Reklama

Niedziela Małopolska

Obrazy nie do oglądania

„Cudowna wystawa! Najpiękniejsza, jaką widziałam tutaj. Dziękuję!” – wpisała się pani Małgorzata. „...Tak jak łamiemy chleb, nie bójmy się złamań, aby czynić dobro, jak ongiś św. Brat Albert” – napisali panowie Jakub i Artur

Niedziela małopolska 2/2017, str. 1, 6

[ TEMATY ]

wystawa

Małgorzata Cichoń

Ekspozycja daje możliwość poznania dzieł Adama Chmielowskiego. Na pierwszym planie „Wizja św. Małgorzaty”

Ekspozycja daje możliwość poznania dzieł Adama Chmielowskiego.
Na pierwszym planie „Wizja św. Małgorzaty”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tego nie da się skopiować. «Tego nie maluje się bezkarnie». Z wdzięcznością za TAKĄ (!) wystawę” – podkreślili w księdze pamiątkowej biskupi: Grzegorz Ryś, Jan Zając, Tadeusz Pieronek wraz z innymi gośćmi wernisażu najnowszej ekspozycji w Muzeum Archidiecezjalnym Kardynała Karola Wojtyły w Krakowie.

Wydarzenie, wpisane w ogłoszony przez Sejm RP Rok Adama Chmielowskiego – św. Brata Alberta, zapoczątkowano tuż przed 100. rocznicą śmierci „Biedaczyny z Krakowa”. W wernisażu wzięli udział zarówno ci, którzy powołani są do służby politycznej, jak i ci, którzy pracują oddolnie, nie zabiegając o sławę. By obejrzeć pokaz, który honorowym patronatem objął Prezydent RP, mamy czas do końca marca, ale lepiej nie zostawiać tego na ostatnią chwilę!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Miejsce, dzieła, detale

W Muzeum Archidiecezjalnym zgromadzono prawie wszystkie zachowane do dziś obrazy autorstwa Adama Chmielowskiego, łącznie 62 dzieła. Wypożyczono je ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie i Krakowie, Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie, Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie oraz osób prywatnych. Większość prac swojego założyciela posiadają bracia albertyni i siostry albertynki. Najważniejszym eksponatem jest „Ecce Homo” – obraz z ołtarza głównego sanktuarium św. Brata Alberta w Krakowie.

Wymowne jest, że wystawę prac Adama Chmielowskiego – św. Brata Alberta zorganizowano przy ul. Kanoniczej 19-21 w miejscu, gdzie mieszkał szczególny wielbiciel jego postaci: przyszły papież św. Jan Paweł II. On, podobnie jak tamten artysta, zmagał się z odczytaniem własnego powołania. Kończąc zwiedzanie malarskiej drogi, obrazującej jak Adam stał się Bratem Albertem, możemy płynnie wejść „na pokoje” i zwiedzić ten, w którym mieszkał Karol Wojtyła jako ksiądz i profesor (1951-58) oraz apartamenty biskupie, będące jego domem w latach 1958-67.

Na ekspozycji znajdziemy także przedmioty codziennego użytku i pamiątki po Bracie Albercie, np. protezę lewej nogi – kończynę stracił Chmielowski w trakcie powstania w 1863 r. Są też należące do świętego binokle, proteza zębowa (!), drewniany kołek, którego używał do zapinania płaszcza, zegarek kieszonkowy. Te eksponaty uświadamiają nam, że święci to nie ludzie z obrazka, lecz osoby z krwi i kości, o czym, z biegiem czasu, tak często zapominamy!

Reklama

Obejrzymy też portrety tego „Artysty Miłosierdzia” autorstwa innych twórców, zwłaszcza Leona Wyczółkowskiego, ale też Aleksandra Gierymskiego. Ciekawie zestawiono obok siebie dwa dzieła tych malarzy. Pierwszy przedstawił zaawansowanego wiekiem Brata Alberta, a drugi namalował go jeszcze jako człowieka świeckiego, zmagającego się z decyzjami.

Potrzeba kontemplacji

Jeden z gości wystawy podzielił się ze mną swoim odczuciem, że wszystkie obrazy Adama Chmielowskiego wydają się jakby warsztatem potrzebnym, by stworzyć powstałe w latach 1979-80 dzieło życia: „Ecce Homo”. Jak wyraziła się, przemawiając na wernisażu, s. Teresa Maciuszek, przełożona generalna sióstr albertynek, obraz ten służy kontemplacji miłości Boga do człowieka. Podkreśliła, że cała wystawa pokazuje, w jaki sposób Adam Chmielowski szukał woli Bożej co do swojego życia. Czy można więc ją tylko biernie oglądać? – Gdyby ktoś chciał skopiować te obrazy, musiałby skopiować życie, a tego się zrobić nie da – przyznał z kolei bp Grzegorz Ryś.

Choć przed „Ecce Homo” sama spędziłam najwięcej czasu, zatrzymałam się również przy innych pracach. Zarówno tych, które powstały przed tym przełomowym dla Chmielowskiego dziełem, jak i po. Wśród nich znajdują się „Czarnokozińce”, „Opuszczona plebania”, obecna jest tematyka powstańcza, ale i wiejska („W oborze”), portret Antoniego Sygietyńskiego, „Amazonka” czy „List”, gdzie damą czytającą go jest aktorka Helena Modrzejewska. Przykuwają uwagę portrety dzieci, pejzaże (np. „Park Krakowski”), sceny rodzajowe („Nad rzeką”) czy obrazy sakralne: „Niepokalana”, „Roraty”, a także „Matka Boża z Dzieciątkiem”, na którym Jezusek jest niewykończony – zamiast twarzy ma puste miejsce, jakby zapraszano, by umieścić tam własny wizerunek albo kogoś, kogo kochamy lub też kochamy za mało?

Reklama

Pociągnięte przykładem

Przychodząc na wystawę, możemy zastanowić się nad swoim powołaniem. Wśród gości wernisażu spotkałam nowicjuszki – albertynki, Miriam i Joannę. Stając przy jednym z dzieł, które wyszły spod pędzla założyciela ich zgromadzenia, wysłuchałam świadectw młodych kobiet, zainspirowanych jego przykładem. To dwie, spośród czterech nowicjuszek, które obecnie formują się w podkrakowskim Mnikowie. Obie pochodzą z Bytomia. Jak informują, u polskich albertynek jest też 9 postulantek, które być może pójdą w ślady nowicjuszek. Moje rozmówczynie wraz z koleżankami wykonywały w czasie wernisażu pieśni oparte o słowa Brata Alberta.

– Wiele sióstr widzi te obrazy pierwszy raz. Część mogłyśmy oglądać na fotografiach w książkach, inne są dla nas zupełnie nowe. Niektóre, zobaczone z bliska, zaskakują. Zupełnie inaczej odbierałam np. opublikowane w druku „Roraty”. Tu widzę kolory, przestrzeń... – mówi s. Miriam. Opowiada, że zanim wstąpiła do zakonu, studiowała w Akademii Muzycznej we Wrocławiu i Krakowie. Czy, przy wyborze zgromadzenia, miało znaczenie, że założyciel albertynek był artystą? – Ten artyzm miał znaczenie – potwierdza moja rozmówczyni. – Najważniejsze było jednak to, że Adam Chmielowski z tego zrezygnował. To mi pomogło wstąpić do zakonu. Podobnie Karol Wojtyła – on również zrezygnował z kariery artystycznej.

Po chwili, jakby wracając do własnych przeżyć i poszukiwań, s. Miriam dodaje: – W „świecie” szuka się tam, gdzie się nie znajdzie. Można się bardzo pogubić. Cieszę się, że Ktoś mnie w tej sytuacji odnalazł – uśmiecha się. Przed wstąpieniem do albertynek wspierała „kalkutki” w Katowicach, gdzie siostry cały dzień są z ubogimi. Jak opowiada, na początku to doświadczenie tak ją poruszyło, że nie chciała tam wracać. Ale wracała. Była pod wrażeniem sposobu, w jaki siostry traktują ubogich, jak na nich patrzą. – Zobaczyłam i w sobie przemianę, zaczęłam tam częściej przyjeżdżać, ale ostatecznie wstąpiłam do albertynek.

Reklama

Druga z nowicjuszek, s. Joanna, studiowała wcześniej w Gliwicach... informatykę. – Wybrałam ją dla pieniędzy – mówi wprost. – Wstąpiłam do zgromadzenia, nie wiedząc, że jego założyciel był artystą. Pociągało mnie to, co robił jako Brat Albert. Zauważał tych, na których ja nie zwracałam uwagi. A gdy ich widziałam, byli mi obojętni...

* * *

Myślę, że po takich spotkaniach tym bardziej można odczuć różnicę między oglądaniem a kontemplacją dzieł. Wracam jeszcze pod „Ecce Homo”. Pan Jezus ma twarz malarza. A gdyby znów każdy z nas zobaczył w tym miejscu własne oblicze? Chrystus ma spuszczone oczy. Bo tak wiele w naszym życiu jest z tajemnicy. Jest święte, zwłaszcza cierpienie. To Jezusowe przymknięcie powiek nie kłuje kontemplującego obraz w oczy, nie jest wyrzutem ani nawet wyznaniem, choćby z nutką wyrzutu, np.: „Dla ciebie, człowiecze”. Zamknięte oczy Jezusa i własna twarz, którą Mu nadał artysta, są jakimś wyrazem zespolenia losów, przyjaźni na wieczność. Odwagi wejścia w żywą relację z Chrystusem.

Poznając życiorys Brata Alberta, to, co wydarzy się wkrótce po namalowaniu obrazu, choćby zmaganie z chorobą psychiczną, widzimy, że przejdzie on przez doświadczenie krzyża. Ale i dzieciństwo, młodość, dojrzałość nie były pozbawione cierpienia. Jednak życie, połączone z ofiarą Chrystusa, stało się tak owocne i ostatecznie – zwycięskie.

2017-01-04 11:24

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czytający Jan Paweł II

Z racji 10. rocznicy śmierci św. Jana Pawła II oraz zbliżających się kolejnych ważnych rocznic, jak 1. rocznica kanonizacji Papieża, w Książnicy Beskidzkiej w Bielsku-Białej otwarto wystawę pt. „Jan Paweł II Wielki… czytelnik”. – Ten święty człowiek był doskonałym pasterzem, genialnym kaznodzieją, wielkim poetą, pisał wspaniałe teksty, potrafił rewelacyjnie komunikować się z mediami, rozmawiać z nieprzebranymi rzeszami ludzi, ale nade wszystko, jak dowiadujemy się z wystawy – dużo czytał. Mówił o tym sam, jak wspominają współpracownicy i przyjaciele. O sobie pisał, że od dziecka lubił książki. To zasługa ojca, który czytał mu Sienkiewicza i innych pisarzy polskich. Książki dobierał starannie – mówi bielszczanka zwiedzająca wystawę, p. Urszula. Na wystawie można zobaczyć książki czytane przez Papieża, plansze z wizerunkiem świętego, a oprócz tego zbiór wydawnictw o św. Janie Pawle II, które są dostępne w Książnicy Beskidzkiej do wypożyczenia. – Jak wynika ze wspomnień abp. Mieczysława Mokrzyckiego, osobistego sekretarza Papieża, nie było takiej książki, obok której Jan Paweł II przeszedłby obojętnie. Leżała obok – od razu się zatrzymywał i przeglądał z zaciekawieniem. Czytał m.in. w językach angielskim i niemieckim. Czytał życiorysy świętych, dzieła współczesnych teologów, książki naukowe z teologii moralnej, bioetyki i inne. Jego przyjaciele wspominają, że podczas wspólnych wędrówek górskich miał w plecaku dużo starannie dobranych książek, które często czytano razem – dodaje p. Urszula.

CZYTAJ DALEJ

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

[ TEMATY ]

litania loretańska

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

KRÓLOWO ANIOŁÓW

CZYTAJ DALEJ

Abp Jędraszewski: tylko budowanie na Chrystusie pozwoli ocalić siebie i swoją tożsamość

2024-05-05 18:59

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

Karol Porwich/Niedziela

Abp Marek Jędraszewski

Abp Marek Jędraszewski

I dawne, i niezbyt odległe, i współczesne pokolenia, jeśli chcą ocalić siebie i swoją tożsamość, muszą nieustannie zwracać się do Chrystusa, który jest naszą skałą, kamieniem węgielnym, na którym budujemy wszystko - mówił abp Marek Jędraszewski w czasie wizytacji kanonicznej w parafii św. Sebastiana w Skomielnej Białej.

W czasie pierwszej Mszy św. proboszcz ks. Ryszard Pawluś przedstawił historię parafii w Skomielnej Białej. Sięga ona przełomu XV i XVI w. Pierwsza kaplica pod wezwaniem św. Sebastiana i św. Floriana powstała w 1550 r., a w XVIII w. przebudowano ją na kościół. Drewnianą budowlę wojska niemieckie spaliły w 1939 r. a już dwa lata później poświęcono tymczasowy barokowy kościół, a proboszczem został ks. Władysław Bodzek, który w 1966 r. został oficjalnie potwierdzony, gdy kard. Karol Wojtyła ustanowił w Skomielnej Białej parafię. Nowy kościół oddano do użytku w 1971 r., a konsekrowano w 1985 r. - Postawa wiary łączy się z zatroskaniem o kościół widzialny - mówił ksiądz proboszcz, podsumowując zarówno duchowy, jak i materialny wymiar życia wspólnoty parafialnej w Skomielnej Białej. Witając abp. Marka Jędraszewskiego, przekazał mu ciupagę.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję