Reklama

Kleryckie mistrzostwa rozstrzygnięte

Mało kto wie, że biskup rzeszowski Jan Wątroba, jeszcze jako rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Częstochowie, w roku 1999, wpadł na pomysł zorganizowania kleryckich mistrzostw w tenisie stołowym. I pewnie nikt wówczas nie przypuszczał, że w niedługim czasie ta impreza stanie się dla większości polskich seminarzystów głównym wydarzeniem sportowym w ciągu roku

Niedziela Ogólnopolska 48/2014, str. 56

Graziako

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wyższe Seminarium Duchowne Archidiecezji Częstochowskiej już po raz 17. zorganizowało Mistrzostwa Polski Wyższych Seminariów Duchownych w Tenisie Stołowym. Prawie 50 zawodników z 15 polskich seminariów, diecezjalnych i zakonnych, przyjechało do Częstochowy, by w dniach 17-20 listopada br. po raz kolejny zawalczyć o mistrzowskie tytuły. Gdańsk, Warszawa, Pelplin, Drohiczyn, Kraków, Sosnowiec - lista drużyn była naprawdę imponująca.

Po wylosowaniu składów grup rozpoczęły się pierwsze rozgrywki. Jak zawsze, zmagania odbywały się w dwóch kategoriach: drużynowej i indywidualnej. Imprezę uroczyście zainaugurował abp Wacław Depo, metropolita częstochowski, który po raz kolejny objął wydarzenie patronatem honorowym.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Rozgrywki drużynowe przyniosły wiele emocji, tym bardziej że każda z drużyn, które doszły do półfinałów, prezentowała profesjonalny poziom. Trzecie miejsce zajęli klerycy z Drohiczyna, a finał okazał się wyjątkowo ciekawy, wystąpili w nim bowiem mieszkańcy jednego seminaryjnego domu - drużyna WSD Częstochowa oraz klerycy sosnowieccy. Ostatecznie ekipa WSD archidiecezji częstochowskiej pokonała drużynę WSD Sosnowiec. Wynik 3:0 pozwolił częstochowskim klerykom zostać mistrzami Polski już po raz trzeci. Drużyna sosnowiecka, podobnie jak przed rokiem, stanęła na środkowym stopniu podium.

W turnieju indywidualnym najlepszy okazał się kl. Ireneusz Gierczycki z WSD w Opolu (ubiegłoroczny srebrny medalista), drugie miejsce zajął kl. Tomasz Moczulski z seminarium drohiczyńskiego, a tuż za nim uplasował się kl. Norbert Turczynowski z Legnicy. Częstochowski seminarzysta Dariusz Masztalerski, który przed rokiem zdobył brązowy medal, znalazł się zaraz za zwycięską trójką.

Przy organizacji pierwszych mistrzostw czynny udział brał dr Wiesław Pięta - ówczesny wiceprezes Klubu Uczelnianego AZS Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Częstochowie, dzisiaj prezes AZS Częstochowa. Po dziś dzień mistrzostwa odbywają się przy jego nieocenionej pomocy. Trzy pierwsze turnieje miały miejsce w auli WSP, jednak już czwarty, w roku 2002, rozegrano w nowo otwartej hali sportowej WSD w Częstochowie.

Reklama

Warto wspomnieć, że seminarium w Częstochowie to pierwsza tego typu uczelnia w Polsce, przy której powstał Klub Uczelniany AZS. Powołano go uchwałą zarządu głównego z dnia 19 grudnia 1998 r. Od tamtego czasu klub stale się rozwija.

XVII Mistrzostwa Polski zakończyły się 20 listopada. Dzień wcześniej, podczas uroczystej Eucharystii kończącej oficjalne obchody mistrzostw, ks. dr Andrzej Przybylski, rektor WSD w Częstochowie, mówił w kazaniu: „Każdemu z nas Pan dał jakieś cenne dary. Jednak najcenniejszym skarbem każdego człowieka jest jego życie. Dar jest dany zawsze po coś. Nie można go zachowywać tylko dla siebie, ale trzeba go pielęgnować i dzielić się nim z innymi”. Na koniec ks. Przybylski dodał: „Pielęgnujcie więc w sobie dar życia, ale również każdy, nawet najdrobniejszy talent - choćby ten sportowy. Pamiętajcie, że życiodajny jest tylko ten dar, którym dzielimy się z bliźnim”.

Serdeczne podziękowania składamy wspomnianemu już dr. Wiesławowi Pięcie, a także sportowemu opiekunowi częstochowskich kleryków Januszowi Haszczowi, który z wielkim zapałem angażuje się w przygotowanie rozgrywek oraz prowadzi dla alumnów zajęcia z wychowania fizycznego. Na wyróżnienie zasługuje szczególnie kl. Michał Sokalski, prezes seminaryjnego AZS, który każdy szczegół imprezy dopiął na ostatni guzik. Na pewno przyszłoroczne mistrzostwa zgromadzą jeszcze więcej zawodników i dostarczą przynajmniej tyle samo wrażeń, co te zakończone niedawno. Ich patronem medialnym, jak zwykle, będzie „Niedziela”.

2014-11-25 14:59

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Bronakowski o zakazie sprzedaży alkoholu na stacjach paliw: to ochrona młodego pokolenia Polaków

2024-04-23 13:30

[ TEMATY ]

bp Tadeusz Bronakowski

Karol Porwich/Niedziela

Alkoholik włącza mechanizmy obronne, nie dostrzegając problemu

Alkoholik włącza mechanizmy obronne, nie dostrzegając problemu

- Niwelowanie zagrożeń związanych z promocją i dostępnością alkoholu to przede wszystkim ochrona młodego pokolenia Polaków - zaznaczył bp Tadeusz Bronakowski w komentarzu dla Katolickiej Agencji Informacyjnej. Przewodniczący Zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych wyraził tę opinię w odpowiedzi na propozycję wprowadzenia w Polsce zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. Obecnie Ministerstwo Zdrowia pracuje nad rozwiązaniami, które mają doprowadzić do zmniejszenia dostępności alkoholu.

Publikujemy pełną treść komentarza bp. Tadeusza Bronakowskiego - przewodniczącego Zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych:

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 30

[ TEMATY ]

św. Wojciech

T.D.

Św. Wojciech, patron w ołtarzu bocznym

Św. Wojciech, patron w ołtarzu bocznym

29 kwietnia 2019 r. – uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski

W tym tygodniu oddajemy cześć św. Wojciechowi (956-997), biskupowi i męczennikowi. Pochodził z książęcego rodu Sławnikowiców, panującego w Czechach. Od 16. roku życia przebywał na dworze metropolity magdeburskiego Adalberta. Przez 10 lat (972-981) kształcił się w tamtejszej szkole katedralnej. Po śmierci arcybiskupa powrócił do Pragi, by przyjąć święcenia kapłańskie. W 983 r. objął biskupstwo w Pradze. Pod koniec X wieku był misjonarzem na Węgrzech i w Polsce. Swoim przepowiadaniem Ewangelii przyczynił się do wzrostu wiary w narodzie polskim. Na początku 997 r. w towarzystwie swego brata Radzima Gaudentego udał się Wisłą do Gdańska, skąd drogą morską skierował się do Prus, w okolice Elbląga. Tu właśnie, na prośbę Bolesława Chrobrego, prowadził misję chrystianizacyjną. 23 kwietnia 997 r. poniósł śmierć męczeńską. Jego kult szybko ogarnął Polskę, a także Węgry, Czechy oraz inne kraje Europy.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję