Reklama

Wiara

Święci polscy

Papież Jan Paweł II kochał świętych. Wynosił na ołtarze kolejnych bohaterów walki ze złem i zakochanych w Jezusie Chrystusie świadków Jego dobroci. W szczególny sposób darzył miłością polskich świętych, którzy na ziemi jego przodków „szukali duchowej mocy u Tego, u którego tyle pokoleń ojców naszych i matek ją znajdowało...”. „Chrystus żyje w duszy narodu polskiego, a świadczą o tym przede wszystkim jego święci” – mówił Jan Paweł II

Niedziela Ogólnopolska 31/2016, str. 12-15

[ TEMATY ]

święty

fot. Graziako/Niedziela

Kamień na Polach Lednickich

Kamień na Polach Lednickich

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy mówimy o chrzcie Polski, nie mamy na myśli tylko sakramentu chrześcijańskiej inicjacji przyjętego przez pierwszego historycznego władcę naszego kraju, ale też wydarzenie, które było decydujące dla powstania narodu i dla ukształtowania się jego chrześcijańskiej tożsamości. W tym znaczeniu data chrztu Polski jest datą przełomową.
Polska jako naród wychodzi wówczas z własnej dziejowej prehistorii, a zaczyna istnieć historycznie.
Jan Paweł II, „Pamięć i tożsamość”

Chrzest Mieszka I odbył się prawdopodobnie 14 kwietnia 966 r., w Wielką Sobotę lub w Niedzielę Wielkanocną. Jako hipotetyczne miejsce historycy podają granice „państwa gnieźnieńskiego”, czyli przestrzeń historyczną Wielkopolski. Nie wiemy, czy Mieszko został ochrzczony w jeziorze, rzece, czy też ustawiono baptysterium. Nie znamy też odpowiedzi na jedno z najważniejszych pytań: Dlaczego Mieszko nie został uznany za świętego, choć ikonografie zawsze przedstawiają jego wizerunek z krzyżem, a w całej ówczesnej Europie władcy, którzy wszczepiali swój lud w Chrystusa, byli kanonizowani. Źródła historyczne są skąpe, badacze wciąż snują hipotezy. Jedno jest pewne: decyzja o przyjęciu chrztu była niezwykle odważna i świadczyła o roztropności Mieszka. Nawet jeśli nie poprzedziło jej głębokie nawrócenie, dokonał sumiennej i mądrej analizy ówczesnej sytuacji. Mieszko, zanurzając głowę w wodach chrztu świętego, zanurzył w ich nurcie przyszłość państwa polskiego. W tym dniu rozpoczął się nowy zapis dziejów narodu, oparty na Tym, który jest wierny swojemu ludowi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wojciech i Pierwsi Męczennicy

Początki chrześcijaństwa na ziemiach polskich są ściśle związane z misjonarzami z Czech, Irlandii, Italii i Niemiec, którzy głosili Dobrą Nowinę młodemu Kościołowi i bardzo często płacili za to własnym życiem. Jednym z pierwszych, którzy ponieśli śmierć męczeńską, był praski biskup Wojciech. Pochodził z książęcego rodu Sławnikowiców, kształcił się w Magdeburgu, ewangelizował na terenie Węgier. Zamordowano go w Prusach 23 kwietnia 997 r. Po jego śmierci Bolesław Chrobry wykupił jego ciało i złożył je w Gnieźnie. Jest jednym z głównych patronów Polski. „Święty Wojciech jest ciągle z nami – powiedział w 1997 r. Jan Paweł II. – Pozostał w piastowskim Gnieźnie, pozostał w powszechnym Kościele otoczony chwałą męczeństwa. Jest symbolem duchowej jedności Europy”.

Reklama

Świętych Pięciu Braci Męczenników Polski zamordowano w nocy z 10 na 11 listopada 1003 r. Bolesław Chrobry ufundował im pierwszy na ziemiach polskich erem i właśnie tam ponieśli śmierć. Napadli na nich zwykli rabusie, szukali pieniędzy podarowanych przez króla. „Tradycja Kościoła zachowała pamięć tych eremitów: Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna – wspominał Jan Paweł II. – Męczennicy są szczególnymi świadkami Boga Najwyższego, Ojca, Syna i Ducha Świętego”.

Pustelnik Świerad, który łaknął Boga

Niemal 30 lat po przyjęciu chrztu przez Mieszka I niedaleko Krakowa urodził się Andrzej Świerad. Pokochał Chrystusa tak bardzo, że nie tylko chciał o Nim mówić całemu światu, ale też podejmował umartwienia i posty, aby odpokutowywać grzechy świata. Był mistrzem modlitwy i kontemplacji. Założył jedną z pierwszych pustelni, później wstąpił do Zakonu Benedyktynów na Słowacji. Noce spędzał na modlitwie, leżąc na pniu z dębu wyściełanym cierniami, a za dnia karczował drzewa; przymierał głodem od surowego postu. Jest pierwszym Polakiem wyniesionym do chwały ołtarzy, patronuje Polakom i Słowakom.

W 1966 r. abp Karol Wojtyła odwiedził pustelnię św. Świerada w Tropiu i tam powiedział: „Jeżelibym przy dzisiejszej okazji o coś prosił dla siebie i dla wszystkich ludzi XX wieku, to przede wszystkim o łaskę odnajdywania Boga i obcowania z Nim jak najbardziej wewnętrznego, jak najbardziej głębokiego i najpełniejszego, żeby nam Pana Boga nie przesłaniał świat”.

Reklama

Biskup Stanisław – patron ładu moralnego

W XI wieku na dworze królewskim Bolesława Śmiałego w Krakowie panowały śmiałe obyczaje. Krakowski biskup Stanisław wiele razy wzywał króla do poprawy postępowania, ale nie odniósł żadnego skutku i w rezultacie nałożył na swego władcę ekskomunikę. W odpowiedzi 11 kwietnia 1079 r. królewscy siepacze zamordowali go na Skałce, a król musiał uciec z miasta i zmarł na wygnaniu. Przez wieki śmierć biskupa opiewano w legendach. Jedna z nich mówiła nawet o cudownym scaleniu się posiekanego na kawałki ciała świętego. „Stanisław ze Szczepanowa stał się natchnieniem dla wielu świętych na naszej polskiej ziemi (...). Trzeba, abyśmy wszyscy, synowie polskiej ziemi, poczuli się odpowiedzialni za jego przedłużenie i byśmy przekazali go przyszłym pokoleniom jako najcenniejszy skarb. Oto wyzwanie, jakie dziś stawia św. Stanisław wszystkim wiernym: wzrastajcie w świętości” – napisał w 2003 r. Jan Paweł II.

Księżna Jadwiga – przyjaciółka Boga

Miała zaledwie 16 lat, gdy poślubiła Henryka Brodatego, dziedzica księstwa dolnośląskiego. Opływała w bogactwo i zbytki książęcego dworu, ale żyła w ubóstwie. Była niezwykłą żoną niezwykłego męża – oboje, po wydaniu na świat siedmiorga dzieci, złożyli śluby czystości. Jadwiga uważała, że to „ubodzy są naszymi panami”, dlatego pomagała chorym i ubogim. W Trzebnicy i Środzie Śląskiej ufundowała szpitale dla chorych na trąd. Po śmierci męża i syna Henryka Pobożnego wstąpiła do klasztoru w Trzebnicy. „Wszystko, co Księga Przysłów mówi o «niewieście dzielnej», należy odnieść do księżnej Jadwigi jako żony i matki” – powiedział Jan Paweł II w 1983 r.

Księżna Kinga – klaryska z rodziny świętych

Węgierska księżniczka z królewskiego rodu słynącego z wielkiej troski o życie wiarą. Siostra św. Małgorzaty i bł. Jolanty. Jej ciotką była św. Elżbieta, a szwagierką – bł. Salomea. To z jej rodziny pochodzili: św. Stefan, św. Emeryk, św. Władysława, św. Jadwiga Śląska i św. Agnieszka z Pragi. Kinga przybyła do Polski w wieku zaledwie 5 lat. Została zaręczona, a w wieku 12 lat, mimo pragnienia życia w dziewictwie i oddania się na wyłączność Chrystusowi, poślubiła Bolesława Wstydliwego. Oboje 2 lata po ślubie złożyli ślub czystości. Zasłynęła z niezwykłej dobroci serca. Legendy przekazują, że przywiozła do Polski sól, a później za jej sprawą odkryto sól w Wieliczce i Bochni. Po śmierci męża, wraz z siostrą Jolantą, również wdową, została klaryską w Starym Sączu. „A gdy dziś pytamy, jak uczyć się świętości i jak ją realizować, św. Kinga zdaje się odpowiadać: trzeba się troszczyć o sprawy Pana na tym świecie. Ona daje świadectwo, że wypełnianie tego zadania polega na nieustannym staraniu o zachowanie harmonii pomiędzy wyznawaną wiarą a własnym życiem” – stwierdził Jan Paweł II w 1999 r.

Reklama

Królowa Jadwiga – zawierzona Chrystusowi

Urodzona na Węgrzech w XIV wieku dziedziczka korony polskiej. W 1386 r. poślubiła Władysława Jagiełłę, wielkiego księcia litewskiego, swym ślubem przypieczętowała więc chrystianizację Litwy. Słynęła z wielkiej mądrości i dobroci. Jan Długosz odnotował jej niezwykłe piękno i powab. Pisał też, że w okresie Wielkiego Postu i Adwentu surowo pościła i nosiła włosienicę. Jej pobożność znał cały Kraków, często modliła się pod czarnym wawelskim krucyfiksem. Na rzecz odnowienia Akademii Krakowskiej podarowała wszystkie klejnoty królewskie. Zmarła po urodzeniu długo oczekiwanej córki. „Miłować czynem i prawdą. Św. Jadwiga uczy nas tak właśnie korzystać z daru wolności. Ona wiedziała, że spełnieniem wolności jest miłość, dzięki której człowiek jest gotów zawierzyć siebie Bogu i braciom” – podkreślił Jan Paweł II w 1997 r.

Stanisław Kostka – świętość w młodości

W XVI wieku kasztelan zakroczymski Jan Kostka doczekał się dwóch synów: Stasia i Pawła. By zadbać o edukację synów, wysłał ich do wiedeńskiego gimnazjum i to tutaj młody Stanisław odkrył charyzmat jezuicki. Zapragnął zostać zakonnikiem tak bardzo, że ośmielił się przeciwstawić planom rodziców. Codziennie uczestniczył we Mszy św., nie ustawał w modlitwie. W czasie choroby doświadczył cudu uzdrowienia przez Maryję i poprzysiągł Jej wstąpienie do Towarzystwa Jezusowego. Zmarł w Rzymie z powodu malarii, nie zdążył zostać jezuitą. „Jego krótka droga życiowa z Rostkowa na Mazowszu przez Wiedeń do Rzymu była jak gdyby wielkim biegiem na przełaj do tego celu życia każdego chrześcijanina, jakim jest świętość” – powiedział w 1988 r. Jan Paweł II.

Reklama

Andrzej Bobola – męczennik za wiarę

Był niemal rówieśnikiem Stanisława i w wieku 20 lat wstąpił do jezuitów w Wilnie. Ukończył filozofię, a później teologię i został kapłanem. Pracował jako misjonarz, kaznodzieja i spowiednik. Angażował się bez miary, już pod koniec jego życia mówiono o nim, że jest święty. Jego gorliwość w modlitwie nie tylko wzbudzała podziw, ale zapalał też innych do podobnego w radykalizmie podążania za Chrystusem. Poniósł śmierć męczeńską w 1657 r. z rąk Kozaków. Torturowano go okrutnie, bestialsko, z szatańską fantazją, ale nie zdołano wymóc zaparcia się wiary. W czasie tortur wciąż wzywał imienia Jezus. „Jego życie symbolizuje jakiś wielki okres dziejów Polski. (...) Jeżeli uświadomimy sobie, że po odkryciu relikwii jego ciała, które pozostało mimo wszystko nienaruszone, przy tym ciele, jako znaku danym od Boga, skupili się wszyscy wierzący, zarówno katolicy, jak i prawosławni, i wspólnie otaczali go czcią – to można w tym widzieć jakąś zapowiedź spotkania się chrześcijan z Zachodu i ze Wschodu” – stwierdził Jan Paweł II w 1988 r.

Albert Chmielowski – malarz i mistyk

Uzdolniony krakowski malarz zaskoczył wszystkich, gdy porzucił obrazy i poświęcił się całkowicie pomocy ubogim. Zamieszkał na Kazimierzu wraz z bezdomnymi i alkoholikami, bo to w nich dostrzegł „znieważone oblicze Jezusa”. W 1888 r. złożył franciszkańskie śluby zakonne, później założył Zgromadzenie Braci Albertynów i jego żeńską gałąź – Siostry Albertynki. Mówił, że skoro Jezus jest Chlebem, to i człowiek powinien być dobry jak chleb, który leży na stole. „Wiedział, co to znaczy «duszę dać»; wiedział to z Ewangelii Jezusa Chrystusa. Wiedział wreszcie jako Brat Albert, brat krakowskich «opuchlaków», radykalny naśladowca św. Franciszka, rozmiłowany jak on w ewangelicznym ubóstwie, apostoł swoich czasów. Czy także naszych?” – zastanawiał się Jan Paweł II w 1989 r.

Reklama

Urszula Ledóchowska – hrabianka w szarym habicie

Urodziła się w 1865 r. w Austrii, w rodzinie o głębokich tradycjach katolickich. Dość wcześnie wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Czarnych, a wiele lat później sama założyła Urszulanki Szare. Jej praca i posługa przypadły na lata I wojny światowej. Pracowała z młodzieżą w Petersburgu, Skandynawii, we Francji i Włoszech. W każdym z krajów uczyła się miejscowego języka, co pozwalało jej szybko zyskiwać akceptację środowiska. Położyła fundament w nauczaniu i wychowywaniu młodzieży, zakładając szkoły i kształtując programy nauczania. Była dumna ze swojej polskości: „Polska – śmiem twierdzić z dumą i radością – jest jedną z najwierniejszych cór Kościoła katolickiego. Wiara katolicka jest najmocniejszym fundamentem Polski – potrzebujemy wiary, aby być i stawać się Polakami” – pisała z Kopenhagi. Niezwykłą aktywność łączyła z życiem kontemplacyjnym. „Od niej możemy uczyć się, jak na co dzień realizować nowe przykazanie miłości” – wskazał Jan Paweł II w 2003 r.

Faustyna – sekretarka Bożego Miłosierdzia

Helena Kowalska była córką ubogich rolników z Głogowca. Od zawsze pragnęła zostać zakonnicą, ale wypełniła to pragnienie dopiero w wieku 20 lat. W Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia była kucharką, furtianką, ogrodniczką i... sekretarką orędzia Jezusa o Bożym Miłosierdziu. Jest jedną z najsłynniejszych świętych na świecie. Obraz Jezusa Miłosiernego i modlitwę „Jezu, ufam Tobie” zna Kościół w każdym zakątku ziemi, a to właśnie Siostrze Faustynie objawił te skarby nasz Pan. Była olśniona pięknością Jezusa i kochała Go ponad wszystko. „Co przyniosą nam nadchodzące lata? Jaka będzie przyszłość człowieka na ziemi? Nie jest dane nam to wiedzieć. Jest jednak pewne, że obok kolejnych sukcesów nie zabraknie, niestety, także doświadczeń bolesnych. Ale światło Bożego Miłosierdzia, które Bóg zechciał powierzyć światu na nowo przez pryzmat Siostry Faustyny, będzie rozjaśniało ludzkie drogi w trzecim tysiącleciu” – powiedział Jan Paweł II w 2000 r.

Reklama

Maksymilian – rycerz Niepokalanej

Urodzony niedaleko Łodzi w 1894 r. szybko został zakonnikiem. Niezwykle zdolny i pracowity rozpoczął wydawanie czasopisma „Rycerz Niepokalanej”. Chciał dla Maryi zdobyć cały świat. I wyruszył nawet do Japonii, aby tam głosić Ewangelię, drukował „Rycerza” po japońsku. Niedaleko Warszawy założył klasztor franciszkański, który nazwał Niepokalanowem. Jego gorliwość i oddanie były tak wielkie, że szybko zapalił innych do podążania drogą św. Franciszka. W ciągu dekady w Niepokalanowie zamieszkało 762 zakonników. Groza II wojny światowej nie ominęła również klasztoru. Niemcy zjawili się i tutaj, i wywieźli Maksymiliana do obozu w Auschwitz. Jako więzień o numerze 16670 zdecydował się w dramatycznych okolicznościach oddać życie za innego więźnia, który zostawił na wolności żonę i dzieci. Jego decyzja była heroicznym dowodem miłości bliźniego. Maksymilian Kolbe umarł w bunkrze głodowym od zastrzyku z fenolu 14 sierpnia 1941 r. „Natchnieniem całego życia była mu Niepokalana, której zawierzył swoją miłość do Chrystusa i swoje pragnienie męczeństwa” – przyznał Jan Paweł II w 1982 r.

Edyta Stein – święta Żydówka

Urodziła się w 1891 r. w rodzinie wrocławskich Żydów, ale w wieku 31 lat przyjęła chrzest w Kościele katolickim. Była niezwykle uzdolnionym naukowcem, studiowała germanistykę, historię, psychologię i filozofię. Nawrócenie, które przeżyła po lekturze autobiografii św. Teresy z Ávila, zaprowadziło ją do Karmelu w Kolonii, gdzie przyjęła imię Teresa Benedykta od Krzyża. Aresztowana przez gestapo w 1942 r. nigdy już nie wróciła do klasztoru. Zmarła w komorze gazowej obozu koncentracyjnego w Auschwitz 9 sierpnia 1942 r. „W naszej epoce często utożsamia się prawdę z opinią większości. Rozpowszechnione jest też przekonanie, że należy posługiwać się prawdą nawet przeciw miłości. Jednakże prawda i miłość potrzebują siebie nawzajem. Siostra Teresa Benedykta jest tego świadkiem” – powiedział Jan Paweł II w 1998 r.

Karol, który został świętym papieżem

Urodzony 18 maja 1920 r. w Wadowicach. W wieku 9 lat stracił mamę, trzy lata później umarł jego brat, a w 1941 r. również tato. Karol został sam. W Polsce trwała wojna, młody Wojtyła wstąpił do seminarium. Jego gorliwość w wierze, sumienność w pracy, miłość do Boga i ludzi wydawały owoce za życia i po śmierci. Swoją posługę papieża w 1978 r. powierzył Maryi. Jego „Totus Tuus” było bezgraniczne. Był wzorem modlitwy i niestrudzonym obrońcą godności małżeństwa i rodziny. Po zamachu na swoje życie wprawił świat w osłupienie miłosierdziem i przebaczeniem okazanym sprawcy. Umierał w cierpieniu na oczach całego świata. Świadomie pozwolił na podglądanie jego powrotu do Ojca, aby nawet na chwilę nie rozstać się z tymi, których powierzył mu Chrystus, jako pasterzowi Kościoła. Lubił powtarzać, że „święci nie przemijają, oni rodzą nowych świętych”. Jako papież wyniósł do godności świętych aż 9 polskich błogosławionych. Dziś sam zasiada pośród nich w domu Ojca, urodzony z ich świętości, z ich świadectwa.

2016-07-27 09:05

Ocena: +1 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Jan Maria Vianney - patron proboszczów

Niedziela łowicka 34/2004

[ TEMATY ]

święty

św. Jan Maria Vianney

xTZ

Wizerunek św. Jana Vianneya autorstwa Marka Gajewskiego w sanktuarium św. Jana Vianneya w Czeladzi

Wizerunek św. Jana Vianneya autorstwa Marka Gajewskiego w sanktuarium św. Jana Vianneya w Czeladzi

4 sierpnia Kościół przypomina nam postać wielkiego kapłana, pomagającego tysiącom ludzi spotkać Boga, którego papież Pius XI ogłosił patronem wszystkich proboszczów - św. Jana Marię Vianneya. To postać niecodzienna, którą w kontekście współczesnych dyskusji na temat kapłaństwa, warto przypomnieć. Ten nietuzinkowy kapłan stanowi doskonały wzór do naśladowania dla dzisiejszych duchownych.

Ciekawa była droga życia tego świętego; Bóg go powoływał, ale kazał mu przejść przez wiele trudności, pokonać niejedną przeszkodę.
Urodził się w Dardilly pod Lyonem 8 maja 1786 r. jako syn małorolnego chłopa. Pisać nauczył się dopiero w 17 roku życia. Wkrótce zaczął myśleć o kapłaństwie. Napotkał jednak na wielkie przeszkody. Z powodu słabych zdolności (zwłaszcza do łaciny), dwukrotnie odmawiano mu przyjęcia do seminarium. W czasie studiów również miał niejedną trudność (egzaminy trzeba było składać po łacinie). W końcu, dzięki poparciu i pomocy proboszcza z sąsiedniej miejscowości ks. Abbe Balleya dobrnął do kapłaństwa.
Przez dwa lata był wikariuszem, a potem. (1818 r.) rozpoczął duszpasterzowanie w maleńkiej parafii (230 wiernych) Ars, w której pozostał już aż do śmierci. Była to tzw. ciężka parafia; o jej wiernych mówiono, że tylko sam chrzest odróżnia ich od istot nierozumnych. Proboszcz zabrał się energicznie do pracy duszpasterskiej. Nie odznaczał się zbytnią erudycją, więc i jego kazania były bardzo proste, nie obejmowały też szerokiej tematyki. W jego nauczaniu ciągle powracały podstawowe prawdy: o grzechu i jego skutkach, o pokucie i odzyskaniu łaski uświęcającej, o Eucharystii, modlitwie... Wkrótce jednak przekonano się, że w jego prostych słowach zawarta jest niezwykle wielka siła przekonywania. Chciało się go słuchać i trzeba mu było przyznać rację.
Niedługo trzeba było czekać, aby wierni odkryli w kapłanie wspaniałego spowiednika, prawdziwego lekarza duszy. Przenikał sumienia, czytał w sercu człowieka, widział nawet przyszłość. W tej sytuacji jest zupełnie zrozumiałe, że do Ars zaczęły napływać tłumy ludzi. Byli tacy, którzy osiadali tutaj na stałe, jednak większość dowoził codziennie dyliżans z Lyonu. Sprowadzała ich nie ciekawość zobaczenia „człowieka niezwykłego”, ile chęć nawrócenia, lub odnowy swojego dotychczasowego życia.
Zdarzali się i „ciekawscy”, a nawet złośliwi, ale tych czekała tutaj miła niespodzianka. Pewnego razu miał do Ars przybyć jakiś dziennikarz paryski, który chciał przygotować reportaż ośmieszający ludzką naiwność. Kiedy poprosił ks. Vianneya o wywiad, nie otrzymał go. Świątobliwy proboszcz zaproponował dziennikarzowi spowiedź. Ten próbował się oprzeć, ale w końcu „uległ”. Po zakończeniu spowiedzi, zapytany przez proboszcza, czy chce teraz przeprowadzić wywiad, odpowiedział, że „nie”. Wrócił do Paryża już jako inny, przemieniony duchowo człowiek.
Spowiedź u proboszcza nie trwała długo, ale była skuteczna. Krótkie napomnienia przenikały do duszy niby strzały. Słuchając spowiedzi pewnego mężczyzny, któremu najwidoczniej brakowało żalu, Święty Proboszcz rozpłakał się i płakał tak długo, aż zaniepokojony tym penitent zapytał o przyczynę. Usłyszał wtedy: „płaczę dlatego, że ty nie płaczesz”.
Pewnemu młodemu mężczyźnie, który ze względów ludzkich nie miał odwagi publicznie wyznać wiary, zadał za pokutę wziąć udział w procesji Bożego Ciała: „Pójdziesz zaraz za baldachimem”.
To nie do wiary, ale Święty codziennie spędzał w konfesjonale do 17 godzin, a penitentów miał w ciągu roku około 30 tys. Ten nietuzinkowy kapłan, patron wszystkich proboszczów, choć nie imponował elokwencją a w swoich przechodzonych butach i wytartej sutannie musiał wyglądać bardzo mizernie, był autentycznym gigantem duchowym swojej epoki! Przybywali do niego ludzie z całej Europy i Ameryki, czekali w długiej kolejce do konfesjonału, w którym spowiadał.
Nie oszczędził mu Bóg i cierpień. Nadchodziły listy z pogróżkami, pojawiały się oszczercze pomówienia, wiele przykrości doznał nawet ze strony współpracownika, który miał mu świadczyć pomoc. To nie zniechęcało go. Rzeczywiście można powiedzieć o nim to, co Ewangelia mówi o Chrystusie: „widząc tłumy ludzi litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza”. Święty chciał uczynić wszystko, aby wskazać innym drogę zbawienia.
Swoją żarliwą i ufną wiarą, świadectwem ubogiego życia i surową ascezą ks. Jan Vianney pociągnął do Boga parafian i licznych przybyszów. Odmienił ich nie do poznania. Przez wiele lat modlił się i pościł w ich intencji, a nocami toczył zmagania z szatanem. Zmarł 4 sierpnia 1859 r. Kanonizowano go w 1925 r.
Ilekroć każdego roku wspominam liturgicznie postać tego Świętego Proboszcza, przypominają mi się słowa mojego ojca duchownego z Seminarium, który na I roku studiów w czasie konferencji ascetycznej powiedział do nas: Ten dobry ksiądz i spowiednik powinien mieć: kieliszek mądrości, szklankę roztropności i morze cierpliwości”. Kiedy patrzę na św. Jana Marię Vianneya, widzę w nim wzór takiego kapłana.
Dla Ojca Świętego Jana Pawła II, który w 1986 r. z okazji 200. rocznicy urodzin Świętego modlił się przy jego grobie, jest - jak wówczas powiedział - „Proboszcz z Ars przykładem silnej woli i kapłańskiej gorliwości”. Dzisiaj kiedy toczą się dyskusje na temat modelu kapłaństwa, może trzeba zapatrzeć się na tegoż ubogiego proboszcza z Ars i starać się kształtować przyszłych kapłanów właśnie w takim duchu, dbając, by pierwiastek intelektualny nie zdominował ich formacji kosztem sfery duchowej. Wizytówką kapłana nie powinien być przede wszystkim jego intelekt ale pokora, skromność i umiłowanie Boga w człowieku, tak jak nam to pokazał św. Jan Maria Vianney.

CZYTAJ DALEJ

Sędzia zdradził Polskę dla rosyjskiego miru

2024-05-12 13:04

[ TEMATY ]

komentarz

Adobe Stock

Ucieczka w kierunku Moskwy sędziego Tomasza Szmydta jest najbardziej widowiskową zdradą narodową w całej historii III RP. Sytuacja jest po wielokroć bardziej niebezpieczna niż agenturalne historie z lat 90., bo niestety żyjemy w czasach, gdy Rosja znów toczy swoje neoimperialne wojny, które są realnym zagrożeniem dla naszej państwowości.

Sędzia Tomasz Szmydt po ucieczce na Białoruś stał się gwiazdą zarówno białoruskich jak i rosyjskich mediów. Jest przedstawicielem "polskiej opozycji", która z "racjonalnych" powodów popiera politykę Moskwy oraz Mińska i jednocześnie sprzeciwia się wspieraniu walczącej Ukrainy. Mówi, że w Polsce są silne wpływy białoruskie i rosyjskie, bo ludzie chcą żyć w słowiańskiej przyjaźni. Chwali Łukaszenkę i Putina, a władze w Kijowie nazywa totalitarnymi. Jakby zupełnie nie dostrzegał faktu, kto w tej wojnie jest zbrodniczym agresorem, a więc kto jest katem, a kto broniącą się ofiarą.

CZYTAJ DALEJ

Komunikat Zgromadzenia oblatów w sprawie zakonników zatrzymanych na Białorusi

2024-05-12 23:03

[ TEMATY ]

komunikat

Red.

O dalszą modlitwę w intencji dwóch misjonarzy oblatów zatrzymanych przez władze białoruskie oraz wiernych, którzy zostali pozbawieni opieki duszpasterskiej proszą ich współbracia zakonni. "Obaj oblaci są obywatelami Białorusi. W związku z powyższym prosimy dziennikarzy i agencje prasowe o roztropność w przekazywaniu informacji na ich temat" - pisze w wydanym wieczorem komunikacie o. Paweł Gomulak OMI, rzecznik Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.

W związku z zatrzymaniem przez władze białoruskie dwóch misjonarzy oblatów posługujących w diecezji witebskiej na Białorusi misjonarze oblaci wyrażają wdzięczność za wszelkie wyrazy wsparcia i solidarności oraz modlitwy w intencji ojców Andrzeja i Pawła.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję