kiedyś działacz antykomunistycznej opozycji, wiadomo już było, że placówka musi powstać po rozpisaniu konkursu, a projekt Bieleckiego nie musi być brany pod uwagę. Do tego nie było wiadomo, czy w grę wchodzi PKiN, który uzyskał właśnie status zabytku. Niezbędne byłyby przecież przeróbki, na które konserwator nie musiałby się zgodzić.
- Pomysł utkwił w procedurach i papierach - przyznaje dziś Borowik. Przyjął nową strategię: próbował robić swoje. Organizował wystawy, projekt muzeum rozsyłał do różnych ludzi i instytucji. - Opinie były dość jednoznaczne - mówi. „Inicjatywę należy ocenić bardzo wysoko - zwłaszcza w kontekście prezentowanego wielopłaszczyznowego ujęcia komunizmu i realnego socjalizmu w Polsce, uwzględniającego także, tak często pomijany, aspekt życia codziennego” - ocenił dr Tomasz Łabuszewski z IPN. „Pomysł łączenia muzeum z instytutem badawczym, centrum debaty i informacji jest bardzo fortunny. Muzeum może stać się ogniskiem życia jako miejsce dyskusji, jako instytucja wspierająca badania naukowe” - uzupełnił dr Błażej Brzostek z Uniwersytetu Warszawskiego.
Opinie opiniami, jednak władze miasta pozbawiały fanów muzeum większych złudzeń. W budżecie miasta nie ma środków nawet na rozpoczęcie budowy muzeum. Projekt jest kosztowny, trzeba poruszać się w ramach możliwości - twierdził rzecznik stołecznego ratusza. Nikomu nie podobał się też pomysł, żeby uwzględnić okres PRL w powstającym Muzeum Historii Polski. Pomysł upadł szybciej niż powstał.

Teraz Euro 2012

Jest czerwiec ubiegłego roku, trwa debata „Pamięć o komunizmie”. Gdy wystąpiła prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, zanosiło się na przełom: zapowiedziała, że muzeum powstanie. O rozmachu trzeba jednak zapomnieć: powstanie w „Pekinie”, choć dokładnie nie wiadomo gdzie i kiedy.
Jeszcze jesienią ub.r. konkretną część pod ekspozycję miała wskazać grupa składająca się m.in. z prezesa PKiN, dyrektorów miejskich biur kultury i promocji oraz Wojciech Borowika. Ale... nie wskazała.
Rzeczniczka Stołecznego Zarządu Rozbudowy Miasta, której zespół podlega, długo zapewniała, że stanie się to wkrótce. Ale upływ czasu nie ma w tej sprawie wielkiego znaczenia. Tym bardziej, że miasto ma na głowie budowę kilku innych, ważnych muzeów, usprawnienie niesprawnej komunikacji w mieście, nie mówiąc już o inwestycjach związanych z Euro 2012. To są priorytety. Tymczasem na placówkę - jakiej by nie przyjąć koncepcji - potrzeba co najmniej kilkanaście mln zł. A tych na razie nie ma.

Wojciech Borowik

z szefa Zespołu ds. Budowy awansował niedawno na pełnomocnika prezydenta miasta (pełna nazwa funkcji składa się z 17 słów), ale w tegorocznym budżecie przewidziano pieniądze tylko na podstawową działalność jego biura.
- Teraz najważniejsze dla nas są przygotowania do Niespodzianki 2009 - zaznacza. Imprezę związaną z 20. rocznicą 4 czerwca 1989 r. muzeum przygotowuje we współpracy z m.in. Stowarzyszeniem Wolnego Słowa i warszawskim Ratuszem.
Ma być ciekawie. Organizatorzy chcą odtworzyć dawny lokal warszawskiego sztabu wyborczego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” w InfoQulturze przy pl. Konstytucji. „Postaramy się też odtworzyć atmosferę nieistniejącej już kawiarni z przedwyborczych dni 1989 r. Chcemy, aby uczestnicy wyjątkowego wydarzenia, jakim była ta spontanicznie zorganizowana kampania o stuprocentowej skuteczności, mogli się spotkać po latach” - napisali organizatorzy.
Od 23 maja będą się odbywać występy artystów - także tych wspierających wtedy opozycję, konkursy i spektakle. Mają też być zbierane relacje uczestników kampanii, dokumenty, zdjęcia, pamiątki, które w przyszłości zostałyby wykorzystane przy tworzeniu stałej ekspozycji.
Bo choć wszystko przesuwa się w czasie, Wojciech Borowik zapewnia, że muzeum kiedyś powstanie. - Jesteśmy przygotowani do utworzenia instytucji kultury, tyle że to kosztuje - mówi Borowik. - Będzie to celowe po rozstrzygnięciu lokalizacji. Nie chcemy generować nowych kosztów bez określenia miejsca stałej ekspozycji.
Na razie zatem w pokojach biura pełnomocnika, jak w ubiegłych latach, nie ma gorącej atmosfery. Lokalizacji nie ma, nie wiadomo, kiedy rozpocznie się konkurs na projekt. Oby do Euro 2012: może po piłkarskich mistrzostwach coś się zmieni?

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Sprzeciw wobec „edukacji zdrowotnej” – rodzice i nauczyciele piszą do Prezydenta

2024-12-05 07:07

[ TEMATY ]

edukacja

edukacja seksualna

edukacja zdrowotna

PAP/Paweł Supernak

Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły zwraca się do Prezydenta RP Andrzeja Dudy z prośbą o wyrażenie stanowczego sprzeciwu wobec rządowych planów wprowadzenia „edukacji zdrowotnej” jako nowego obowiązkowego przedmiotu w polskiej szkole. - Jako strażnik Konstytucji jest Pan szczególnie zobowiązany do zabrania głosu, gdy podstawowe prawa są zagrożone. Wierzymy, że Pana głos może walnie przyczynić się do umocnienia pozycji rodziców i nauczycieli w staraniach o obronę naszych dzieci - piszą autorzy listu przesłanego KAI. Zwracają uwagę, że jest to projekt niekonstytucyjny, niemoralny i sprzeczny z naturalnymi prawami rodziców.

Warszawa, 2.12.2024 r.
CZYTAJ DALEJ

Archidiecezja gnieźnieńska: Powstał projekt dotyczący ochrony dzieci podczas kolędy

2024-12-05 07:14

[ TEMATY ]

kolęda

wizyta duszpasterska

Karol Porwich/Niedziela

W archidiecezji gnieźnieńskiej powstał projekt wskazań dotyczących ochrony dzieci podczas wizyty duszpasterskiej, tzw. kolędy. Zgodnie z nimi ministranci nie mogą przebywać sami bez opieki. Powinni mieć także stały kontakt telefoniczny z kolędującym księdzem i rodzicami.

Ks. Wojciech Rzeszowski, delegat ds. ochrony dzieci i młodzieży w archidiecezji gnieźnieńskiej, powiedział PAP, że projekt wskazań duszpasterskich, które mają zagwarantować dzieciom właściwą opiekę i bezpieczeństwo podczas wizyt duszpasterskich, powstał w oparciu o standardy ochrony małoletnich, wynikające z tzw. ustawy Kamilka, i normy Kościoła katolickiego oraz po konsultacji z osobami zaangażowanymi w prewencję.
CZYTAJ DALEJ

Protestowali dla niepełnosprawnych. Ich pomysłem są zmiany w akcyzie na alkohol. Dlaczego?

2024-12-05 22:14

[ TEMATY ]

niepełnosprawni

niepełnosprawność

Adrian Kłos

Jaki ma związek akcyza na alkohol z niepełnosprawnymi? Na to pytanie odpowiadają sami niepełnosprawni, ich opiekunowie i aktywiści, którzy wpierają ideę asystencji dla osób z niepełnosprawnościami (OzN). 3 grudnia przez KPRM odbył się protest w tej sprawie. Na banerach i transparentach pokazały się obrazki piwa zrównane z pieniędzmi. To śmiała idea aktywistów, by o kilkadziesiąt groszy podwyższyć akcyzę na najbardziej faworyzowany przez prawo trunek w Polsce, czyli piwo. Według protestujących takie posunięcie mogłoby stworzyć budżet na asystencję w wysokości około 10 mld rocznie. Sprawę jako jeden z pierwszych opisał „Super Express”.

- Niepełnosprawne dzieci dostają pomoc ze strony państwa, ale gdy skończą 24 lata, zostają pozostawione same sobie! - powiedział w rozmowie z „SE” Robert Wyrostkiewicz, tata 16-letniej Marysi, niepełnosprawnej od dziecka dziewczynki w stopniu umiarkowanym.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję