Reklama

Polska

Zbudował most do polskiej emigracji

Od początku prymasowskiego posługiwania kard. August Hlond przekonywał, że „nikt nie może być obojętny na to, że czwarta część narodu żyje wśród obcych w trudnych i nienormalnych warunkach, wydana częstokroć na wyzysk i nędzę”

Niedziela Ogólnopolska 37/2013, str. 22-23

[ TEMATY ]

Kościół

Hlond

Archiwum Chrystusowców

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W 1926 r. arcybiskupem gnieźnieńskim i poznańskim, a tym samym prymasem Polski i protektorem wychodźstwa polskiego został biskup katowicki August Hlond. Nowy Prymas dobrze znał sytuację polskich emigrantów i miał świadomość ich potrzeb religijnych, bowiem sam, zanim został prymasem, ponad 20 lat przebywał poza ojczyzną. W Warszawie w 1929 r., w czasie Zjazdu Polaków z Zagranicy, poinformował: „Episkopat Polski stara się duszpasterstwo zagraniczne ująć w nową formę”. I rzeczywiście, całym sercem zajął się emigracją, pojmując to jako uczestnictwo w misji Dobrego Pasterza.

Postawił fundamenty

Reklama

Prymas Hlond, mając na uwadze zorganizowanie centralnego kierownictwa duszpasterstwa emigracyjnego, w 1928 r. powołał Komisję Biskupów ds. Duszpasterstwa Zagranicznego. Osobiście przewodniczył tej komisji jako ważnemu organowi doradczemu wspierającemu jego działania. Przy kancelarii prymasa w Poznaniu zorganizował Centralę Duszpasterstwa Zagranicznego jako jeden z głównych jej wydziałów. Centrala gromadziła wszelkie informacje o stanie i potrzebach duszpasterstwa emigracyjnego, prowadziła pertraktacje z biskupami krajów pobytu polskich emigrantów, utrzymywała kontakt z polskimi misjami katolickimi, organizowała wyjazdy księży i osób konsekrowanych do duszpasterstwa za granicą, koordynowała działalność dzieł opiekuńczych nad emigrantami w kraju, nawiązywała współpracę z odpowiednimi instytucjami świeckimi, promowała idee opieki nad emigrantami, pozyskiwała fundusze na potrzeby duszpasterstwa emigracyjnego. Działalność Centrali za granicą wspierali delegaci, biskupi i kapłani, których prymas Hlond wysyłał do krajów pobytu polskich wychodźców, aby nawiązywali z nimi kontakty, umacniali ich duchowo, wizytowali polskie placówki duszpasterskie i przekazywali wskazówki posługującym tam księżom.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ważnym wydarzeniem zapewniającym skuteczność działań kard. Hlonda było nadanie mu przez Stolicę Apostolską tytułu protektora polskiego wychodźstwa. Prymas Hlond uzyskał ten tytuł na własną prośbę i od tej chwili mógł występować w imieniu Stolicy Apostolskiej w sprawach polskich emigrantów. Tytuł ten dawał mu nowe możliwości organizowania duszpasterstwa polskiego za granicą i kierowania nim w łączności z biskupami miejsca, opiekowania się polskimi emigrantami i ich duszpasterzami, pertraktowania z biskupami osiedlania się polskich wychodźców w celu uzyskania uprawnień dla ich duszpasterzy, interweniowania w Stolicy Apostolskiej. Skuteczności opieki nad Polakami za granicą, według planu prymasa Hlonda, służyła reorganizacja krajowej bazy duszpasterstwa emigracyjnego. W rozumieniu Prymasa polskie duszpasterstwo za granicą nie może istnieć w oderwaniu od Kościoła w Polsce, lecz potrzebuje jego duchowego, moralnego i personalnego wsparcia. Duszpasterstwo w Polsce pełni niezastąpioną funkcję opieki nad opuszczającymi kraj i polega na przygotowywaniu wiernych do życia w warunkach emigracyjnych, duchowym towarzyszeniu na obczyźnie oraz opiece nad powracającymi do ojczyzny.

Posłał siewców

Reklama

Prymas Hlond za pierwszy ośrodek duszpasterstwa emigracyjnego uważał każdą parafię w Polsce. Podkreślał, że opieka nad emigrantami należy „do nowoczesnych zadań duszpasterskich proboszczów”. W jej ramach wyliczał: prowadzenie dokładnego spisu emigrantów z parafii, utrzymywanie z nimi kontaktu listownego, wysyłanie im czasopism katolickich i dobrych książek, zorganizowanie w parafii oddziału Stowarzyszenia Opieka Polska nad Rodakami na Obczyźnie, organizowanie obchodów Dnia Emigranta, przeprowadzanie - dwukrotnie w roku - zbiórek pieniężnych na polskie duszpasterstwo zagraniczne. Według kard. Hlonda, parafia jest „żywą komórką Kościoła” i w jej misji wobec wychodźców mają uczestniczyć wszyscy wierni, a nie tylko proboszcz. Prymas Hlond angażował wiernych świeckich w apostolat wychodźczy. Zreorganizował i nadał katolicki charakter Stowarzyszeniu Opieka Polska nad Rodakami na Obczyźnie. Wyznaczył mu cel, którym było „oddanie się na służbę wychodźstwa, aby je otoczyć opieką społeczną i moralną w czasie podróży i za granicą, a utrzymując z nim łączność duchową, dać mu moralne wsparcie o rodzimą kulturę i obyczaje”.

Prymas Hlond promował ideę apostolatu emigracyjnego podczas dorocznych uroczystości Dnia Emigranta Polskiego, w których czynnie uczestniczył, np. celebrując uroczystą Mszę św. transmitowaną przez radio. Od stycznia 1937 r. m.in. z jego inicjatywy zaczęto obchodzić Dzień Polaka z Zagranicy. Rozwijające się na świecie duszpasterstwo polskojęzyczne potrzebowało nowych kapłanów z Polski. W tym celu utworzył już w 1928 r. Seminarium Zagraniczne w Gnieźnie i Poznaniu, mające kształcić przyszłych kapłanów, którzy deklarują przynajmniej przez 12 lat pracę wśród wychodźców. Dostrzegając brak kapłanów, zamierzał duszpasterstwo za granicą powierzyć jakiemuś zgromadzeniu zakonnemu. Kiedy okazało się, że Seminarium Zagraniczne nie spełnia oczekiwań i gdy nie powiodła się próba przekształcenia któregoś z dotychczasowych zgromadzeń, postanowił, po uzyskaniu zgody Piusa XI, utworzyć nowy zakon, który całkowicie poświęci się polskiemu wychodźstwu. W 1932 r. powołał do istnienia Towarzystwo Chrystusowe dla Wychodźców (obecnie Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej). W napisanych osobiście ustawach dla nowego zakonu jako zewnętrzny cel wskazał apostolstwo na rzecz rodaków poza granicami państwa, przede wszystkim działalność duszpasterską i religijną. Na drugim miejscu postawił apostolat społeczny i kulturowy wśród wychodźców.

Służba uchodźstwu

Reklama

Znając warunki życia na emigracji, wymagał od kandydatów na duszpasterzy emigrantów odpowiednich kwalifikacji, świętości życia i dobrego przygotowania do apostolstwa emigracyjnego. Założenie Towarzystwa Chrystusowego dla Wychodźców uznaje się powszechnie za największe dzieło kard. Hlonda na rzecz polskich emigrantów. Równocześnie z tworzeniem instytucji działających w Polsce na rzecz emigrantów prymas Hlond podjął działania związane z organizowaniem struktur duszpasterstwa Polaków za granicą. Czynił to najpierw na drodze dyplomatycznej. Szczególnym jego osiągnięciem było utworzenie w kilku krajach Polskiej Misji Katolickiej, tj. struktury obejmującej wszystkich polskich duszpasterzy na terenie danego kraju. Misją kierował rektor, który był delegatem prymasa Polski, przez niego mianowanym i odwoływanym. Ta struktura animowała działania duszpasterskie wśród polskich emigrantów w danym kraju.

Pierwszą Polską Misję Katolicką utworzył kard. Edmund Dalbor we Francji. Prymas Hlond przyczynił się do jej rozwoju, pisząc Regulamin dla Polskiej Misji Katolickiej, a następnie wskazówki dla rektora oraz troszcząc się o zapewnienie duszpasterzy dla Polaków we Francji. W porozumieniu z biskupami miejsca w 1926 r. utworzył Polską Misję Katolicką w Belgii, którą później rozszerzył na Holandię i Danię.

Po zakończeniu drugiej wojny światowej dla ok. 2 mln wysiedleńców w Niemczech, na skutek działań kard. Hlonda, Stolica Apostolska 5 czerwca 1945 r. utworzyła Ordynariat dla Polaków w Niemczech i Austrii, obejmujący 694 ośrodki duszpasterskie i 502 duszpasterzy. Trwałym śladem Ordynariatu jest obecnie Polska Misja Katolicka w Niemczech.

W tym samym czasie zaistniała potrzeba zorganizowania polskiego duszpasterstwa w Wielkiej Brytanii, gdzie po wojnie pozostało ponad 100 tys. Polaków. Po uzyskaniu zgody prymasa Anglii, na początku czerwca 1948 r. kard. Hlond erygował Polską Misję Katolicką w Anglii i Walii z siedzibą w Londynie. W podobnych okolicznościach 4 października 1948 r. powołał do istnienia Polską Misję Katolicką w Szkocji z siedzibą w Edynburgu.

Reklama

Do krajów, gdzie nie miał możliwości stworzenia polskich misji katolickich, starał się wysyłać kapłanów z Polski. Pamiętał o dużych skupiskach polonijnych w USA, Brazylii, Argentynie, ale także o małych grupach Polaków w Rumunii, Jugosławii, Estonii itd. Zorganizował sieć polskiego duszpasterstwa w świecie.

Kard. Hlond dbał o osobiste kontakty z polskimi wychodźcami. Każdy pobyt za granicą wykorzystywał na spotkanie z mieszkającymi tam Polakami. Do całej emigracji kierował przemówienia radiowe, orędzia świąteczne i listy pasterskie.

Podniósł kwestię polskiej emigracji do rangi ważnych spraw narodowych. Kościół w Polsce dostrzega wielkie znaczenie troski prymasa Hlonda o polskich emigrantów. Jego bezpośredni następca na stolicy prymasowskiej - kard. Stefan Wyszyński powiedział: „Pozostanie niewątpliwie wiekopomną zasługą kard. Augusta Hlonda, że w sposób systematyczny opiekował się duszpasterskimi, religijnymi, a zarazem narodowymi potrzebami naszego wychodźstwa”.

W obecnym okresie, kiedy doświadczamy wielkiej fali migrowania naszych rodaków po świecie, warto polecać wszystkie problemy związane z duszpasterstwem emigracyjnym słudze Bożemu kard. Augustowi Hlondowi.

Autor jest dyrektorem Instytutu Duszpasterstwa Emigracyjnego im. Kardynała Augusta Hlonda i moderatorem Ruchu Apostolatu Emigracyjnego w Poznaniu.

2013-09-09 15:52

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Problemy wizerunkowe Kościoła w Polsce - rozmowa z o. Leszkiem Gęsiakiem SJ, rzecznikiem KEP

O problemach polskiego Kościoła rozpisują się co jakiś czas wszystkie media - zarówno te z prawej jak i z lewej strony, te które jawnie atakują Kościół i te, które są mu przychylne. A jaka jest prawda? Czy Kościół w Polsce ma jakiekolwiek problemy? I czy są to problemy wizerunkowe, medialne czy może realne? Na te pytania w rozmowie z red. Marcinem Tafejko odpowiada o. Leszek Gęsiak SJ, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski.

- Kościół ma problem wizerunkowy i musi się głęboko zastanowić nie tyle, jak go zmienić, natomiast dlaczego tak jest, że w wielu mediach Kościół jest łatwym punktem, w który można uderzyć. Myślę, że takim problemem jest to, że skoncentrowaliśmy się na odpieraniu ataków. Nie jestem bokserem, ale tak sobie to wyobrażam, że trzeba się dobrze zasłonić, żeby nie dostać ciosu. Natomiast w walce bokserskiej jest też ważna taktyka, spojrzenie, jak tę walkę wygrać, nie tylko żeby się obronić. Żeby wygrać, my też musimy mieć jakiś impakt pozytywny - mówił o. #LeszekGęsiakSJ.
CZYTAJ DALEJ

Dlaczego godzina dziewiąta jest godziną piętnastą?

Niedziela lubelska 16/2011

Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia. Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka. Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
CZYTAJ DALEJ

Franciszek: droga Jezusa nas kosztuje w świecie, który wszystko kalkuluje

2025-04-19 00:12

PAP

„Droga Krzyżowa jest modlitwą tych, którzy są w drodze. Przecina nasze zwykłe ścieżki, abyśmy przeszli ze znużenia ku radości” - stwierdził papież Franciszek podczas Drogi Krzyżowej w Wielki Piątek w rzymskim Koloseum. Wzięło w niej udział ok. 18 tys. ludzi. Przewodniczył jej, w zastępstwie Ojca Świętego, wikariusz generalny diecezji rzymskiej, kard. Baldo Reina. Papieskie rozważania dotyczyły m.in. wolność, egoizmu, odpowiedzialności, wiary, hipokryzji, upokorzenia.

„Droga oferowana każdemu człowiekowi - podróż do wewnątrz, rachunek sumienia, zatrzymanie się na cierpieniach Chrystusa w drodze na Kalwarię” - podkreślił Franciszek i wskazał, że Droga Krzyżowa jest rzeczywiście zejściem Jezusa „ku temu światu, który Bóg kocha” (Stacja II). Jest także „odpowiedzią, przyjęciem odpowiedzialności” przez Chrystusa. On, „przybity do krzyża”, wstawia się, stawiając się „między skłóconymi stronami” (stacja XI) i prowadzi je do Boga, ponieważ Jego „krzyż burzy mury, anuluje długi, unieważnia wyroki, ustanawia pojednanie”. Jezus, „prawdziwy Jubileusz”, odarty z szat i objawiony nawet „tym, którzy patrzą, jak umiera”, patrzy na nich „jak na umiłowanych powierzonych przez Ojca”, ukazując swoje pragnienie zbawienia „nas wszystkich, każdego z osobna” (Stacja X)
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję