Reklama

Nowe życie Żołnierzy Niezłomnych

Jeszcze kilkanaście lat temu o Żołnierzach Wyklętych wiedzieli tylko pasjonaci historii oraz rodziny polskich bohaterów. Teraz Niezłomni stają się idolami masowej świadomości i wzorami dla młodego pokolenia

Niedziela Ogólnopolska 9/2017, str. 28-29

Magdalena Kowalewska

Na Rakowieckiej więzieni byli polscy bohaterowie, m.in. rtm. Witold Pilecki, mjr Hieronim Dekutowski „Zapora” oraz mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”

Na Rakowieckiej więzieni byli polscy bohaterowie, m.in. rtm. Witold Pilecki, mjr Hieronim Dekutowski „Zapora” oraz mjr Zygmunt Szendzielarz
„Łupaszka”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wystarczyło kilka lat obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, aby niezłomna i zarazem tragiczna historia bohaterów przebiła się do świadomości milionów Polaków. Ci, którzy byli skazani na zapomnienie, stają na pomnikach, są patronami ulic, bohaterami filmów, komiksów i młodzieżowej muzyki.

Powstaje też coraz więcej edukacyjnych miejsc przypominających o losach Żołnierzy Niezłomnych. Jednym z nich będzie unikatowe w całej Europie Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, które tworzone jest na terenie Aresztu Śledczego na warszawskim Mokotowie. Do tej osławionej katowni, a zarazem najcięższego więzienia, trafiło wielu wybitnych Polaków. Funkcjonariusze komunistycznej bezpieki nie mieli nad nimi litości – znęcali się nad nimi, bili ich, katowali i mordowali.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przy ul. Rakowieckiej w Warszawie stracili życie m.in.: mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, gen. August Emil Fieldorf „Nil” czy rtm. Witold Pilecki. Byli oni torturowani, odarto ich z godności i człowieczeństwa, ale do końca pozostali wierni żołnierskiemu przyrzeczeniu i nie dali się złamać.

Nie tylko żołnierze

Reklama

Należy pamiętać, że mury więzienia przy ul. Rakowieckiej 37 są symbolem krwawego terroru Bieruta i Stalina nad Wisłą, ale w tym miejscu przetrzymywano również innych politycznych więźniów epoki PRL-u. Za kratami trzymano wiele osób należących do Solidarności, Niezależnego Zrzeszenia Studentów oraz wszelkich organizacji walczących z narzuconym Polsce systemem komunistycznym.

Także w późniejszym okresie za kratki trafiały osoby, które nie godziły się na walkę z Kościołem. Wśród nich było wiele Polek, które stawały w obronie prowadzenia lekcji religii i krzyży zdejmowanych ze ścian przez komunistów. – W naszym muzeum pokażemy również historie osób bitych i aresztowanych przez ZOMO w czasie, gdy udawały się na obchody milenijne – zapowiada Jacek Pawłowicz, dyrektor powstającego Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, zlokalizowanego na terenie przenoszonego Aresztu Śledczego Warszawa-Mokotów. – Żyliśmy przez długie lata w systemie, w którym nie tylko zamykano w więzieniach ludzi, ale nawet aresztowano obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Przez kilka lat był zamknięty pod kluczem i nie mógł peregrynować po Polsce. W naszym muzeum pokażemy również historię tego szczególnego „więźnia”.

Patron muzeum

Muzeum przy Rakowieckiej ma być gotowe za 2 lata. Ostatnio rozstrzygnięto konkurs na koncepcję architektoniczną. Placówka już od dłuższego czasu prowadzi działalność edukacyjną i publicystyczną oraz oprowadza wycieczki po mokotowskim więzieniu. Obecnie prowadzona jest zbiórka eksponatów.

– Przyjmujemy wszelkie pamiątki po więźniach, poczynając od guzików i ubrań, po dokumenty i rzeczy związane z osobami, które tutaj przebywały – mówi Pawłowicz i zachęca do odnajdywania pamiątek.

Reklama

W ostatnich miesiącach abp Stanisław Gądecki przekazał na rzecz muzeum kopię portretu abp. Antoniego Baraniaka, który w Areszcie Śledczym na Rakowieckiej spędził 27 miesięcy. Abp Baraniak był metropolitą poznańskim w latach 1957-77 oraz bliskim współpracownikiem kolejnych prymasów – kard. Augusta Hlonda i kard. Stefana Wyszyńskiego. W więzieniu przy Rakowieckiej w 1948 r. przetrzymywany był również ks. Antoni Marchewka, ówczesny redaktor naczelny „Niedzieli”.

Abp Baraniak nazywany jest „żołnierzem niezłomnym Kościoła”. Mimo gehenny do końca bowiem pozostał wierny Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie. Niemym świadkiem jego męczeństwa jest podziemny karcer, w którym odbywały się wyroki śmierci. Tam, w ciemności, w wodzie i zimnie, przetrzymywany był abp Baraniak. W pomieszczeniu, w którym przebywał, słychać było egzekucje więźniów, a ich ciała często osuwały się przed wejście, w którym więziono Księdza Arcybiskupa.

W Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL będzie można zobaczyć celę poświęconą abp. Baraniakowi. Znajdą się w niej pamiątki po tym niezłomnym żołnierzu Kościoła, m.in.: jego łóżko, ołtarz, przy którym odprawiał Msze św., naczynia i szaty liturgiczne. Dyrektor muzeum ma nadzieję, że abp Baraniak będzie także patronem placówki.

Pierwsze w Polsce

Więzienie przy Rakowieckiej znajdowało się w stolicy, dokąd przywożono najważniejsze postacie podziemia antykomunistycznego. Do Warszawy trafiali najwięksi z największych bohaterów narodowych, którzy w okresie II RP otrzymywali ordery Virtuti Militari, a PRL „nagrodził” ich torturami oraz strzałem w tył głowy.

Reklama

Choć więzienie na Rakowieckiej jest szczególnie naznaczone w historii powojennej Polski, to ubeckie katownie rozsiane były po całym kraju. Kolejnym miejscem na mapie, które będzie przypominało tragiczne losy pokolenia niezłomnych bohaterów, będzie Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce.

W lutym 2013 r. Rada Miasta podjęła uchwałę o powołaniu do życia tej placówki, jednak samorządowcom nie było łatwo przekonać ówczesne władze państwowe do tej inicjatywy. – Odpowiedź, którą wówczas otrzymaliśmy, wskazywała, że nie mieścimy się w polityce kulturalnej państwa – opowiadał niedawno w Warszawie Jacek Karczewski, dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce.

Dopiero obecny szef Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof. Piotr Gliński podpisał z placówką umowę o współpracy, w efekcie której resort przeznaczy na budowę muzeum 35 mln zł. Będzie ono przypominać o Żołnierzach Niezłomnych z terenów Kurpiowszczyzny oraz wskazywać młodemu pokoleniu wartości, którymi kierowali się antykomunistyczni bohaterowie. Lokalizacja w Ostrołęce nie jest przypadkowa, bo na tych terenach działała silna partyzantka. To region, w którym miał miejsce duży społeczny antykomunistyczny opór oraz działały liczne ugrupowania NZW, AK i WiN.

Wystarczy wspomnieć, że w maju 1945 r. oddziały Armii Krajowej całkowicie opanowały Ostrołękę. To ziemie, na których poległo kilkuset Żołnierzy Wyklętych – zarówno w czasie walk, jak i w skrytobójczych mordach oraz na skutek wykonywanych wyroków śmierci.

Reklama

To niejedyne miejsce pamięci w północno-wschodniej Polsce przypominające losy niezłomnych bohaterów, które powstaje dzięki wsparciu resortu kultury. W położonej nieopodal Ostrowi Mazowieckiej kilka miesięcy temu min. Gliński podpisał z burmistrzem tego miasta umowę dotyczącą powstania Muzeum – Domu Rodziny Pileckich. Ostrów Mazowiecka to miasto, w którym Witold Pilecki wziął ślub z Marią Ostrowską; do dzisiaj zachował się ich rodzinny murowany dom, w którym powstanie wspomniana placówka historyczna, prezentująca antykomunistyczną działalność tego regionu.

Nowoczesne i multimedialne

Warszawę i Ostrołękę łączy jeszcze symbol: Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce powstanie również w murach byłego aresztu śledczego. Jego otwarcie zaplanowano na 1 marca 2018 r. Budynek ten jest tylko o rok starszy od osławionego więzienia na Rakowieckiej.

Historia Wyklętych zostanie osadzona w odpowiednim kontekście historycznym. Podczas zwiedzania na gości muzeum będzie czekał spektakl multimedialny pt. „Przysięga wojskowa”, opowiadający o tradycjach insurekcyjnych, o historii polskiego oręża oraz wartości przysięgi wypowiadanej przez żołnierzy Wojska Polskiego. Na pierwszym poziomie zwiedzający zapoznają się ze strukturami Polskiego Państwa Podziemnego, konsekwencjami zbrodni katyńskiej oraz przebiegiem i skutkami akcji „Burza”. Nie zabraknie również informacji o tym, w jaki sposób Polska znalazła się w sowieckiej strefie wpływów.

W drugiej części muzealnej ekspozycji będzie można zapoznać się z konspiracyjnymi strukturami walczącymi z komunistycznym reżimem. – Tak przygotowani zwiedzający wkraczają w przestrzeń najsławniejszych akcji bojowych; oryginalna scenografia i nowoczesne środki wystawiennicze są pretekstem do opowiedzenia o walce zbrojnej Żołnierzy Wyklętych – opowiada lektor w filmie przedstawiającym wizualizację muzeum.

Reklama

Na parterze będzie można dowiedzieć się o różnych metodach stosowanych przez komunistów w zwalczaniu pokolenia niezłomnych patriotów, takich jak propaganda, tortury czy procesy pokazowe. W centralnej części muzeum znajdzie się miejsce pamięci oddające hołd Żołnierzom Wyklętym. Za nim będzie można zobaczyć karcer oraz celę śmierci. Narracyjna ekspozycja opowie o codzienności Wyklętych-Niezłomnych, o ich gehennie, mordowaniu i zacieraniu wszelkiej pamięci o polskich patriotach.

Zabytkowe piwnice przy Strzeleckiej 8

Miejsc, które są nasiąknięte krwią narodowych bohaterów, jest bardzo wiele. Choć gmach przy Rakowieckiej jest najsłynniejszą komunistyczną katownią, to należy pamiętać, że w samej stolicy miejsc kaźni było znacznie więcej, m.in. te na warszawskiej Pradze, a wśród nich zabytkowe piwnice przy ul. Strzeleckiej 8, gdzie w okresie stalinowskim więziono, brutalnie przesłuchiwano oraz mordowano żołnierzy polskiego podziemia antykomunistycznego. W latach 1944-45 mieściła się tam Kwatera Główna NKWD w Polsce, a w okresie 1945-48 – Areszt Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Na wschodzie Polski więzienia i katownie znajdowały się niemal w każdym mieście powiatowym. To do nich trafiali bohaterowie niezgadzający się z nową sowiecką okupacją.

W wielu miejscach pozostały ślady po działalności żołnierzy antykomunistycznego podziemia, które były skrywane nie tylko przez cały okres PRL-u, ale też prawie przez dwie dekady III RP. Dopiero teraz organizowane są w nich muzea, izby pamięci, edukacyjne ścieżki – na Podlasiu, Lubelszczyźnie, Mazowszu czy Podkarpaciu. W ten sposób pamięć o antykomunistycznym powstaniu, na przekór tym, którzy chcieli ją zakopać w bezimiennych dołach śmierci, nie zginie. Wyklęci ze swoją niezłomną historią otrzymują dziś nowe życie.

2017-02-22 10:32

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na Niedzielę Palmową ks. Mariusza Rosika: Małość doceniona

2025-04-08 09:38

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

Grazyna Kołek

Wszystko zaczęło się po śniadaniu przygotowanym przez Jezusa przy ogniu rozpalonym nad wodami jeziora: „A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?”. Dziwić może fakt, że w klimacie Palestyny Jezus serwuje śniadanie na ciepło. Ale skoro uczniowie całą noc bezskutecznie trudzili się na łodziach, a o poranku na polecenie Mistrza wyłowili wielkie mnóstwo ryb, nic dziwnego, że byli zmęczeni i należał im się gorący posiłek.

Aby głębiej uchwycić istotę orędzia zawartego w Jezusowym dialogu z Piotrem, który otrzymuje władzę pasterską, warto spojrzeć na pierwszego z apostołów okiem psychologa. Współczesny nurt egzegezy, który odczytuje teksty biblijne w duchu psychologii głębi, uwypukla postawę lęku w wielu zachowaniach Piotra. Nie trzeba szukać daleko. Wystarczy utrwalić niczym w kadrze aparatu kilka migawek z ewangelicznych scen, by przekonać się o prawdziwości takiego podejścia.
CZYTAJ DALEJ

Niedziela Palmowa

Szósta niedziela Wielkiego Postu nazywana jest Niedzielą Palmową, czyli Męki Pańskiej, i rozpoczyna obchody Wielkiego Tygodnia.

W ciągu wieków otrzymywała różne określenia: Dominica in palmis, Hebdomada VI die Dominica, Dominica indulgentiae, Dominica Hosanna, Mała Pascha, Dominica in autentica. Niemniej, była zawsze niedzielą przygotowującą do Paschy Pana. Liturgia Kościoła wspomina tego dnia uroczysty wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy, o którym mówią wszyscy czterej Ewangeliści ( por. Mt 21, 1-10; Mk 11, 1-11; Łk 19, 29-40; J 12, 12-19), a także rozważa Jego Mękę. To właśnie w Niedzielę Palmową ma miejsce obrzęd poświęcenia palm i uroczysta procesja do kościoła. Zwyczaj święcenia palm pojawił się ok. VII w. na terenach dzisiejszej Francji. Z kolei procesja wzięła swój początek z Ziemi Świętej. To właśnie Kościół w Jerozolimie starał się jak najdokładniej "powtarzać" wydarzenia z życia Pana Jezusa. W IV w. istniała już procesja z Betanii do Jerozolimy, co poświadcza Egeria. Według jej wspomnień patriarcha wsiadał na oślicę i wjeżdżał do Świętego Miasta, zaś zgromadzeni wierni, witając go w radości i w uniesieniu, ścielili przed nim swoje płaszcze i palmy. Następnie wszyscy udawali się do bazyliki Anastasis (Zmartwychwstania), gdzie sprawowano uroczystą liturgię. Owa procesja rozpowszechniła się w całym Kościele mniej więcej do XI w. W Rzymie szósta niedziela Przygotowania Paschalnego była początkowo wyłącznie Niedzielą Męki Pańskiej, kiedy to uroczyście śpiewano Pasję. Dopiero w IX w. do liturgii rzymskiej wszedł jerozolimski zwyczaj procesji upamiętniającej wjazd Pana Jezusa do Jerusalem. Obie tradycje szybko się połączyły, dając liturgii Niedzieli Palmowej podwójny charakter (wjazd i Męka) . Przy czym, w różnych Kościołach lokalnych owe procesje przyjmowały rozmaite formy: biskup szedł piechotą lub jechał na osiołku, niesiono ozdobiony palmami krzyż, księgę Ewangelii, a nawet i Najświętszy Sakrament. Pierwszą udokumentowaną wzmiankę o procesji w Niedzielę Palmową przekazuje nam Teodulf z Orleanu (+ 821). Niektóre też przekazy zaświadczają, że tego dnia biskupom przysługiwało prawo uwalniania więźniów (czyżby nawiązanie do gestu Piłata?). Dzisiaj odnowiona liturgia zaleca, aby wierni w Niedzielę Męki Pańskiej zgromadzili się przed kościołem (zaleca, nie nakazuje), gdzie powinno odbyć się poświęcenie palm, odczytanie perykopy ewangelicznej o wjeździe Pana Jezusa do Jerozolimy i uroczysta procesja do kościoła. Podczas każdej Mszy św., zgodnie z wielowiekową tradycją czyta się opis Męki Pańskiej (według relacji Mateusza, Marka lub Łukasza - Ewangelię św. Jana odczytuje się w Wielki Piątek). W Polsce istniał kiedyś zwyczaj, że kapłan idący na czele procesji trzykrotnie pukał do zamkniętych drzwi kościoła, aż mu otworzono. Miało to symbolizować, iż Męka Zbawiciela na krzyżu otwarła nam bramy nieba. Inne źródła przekazują, że celebrans uderzał poświęconą palmą leżący na ziemi w kościele krzyż, po czym unosił go do góry i śpiewał: "Witaj krzyżu, nadziejo nasza!". Niegdyś Niedzielę Palmową na naszych ziemiach nazywano Kwietnią. W Krakowie (od XVI w.) urządzano uroczystą centralną procesję do kościoła Mariackiego z figurką Pana Jezusa przymocowaną do osiołka. Oto jak wspomina to Mikołaj Rey: "W Kwietnią kto bagniątka (bazi) nie połknął, a będowego (dębowego) Chrystusa do miasta nie doprowadził, to już dusznego zbawienia nie otrzymał (...). Uderzano się także gałązkami palmowymi (wierzbowymi), by rozkwitająca, pulsująca życiem wiosny witka udzieliła mocy, siły i nowej młodości". Zresztą do dnia dzisiejszego najlepszym lekarstwem na wszelkie choroby gardła według naszych dziadków jest właśnie bazia z poświęconej palmy, którą należy połknąć. Owe poświęcone palmy zanoszą dziś wierni do domów i zawieszają najczęściej pod krzyżem. Ma to z jednej strony przypominać zwycięstwo Chrystusa, a z drugiej wypraszać Boże błogosławieństwo dla domowników. Popiół zaś z tych palm w następnym roku zostanie poświęcony i użyty w obrzędzie Środy Popielcowej. Niedziela Palmowa, czyli Męki Pańskiej, wprowadza nas coraz bardziej w nastrój Świąt Paschalnych. Kościół zachęca, aby nie ograniczać się tylko do radosnego wymachiwania palmami i krzyku: " Hosanna Synowi Dawidowemu!", ale wskazuje drogę jeszcze dalszą - ku Wieczernikowi, gdzie "chleb z nieba zstąpił". Potem wprowadza w ciemny ogród Getsemani, pozwala odczuć dramat Jezusa uwięzionego i opuszczonego, daje zasmakować Jego cierpienie w pretorium Piłata i odrzucenie przez człowieka. Wreszcie zachęca, aby pójść dalej, aż na sam szczyt Golgoty i wytrwać do końca. Chrześcijanin nie może obojętnie przejść wobec wiszącego na krzyżu Chrystusa, musi zostać do końca, aż się wszystko wypełni... Musi potem pomóc zdjąć Go z krzyża i mieć odwagę spojrzeć w oczy Matce trzymającej na rękach ciało Syna, by na końcu wreszcie zatoczyć ciężki kamień na Grób. A potem już tylko pozostaje mu czekać na tę Wielką Noc... To właśnie daje nam Wielki Tydzień, rozpoczynający się Niedzielą Palmową. Wejdźmy zatem uczciwie w Misterium naszego Pana Jezusa Chrystusa...
CZYTAJ DALEJ

Czemu my także musimy akceptować cierpienie w naszym życiu?

2025-04-13 20:56

[ TEMATY ]

Katechizm Wielkopostny

Karol Porwich/Niedziela

Wielki Post to czas modlitwy, postu i jałmużny. To wiemy, prawda? Jednak te 40 dni to również czas duchowej przemiany, pogłębienia swojej wiary, a może nawet… powrotu do jej podstaw? W Wielkim Tygodniu odpowiedź na pytanie - czemu my także musimy akceptować cierpienie w naszym życiu?

Czy wiesz, co wyznajesz? Czy wiesz, w co wierzysz? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Jeśli nie, zostań z nami. Jeśli tak, tym bardziej zachęcamy do tego duchowego powrotu do podstaw z portalem niedziela.pl. Przewodnikiem będzie nam Katechizm Kościoła Katolickiego oraz Youcat – katechizm Kościoła katolickiego dla młodych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję