Reklama

Niedziela Częstochowska

Jeżeli coś jest wyjątkowe, to pozostanie na dłużej

W sobotę 26 kwietnia wspólnota parafialna św. Stanisława Kostki w Częstochowie uroczyście powitała Matkę Bożą w wizerunku Ikony Nawiedzenia. Do zakończenia peregrynacji kopii cudownego obrazu w naszej archidiecezji pozostało kilka dni. Czarna Madonna zakończy swoją wędrówkę 2 maja na Jasnej Górze, a następnie nawiedzi diecezję sosnowiecką.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

– Zrobiliśmy to, co po ludzku możliwe, żeby dobrze, po królewsku przyjąć Matkę Bożą. Od początku istnienia parafii Maryja zajmuje u nas szczególne miejsce. W lewej części prezbiterium mamy ikonę na wzór obrazu z Jasnej Góry i w każdą środę prowadzimy nabożeństwa do Matki Bożej. Ona zawsze zajmowała u nas szczególne miejsce, a dzisiaj inaczej, bo w wyjątkowy i niespotykany sposób będzie z nami – zauważa ks. Remigiusz Lota, proboszcz parafii.

Karol Porwich / Niedziela

Parafia w szczególny sposób „dojrzewała” do nawiedzenia Matki Bożej. Misje przygotowujące do tego wydarzenia prowadzili bp Andrzej Przybylski i ks. Michał Pabiańczyk, ojciec duchowny w Wyższym Międzydiecezjalnym Seminarium Duchownym w Częstochowie. – Myślę, że te misje były bardzo owocne dla naszej wspólnoty. Zaraz po misjach było Triduum Paschalne i bezpośrednio w okresie Oktawy Wielkiej Nocy mamy nawiedzenie Matki Bożej, więc te ostatnie dni cały czas przygotowywały nas do przyjęcia Maryi – zauważa ks. Grzegorz Borowik. wikariusz parafii św. Stanisława Kostki w Częstochowie. Duchowny wskazuje również na niewielką odległość dzielącą kościół parafialny od Jasnej Góry: – Jesteśmy bardzo blisko Matki Bożej. Widać to dobrze podczas nowenny przed uroczystością Matki Bożej Częstochowskiej, kiedy wyruszamy z najkrótszą pieszą pielgrzymką na Jasną Górę. Myślę, że jako parafia nie jesteśmy w cieniu Jasnej Góry, ale w jej blasku.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Nieuchronnie zbliżamy się do końca peregrynacji w archidiecezji częstochowskiej. W rozmowach z tymi, którzy na co dzień uczestniczą w wędrówce Matki Bożej, możemy odczuć, że zbliżamy się do szczytu i nie jest to żaden koniec. Jak zapewnia ks. Pabiańczyk: – Samo wydarzenie w konkretnej parafii jest absolutnie czymś wyjątkowym. Jeżeli coś jest wyjątkowe, to pozostanie. Z jednej strony mamy więc zakończenie peregrynacji, ale z drugiej Maryja pozostaje w domu, przynajmniej przez trzy miesiące, tak jak była u Elżbiety. A potem rusza w podróż dalej.

Karol Porwich / Niedziela

– W Starym Testamencie Dawid odkrywa, że Arka Przymierza jest błogosławieństwem tam, gdzie się zatrzymuje. Nie tylko na tę krótką chwilę, ale i później. Dlatego też Dawid sprowadza ją do Jerozolimy, ponieważ widzi, że i dla niego będzie ona błogosławieństwem. To jest dostateczny, a w zasadzie jeden z wielu dowodów na to, że nie powinniśmy czuć żalu, że coś się kończy, tylko odkrywać w tym Tą, która przynosi odwieczne Słowo, chcąc, żeby to Słowo pozostało między nami, tak jak Ona powiedziała „fiat” raz i na zawsze – tłumaczy ks. Pabiańczyk.

Karol Porwich / Niedziela

Artykuł o nawiedzeniu Matki Bożej w parafii opublikujemy w nr. 19/2025 „Niedzieli Częstochowskiej” z datą 11 maja.

2025-04-28 10:45

Oceń: +5 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Namiot spotkania w Buśnie

Niedziela zamojsko-lubaczowska 23/2017, str. 2

[ TEMATY ]

krzyż

peregrynacja

diecezja

Joanna Suszko

Prawdziwy namiot spotkania w Buśnie

Prawdziwy namiot spotkania w Buśnie
Trwają obchody Jubileuszu 25-lecia Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej. Wśród wielu zaplanowanych wydarzeń związanych z tą wyjątkową rocznicą jest także peregrynacja krzyża wielkopiątkowego św. Jana Pawła II. Od 25 marca oczy i serca diecezjan na jedną dobę zwracają się w stronę poszczególnych kościołów parafialnych, które nawiedza krzyż. To wielkie święto dla każdej parafii. To także szansa na duchowe oraz materialne owoce, płynąca z modlitwy przy tym krzyżu – swoistej relikwii świętego papieża.
CZYTAJ DALEJ

Wincenty, czyli tam i z powrotem

Czy można zapanować nad wstydem? Podobno jeśli mocno wbije się paznokcie w kciuk, to czerwona twarz wraca do normy. Ale od środka wstyd dalej pali, choć może na zewnątrz już tak bardzo tego nie widać. Jeśli ktoś się wstydzi, że zachował się jak świnia, to w sumie dobrze, bo jest szansa, że tak łatwo tego nie powtórzy. Tylko że ludzkość tak jakoś coraz mniej się wstydzi rzeczy złych.

Ludzie wstydzą się: biedy, pochodzenia, wiary, wyglądu, wagi… I nie jest to wcale wynalazek dzisiejszych napompowanych, szpanujących i wyzwolonych czasów. Takie samo zażenowanie czuł pewien Wincenty, żyjący we Francji na przełomie XVI i XVII wieku. Urodził się w zapadłej wsi, dzieciństwo kojarzyło mu się ze świniakami, biedą, pięciorgiem rodzeństwa i matką - służącą. Chciał się z tego wyrwać. Więc wymyślił sobie, że zostanie księdzem. Serio. Nie szukał w tym wszystkim specjalnie Boga. Miał tylko dość biedy. Rodzice dali mu, co mogli, ale szału nie było, więc chłopak dorabiał korepetycjami, jednocześnie z całych sił próbując ukryć swoje pochodzenie. Dlatego, kiedy ojciec przyszedł go odwiedzić w szkole, Wincenty nie chciał z nim rozmawiać. Sumienie wyrzucało mu to potem do późnej starości.
CZYTAJ DALEJ

„Łączy nas wiara” - maturzyści arch. białostockiej i diec. toruńskiej

2025-09-26 20:32

[ TEMATY ]

Jasna Góra

maturzyści

BPJG

Jedni przyznają, że przyjechali jak na wycieczkę, wyjadą jak pielgrzymi, drudzy z kolei mają wyraźne motywy i cieszą się, że są razem, bo „łączy ich wiara”. Są też i ci poszukujący; relacji, sensu, odpowiedzi „co dalej”. To maturzyści, którzy dziś przyjechali na Jasną Górę: z diec. toruńskiej i arch. białostockiej. Młodzi z Białostocczyzny i ich duszpasterze w modlitwie i pamięci szczególnie oddają Bogu rówieśników, którzy zginęli 20 lat temu w wypadku pod Jeżewem w drodze do Częstochowy.

Ks. Tomasz Łapiak, który teraz jest koordynatorem pielgrzymki, 20 lat temu był uczniem liceum, w którym uczyło się 9 maturzystów, którzy zginęli. Przyznaje, że to wydarzenie zawsze jest w jego pamięci, a każda rocznica bolesna. Pamięta nawet jaka była wówczas pogoda; było pochmurnie, padało, była mżawka. - Zawsze ta pielgrzymka sprawia, że powracają te wspomnienia. Ale też pomimo tego, że po ludzku jest to trudno zrozumieć, jednak wierzymy, że ci maturzyści zdali już ten najważniejszy egzamin życiowy, czyli egzamin z miłości i mogą doświadczyć spełnienia się obietnic Jezusa. Mogą żyć po prostu w inny sposób, już pełnią życia - mówił ks. Łapiak.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję