Trwamy w okresie Wielkiego Postu. Dzisiejszy dzień daje nam historię o synu marnotrawnym. Jakże często życie ukazuje nam marnotrawne córki, synów, ojców, marnotrawne matki, marnotrawne rodziny, urzędy, marnotrawnych fachowców itp.
Mimo tego, że marnują swoje życie, to właśnie do nich Pan Jezus przychodzi, aby szukać i zbawiać to, co zginęło. A co zginęło? Ginie współczesny człowiek, już bardzo źle się ma. Każdy z nas powinien dobrze spojrzeć w siebie, w głąb swojej duszy. Oto teraz doskonała sposobność: rozpoznać samych siebie. Wszyscy – jak oni – potrzebujemy ojcowskiego miłosierdzia. Jak to pięknie kiedyś brzmiało: ojcostwo, braterstwo, rodzinność! Teraz coraz częściej słyszymy oskarżenia: mój syn to taki... moja córka... mój ojciec... Giną nie tylko autorytety, ale także giną ludzie, ginie radość, miłość, braterstwo. Czas to zatrzymać.
Pomyślmy – syn marnotrawny to nasza droga do konfesjonału, nasz rachunek sumienia, nasz żal za grzechy i mocne postanowienie poprawy. To nasz czas na rozmowę z miłosiernym Ojcem – On czeka z otwartymi ramionami, czeka może już zbyt długo. Jeszcze jest czas. Skorzystajmy z tego wyjątkowego spotkania.
Pomóż w rozwoju naszego portalu