Reklama
Zacznijmy od tego ostatniego. Zastępuje on Joannę Muchę (l. 37), która od 18 listopada 2011 r. „zawiadywała” naszym sportem. Miała być twarzą Euro 2012 i była. Bez wątpienia jej atutem zawsze była bardzo dobra prezencja, elokwencja i ujmująca uroda. Aż tyle i jeśli chodzi o sport tylko tyle. Do anegdot przeszły jej niekompetentne decyzje czy medialne wypowiedzi (np.: mianowała na stanowisko wiceszefa Centralnego Ośrodka Sportu swojego… fryzjera, który na szczęście zrezygnował z proponowanej posady; na prowokacyjne pytanie zaś o kłopoty polskiego hokeja w trzeciej lidze była „ministra” odpowiedziała, że „są robione raporty, rozpatrywane problemy i rozwiązania”; niby poprawna riposta, ale w Polsce mamy tylko… dwie ligi hokejowe). Bez wątpienia Andrzej Biernat jest o wiele bardziej zorientowany w tematyce sportowej. Jest byłym nauczycielem wychowania fizycznego, posłem od trzech kadencji dosyć mocno zaangażowanym m.in. w prace Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki. Brał też udział w przygotowaniach Polski do przyszłorocznego mundialu w siatkówce i mistrzostw Europy szczypiornistów w 2016 r. Często mówi, że ma trzy życiowe pasje: rodzina (ma żonę i dwie córki), podróże i sport (gra w piłkę nożną, tenisa i pływa). Trzeba mieć nadzieję, że tę ostatnią przekuje w efektywną pracę jako szef Ministerstwa Sportu i Turystyki, które nie tak dawno jak donosiły media miało nawet zostać zlikwidowane i wchłonięte przez Ministerstwo Edukacji.
Jeśli chodzi o Adama Nawałkę, to przejął on kadrę po Waldemarze Fornaliku (l. 50), który nie zdołał awansować z nią na brazylijską piłkarską sambę, czyli przyszłoroczne mistrzostwa świata w Kraju Kawy. Były trener Górnika Zabrze w reprezentacyjnym debiucie przegrał ze Słowacją 0:2 i zremisował z Irlandią 0:0. Szczególnie zabolał kibiców blamaż we Wrocławiu, gdzie 46-tysięczna widownia gwizdami żegnała Biało-Czerwonych. Nasi byli po prostu słabi w każdej formacji. Nieco lepiej wypadli przed 27-tysięczną publicznością w Poznaniu, ale daleko im do średniego europejskiego poziomu.
Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek postawił przed Nawałką konkretny cel. Jest nim awans do jubileuszowych piętnastych mistrzostw Europy w 2016 r. we Francji. Po raz pierwszy wezmą w nich udział 24 drużyny, a nie jak do tej pory tylko 16. Niby zadanie ułatwione, ale… No właśnie. Nowy selekcjoner stoi przed nie lada wyzwaniem. Co prawda, pobierał nauki u najlepszych (był np. asystentem Holendra Leo Beenhakkera, trenera naszych futbolistów w latach 2006-09), ale sam większych trenerskich sukcesów nie odnotował. Kiedyś był solidnym pomocnikiem reprezentacji Polski. Wystąpił w niej 34 razy, zdobywając jedną bramkę. Słynie z twardej ręki, jeśli chodzi o treningi. Sam mówi, że nie zamyka przed nikim drogi do kadry narodowej. Twierdzi, że cały czas jest na etapie selekcjonowania piłkarzy. Sceptycy postawili już na nim krzyżyk. Podobnie jak i na polskim futbolu. Mam odmienne zdanie. Na wszystko po prostu potrzeba czasu. Również Nawałka go potrzebuje i trzeba mu go dać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu