Reklama

Głos z Torunia

Odnaleźć właściwą drogę

– Warto pomyśleć, że Bóg przygotował dla mnie coś szczególnego. Życzę wam, byście w przyszłości cieszyli się życiem i nie zapominali o Panu Bogu. Odkryjcie swoje cudowne powołanie – mówił bp Józef Szamocki do maturzystów diecezji toruńskiej 7 marca na Jasnej Górze

Niedziela toruńska 11/2015, str. 6

[ TEMATY ]

maturzyści

Marian Sztajner

Młodzi zawierzali Bogu i Matce Bożej czas zdawania egzaminów oraz całą swoją przyszłość

Młodzi zawierzali Bogu i Matce Bożej czas zdawania egzaminów oraz całą swoją przyszłość

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pielgrzymka maturzystów diecezji toruńskiej, odbywająca się w Wielkim Poście, stanowiła okazję, by powrócić do domu Ojca, czyli nawrócić się. Przewodnikiem na tej drodze był bp Józef Szamocki, a także ks. dr Artur Szymczyk – diecezjalny duszpasterz młodzieży i ks. Piotr Pawlukiewicz – rekolekcjonista, duszpasterz oraz rodzice, duszpasterze, dyrektorzy szkół, wychowawcy, nauczyciele i katecheci.

Dojrzałość serca

W przededniu matury bp Józef Szamocki mówił młodym o miłości i miłosierdziu Boga, o tym, że jest On kochającym Ojcem. Człowiek, gdy zgubi się, dopóki żyje, zawsze może powiedzieć: – Wstanę i pójdę do domu mojego Ojca. Obraz kochającego Ojca to ten, który powinien towarzyszyć przez całe życie. – Wielki Post i nasza pielgrzymka to czas refleksji nad przyszłością, która ukazuje się w ziemskim powrocie do domu Ojca, to czas dojrzewania serca, to czas odzyskania radości – mówił Biskup Józef. To droga odkrywania prawdy o miłości, dobrym Ojcu oraz łaski. A najważniejsza matura to dojrzałość – podkreślił Ksiądz Biskup. W tym duchu życzył maturzystom, by z czystym sercem szli przez życie z pewnością, że zmierzają we właściwym kierunku.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kim jestem?

Ks. Piotr Pawlukiewicz podał receptę na szczęśliwe życie. Wyjaśnił młodym, że celem istnienia jest niebo, tzn. spotkanie z Jezusem. Aby ten cel osiągnąć, należy spojrzeć w oczy Chrystusowi i uczynić to sercem, zobaczyć Go, czasem przyjdzie pokłócić się z Nim. I co ważne nie grać. Być szczerym, stając wobec Boga w prawdzie. Odpowiedzieć sobie na pytanie: – Kim jestem? Zobrazował to opowiadaniem o chłopaku, który inaczej zachowują się, gdy rozmawia z matką, inaczej, gdy spotka się z dziewczyną i jeszcze inaczej, gdy jest wśród kolegów. Gdy zapytał go: – W którym przypadku jesteś prawdziwy? Usłyszał: – Nie wiem…

Drugi istotny element to małżeństwo. Aby było ono trwałe i szczęśliwe, ks. Piotr zwracał uwagę na różnice między kobietą a mężczyzną. Zachęcał, by umieli pięknie się różnić oraz uczyli się sobie nawzajem.

Reklama

Dajcie się zaskoczyć Bogu

Ks. dr Artur Szymczyk wyjaśnia, że hasło nawiązuje do myśli przewodniej roku przygotowań do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie w 2016 r., a są to słowa: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5, 8). Dla tych licznych młodych (ok. 2,5 tys.) pobyt u tronu Matki jest wypełniony modlitwą o Boże błogosławieństwo na czas zbliżających się egzaminów maturalnych i o to, by dokonali dobrego wyboru, jeżeli chodzi o drogę życiową, a także w intencjach osobistych. – Przyjeżdżają tu, by doświadczyć wewnętrznego uwolnienia i pokoju, które Matka Boża wyjednuje dla nich. Wierzą, że jest to miejsce wyjątkowe i mogą prosić Ją o opiekę.

Dlatego młodzi zawierzali Bogu i Matce Bożej nie tylko czas zdawania egzaminów, lecz także całą swoją przyszłość, wybór zawodu i stanu. Stąd modlili się w czasie koncelebrowanej Mszy św., której przewodniczył i homilię wygłosił Józef Szamocki (oprawę liturgiczną przygotowała młodzież z Grudziądza), nabożeństwa różańcowego w Kaplicy Cudownego Obrazu (młodzi z Nowego Miasta Lubawskiego), Drogi Krzyżowej na wałach (z Brodnicy) oraz wysłuchali konferencji ks. Piotra Pawlukiewicza w sali o. Augustyna Kordeckiego. Jak sami mówią: – Przybyliśmy tu, aby oddać Maryi nasze życie, podziękować za każde dobro, ale także, aby wsłuchać się w delikatny głos Matki, odnaleźć właściwą drogę życiowego powołania oraz uprosić siły do odważnego świadczenia o Chrystusie w dorosłym życiu.

Na zakończenie Biskup Józef przedstawił Karola, który 2 lata temu wraz z maturzystami z diecezji toruńskiej pielgrzymował na Jasną Górę. Teraz stanął w białym habicie paulina i z radością spoglądał na Bazylikę jasnogórską wypełnioną młodzieżą z jego diecezji. I do niej apelował: – Dajcie się zaskoczyć Bogu. Bóg jest fajny. Zaufajcie Mu!

2015-03-12 11:54

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prymas: Bóg ma najlepszą odpowiedź na moje i twoje życie

[ TEMATY ]

maturzyści

Bernadeta Kruszyk

Chcemy pochylić się nad naszym chrześcijańskim dziedzictwem – mówi abp Wojciech Polak, prymas Polski

Chcemy pochylić się nad naszym chrześcijańskim dziedzictwem – mówi abp Wojciech Polak, prymas Polski

„Nie musicie wciąż szukać, odkrywać, zadręczać się, że nie wszystko rozumiecie. Bóg ma najlepszą odpowiedź na moje i twoje życie. Trzeba tylko zaryzykować, zaufać i czasami jak św. Józef, zamilknąć” – mówił abp Wojciech Polak do maturzystów modlących się 20 marca na Jasnej Górze.

Młodzi ludzie jak co roku pielgrzymowali do Matki Bożej w dwóch grupach. Pierwsza modliła się u tronu Jasnogórskiej Pani w sobotę, pod przewodnictwem gnieźnieńskiego biskupa pomocniczego Krzysztofa Wętkowskiego. Druga stanęła u celu w poniedziałek, wspólnie z prymasem Polski abp. Wojciechem Polakiem, który zachęcał młodych, by niezależnie od motywów, jakie im towarzyszą, wykorzystali te parę godzin na szczerą rozmowę z Panem Bogiem.

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech, Biskup, Męczennik - Patron Polski

Niedziela podlaska 16/2002

Obok Matki Bożej Królowej Polski i św. Stanisława, św. Wojciech jest patronem Polski oraz patronem archidiecezji gnieźnieńskiej, gdańskiej i warmińskiej; diecezji elbląskiej i koszalińsko-kołobrzeskiej. Jego wizerunek widnieje również w herbach miast. W Gnieźnie, co roku, w uroczystość św. Wojciecha zbiera się cały Episkopat Polski.

Urodził się ok. 956 r. w czeskich Libicach. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu, panującego wówczas w Niemczech. Matka św. Wojciecha, Strzyżewska, pochodziła z nie mniej znakomitej rodziny. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów. Ks. Piotr Skarga w Żywotach Świętych tak opisuje małego Wojciecha: "Będąc niemowlęciem gdy zachorował, żałość niemałą rodzicom uczynił, którzy pragnąc zdrowia jego, P. Bogu go poślubili, woląc raczej żywym go między sługami kościelnymi widząc, niż na śmierć jego patrzeć. Gdy zanieśli na pół umarłego do ołtarza Przeczystej Matki Bożej, prosząc, aby ona na służbę Synowi Swemu nowego a maluczkiego sługę zaleciła, a zdrowie mu do tego zjednała, wnet dzieciątko ozdrowiało". Był to zwyczaj upraszania u Pana Boga zdrowia dla dziecka, z zobowiązaniem oddania go na służbę Bożą.

Św. Wojciech kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa Adalbertusa. Ku jego czci przyjął w czasie bierzmowania imię Adalbertus i pod nim znany jest w średniowiecznej literaturze łacińskiej oraz na Zachodzie. Z Magdeburga jako dwudziestopięcioletni subdiakon wrócił do Czech, przyjął pozostałe święcenia, 3 czerwca 983 r. otrzymał pastorał, a pod koniec tego miesiąca został konsekrowany na drugiego biskupa Pragi.

Wbrew przyjętemu zwyczajowi nie objął diecezji w paradzie, ale boso. Skromne dobra biskupie dzielił na utrzymanie budynków i sprzętu kościelnego, na ubogich i więźniów, których sam odwiedzał. Szczególnie dużo uwagi poświęcił sprawie wykupu niewolników - chrześcijan. Po kilku latach, rozdał wszystko, co posiadał i udał się do Rzymu. Za radą papieża Jana XV wstąpił do klasztoru benedyktynów. Tu zaznał spokoju wewnętrznego, oddając się żarliwej modlitwie.

Przychylając się do prośby papieża, wiosną 992 r. wrócił do Pragi i zajął się sprawami kościelnymi w Czechach. Ale stosunki wewnętrzne się zaostrzyły, a zatarg z księciem Bolesławem II zmusił go do powtórnego opuszczenia kraju. Znowu wrócił do Włoch, gdzie zaczął snuć plany działalności misyjnej. Jego celem misyjnym była Polska. Tu podsunięto mu myśl o pogańskich Prusach, nękających granice Bolesława Chrobrego.

W porozumieniu z Księciem popłynął łodzią do Gdańska, stamtąd zaś morzem w kierunku ujścia Pregoły. Towarzyszem tej podróży był prezbiter Benedykt Bogusz i brat Radzim Gaudent. Od początku spotkał się z wrogością, a kiedy mimo to próbował rozpocząć pracę misyjną, został zabity przez pogańskiego kapłana. Zabito go strzałami z łuku, odcięto mu głowę i wbito na żerdź. Cudem uratowali się jego dwaj towarzysze, którzy zdali w Gnieźnie relację o męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało i pochował z należytymi honorami. Zginął w wieku 40 lat.

Św. Wojciech jest współpatronem Polski, której wedle legendy miał także dać jej pierwszy hymn Bogurodzica Dziewica. Po dziś dzień śpiewa się go uroczyście w katedrze gnieźnieńskiej. W 999 r. papież Sylwester II wpisał go w poczet świętych. Staraniem Bolesława Chrobrego, papież utworzył w Gnieźnie metropolię, której patronem został św. Wojciech. Około 1127 r. powstały słynne "drzwi gnieźnieńskie", na których zostało utrwalonych rzeźbą w spiżu 18 scen z życia św. Wojciecha. W 1928 r. na prośbę ówczesnego Prymasa Polski - Augusta Kardynała Hlonda, relikwie z Rzymu przeniesiono do skarbca katedry gnieźnieńskiej. W 1980 r. diecezja warmińska otrzymała, ufundowany przez ówczesnego biskupa warmińskiego Józefa Glempa, relikwiarz św. Wojciecha.

W diecezji drohiczyńskiej jest także kościół pod wezwaniem św. Wojciecha w Skibniewie (dekanat sterdyński), gdzie proboszczem jest obecnie ks. Franciszek Szulak. 4 kwietnia 1997 r. do tej parafii sprowadzono z Gniezna relikwie św. Wojciecha. 20 kwietnia tegoż roku odbyły się w parafii diecezjalne obchody tysiąclecia śmierci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję