Pismo Święte zarówno Stary, jak i Nowy Testament w bardzo wielu miejscach przekazuje nam teksty, w których jest mowa o ludzkich cierpieniach i chorobach. Jeśli chodzi o Stare Przymierze, to powszechnie uważano, że są one w jakiś sposób złączone z grzechem danego człowieka lub jego krewnych. Bł. Jan Paweł II w liście apostolskim „Salvifici doloris” z 11 lutego 1984 r. wylicza cały katalog starotestamentowych fragmentów dotyczących tej tematyki. Mało tego, nazywa nawet ST „księgą cierpienia”. Wymienia też sytuacje, które mają znamiona cierpienia, np.: niebezpieczeństwo śmierci, prześladowanie i wrogość otoczenia, szyderstwo i wyśmiewanie cierpiącego, samotność i opuszczenie, trudność zrozumienia, dlaczego złym dobrze się powodzi, podczas gdy sprawiedliwi doznają cierpień, niewierności i niewdzięczności ze strony przyjaciół i bliskich. Papież wskazuje, że ST traktował człowieka jako psychofizyczną całość i dlatego często łączy cierpienie moralne z bólem konkretnej części ludzkiego ciała, np.: kości, nerek, wątroby czy serca.
Reklama
Niemniej jednak dopiero przesłanie Nowego Testamentu i zbawcza krzyżowa ofiara Jezusa z Nazaretu nadaje sens ludzkiemu cierpieniu. Chrystus nie przyszedł bowiem na świat po to, by zlikwidować na nim cierpienie raz na zawsze. On je uświęcił. Można powiedzieć, że dzięki Niemu stało się ono narzędziem zbawienia świata. W nim objawił nam swoją nieskończoną miłość. Nadał mu sens. Od tego momentu cierpienie nie musi człowieka niszczyć, może go doskonalić. Człowiek, cierpiąc, może ubogacać siebie i innych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W NT Chrystus scharakteryzowany został jako ten, który „przeszedł (...) dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich” (Dz 10, 38). W swojej ziemskiej działalności „przybliżał się nieustannie do świata ludzkiego cierpienia”, jak napisał Papież we wspomnianym liście. Jezusowe dzieła, według relacji czterech Ewangelistów, odnosiły się przede wszystkim do cierpiących i oczekujących pomocy. Dlatego też prezentowany jest bardzo często jako Ten, który uzdrawia chorych, pociesza strapionych, karmi głodnych, wyzwala ludzi od głuchoty, ślepoty, trądu, opętania i różnych kalectw, trzykrotnie przywraca umarłych do życia, jest wrażliwy na każde ludzkie cierpienie. Oczywiście, równocześnie naucza, a w centrum swojego przesłania stawia osiem błogosławieństw, adresowanych przede wszystkim do ludzi, którzy doznają cierpienia. Są to „ubodzy w duchu” oraz ci, „którzy się smucą”, „łakną i pragną sprawiedliwości”, „cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości”, gdy ludzie kpią z nich oraz ich prześladują, mówiąc „kłamliwie wszystko złe na nich” z Jego powodu (por. Mt 5, 3-11).
Klasycznymi natomiast przykładami nowotestamentowych tekstów, uzasadniających sakrament namaszczenia chorych, są: „Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali” (Mk 6,13) oraz „Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5,14n).
Szczególnie ten drugi passus jest bardzo czytelnym dowodem na to, że uczniowie Pańscy, za wzorem swojego Mistrza, leczyli chorych, umacniali ich w cierpieniach. Co prawda, nie mamy w NT wzmianki o tym, by Jezus Chrystus namaszczał chorych oliwą, ale właśnie ten płyn z drzewa oliwnego od tysięcy lat był stosowany przy leczeniu chorych. Stanowił także podstawowy składnik wielu maści stosowanych nawet obecnie w medycynie. Oliwę konsekrują dziś biskupi w katedrach w Wielki Czwartek. Potem dostarczana ona jest do wszystkich parafii, aby kapłani za jej pomocą mogli umacniać ludzi cierpiących właśnie sakramentem chorych. To sakrament, który udziela specjalnej łaski chrześcijaninowi doświadczonemu ciężką chorobą lub starością.