URSZULA BUGLEWICZ: Wrześniowe uroczystości w Wąwolnicy gromadzą rokrocznie tysiące pielgrzymów, powierzających swoje sprawy Jezusowi przez wstawiennictwo Pani Kębelskiej. W tym roku wielu z nich dowie się, że modlą się w stuletniej już bazylice.
KS. JERZY WAŻNY: Nasz kościół parafialny pw. św. Wojciecha, który od 2001 r. nosi tytuł bazyliki mniejszej, został wybudowany przed stu laty. Nowy kościół był bardzo potrzebny, ponieważ poprzedni był w opłakanym stanie. Dawna kaplica zamkowa, wzniesiona jeszcze w czasach Kazimierza Wielkiego i z czasem rozbudowywana, wymagała kolejnych remontów. Na początku XX wieku postanowiono więc rozebrać kościół pw. św. Wojciecha, a obok niego wybudować nowy. Ze starego pozostawiono kaplicę zamkową, w której do dziś znajduje się cudowna figura Matki Bożej Kębelskiej.
Dlaczego na budowę nowego kościoła zdecydowano się akurat sto lat temu?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Czas budowy kościoła w latach 1907-14 to czas zaborów. Wąwolnica znajdowała się pod zaborem rosyjskim; car przez wiele lat nie zezwalał na budowę nowych kościołów. Dopiero na początku XX wieku nastąpiła odwilż. Parafia, która od kasaty zakonów znajdowała się w rękach kleru diecezjalnego (do 1819 r. opiekowali się nią Benedyktyni ze Świętego Krzyża), postanowiła podjąć trud budowy kościoła. Przygotowaniem niezbędnej dokumentacji zajął się proboszcz ks. Józef Kostkowski, ale budowa kościoła spoczęła na barkach ks. Feliksa Białego, który przyszedł do Wąwolnicy w 1907 r.
Kościół w Wąwolnicy zachwyca swoją wielkością. Czy przed stu laty potrzebna była aż tak duża świątynia?
Po pierwsze, Wąwolnica wówczas była jedną z największych parafii w diecezji, po drugie od 1278 r. słynęła jako miejsce cudowne, obrane przez Maryję, po trzecie urzędnicy carscy, chociaż musieli wydać pozwolenie na budowę kościoła, nie byli tym faktem zachwyceni. Sądzili, że parafia nie zdoła wznieść tak potężnej świątyni. Jednak pomylili się, bo już po 7 latach nowy kościół, który może pomieścić 4 tys. wiernych, zaczął spełniać swoją funkcję.
Tempo pracy sprzed wieku wciąż zdumiewa… W jaki sposób udało się tak szybko wybudować kościół?
Reklama
Nasi przodkowie bardzo tęsknili za nowym kościołem. Parafianie postanowili wznieść go sami, dobrowolnie opodatkowali się na ten cel. Wielu z nich imiennie wymienia kronika, w której zapisana jest historia parafii. W budowę zaangażował się również hrabia Rostworowski, właściciel majątku w Kęble. Wiele zasług ma ks. Feliks Biały, który przysłany do naszej parafii przez bp. Franciszka Jaczewskiego w maju 1907 r. jak podają kroniki z wrodzoną sobie energią i zapałem zabrał się z miejsca do dzieła budowy kościoła. Dzięki modlitwie i pracy powstała piękna świątynia w stylu neogotyku nadwiślańskiego, która służy wiernym do dziś. W 1920 r. bp Fulman napisał: „Kościół nowy, wspaniały, trudem i wielkimi zabiegami ks. Białego, a kosztem parafian wystawiony”.
Budowa kościoła zakończyła się w przededniu I wojny światowej, ćwierć wieku później przez świat przetoczyła się kolejna wojna. Czy kościół w Wąwolnicy nie ucierpiał w czasie wojennej pożogi?
Kościół przetrwał obydwie wojny właściwie bez większych zniszczeń. W przekonaniu parafian ma w tym swój udział Matka Boża Kębelska, która sobie tę ziemię wybrała. Dzięki Jej wstawiennictwu ani przez kościół, ani przez parafię nie przetoczyły się niszczycielskie walki. Chociaż mieszkańcy Wąwolnicy i okolicznych miejscowości angażowali się w walki z okupantem, Bóg zachował wzgórze zamkowe z kościołem i kaplicą w nienaruszonym stanie. To kolejny dowód na stałą obecność Maryi w tym miejscu.
Stuletnie mury kościoła pamiętają wiele ważnych wydarzeń z historii parafii. Kto w nich gościł?
Reklama
Ważnym gościem w naszej świątyni był z pewnością kard. Stefan Wyszyński, który do Wąwolnicy przyjeżdżał już w latach 20. XX wieku. Studiował wówczas na KUL-u i odwiedzał tu swojego kolegę kapłana, syna organisty, który mieszkał tuż przy kościele. Później sanktuarium nawiedzało wielu innych znamienitych duchownych, wśród których nie sposób zapomnieć o prymasie Józefie Glempie, prymasie Józefie Kowalczyku, który w ubiegłym roku podarował nam relikwie patrona św. Wojciecha czy kard. Kazimierzu Nyczu. Sanktuarium wciąż nawiedzają biskupi lubelscy, a szczególnym czcicielem Pani Kębelskiej jest arcybiskup senior Bolesław Pylak, który w 1978 r. koronował cudowną figurę.
Duży kościół jest szczególnie potrzebny w miejscu, do którego przybywa tysiące pielgrzymów...
Cudowna figura Matki Bożej znajduje się w dawnej kaplicy zamkowej obok kościoła. Ale bazylika też jest nam bardzo potrzebna. Zarówno moi poprzednicy, jak i ja, zauważamy, że z roku na rok do Wąwolnicy pielgrzymuje coraz więcej osób. Najwięcej, bo kilkadziesiąt tysięcy pątników, gromadzą wrześniowe uroczystości. Szczególnie dużo pielgrzymów przybywa do Maryi od wiosny do jesieni, nawet z odległych miejsc w Polsce. Często zdarza się, że ktoś przyjeżdża tu pomodlić się z Gdańska, Poznania czy z Warszawy. Tysiące osób przybywa tu również w czwartą sobotę miesiąca na nabożeństwo o uzdrowienie duszy i ciała.
Miejsce słynące łaskami działa jak magnes…
Reklama
Tak, w naszym sanktuarium wierni za wstawiennictwem Matki Bożej otrzymują wiele łask. Tysiące osób nawraca się i odbywa spowiedź nawet po dziesiątkach lat. W prowadzonej przez nas „Złotej Księdze Łask” zapisanych jest wiele historii, które po ludzku rzecz biorąc, nie powinny się wydarzyć: ocalone życie, przywrócone zdrowie, dar macierzyństwa, uleczenie z nałogów, przywrócenie jedności w rodzinie, opieka Maryi w trudnych momentach życia… Najbardziej spektakularne są uzdrowienia, które ciągle się tu dokonują. Jak w przypadku chorej na nowotwór Anny, która w lecie ubiegłego roku odzyskała zdrowie czy mężczyzny z Poznania, który niedawno został wyleczony ze stwardnienia rozsianego. Jednak tych wewnętrznych uzdrowień, niewidocznych gołym okiem, jest o wiele więcej. Wielu ludzi przyjeżdża tu załamanych życiowymi trudnościami, a wyjeżdża stąd umocnionych, przekonanych o matczynej opiece. Te duchowe uzdrowienia, o których głośno się nie mówi to wielki skarb.
Zatem, do Wąwolnicy zawsze warto przyjechać?
Tak, serdecznie zapraszam do nas na spotkanie z Jezusem, Matką Bożą i naszym patronem św. Wojciechem. Kościół i kaplica są otwarte nie tylko podczas wielkich uroczystości, ale każdego dnia czekają na pielgrzymów.