Reklama

Historia

Codzienność 63 dni

Powstanie Warszawskie według założeń dowództwa miało trwać 3 doby, najdłużej 2 tygodnie. Przeciągnęło się do 2 miesięcy. Zbrojny zryw stał się więc codziennością na 63 dni dla blisko 700 tys. mieszkańców lewobrzeżnej Warszawy, w tym dla ok. 50 tys. powstańców.
Nie wszyscy jednak każdego dnia walczyli, były chwile przerwy, była powstańcza codzienność

Niedziela Ogólnopolska 31/2016, str. 46-47

[ TEMATY ]

historia

powstanie

Powstanie Warszawskie

Mateusz Wyrwich

Muzeum Powstania Warszawskiego, Mur Powstańców

Muzeum Powstania Warszawskiego, Mur Powstańców

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wtorek 1 sierpnia 1944 r. W niektórych dzielnicach siąpił deszcz, w innych świeciło słońce. Powstanie miało się rozpocząć o godzinie 17, jednak poza kilkudziesięcioma osobami nikt nie wiedział o mającym nastąpić wybuchu. Nieoczekiwanie kilkadziesiąt minut przed zapowiadaną godziną „W”, czyli 17, powstanie wybuchło na Żoliborzu. Na murach pojawiły się biało-czerwone flagi po raz pierwszy od 5 lat. Ludzie wznosili entuzjastyczne okrzyki: Niech żyje wolność! Ktoś spontanicznie intonował hymn.

– Wybuch powstania był dla mnie wielkim wydarzeniem – mówi po latach żołnierz „Parasola” Janusz Brochwicz-Lewiński. – Doznałem niezwykłego wzruszenia, kiedy zostały wywieszone polskie flagi na balkonach, kościołach. Po raz pierwszy od lat mogliśmy oficjalnie mieć na ręku biało-czerwone opaski z napisem: „Wojsko Polskie”. Chodziliśmy po ulicach otwarcie, z bronią w ręku. Czuliśmy, że nadchodzi moment rewanżu. Moment, który dawał nam możliwość zaczerpnięcia powietrza, poczucia się człowiekiem. Bo przez ostatnie lata byliśmy zdegradowani do poziomu podczłowieka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Życie

Reklama

Zgodnie z planem walk zaprowiantowanie powstańców było przewidziane na 3 dni. Każdy miał swój przydział, taki jak na czas wojny. Po 3 dniach żołnierze musieli sami zdobywać prowiant. W początkowych tygodniach powstania z pomocą szła ludność cywilna, lecz później sama miała już niewiele do jedzenia. Od pierwszego dnia walk mieszkańcy tworzyli też komitety blokowe, które organizowały kuchnie polowe. W połowie sierpnia żywieniem zarówno powstańców, jak i ludności cywilnej zajęła się Rada Główna Opiekuńcza, która wydawała dziennie blisko 30 tys. obiadów. Nadto kilka tysięcy powstańców zaopatrywało się, zdobywając magazyny żywnościowe wroga. Prawdziwym jednak rarytasem były warzywa z ogródków działkowych – również tych uprawianych w podwórkach kamienic. Przez kilka tygodni dla wielu tysięcy żołnierzy i cywilów podstawowym wyżywieniem była pszenica zdobyta w browarze Haberbuscha. Gotowano z niej znaną zupę „plujkę”. Pod koniec walk wielu ludziom musiało jednak starczyć mięso padłego konia, kota czy psa.

– Wielokrotnie niemal przed śmiercią głodową ratowały nas słoiki z konfiturami pozostałe jeszcze po zimie gdzieś w kątach zdobytych piwnic – wspomina powstańcza sanitariuszka Maria Nestorowicz ze zgrupowania „Kryska”, które walczyło na Powiślu. – Już po kilku dniach bardzo trudny okazał się natomiast dostęp do wody, który Niemcy nam odcinali. Na ulicach, w podwórkach, czasem pod ostrzałem okupantów, ludzie stali w długich kolejkach do ocalałego kranu czy studni. W pewnym momencie, pod koniec powstania, niektórym tak dokuczał głód, że większą radością było znalezienie czegoś do jedzenia niż atak na Niemca.

Śmierć

Każdy dzień przynosił nowe wydarzenia, nieznane dotychczas młodym. Zaskoczeniem, choć teoretycznie czymś przewidywalnym, była śmierć kolegów, koleżanek. Nastoletnich: 12-, 13-, 15-letnich kurierów, listonoszy. Tadeusz Różycki, 13-letni wówczas „Zawiszak”, listonosz Harcerskiej Poczty Polowej, wspomina: – Z racji młodego wieku może tego wtedy nie rozumiałem, lecz naprawdę przechodziło się nad śmiercią, choć nie bez smutku, szybko, jak nad codziennością.

Reklama

Pogrzeby odbywały się codziennie. Najpierw z trumną, z kwiatami, asystą honorową, później już tylko grzebano – najszybciej, jak tylko się dało. Z księdzem, jeśli to było możliwe, ale zawsze z krzyżem i nazwiskiem powstańca. – Jeśli dało się go rozpoznać – zaznacza Janina Chmielińska, dziś siostra zakonna, w powstaniu sanitariuszka.

– Co i rusz padali nasi koledzy, a myśmy nic nie mogły zrobić... Tylko tyle, żeby przenosić rannych do szpitali polowych. Zabitych na razie nikt nie ruszał, im już nie można było pomóc, a szybko można było się znaleźć obok nich – opowiada Maria Nestorowicz. – Ciężko ranna w brzuch została nasza komendantka Janka Trzcińska. Umarła nad ranem. Płacząc, zbijałyśmy jej trumnę z nieheblowanych desek. Poszłam pod ostrzałem, żeby zebrać dla niej żółte kwiaty... Niedługo po niej zamordowany został przez Niemców nasz kolega „Rudy”, czyli ks. Józef Stanek, który udzielił Jance ostatniego namaszczenia. Na Powiślu były przygotowane 3 szpitale. Niemcy je zbombardowali. Personel i pacjenci, którzy przeżyli, zostali zamordowani. Sytuacja była beznadziejna. Jedyne, co można było dać rannym, to modlitwa i pocieszenie. Zresztą, księża często byli przy nas. Przy większym zelżeniu w ostrzałach odprawiali Msze św. Eucharystia dla nas, bezbronnych, była jedyną nadzieją.

Józefa Słupińska, szarytka, w czasie wojny zawodowa pielęgniarka posługująca w Szpitalu Dzieciątka Jezus, wspomina: – Nasz szpital w czasie okupacji funkcjonował zupełnie normalnie. Dopiero podczas powstania zrobiło się strasznie, bo każdego dnia wpadali do nas Niemcy i szukali powstańców. Zawsze jednak udawało nam się ich ukryć.

Reklama

– Ciągle byłam przy operacji. Komuś amputowało się nogę, innemu rękę. Kogoś nie dało się już uratować, zmarł na prymitywnym stole operacyjnym w zorganizowanym naprędce szpitalu – opowiada Maria Kurkowska, w czasie powstania 20-letnia zawodowa pielęgniarka. – Nasi lekarze podejmowali nadludzki wysiłek, by im ratować życie, młodziutkim chłopcom, dziewczynom. Nie pamiętam, żebym w czasie całego powstania odpoczywała kiedykolwiek poza snem. Albo rozmawiała o czymś innym niż o tym, co było potrzebne podczas operacji.

Życie

– Rozmawialiśmy na ogół na temat tego, co wydarzyło się przed chwilą, albo komentowaliśmy teksty Biuletynu Informacyjnego opisujące wydarzenia w innych dzielnicach – opowiada Juliusz Kulesza, w czasie powstania 16-latek walczący na Nowym Mieście w Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. – Żyliśmy w ciągłym napięciu, bo Niemcy niemal stale nas atakowali. Były więc walki albo sen. I ciągłe napięcie. Może były jakieś prywatne rozmowy, ale dziś już jestem przekonany, że mówiliśmy tylko o walce.

Ale nie każdy dzień był walką. Niekiedy bywały chwile wytchnienia. Każdego dnia Polskie Radio nadawało muzykę. Również powstańcze Radio Błyskawica, oprócz komunikatów o walkach, emitowało poezję powstańczą, a także muzykę. W piwnicach domów, czasem w kościołach znani warszawscy artyści dawali koncerty słowno-muzyczne. Jak choćby Mieczysław Fogg czy Maria Henryka Przybyłko-Potocka. Na Powiślu działał teatrzyk „Kukiełki pod barykadą”. Widzami były nie tylko dzieci i ludność cywilna, ale w rzadkich chwilach wytchnienia również powstańcy. Jedną z twórczyń teatrzyku była żołnierz AK, plastyczka Zofia Rendzner, dziś Czerwosz. Aktorką i autorką tekstów była natomiast Krystyna Berwińska. – Pisałam na ulicy, w domu. Jedne teksty były do śpiewania, inne były dialogami – wspomina dziś. – Występowali u nas m.in. bardzo popularny przed wojną spiker radiowy Józef Małgorzewski i jego żona śpiewaczka, akordeonista Roman Jaglarz, Jola Jeleniewska, Włodek Kaniewski. Byli również polonista Jan Dadlez, poeta Janek Brzechwa. Lalki bez trudu zrobiła Zofia Czerwosz. Śpiewaliśmy wiele patriotycznych piosenek. Chcieliśmy dać ludziom chwilę odpoczynku od tych strasznych rzeczy, które się działy za murem podwórek. Trochę odpoczynku od śmierci...

2016-07-27 09:05

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jan XXIII na drodze do Millennium chrztu Polski

Niedziela Ogólnopolska 31/2016, str. 20-21

[ TEMATY ]

historia

chrzest

Chrzest Polski

Archiwum Instytutu Prymasa Wyszyńskiego

Kard. Stefan Wyszyński był legatem papieża Pawła VI na uroczystości milenijne w 1966 r. Władze komunistyczne nie wpuściły wtedy Ojca Świętego do Polski. Ksiądz Prymas podąża na Jasną Górę z biskupem częstochowskim Stefanem Barełą

Kard. Stefan Wyszyński był legatem papieża Pawła VI na uroczystości milenijne w 1966 r.
Władze komunistyczne nie wpuściły wtedy Ojca Świętego do Polski. Ksiądz Prymas podąża
na Jasną Górę z biskupem częstochowskim Stefanem Barełą

Jubileusz 1050-lecia Chrztu Polski, pełen nawiązań do uroczystości milenijnych 1966 r., poza tym, że ma wiele właściwych sobie zadań, jest też czasem utrwalania w polskiej pamięci wielkich postaci, które kształtowały ponadtysiącletnie dzieje naszego ochrzczonego Narodu i państwa. Wśród nich na czas przygotowań do Tysiąclecia Chrztu, realizowanych wśród zmagań z agresywną, zorganizowaną ateizacją Polski, Opatrzność Boża przygotowała Narodowi polskiemu wielką pomoc w osobie papieża Jana XXIII

Podczas konklawe, które rozpoczęło się po śmierci Piusa XII, niewielu zapewne przewidywało, że papieżem zostanie patriarcha Wenecji Angelo Roncalli. A właśnie on został wybrany 28 października 1958 r. Wybór ten okazał się błogosławieństwem dla świata i wyjątkowym darem Bożym dla Polaków. Urząd Piotrowy powierzony został pasterzowi, który od dziecka z opowiadań rodzinnych dowiadywał się o bohaterskim narodzie, gdzieś na północ od Italii, walczącym o swoją niepodległość, co zaszczepiło w sercu przyszłego papieża trwałe nim zainteresowanie, a z czasem też troskę o jego samostanowienie. Namiestnikiem Chrystusa został pasterz mianowany kardynałem podczas tego samego konsystorza co kard. Wyszyński (12 stycznia 1953 r.), żywo zainteresowany losem „brata w kardynalacie” uwięzionego w latach 1953-56. A gdy Prymas Polski po 3-letnim odosobnieniu odbył podróż do Rzymu, aby spotkać się z Piusem XII, abp Roncalli jako rządca patriarchatu weneckiego dwukrotnie gościł go w mieście św. Marka i, jak sam to zapisał, nikomu nie dał się wyprzedzić w okazaniu czci bratu doświadczonemu więzieniem dla Chrystusa.
CZYTAJ DALEJ

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Publikujemy kalendarz uroczystości i świąt kościelnych w 2025 roku.

Wśród licznych świąt kościelnych można wyróżnić święta nakazane, czyli dni w które wierni zobowiązani są od uczestnictwa we Mszy świętej oraz do powstrzymywania się od prac niekoniecznych. Lista świąt nakazanych regulowana jest przez Kodeks Prawa Kanonicznego. Oprócz nich wierni zobowiązani są do uczestnictwa we Mszy w każdą niedzielę.
CZYTAJ DALEJ

Bp Przybylski: zapytajmy siebie co Duch Święty chciał powiedzieć przez Franciszkowy pontyfikat

2025-04-21 22:11

[ TEMATY ]

Franciszek

bp Andrzej Przybylski

śmierć Franciszka

Jasna Góra news

- Dziękujemy z całym Kościołem za życie i pontyfikat Ojca Świętego Franciszka. Stajemy tu przed Maryją, bo to jedno z niewielu miejsce w Polsce, które nawiedził osobiście - mówił bp Andrzej Przybylski w szczególną „papieską godzinę”, kiedy na Jasnej Górze od lat o godz. 18.30 sprawowana jest Msza św. w intencji Ojca Świętego.

Paulini od 1958 r. o 18.30 godzinie każdego dnia, stają do ołtarza, aby wiernie wspierać posługę każdego zasiadającego na Stolicy Piotrowej Ojca Świętego. - Dzisiaj ta intencja jest szczególnie wyrazista, rzadko tak się zdarza, że w Kanonie Mszy św. nie wymieniamy papieża, tak będzie od dzisiaj przez najbliższy czas. Ale to jest też czas wielkiego dziękczynienia. Chcę dziękować z całym Kościołem, za życie, za osobę, za pontyfikat Ojca Świętego Franciszka. Staję tu przed Maryją, bo to jedno z niewielu miejsce w Polsce, które nawiedził osobiście papież Franciszek (..) Tutaj wręcz fizycznie upadł przed Wizerunkiem Matki Najświętszej, by całkowicie Jej zawierzyć Kościół na świecie, Kościół w Polsce, naszą też ojczyznę w rocznicę chrztu Polski. Pamiętajmy o nim, zapraszam was do takiej wdzięcznej modlitwy w Roku Jubileuszowym. To papież Franciszek wyznaczył nam temat tego czasu, że nadzieja zawieść nie może, również ta nadzieja na życie wieczne - mówił na rozpoczęcie Mszy św. biskup pomocniczy arch. częstochowskiej Andrzej Przybylski.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję