Reklama

Polska

Kapelan „Solidarności” i Prezydenta

Był kapłanem niezwyczajnym, choć nigdy nie wybijał się na pierwszy plan. Dziś najdobitniej mówią za niego ludzie, których uformował

Niedziela Ogólnopolska 14/2015, str. 20-21

[ TEMATY ]

sylwetka

Mateusz Wyrwich

Ks. Roman Indrzejczyk, kapelan „Solidarności” i Prezydenta RP

Ks. Roman Indrzejczyk,
kapelan „Solidarności”
i Prezydenta RP

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wysoki, przygarbiony, chudy. Wręcz „szczapa”, jak mówili o nim parafianie. Chodził szybkimi krokami, zawsze z charakterystycznym białym szalem wokół szyi. Człowiek z wielkim poczuciem humoru. Na pytanie: kim był? jego znajomi i przyjaciele mówią: księdzem, poetą, poliglotą, taternikiem, przewodnikiem górskim. Na pytanie: jakim? mówią: niezwykle skromnym i gorliwym jako kaznodzieja. Niebywale rozmodlony, emanował wielką miłością do Boga. Był autorytetem. Mówiono o nim: niemal święty. Żył w ubóstwie materialnym. Żądni sensacji lewicowi dziennikarze pisali, że kiedy został kapelanem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, otrzymał mieszkanie w budynkach rządowych. Tymczasem mieszkał jak niegdyś w jednopokojowej izbie na poddaszu domu parafialnego. Był przebojowy, jeśli trzeba było pomóc potrzebującym. Ale dla siebie potrzebował niewiele.

Ks. Roman Indrzejczyk urodził się w 1931 r. w mazowszańskim miasteczku Żychlin. Miał kochających rodziców i dwie siostry. Czas jego dzieciństwa wpisał się w wojnę. Czas dorastania – w okres brutalnego komunizmu. Te dwa totalitaryzmy – faszystowski i komunistyczny – kształtowały dorosłe życie przyszłego kapłana. Zginął 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Czas seminarium i święcenia kapłańskie

W 1951 r. komuniści zagrozili maturzyście, że jeśli zdecyduje się pójść do seminarium, to nie zda matury. Nie przeląkł się pogróżek. Zdał maturę i przekroczył progi warszawskiego seminarium duchownego. Rozpoczął studia na istniejącym jeszcze wówczas Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Warszawskiego. Studiował również psychologię. W stolicy w mocny sposób odczuł działanie reżimu. W 1953 r. został aresztowany prymas Stefan Wyszyński – dla młodego kleryka było to doświadczenie tym trudniejsze, że w tym właśnie dniu miał asystować Prymasowi podczas Mszy św. koncelebrowanej w kościele pw. Świętego Krzyża w Warszawie. Dla kleryka Romana Indrzejczyka przełomowy był również rok 1956: został dyplomowanym teologiem i psychologiem, niedługo zaś potem kapłanem wyświęconym przez prymasa Stefana Wyszyńskiego. Młody ks. Roman na swój pierwszy wikariat poszedł do Drwalewa. Niebawem – do Grodziska Mazowieckiego. Cały czas towarzyszyła mu świadomość, że jego zadaniem jest być „alter Christus”. Że idzie przygotowany, aby modlić się z ludźmi i za ludzi.

Reklama

Czas oczekiwania

W następnych latach ks. Roman posługiwał w kilku dużych warszawskich parafiach. Przez długi czas był też proboszczem nieuznawanej przez państwo parafii pw. św. Edwarda w podwarszawskim Pruszkowie-Tworkach. Jego ówcześni parafianie wspominają, że od początku pojawienia się w parafii był niezwykle aktywnym kapłanem i – jak na owe czasy – bardzo nowocześnie ewangelizował. Przyciągał wiernych zajmującymi opowieściami o historii Kościoła z wykorzystaniem nowoczesnych form audiowizualnych. Założył chór i grupę wokalno-instrumentalną, a także orkiestrę. Skupiał wokół siebie zarówno uczniów szkół średnich, jak i studentów. Mówił im o Ewangelii i o nieocenzurowanej, najnowszej historii Polski. Przedstawiał pogłębioną wiedzę na temat relacji państwo – Kościół w czasach PRL. Uczył kochać Boga i Ojczyznę. Takie działanie księdza nie podobało się władzy. Coraz częściej wzywano go na przesłuchania przez SB. Rozpoczęły się też wobec niego różnorakie szykany.

„Solidarność”

Strajki i powstanie „Solidarności” ks. Indrzejczyk przyjął z zaskoczeniem. Obawiał się, że niezależny ruch związkowy w każdej chwili może zostać przez komunistów zniszczony, rozjechany czołgami – jak działo się to w poprzednich dekadach. Jednocześnie „Solidarność” nazywał „wielkim ruchem odnowy, który przyniesie nie tylko religię do szkół, ale przede wszystkim prawdę do serc ludzkich”. Kiedy WRON z gen. Wojciechem Jaruzelskim wprowadziła stan wojenny, kościółek w Pruszkowie-Tworkach stał się w krótkim czasie jednym z centrów walki o niepodległość. Ksiądz organizował różnego rodzaju spotkania z duchownymi, politykami, historykami, a także pielgrzymki do miejsc kultu religijnego i „wycieczki patriotyczne” do miejsc związanych z walką przeciwko okupantom – zarówno niemieckim, jak i radzieckim. Podziemia kościółka, w których mieściła się biblioteka parafialna, od stanu wojennego stały się dla miejscowych działaczy „Solidarności”, mieszkańców okolicznych miasteczek i wsi miejscem spotkań patriotycznych, tych jawnych, i tych konspiracyjnych. Rozrastająca się aktywność pruszkowskiej opozycji wywołała jednak wyjątkowo brutalny, niecodzienny odwet komunistów: esbecy zdewastowali XIX-wieczną figurkę Matki Bożej nieopodal kościoła – obcięli jej ręce i głowę. Jednemu z przesłuchiwanych zapowiedziano, że to samo spotka księdza, jeśli nadal będzie prowadził „taką działalność”.

Reklama

Zesłany do Warszawy

Ks. Roman Indrzejczyk, pod wpływem nacisków SB na ówczesnego biskupa warszawskiego, został usunięty z Pruszkowa-Tworek i przeniesiony do parafii pw. Dzieciątka Jezus na warszawskim Żoliborzu. Szybko jednak okazało się, że pomysł SB na zesłanie był chybiony: kolejna niewielka wspólnota stała się wielkim Kościołem. Ożywiła się działalnością podobną do tej, którą ksiądz prowadził w Pruszkowie. Również i tu, dzięki jego kontaktom z działaczami Komisji Krajowej „Solidarności”, m.in. Lechem Kaczyńskim, na plebanii wkrótce „zagnieździła się” „Solidarność”, której ks. Indrzejczyk był już niekwestionowanym – choć nieformalnym – kapelanem. Służba Bezpieczeństwa dopiero po roku odkryła rolę, jaką odgrywał w parafii nowy proboszcz. W zamian za to podpaliła świątynię. „Nieznani sprawcy” wywiercili dziurę w ścianie kościoła i wpuścili do niego łatwopalną ciecz. Płonął ołtarz. Cudem uratowano wnętrze.

W drugiej połowie i końcówce lat 80. ubiegłego wieku na plebanii odbywały się tajne posiedzenia najwyższych władz „Solidarności”. W 1987 r. doszło też tutaj do spotkania krajowych struktur „Solidarności” przed przyjazdem Jana Pawła II do Polski. Następnego roku na plebanii odbył się nielegalny zjazd nielegalnej „Solidarności”, a rok później – przygotowania do rozpoczęcia rozmów „okrągłego stołu”.

Reklama

W wolnej Polsce

Po roku 1989 ks. Roman Indrzejczyk nie tylko zakładał wraz z Jackiem Kuroniem jadłodajnie dla ubogich, ale pomagał też tym, którzy niegdyś walczyli o wolną Polskę, a w niepodległej Rzeczypospolitej zostali „odrzuceni” – paradoksalnie jakby, mimo swojej pracy na rzecz niepodległości przez lata pozostawali bezrobotni. Ksiądz włączył się również w dialog między religiami. Współtworzył Polską Radę Chrześcijan i Żydów. W żoliborskim kościele rozpoczęły się też pierwsze wspólne modlitwy.

W 2004 r. ks. Indrzejczyk odszedł z probostwa na emeryturę. W następnym roku został kapelanem Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i rektorem prezydenckich kaplic. Pytany o krótkie podsumowanie dwudziestu lat niepodległości kraju, nie wpadał w zachwyt nad dokonaniami rodzimych polityków, wielu swoich niegdysiejszych znajomych i przyjaciół. Krytykował ich kiepską kondycję moralną i brak zainteresowania ludźmi, którzy doprowadzili kraj do wolności.

2015-03-31 12:51

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prof. Żaryn: niezłomność bp Tokarczuka była efektem wiary

[ TEMATY ]

historia

ludzie

pogrzeb

sylwetka

www.przemyska.pl

Niezłomność bp. Tokarczuka była efektem wiary, która mu podpowiadała, że nie ma kompromisu z każdą doktryna i każdą postawą - ponieważ w niektórych doktrynach i postawach jest obecny diabeł - mówi prof. Jan Żaryn w wywiadzie dla portalu Stefczyk.Info Podajemy jego treść:
Stefczyk.Info: Czym wyróżniał się arcybiskup Ignacy Tokarczuk na tle polskiego duchowieństwa?

CZYTAJ DALEJ

Przerażający projekt w Belgii: eutanazja dla „ludzi zmęczonych życiem”

2024-04-17 09:46

[ TEMATY ]

eutanazja

Belgia

Adobe.Stock.pl

W Belgii mamy do czynienia z kolejną przerażającą odsłoną kultury śmierci. Luc Van Gorp, stojący na czele jednego z funduszy ubezpieczeń, których celem jest zapewnienie każdemu godnej opieki zdrowotnej, wyszedł z propozycją eutanazji dla „ludzi zmęczonych życiem”. W odpowiedzi belgijscy biskupi przypomnieli, że „ludzkie społeczeństwo zawsze opowiada się za życiem”.

Debatę na temat wspomaganego samobójstwa ludzi starszych Luc Van Gorp rozpoczął w minionym tygodniu na łamach flamandzkiej prasy. Powołał się przy tym w szczególności na presję finansową na system opieki zdrowotnej, jaką niesie ze sobą opieka nad ludźmi starszymi i często chorymi. W dwóch dziennikach zaproponował on radykalne rozwiązanie „kwestii starzenia się społeczeństwa”. Podkreślił, że „ci, którzy są zmęczeni życiem, powinni mieć możliwość spełnienia swojego pragnienia o końcu życia”. Wskazał, że „nie można przedłużać życia tych, którzy sami już tego nie chcą, bo chodzi o budżet i kosztuje to rząd duże pieniądze”. Zauważył, że w starzejących się społeczeństwach Europy jest to ogromny problem, brakuje też niezbędnego personelu do opieki.

CZYTAJ DALEJ

Francja: kościół ks. Hamela niczym sanktuarium, na ołtarzu wciąż są ślady noża

2024-04-18 17:01

[ TEMATY ]

Kościół

Francja

ks. Jacques Hamel

laCroix

Ks. Jacques Hamel

Ks. Jacques Hamel

Kościół parafialny ks. Jacques’a Hamela powoli przemienia się w sanktuarium. Pielgrzymów bowiem stale przybywa. Grupy szkolne, członkowie ruchów, bractwa kapłańskie, z północnej Francji, z regionu paryskiego, a nawet z Anglii czy Japonii - opowiada 92-letni kościelny, mianowany jeszcze przez ks. Hamela. Wspomina, że w przeszłości kościół często bywał zamknięty. Teraz pozostaje otwarty przez cały dzień.

Jak informuje tygodnik „Famille Chrétienne”, pielgrzymi przybywający do Saint-Étienne-du-Rouvray adorują krzyż zbezczeszczony podczas ataku i całują prosty drewniany ołtarz, na którym wciąż widnieją ślady zadanych nożem ciosów. O życiu kapłana męczennika opowiada s. Danièle, która 26 lipca 2016 r. uczestniczyła we Mszy, podczas której do kościoła wtargnęli terroryści. Jej udało się uciec przez zakrystię i powiadomić policję. Dziś niechętnie wraca do tamtych wydarzeń. Woli opowiadać o niespodziewanych owocach tego męczeństwa również w lokalnej społeczności muzułmańskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję