Reklama

Pułkownik Kukliński a stan wojenny

Gdyby nie płk Kukliński, nie wiadomo, czy w okresie zimnej wojny doszłoby do podjęcia rozmów z Kremlem przez Stany Zjednoczone, a historia nie potoczyłaby się inaczej. W muzeum poświęconym pamięci płk. Kuklińskiego na warszawskim Starym Mieście Archiwum Akt Nowych przygotowało ekspozycję dokumentującą stan wojenny w Polsce, który w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. został wprowadzony przez komunistycznych dyktatorów

Niedziela Ogólnopolska 51/2012, str. 10-11

Archium Akt Nowych/AAN.GOV.PL

Fragment ekspozycji w Izbie Pamięci płk. Kuklińskiego, przygotowanej przez Archium Akt Nowych: "Stan Wojenny 1981-1983 w dokumentach z zasobu Archium Akt Nowych"

Fragment ekspozycji w Izbie Pamięci płk. Kuklińskiego, przygotowanej przez Archium Akt Nowych:

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Płk Ryszard Kukliński, szef Oddziału Planowania Strategiczno-Obronnego w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego, wielki bohater Polski i Ameryki, naraził nie tylko życie własne, ale także swojej najbliższej rodziny (synowie płk. Kuklińskiego mieszkający w Stanach Zjednoczonych zostali brutalnie zamordowani), zdobywając tajne sowieckie plany ataku Armii Czerwonej na Europę. Do dziś nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że to właśnie on - jako najważniejszy agent CIA w historii Stanów Zjednoczonych - zapobiegł rozpętaniu III wojny światowej. Prof. Józef Szaniawski, pełnomocnik i przyjaciel płk. Kuklińskiego, wielokrotnie podkreślał: Bez względu na wynik tej wojny Polska pozostałaby atomowym pobojowiskiem. Zdobyte tajne plany wojenne polski oficer przekazał Ameryce, bo tylko Ameryka mogła skutecznie zapobiec tym ludobójczym, zbrodniczym i agresywnym planom sowieckim.

Samotna misja pułkownika

Nie bez przyczyny płk Kukliński został nazwany polskim Konradem Wallenrodem XX wieku. Nieraz przyszło mu stawać przed wieloma trudnymi wyborami w swojej samotnej misji, poświęconej walce o polską wolność. Jako oficer łącznikowy między generałem Jaruzelskim a sowieckim ministrem obrony marszałkiem Dmitrijem Ustinowem oraz dowódcą sił Układu Warszawskiego marszałkiem Wiktorem Kulikowem, a także jako sekretarz delegacji PRL na posiedzeniach Układu Warszawskiego rozpoczął wieloletnią współpracę z Amerykanami, przekazując im sowieckie sekrety.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jednak nie dla wszystkich wielkie bohaterstwo płk. Kuklińskiego i jego poświęcenie się polskiej sprawie jest oczywiste. Są tacy, którzy nazywają go zdrajcą, postacią niejednoznaczną czy antybohaterem. Nietrudno oprzeć się wrażeniu, że wszelkie próby oskarżania płk. Kuklińskiego to dowód swoistej niechęci wobec rozliczenia się z komunistycznym systemem PRL, a także przejaw braku całkowitej wiedzy historycznej. Prof. Szaniawski w jednym z felietonów pisał: „Zarzuca mu się, że złamał przysięgę wojskową. To prawda. Jednak gdy ją składał, nie było suwerennego państwa polskiego. Przecież PRL to nie Polska. To była sowiecka kolonia z autonomią wewnętrzną, z ograniczonym mandatem władzy dla tubylczych reprezentantów Kremla. PRL powstała na skutek gwałtu zadanego Polakom przez Stalina”.

Reklama

Zasługi płk. Kuklińskiego dla Polski i Europy są bezprecedensowe. Jednak w wolnej i demokratycznej Polsce ciągle jest on niedoceniany. Wskazuje na to chociażby odmowa Kapituły Orderu Orła Białego przyznania pułkownikowi tego najwyższego państwowego odznaczenia, brak przyjęcia przez parlamentarzystów uchwały honorującej jego zasługi, której projekt złożony w grudniu ubiegłego roku przepadł bez echa, czy też ciągłe bezskuteczne zabieganie Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie o awansowanie pułkownika do stopnia generała brygady.

Pod adresem płk. Kuklińskiego kierowane są również pretensje, że nie ostrzegł Polaków o zamiarach wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, mimo posiadanej na ten temat wiedzy. Rzeczywiście, płk Kukliński nie uczynił tego. Ale jak sam podkreślał, nie zrobił tego z jednego prostego powodu - miał na uwadze dobro milionów Polaków. Nie chciał kierować się emocjami i dopuścić do rozlewu krwi, do którego najprawdopodobniej doszłoby na skutek społecznego ruchu oporu przeciwko komunistycznej władzy. „Ujawnienie przeze mnie planów uderzenia nie mogło ich w najmniejszym stopniu udaremnić lub choćby opóźnić. Mogło je tylko przyspieszyć. Stan wojenny wprowadzony byłby natychmiast, gdyby usłyszano mój głos z jakiejkolwiek radiowej rozgłośni Zachodu. Podjęta pod presją Moskwy decyzja o wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego w początkach listopada roku 1981 była już praktycznie nieodwołalna. Zgodnie z planem, operację miały prowadzić wyłącznie polskie siły milicyjno-wojskowe. Gdyby jednak z jakichkolwiek powodów nie były w stanie złamać oporu społeczeństwa, do akcji miały wkroczyć pozostające w dyspozycji marszałka Kulikowa dywizje radzieckie, czeskie i niemieckie. Moje ostrzeżenie mogło być zignorowane, uznane za inspirowany przez władzę fałszywy alarm albo jakąkolwiek inną prowokację. Gdyby jednak w to ostrzeżenie ludzie uwierzyli, to przecież mogło dojść do zorganizowanego oporu społeczeństwa w setkach fabryk, zakładów pracy i uczelni. Krew lałaby się potokiem. Nie mogłem kierować się emocjami i wzywać do oporu, w którym naród naprawdę żadnej szansy zwycięstwa nie miał” - tłumaczył po powrocie do kraju płk Kukliński.

Reklama

Opór przeciwko narodowemu zniewoleniu

Ruch „Solidarności”, który formował się jako znak sprzeciwu wobec komunistycznych władz, był bardzo bliski sercu płk. Kuklińskiego. To właśnie na zaproszenie Komisji Krajowej „Solidarności” oraz ówczesnego rządu powrócił do Ojczyzny w 1998 r. po 17 latach tułaczki, w czasie której ciążyła na nim kara śmierci. „Poprzez masowy, wielomilionowy ruch «Solidarności» oraz poprzez indywidualny wyczyn płk. Kuklińskiego Polacy w znaczącym stopniu przyczynili się do zwycięstwa demokratycznych państw NATO nad komunistycznym Związkiem Sowieckim, stanowiącym przez pół wieku totalitarne zagrożenie dla świata” - oświadczył 12 marca 1999 r. w związku z przyjęciem Polski do NATO Marian Krzaklewski, ówczesny przewodniczący NSZZ „Solidarność”.

5 maja 1998 r. na Zamku Królewskim w Warszawie pułkownik mówił: „Wysiłek Stanów Zjednoczonych spowodował, że kilkakrotnie świat uniknął atomowego holocaustu, który Moskwa przewidywała w swych strategicznych planach. Trzeba jednoznacznie powiedzieć: Bez USA nie byłoby «Solidarności» i wolnej Polski, ale tak samo: Bez «Solidarności» nie byłoby upadku komunizmu w Polsce i zmian w Europie”.

Kilka dni później w Gdańsku, w mieście będącym symbolem bohaterstwa i determinacji w walce z komunistycznym reżimem, na uroczystej sesji Rady Miasta w Dworze Artusa płk Kukliński podczas nadania mu Honorowego Obywatelstwa Miasta podkreślał: „To mieszkańcy Gdańska oparli się kłamstwu i fałszowi ideologii komunistycznej oraz zaprotestowali przeciwko zniewoleniu narodowemu Polaków i uzależnieniu Polski od ZSRR. Wyrazem szczególnym tego zniewolenia była przynależność Polski do Układu Warszawskiego, treść przysięgi wojskowej na wierność Armii Sowieckiej i stosowne zapisy konstytucji o zależności PRL od ZSRR. To gdańszczanie wreszcie przypomnieli Polakom, a po części i światu, o naszym zniewoleniu przez Moskwę oraz o naszych tradycyjnych związkach z Zachodem i z zachodnim systemem wartości. Stąd też pierwszy raz z kraju bloku wschodniego, poprzez orędzie do Europy Wschodniej skierowane z trybuny zjazdu NSZZ «Solidarność», przypomniano światu o zniewoleniu przez Moskwę i komunizm wielu narodów europejskich oraz o ich aspiracjach wolnościowych i narodowych”. Płk Kukliński był szczególnie przejęty zbrodniami dokonywanymi przez komunistyczny reżim. W liście do górników z KWK „Wujek” w 1997 r. pisał: „Chcę wierzyć, że nazwiska górników poległych w obronie godności ludzkiej - obok nazwisk ofiar obywatelskich protestów z Poznania ’56 i z Wybrzeża ’70 - znajdą się w Panteonie narodowych bohaterów, których najwyższa ofiara złożona z własnego życia przybliżyła nam wszystkim wolność Polski”.

Reklama

Lekcja historii w Izbie Pamięci płk. Kuklińskiego

Eksponowana w Izbie Pamięci płk. Kuklińskiego wystawa, należąca do zasobu Archiwum Akt Nowych, dokumentuje nie tylko same przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego, ale również m.in. stosowane represje wobec społeczeństwa i jego opór. Jest doskonałą lekcją historii, ukazującą zmaganie się niezłomnych członków „Solidarności” z komunistyczną władzą.

Płk Kukliński rozumiał i podziwiał NSZZ „Solidarność”, ponieważ sam toczył walkę z komunistycznym reżimem. Wystawa prezentuje m.in. fotografie ze strajku w Stoczni Gdańskiej z 1980 r., oświadczenia i informacje delegatów „Solidarności”, plakat apelujący o uwolnienie Andrzeja Gwiazdy, informacje o pobiciu przez Milicję Obywatelską poszczególnych osób, zdjęcia ukazujące brutalne pałowanie i wpychanie niewinnych ludzi do radiowozu. Podzielona jest na kilka interesujących części. Przenosi nas w tragiczny czas stanu wojennego, ukazując terror tamtego okresu. Oryginalne wspomnienia, odręcznie pisane listy internowanych czy rysunki przedstawiające baraki, w których byli więzieni, jak np. ten na warszawskiej Białołęce, nie tylko robią duże wrażenie, ale są przede wszystkim historycznym dowodem tego, jak nieludzka dla polskiego społeczeństwa była decyzja gen. Wojciecha Jaruzelskiego i jego doradców dotycząca wprowadzenia stanu wojennego w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r., co było swoistym wystąpieniem przeciwko własnemu narodowi.

Ekspozycja w Izbie Pamięci płk. Kuklińskiego, którą postanowiono uroczyście otworzyć 13 grudnia 2012 r., w dniu 31. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, zawiera również liczne wycinki z prasy konspiracyjnej - zbiory dokumentów i druków opozycji politycznej. Jedną z części wystawy zatytułowano: „Kościół a stan wojenny”. Tutaj znajdziemy m.in.: list „Solidarności Narodu” - czasopisma służącego sprawie niepodległości - do Jana Pawła II w podziękowaniu za jego drugą pielgrzymkę do ojczyzny, listę zatrzymanych po Mszy św. z Ojcem Świętym 17 czerwca 1983 r., a także fotografie z pogrzebu ks. Jerzego Popiełuszki. Wystawa prezentuje również stanowiska Polonii wobec wprowadzenia stanu wojennego oraz zagraniczne relacje i komentarze na temat ówczesnych wydarzeń w Polsce. Nie brakuje również historycznych dokumentów, w jaki sposób Zachód reagował na stan wojenny. Na ulicach Paryża np. rozwieszano plakaty akcji poparcia „Solidarności”, a w Anglii wzywano do pomocy „Solidarności”, co również można obejrzeć w Izbie Pamięci płk. Kuklińskiego. Bartosz Nowożycki, pracownik V Oddziału Archiwum Akt Nowych, zachęcając do oglądania ekspozycji, informuje: - Każda z plansz jest ciekawa i zawiera unikatowe dokumenty dotyczące różnych aspektów opozycji i władzy państwowej.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Forum „Jestem mężczyzną, znam swoje miejsce”

2024-04-23 10:54

[ TEMATY ]

forum

mężczyźni

Mat.prasowy

Co słyszymy, trzeba rozgłaszać po dachach! (por. Mt 10, 27). Dlatego zapraszamy na spotkanie Forum pod hasłem „Jestem mężczyzną, znam swoje miejsce” w Częstochowie, 25 maja 2024 r. (sobota), w godzinach od 9 do 16. Będzie to wspólna Eucharystia oraz modlitwa o świętość dla współczesnych mężczyzn. Jak również możliwość wysłuchania konferencji wybitnych Gości oraz szansa na wymianę doświadczeń poprzez przedstawienie osobistego spojrzenia uczestników na męskie sprawy w ramach panelu dyskusyjnego.

CEL

CZYTAJ DALEJ

Matka przyszła do swoich dzieci

– Mamy w parafii piękne rodziny. One są naszą radością – powiedział Niedzieli ks. Witold Bil, proboszcz parafii Miłosierdzia Bożego w Kurowie.

Parafia, 21 kwietnia przeżyła Nawiedzenie obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje" DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję