W liturgiczne święto Świętych Archaniołów Michała, Gabriela i Rafała, którzy są również patronami łódzkiego Konwentu Bonifratrów, w katedrze łódzkiej odbyło się dziękczynienie za 100 lat obecności Bonifratrów w Archidiecezji Łódzkiej oraz 25-lecia powrotu Szpitala do Zakonu. Dopełnieniem tych pięknych jubileuszy były Święcenia Diakonatu, których br. Sewerynowi Kniefelowi - łódzkiemu bonifratrowi udzielił - kardynał Grzegorz Ryś.
We wprowadzeniu do liturgii Ambroży Pietrzkiewicz przedstawił działa łódzkich Bonifratrów i zauważył, że - jubileusz jest radosną wdzięcznością za to wszystko, co dokonało się w minionym czasie. Możemy powiedzieć, że tego dobra jest wiele - bo nasz święty Jan Boży zwykł mawiać - bracia czyńmy dobro dla miłości Pana! Tego dobra jest wiele, ale ono jest już u Boga, dlatego też wyrazem naszej wdzięczności - w Matce Kościołów diecezji - są te słowo skierowane do naszych licznych współpracowników - za każde uczynione dobro dla drugiego człowieka chorego i potrzebującego. Ale dzisiejsza uroczystość to również dziękczynienie Bogu bogatemu w miłosierdzie za to, że spojrzał z miłością, wybrał, umiłował i obdarzył zadufaniem naszych współbraci, którzy tworzyli historię łódzkiego konwentu. - mówił Bonifrater.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W homilii kardynał Grzegorz powiedział między innymi - dobrze, że jubileusz 100 lat Bonifratrów w Łodzi przeżywamy wraz ze święceniami Seweryna, bo wtedy to dziękczynienie staje się nie tylko dziękczynieniem za przeszłość - i za wszystkie wielkie dzieła jakie już były, ale jest dziękczynieniem za dzisiaj i za przyszłość. Dobrze jest widzieć charyzmat Bonifratrów w rozrastającym się szpitalu, ale o wiele ważniejsze jest zobaczyć charyzmat Bonifratrów, który jest żywy w człowieku. - zauważył hierarcha.
- Tak naprawdę charyzmat jest tylko i wyłącznie w człowieku. Charyzmatu nie ma w książkach, a nawet w statutach, i w regule zakonnej. Charyzmatów nie ma ani na wystawach, ani na najlepszych filmach. Charyzmat jest ogniem, który się rozpala w człowieku, albo - nie daj Bóg - gaśnie w człowieku! Chwała Bogu, że widzimy charyzmat, który jest rozpalony w Sewerynie. Oczywiście to nie jest tak, że aby być Bonifratrem trzeba mieć święcenia, ani nie jest też tak, że aby być diakonem to trzeba być Bonifratrem, ale te dwa charyzmaty bardzo pięknie się w sobie schodzą. - podkreśli duchowny.
Zwracając się do kandydata do święceń kard. Grzegorz powiedział - kiedy mówimy o Chrystusie jako diakonie, to zawsze mamy przed oczami J 13. Kiedy Jezus Sługa klęka przed swoimi apostołami i myje im nogi. To jest dokładnie ta postawa, którą żył i którą wypełniał św. Jan Boży, bo kiedy przyjmował chorego do swojego domu, to najpierw mył mu nogi. A, że często przyjmował do swojego domu ludzi bardzo mocno pokaleczonych przez życie, to umycie im nóg było czymś bardzo realnym. Myjąc nogi ludziom dramatycznie skrzywdzonym i ubogim nieraz na tych stopach widział stygmaty! Takiej właśnie wrażliwości życzę i tobie Sewerynie! - mówił metropolita łódzki.
Reklama
Po homilii rozpoczął się właściwy obrzęd święceń diakonatu, podczas którego kandydat został zapytany przez metropolitę łódzkiego o pragnienie przyjęcia święceń, a wkładając swoje dłonie w dłonie biskupa, złożyli przyrzeczenie posłuszeństwa i wierności swojemu prawowitemu przełożonemu zakonnemu. Następnie przyszły diakon położył się krzyżem, a zebrani modląc się w jego intencji odśpiewali litanię do wszystkich świętych, która została zakończona nałożeniem rąk przez biskupa i modlitwą święceń. Jako znak zewnętrzny przyjęcia święceń, nowo wyświecony przywdział szatę diakońską (szata z rękawami i stuła na sposób diakoński). Ksiądz kardynał wręczył mu też Ewangelię, której głosicielem się stał, a na zakończenie przekazany mu został znak pokoju. Tak zakończył się obrzęd święceń.
Przed błogosławieństwem przedstawiciel Brat Przeor łódzkiego Konwentu Bonifratrów podziękował wszystkim za obecność i wspólną modlitwę oraz - księdzu kardynałowi - za wyświecenie brata Seweryna na diakona Kościoła.
Bonifratrzy, którzy są właścicielem szpitala i zarządzają nim, przyjechali do Łodzi w 1924 roku. W 1928 roku zaczęto wznosić duży nowoczesny budynek szpitalny na 300 łóżek i w nieco ponad rok wybudowali pierwsze skrzydło. Cały szpital był gotowy do użytku w 1939 roku. Wybuch wojny nie pozwolił na jego uruchomienie, po zajęciu Łodzi szpital przejęli Niemcy. Bonifratrzy nie odzyskali go po wojnie, ponieważ został znacjonalizowany i przejęty przez miasto. Do zakonu wrócił dopiero 1 stycznia 2000 roku.