Męczennicy są najbardziej wiarygodnymi świadkami wiary. Oni oddawali i wciąż oddają własne życie za Chrystusa. Urzeczywistniają w ten sposób Jego słowa: „Ze względu na moje imię podniosą na was ręce i będą was prześladować. (…) I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie spadnie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie” (por. Łk 21, 12.17-19). Współczesny męczennik chrześcijański składa heroiczne świadectwo wiary i miłości poprzez dobrowolne przyjęcie śmierci zadanej z powodu odważnego przyznania się do Chrystusa. W liście apostolskim „Porta fidei”, ogłaszającym Rok Wiary, Benedykt XVI przypomniał: „Z powodu wiary męczennicy oddali swe życie, by zaświadczyć o prawdzie Ewangelii, która ich przekształciła i uzdolniła do osiągnięcia największego daru miłości, przebaczając swoim prześladowcom” („Porta fidei”, 13).
Reklama
Od ukamienowania Szczepana, pierwszego męczennika, przez dwadzieścia wieków, do dnia dzisiejszego nie brakuje tych, którzy swoim życiem głoszą sedno przesłania chrześcijańskiego: miłość jest silniejsza od śmierci! Wśród nich jest Shaukat Masih, Pakistańczyk, chrześcijanin, pracujący w cegielni. Jej właściciel zagroził mu pobiciem, jeśli będzie kontynuował świętowanie niedzieli przez uczęszczanie na nabożeństwa. Shaukat nie ugiął się i wyznał: „Nikt nie jest większy od Boga. Mój szef jest tylko właścicielem cegielni, a Bóg jest właścicielem mojego życia, dlatego nie boję się”. Pewnej niedzieli, na polecenie właściciela, trzech pracowników pobiło Shaukata za… świętowanie niedzieli. Niladri Konar - katolik ze stanu Orisa w Indiach był bestialsko bity przez kilka godzin, by wyrzekł się wiary. Na koniec oprawcy polali mu twarz środkami chemicznymi. „Oślepili mnie - powiedział - ale ja mam w sobie światło Chrystusa”. Mordowani księża, torturowani wierni, którzy noszą zaszczytne imię: chrześcijanie - to nie jest historia z odległych wieków, to okrutna rzeczywistość, która ma miejsce w XXI wieku. Dziś wiara chrześcijańska jest religią najbardziej prześladowaną, wobec niej szerzy się ślepa nienawiść, jak wyraził to papież Benedykt XVI.
Przekonanie, że nowe tysiąclecie bardziej niż apologetów potrzebuje świadków wiary, staje się coraz bardziej aktualne. Istnieje pilna potrzeba ludzi, którzy podobnie jak pierwsi męczennicy będą nie tyle usiłowali udowodnić zmartwychwstanie Chrystusa przez argumentację i przesłanki natury historycznej, ile raczej dawać świadectwo trwałej prawdzie w historii przez swą wierność Chrystusowi, dla którego warto żyć, płacąc nawet najwyższą cenę.
Kościół wciąż jest Kościołem męczenników. „Świadectwo dawane Chrystusowi aż do przelania krwi - napisał Jan Paweł II w liście «Tertio millennio adveniente» - stało się wspólnym dziedzictwem zarówno katolików, jak prawosławnych, anglikanów i protestantów (…). To świadectwo nie może zostać zapomniane” (37). Choć wspólnota chrześcijan jest niedoskonała, gdyż podzielona w wymiarze widzialnym, to pozostaje realna i doskonała w tym, co wszyscy uważamy za szczyt życia łaski: w męczeństwie aż do śmierci, w tej najprawdziwszej komunii z Chrystusem, który rozlewa własną krew i przez tę ofiarę przybliża ku sobie tych, którzy niegdyś byli daleko. Męczennicy są dowodem na to, że sam Bóg utrzymuje między ochrzczonymi komunię na poziomie zdecydowanie głębszym. Dzieje się tak dzięki ich świadectwu wiary przez najwyższą ofiarę życia.
Wobec szerzących się prześladowań chrześcijan nie można pozostawać obojętnym, trzeba budować zaufanie do Kościoła Chrystusowego, pamiętając o wciąż aktualnych słowach papieża św. Grzegorza Wielkiego z VI wieku: „W świętym Kościele każdy wspiera wszystkich i wszyscy są wsparciem każdego”.
Gościliśmy niedawno w redakcji kard. Stanisława Dziwisza, metropolitę krakowskiego, wieloletniego sekretarza bł. Jana Pawła II, człowieka legendę. Na redakcyjnym stole stała figura bł. Jana Pawła II. W rozmowie zauważyłem, że jest to figura na Rok Wiary dla polskiego Kościoła, dla naszych parafii, i zapytałem, jakby ją Ksiądz Kardynał nazwał. Bez namysłu odpowiedział: Świadek wiary. Podpisalibyśmy się wszyscy pod tym określeniem obydwiema rękami.
Ludzie potrzebują świadków, potrzebuje ich także wiara. W Roku Wiary nade wszystko będziemy szukać jej świadków, tych, którzy zawierzyli Panu Bogu całkowicie i szli - idą - przez życie z Bogiem. Jan Paweł II okazał się niezwykłym świadkiem wiary. Świadkiem tym bardziej przemawiającym, że wielu z nas znało go osobiście. Ale też wszyscy byliśmy z nim podczas jego pielgrzymek do ojczyzny, słuchaliśmy jego przemówień, widzieliśmy go rozmodlonego przy ołtarzu - także w Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze, w Kalwarii Zebrzydowskiej, niekiedy w prywatnej kaplicy papieskiej w Watykanie.
Jana Pawła II jako szczególnego świadka wiary ukazywał nam w swoich tekstach zaprzyjaźniony z nim, dziś również już nieżyjący, ks. prof. Tadeusz Styczeń. Pod koniec życia Ojca Świętego mówił o nim, porównując go do Chrystusa w Getsemani, opuszczonego przez wszystkich. I wydaje się, że miał rację. Jan Paweł II bowiem, choć pod troskliwą opieką najbliższego otoczenia, w swoim cierpieniu i jednocześnie w wielkiej odpowiedzialności złożonej na jego ramionach był jednak sam, tak często niezrozumiany przez ludzi - także ludzi Kościoła, niedoceniany, a nawet lekceważony. Dlatego Ksiądz Profesor apelował, by być razem z cierpiącym Chrystusem i z cierpiącym Papieżem.
Dzisiaj patrzymy na Jana Pawła II będącego w chwale ołtarzy, błogosławionego, który w wizji uszczęśliwiającej widzi już bezpośrednio Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Teraz możemy się do niego modlić. Jednocześnie tu, na ziemi, pozostawił nam on ogromną spuściznę, zawartą przede wszystkim w dokumentach papieskich i swoim nauczaniu podczas licznych pielgrzymek do ojczyzny. Zależało mu, by podźwignąć rodaków w chwilach trudnych, ale też pracować nad ich rozwojem, dlatego stawiał nam wymagania, podkreślał, jak ważne jest, by dostrzegać sprawy najważniejsze w życiu społecznym, rodzinnym i osobistym.
Przesłanie Jana Pawła II jest skierowane do nas wszystkich - do ciebie i mnie. Nie możemy tego nie zauważyć. Rok Wiary jest okazją, by zaczerpnąć z głębokości jego wiary i nietracącej na aktualności nauki.
Przedstawiamy zatem duszpasterzom oraz wszystkim, którym drogie jest dziedzictwo Jana Pawła II, pewną propozycję. Zaprośmy naszego błogosławionego Rodaka w postaci jego figury do swojego kościoła, kaplicy, sali parafialnej. Opustoszały nam przy drogach kapliczki. Gościły w nich kiedyś święte statuy, przy których modlili się ludzie, zwłaszcza w maju czy w czerwcu. Ileż było w Polsce figur św. Jana Nepomucena! Do dziś spotyka się je jeszcze przy naszych drogach czy mostach. Czyż nie nadszedł dogodny czas, żebyśmy w miejscach publicznych - przy drodze, w zabudowie domu czy ogrodu - ustawiali kapliczki z postacią Jana Pawła II?
Potrzebni są nam święci w swych znakach - figurze, płaskorzeźbie, obrazie. Oni przypominają nam rzeczy najważniejsze, kierują nasze myślenie we właściwą stronę. Monumentalne pomniki Jana Pawła II są kosztowne i wymagają szczególnej oprawy. Łatwiej o niewielką figurę Błogosławionego, umieszczenie jej w Roku Wiary - w porozumieniu z duszpasterzem - w powszechnej przestrzeni życia i otoczenie kultem. Nasza radość byłaby jeszcze większa, gdyby w Roku Wiary bł. Jan Paweł II był kanonizowany. Uobecnienie postaci naszego świętego Rodaka w miejscach naszego życia będzie z pewnością czymś ozdrowieńczym dla całego naszego narodu.
Bł. Janie Pawle II, który rozpoczynasz dla nas swój szczególny dyżur w Roku Wiary, spraw, prosimy, byśmy mogli ten czas przeżyć w największej łączności z Bogiem w Trójcy Świętej Jedynym. Wspieraj swoim wstawiennictwem u Boga nasze prośby i najlepsze intencje, wypraszaj Bożą pomoc i łaskę miłosierdzia dla tych, którzy ich najbardziej potrzebują. Niech Twoje „Totus Tuus” stanie się wzorem dla naszego umiłowania Boga oraz zawierzenia się Jemu, a Twoja jasna postać niech rozświetla nam mroki codzienności. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Papieski jałmużnik kardynał Konrad Krajewski, jeden z najbliższych i najbardziej zaufanych współpracowników papieża Franciszka, powiedział, że o jego stanie dowiaduje się od lekarzy i nie wie nic więcej. W sobotę Watykan poinformował o pogorszeniu się stanu zdrowia papieża; o kryzysie oddechowym, podaniu tlenu i transfuzji krwi.
Kardynał Krajewski, który jest prefektem Dykasterii ds. Posługi Miłosierdzia oświadczył włoskiej agencji Ansa: "Nie mogę nic powiedzieć, my nie wiemy nic więcej od tego, co mówią lekarze".
Ojciec Święty skierował mocne przesłanie do uczestników IV Latynoamerykańskiego Kongresu CEPROME (Centrum Interdyscyplinarnych Badań i Formacji dla Ochrony Małoletnich) poświęconego wyzwaniom, jakie w prewencji wykorzystania seksualnego niesie rozwój sztucznej inteligencji. Papież wezwał do zbiorowej odpowiedzialności zarówno za treści, jak też za bezpieczeństwo korzystających z zasobów internetu.
Papież Franciszek stanowczo wezwał do odpowiedzialności wszystkich, którzy korzystają ze sztucznej inteligencji. Po raz kolejny podkreślił swoją determinację w działaniach na rzecz ochrony dzieci przed wykorzystywaniem seksualnym i surowo wypowiedział się na temat zagrożeń, wynikających z niektórych aspektów postępu technologicznego.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.