Reklama

Polska

In vitro w konfesjonale

Mimo kryzysu postaw pokutnych w dobie konsumpcjonizmu, mimo promocji relatywizmu moralnego i reklamy tego, „co jest grzechu warte”, mimo bolesnego zjawiska utraty poczucia grzechu oraz przedstawiania spowiedzi jako „psychicznych tortur” – do konfesjonałów w polskich kościołach ustawiają się kolejki penitentów. Jako moralista jestem pytany o moralne rozstrzygnięcia różnych trudnych kwestii.
Często pytania te dotyczą spowiedzi z in vitro

Niedziela Ogólnopolska 13/2015, str. 52-53

[ TEMATY ]

in vitro

Prylarer/pixabay.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czy z in vitro trzeba się spowiadać?

Oczywiście, że tak. To, co jest sprzeczne z prawem Bożym i moralnością chrześcijańską, jest grzechem. W tym wypadku, z racji poważnej materii, chodzi o grzech śmiertelny. Mają go na sumieniu nie tylko małżonkowie decydujący się na tę metodę oraz korzystający z niej, ale także wszyscy, którzy do tego „przyłożyli rękę”, np. poprzez namowę czy przekazanie pieniędzy na zabieg. Z oczywistych powodów śmiertelnie grzeszą również wszyscy embriolodzy, lekarze i pielęgniarki, którzy zawodowo pomagają przy zapłodnieniu in vitro. Dotyczy to sporej liczby ludzi, w Polsce jest bowiem ok. 40 prywatnych klinik przeprowadzających takie zapłodnienia. Ponieważ nie ma obowiązku zgłaszania tych zabiegów, nie wiadomo, ile ich się tak naprawdę wykonuje.

Co więcej, w określonych przypadkach grozi również – ze strony moralnej – kara ekskomuniki, w sensie postawienia się samemu poza „komunią”, czyli wspólnotą Kościoła (eks-komunika). Moralność ma bowiem szerszy zakres niż przepisy prawne. Co prawda Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 r. (wtedy metoda in vitro była jeszcze w powijakach, gdyż najstarsze dziecko poczęte w ten sposób – Luiza Brown – przyszło na świat w 1978 r.) w kanonie 1398 mówi o sankcji ekskomuniki ipso facto jedynie wówczas, kiedy zaistnieje skutek „przerwania ciąży”, i nie odnosi jej nominalnie do in vitro, to jednak w przypadku niszczenia „embrionów nadliczbowych” przy zastosowaniu „aborcji selektywnej” (kiedy jest pewność, że mamy już do czynienia z zygotą ludzką, czyli że zostało poczęte nowe życie) w trakcie tej procedury moralnie ekskomunikują się wszyscy, którzy tego dokonują, tak jak w przypadku każdej innej aborcji. Im więcej zarodków ludzkich zostało zabitych w ten sposób, tym oczywiście moralna wina rodziców i lekarzy jest większa. Człowiek żyjący w ekskomunice i niepróbujący się z tego stanu wydobyć, jest wykluczony z życia Kościoła i zagrożony wiecznym potępieniem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Czy można liczyć na rozgrzeszenie?

W wielu przypadkach zaangażowanie w in vitro może być powodem odmówienia rozgrzeszenia. Ta procedura medyczna rozciąga się w czasie. Może trwać wiele miesięcy, a nawet kilka lat. Dlatego problem ten należy rozpatrywać także w odniesieniu do trzech okresów: przed zapłodnieniem in vitro, w trakcie tej procedury i po dokonaniu zabiegu.

Przed zapłodnieniem in vitro

W przypadku penitenta (odnosi się to zarówno do kobiety, jak i mężczyzny, ponieważ decyzja podejmowana jest wspólnie przez oboje małżonków), który nosi się z zamiarem dokonania takiego zabiegu i taką decyzję wyraża w sakramencie pokuty, należy mu uświadomić moralną niegodziwość takiego działania. Jeśli z rozmowy w konfesjonale wynikałoby, że decyzja jest nieodwołalna, kapłan nie może udzielić rozgrzeszenia z racji złej woli trwania w grzesznym postanowieniu, czyli z powodu braku podstawowego warunku rozgrzeszenia. W przypadku, gdy penitent się waha, a kapłan nie jest w stanie przekonać go do zaniechania praktyki in vitro albo decyzję tę penitent pragnie uzgodnić jeszcze ze współmałżonkiem, co jest wskazane, rozgrzeszenie trzeba odłożyć do momentu podjęcia decyzji o rezygnacji z zapłodnienia in vitro. Nie można udzielić rozgrzeszenia, gdy u penitenta brakuje dyspozycji i pragnienia zejścia z drogi grzechu, który się wprawdzie jeszcze nie dokonał, ale jest już nieodwołalnie zaplanowane jego popełnienie (analogicznie do sytuacji, gdy ktoś planuje kradzież i nie ma zamiaru zrezygnować ze swoich planów – w swoim sercu już jest złodziejem). Przypomnijmy sobie Jezusowe słowa: „Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już w swoim sercu popełnił cudzołóstwo” (Mt 5, 28).

W trakcie procedury in vitro

Inny przypadek to sytuacja, w której penitent, przystępując do sakramentu pokuty, jest w trakcie owej wielomiesięcznej procedury. W takiej sytuacji, podobnie jak w poprzednim przypadku, należy uświadomić ogrom zła moralnego i starać się za wszelką cenę przekonać do zmiany decyzji. Inaczej rozgrzeszenia nie można udzielić z racji braku właściwej dyspozycji. Taka osoba musi wiedzieć, że chcąc cieszyć się swoim dzieckiem z in vitro, świadomie zabije przy okazji kilka innych swoich dzieci w fazie zarodkowej, prenatalnej.

Reklama

Po dokonaniu zabiegu

Być może będzie to najczęstszy przypadek: osoba przystępująca do spowiedzi jest już po in vitro. Nie zwalnia to kapłana z obowiązku uświadomienia dokonanego zła, i to w ciężkiej materii. Rozgrzeszenie w przypadku skutecznego przeprowadzenia in vitro jest możliwe po spełnieniu koniecznych warunków „dobrej spowiedzi”. Jednym z nich jest żal za popełnione zło. Czym innym jest radość z posiadanego dziecka, także w wyniku niegodziwej drogi jego poczęcia, a czym innym żal za czyn moralnie zły. To, że ktoś cieszy się z poczęcia dziecka, choć nieetyczną metodą, nie oznacza, że z czasem nie zrozumie zła, którego się dopuścił, i jeśli szczerze żałuje, może liczyć na miłosierdzie Boże. Rozgrzeszenie usuwa grzech, nie usuwa jednak nieporządku, jaki on wprowadził (por. KKK 1459). Stąd też wydaje się uzasadnione zachęcenie penitenta do zachowania dyskrecji o dokonanym zabiegu in vitro. Moralne zło, którego ktoś się dopuścił, nie może być motywem do chlubienia się nim. Nie może też stanowić pewnego wzorca ani zachęty dla innych niepłodnych małżeństw. Prawda jest bowiem taka, że ta metoda rozrodcza jest macierzyństwem z laboratoryjnej „taśmy produkcyjnej” (w momencie poczynania się życia dziecka jego rodzice nawet nie są obecni w pomieszczeniu, gdzie pod mikroskopem embriolog łączy ich gamety).

Czy osoba wierząca może w jakimś aspekcie akceptować in vitro?

Katolik nie może akceptować czegoś, co jest złe moralnie i grzeszne. Stosunek do in vitro jest dzisiaj testem wierności wobec nauki Chrystusa i Kościoła. Prawdą jest, że nie wszystko, co Kościół proponuje, jest łatwe. Dlatego czasem przeżywa to samo, co spotkało Chrystusa. Nie wszyscy chcieli Go słuchać, wielu odeszło od Niego, bo trudna była Jego mowa (por. J 6, 60-68). Analogiczna sytuacja zachodzi w odniesieniu do praktyki in vitro w dzisiejszej rzeczywistości. Mimo szlachetnych motywów in vitro nie może być przez katolika zaakceptowane, obojętnie czy chodzi o katolickiego prezydenta, premiera, posła, senatora, czy wiernego świeckiego. Zła moralnego bowiem, mimo humanitarnego opakowania uszczęśliwiania dzieckiem niepłodnych małżeństw, nigdy nie można nazywać i uważać za dobro!

* * *

Ks. Arkadiusz Olczyk
Wykładowca teologii moralnej w Wyższym Seminarium Duchownym oraz Wyższym Instytucie Teologicznym w Częstochowie, sędzia diecezjalny Sądu Metropolitalnego, członek Komisji Bioetyki przy Okręgowej Izbie Lekarskiej w Częstochowie. Autor książek i artykułów.

2015-03-23 19:25

Ocena: +6 -5

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Śmigiel: pragnienie potomstwa nie może uświęcać wszystkich dostępnych środków

Pragnienie potomstwa przez rodziców zawsze jest dobre. Cel nie może jednak nigdy uświęcać wszystkich dostępnych środków. Procedura in vitro - według nauki katolickiej - to swoista dehumanizacja poczęcia, ponieważ narusza godność rodziców i dzieci - powiedział PAP przewodniczący Rady ds. Rodziny KEP bp Wiesław Śmigiel.

Niedziela Świętej Rodziny obchodzona jest w Kościele katolickim w pierwszą niedzielę po Bożym Narodzeniu. W tym roku przypadnie ona w ostatni dzień mijającego roku - 31 grudnia.

CZYTAJ DALEJ

Ponad 50 tysięcy widzów w polskich kinach na pokazach 4. sezonu "The Chosen"

2024-03-28 11:39

[ TEMATY ]

„The Chosen”

Materiały promocyjne/thechosen.pl

Serial o Jezusie z kolejnym sukcesem. W polskich kinach 4. sezon zebrał ponad 50 000 widzów, a licznik wciąż rośnie. Kolejne odcinki serialu, co stało się całkowitym fenomenem w branży filmowej, wciąż wyświetlane są w kinach.

Poza repertuarowym wyświetlaniem w kinach, również społeczność ambasadorów serialu organizuje w całej Polsce pokazy grupowe, które nierzadko mają sale zajęte do ostatnich miejsc. W wielu miejscowościach można wybrać się na taki pokaz czy to do kina sieciowego, lokalnego czy domu kultury. Kina widząc ogromne zainteresowanie same wstawiają do repertuaru kolejne odcinki lub powtarzają wyświetlanie od 1 odcinka. Już pojawiają się pierwsze całodzienne maratony z 4. sezonem.

CZYTAJ DALEJ

Wspaniałe świadectwo wrażliwości liturgicznej

2024-03-28 12:37

[ TEMATY ]

Msza Wieczerzy Pańskiej

parafia św. Stanisława Kostki w Zielonej Górze

procesja z darami

Archiwum parafii

Kolejny rok przygotowujemy bardzo uroczystą procesję z darami na Wielki Czwartek. To taka tradycja w naszej parafii - mówi Iwona Szablewska (pierwsza z prawej)

Kolejny rok przygotowujemy bardzo uroczystą procesję z darami na Wielki Czwartek. To taka tradycja w naszej parafii - mówi Iwona Szablewska (pierwsza z prawej)

Parafia wprawdzie niewielka, ale zaangażowanie i hojność wiernych – bardzo duże. Parafia św. Stanisława Kostki to zielonogórski fenomen. W tym roku na procesję z darami na Mszę Wieczerzy Pańskiej uzbierano tam ogromną sumę, a w samą procesję zaangażowało się ponad 200 osób!

- Kolejny rok przygotowujemy bardzo uroczystą procesję z darami na Wielki Czwartek. To taka tradycja w naszej parafii, bardzo związana z tym jak mocno stawiamy na liturgię i na edukację liturgiczną wszystkich wiernych – mówi Iwona Szablewska, wiceprzewodnicząca duszpasterskiej rady parafialnej i precentorka. - Jesteśmy bardzo małą parafią jak na realia Zielonej Góry, bo liczymy 3,5 tys. mieszkańców, a do kościoła w niedzielę na Mszę św. regularnie przychodzi 400 osób. W procesję z darami w tym roku zaangażowało się 250 osób. To ponad 70 rodzin, co daje nam 150 osób, i kolejne 100 osób, niepowtarzalnych, to ci, którzy są we wspólnotach. Zwyczaj jest taki, że w ciągu roku przyglądamy się, co jest tak naprawdę potrzebne jeszcze do sprawowania liturgii, a że jesteśmy młodą parafią „na dorobku” to wiele rzeczy nam brakowało, więc zawsze staramy się ustalać priorytety z proboszczem i służbą liturgiczną – podkreśla pani Iwona. Dodaje, że we wszystkim ważna jest też transparentność, by ofiarodawcy mieli świadomość, na co i w jaki sposób zostały rozdysponowane pieniądze. - W procesję z darami czynnie zaangażowało się 62,5% parafian. To wspaniałe świadectwo wrażliwości liturgicznej, dbania o jej piękno – to wszystko dla naszego Pana Jezusa Chrystusa – mówi Iwona Szablewska.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję