Reklama

Wiadomości

Klimatyczna racja stanu

O domaganiu się tolerancji dla polskiego węgla i polskich możliwościach ochrony klimatu z min. Pawłem Sałkiem – sekretarzem stanu w Ministerstwie Środowiska – rozmawia Wiesława Lewandowska

Niedziela Ogólnopolska 25/2017, str. 36-37

[ TEMATY ]

wywiad

rozmowa

Grzegorz Boguszewski

Paweł Sałek

Paweł Sałek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Od Szczytu Ziemi w Rio de Janeiro w 1992 r., na którym 172 rządy przyjęły Ramową konwencję Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, odbyło się wiele światowych i regionalnych konferencji, powstało wiele specjalnych instytucji, zawarto wiele międzynarodowych porozumień mających przeciwdziałać globalnemu ociepleniu i związanej z nim niekorzystnej zmianie klimatu. Tymczasem okazuje się, że klimat ziemski stale się pogarsza... Mogłoby być gorzej?

MIN. PAWEŁ SAŁEK: – Ważne jest to, że w ogóle możemy dziś mówić o globalnej polityce klimatycznej, której źródłem jest właśnie konwencja klimatyczna przyjęta 25 lat temu w Rio. To była pierwsza tego rodzaju międzynarodowa umowa, w ramach której ludzkość zaczęła w sposób zaangażowany zajmować się nie tylko samą ochroną klimatu, ale zaczęto też mówić o zrównoważonym rozwoju, o poprawie jakości życia, powietrza itd. Uszczegółowieniem tej konwencji był protokół z Kioto, w którym wyznaczono już konkretne cele redukcyjne (dotyczące emisji gazów cieplarnianych) dla poszczególnych państw, w zależności od ich zasobności i stopnia rozwoju przemysłowego. Dla Polski było to 6 proc., a udało nam się w wyznaczonym terminie zmniejszyć emisję o blisko 30 proc.!

Reklama

– Tymczasem Polska wciąż znajduje się na cenzurowanym z powodu uzależnienia gospodarki od węgla, którego wykorzystanie w energetyce i ciepłownictwie skutkuje zanieczyszczeniem powietrza, zbyt dużą emisją CO2. Czy jako kraj pilnie uczestniczący w konferencjach i porozumieniach międzynarodowych nie znaleźliśmy się jednak w klimatycznej ślepej uliczce?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Wręcz przeciwnie. Świadczy o tym nasz udział w porozumieniu paryskim z 2015 r., które, według mojej oceny, można uznać za trzeci milowy krok – po konwencji klimatycznej z Rio i protokole z Kioto – w dziedzinie globalnej polityki klimatycznej. Z satysfakcją możemy mówić, że porozumienie paryskie uwzględnia nasz głos i nasze racje. Zapisy tego porozumienia gwarantują, że w dążeniu do jak najszybszego ograniczania emisji gazów cieplarnianych zostaną uwzględnione specyfika i możliwości gospodarek poszczególnych krajów. W przypadku Polski oznacza to przede wszystkim możliwość korzystania z udoskonalonych, czystszych (mniej emisyjnych) technologii węglowych, ale także rozwijanie źródeł energii odnawialnej. Ważne jest dla nas również wzmocnienie uwzględnienia lasów w bilansie zmniejszania CO2 w atmosferze. Lasy są istotnym elementem polityki klimatycznej. W Polsce zajmują one aż 30 proc. powierzchni kraju.

– Na czym polega dzisiejsza wyjątkowo zaostrzona kolizja polskiej polityki klimatycznej z unijną?

Reklama

– Na tym, że nie zamierzamy rezygnować z węgla jako podstawowego surowca energetycznego. Węgiel kamienny i brunatny są – i chyba długo jeszcze pozostaną – motorem rozwoju polskiej gospodarki. Tymczasem głównym hasłem polityki klimatycznej UE jest radykalna dekarbonizacja. I jest ona już wdrażana przez wiele unijnych krajów, a Komisja Europejska stara się wciąż ten proces zaostrzać, przyspieszać i przede wszystkim w sposób bardzo restrykcyjny egzekwować swoje dyrektywy.

– Mimo porozumienia paryskiego?

– Najwyraźniej tak. Można powiedzieć, że działania w kierunku dekarbonizacji podejmowane przez UE są sprzeczne z zapisami porozumienia paryskiego.

– I niestety, sprzeczne głównie z interesem Polski?

– Tak, bo węgiel to nasza racja stanu, nasze bezpieczeństwo energetyczne i bezpieczeństwo dostaw energii, które – co warto przypominać – jako członek UE mamy przecież zagwarantowane traktatowo.

– Gdy półtora roku temu przejmował Pan Minister schedę po polityce klimatycznej poprzedniej ekipy, zapowiadał Pan ostrą walkę o tę polską klimatyczną rację stanu. Końca tej walki nie widać?

– Nazwałbym tę walkę raczej trudnymi negocjacjami z Komisją Europejską, bo nie chcemy i nie zamierzamy zrezygnować z węgla, który jest naszym największym bogactwem naturalnym i podstawą rozwoju gospodarki. I przy tym przecież nie jesteśmy największym emitentem CO2 w Europie, o co się nas niesłusznie oskarża. Staramy się przekonywać, że chcemy i możemy w uczciwy sposób skutecznie chronić klimat.

– Tyle że argumenty i autorskie pomysły Polski są chyba raczej sceptycznie przyjmowane w europejskich dyskusjach...

Reklama

– Staramy się być bardzo konkretni. Naszym pomysłem na dobrą ochronę klimatu jest wykorzystanie naturalnych procesów przyrodniczych, czyli sekwestracja (pochłanianie) dwutlenku węgla przez żywe zasoby przyrodnicze. Funkcjonują już przecież jednostki pochłaniania, jest możliwość ich wykorzystywania w rozliczaniu emisji i są one raportowane do konwencji klimatycznej oraz do Komisji Europejskiej. Możemy więc udowodnić, że użytkowanie węgla nie stoi w sprzeczności z ochroną klimatu. Powołujemy się też twardo na globalne porozumienie paryskie, które daje nam możliwość wyboru indywidualnej ścieżki rozwoju, czyli zachowania neutralności klimatycznej. W porozumieniu tym nie ma mowy o dekarbonizacji.

– Jednak Polska jako członek UE musi się podporządkować przede wszystkim unijnym trendom i nakazom...

– Rzeczywiście, w UE obowiązuje trend zmniejszania ilości CO2 w atmosferze wyłącznie przez redukcję emisji z instalacji, czyli głównie przez rezygnację z wykorzystywania paliw kopalnych, co oznacza, że będzie się to odbijać na gospodarkach krajowych, a nawet na całej gospodarce unijnej. A globalne porozumienie paryskie daje poszczególnym krajom możliwość realizacji indywidualnej ścieżki rozwoju i ochrony klimatu.

– Czy jednak to indywidualne podejście do ochrony klimatu nie zaowocuje zwiększeniem emisji gazów cieplarnianych? Czy unijne obiekcje nie są zasadne?

– Moim zdaniem, nie, jeśli zastosujemy odpowiednią inżynierię ekologiczną, czyli intensywne stymulowanie procesów przyrodniczych w celu zwiększenia pochłaniania CO2. A to jest naprawdę realne.

– Czy Pan Minister sądzi, że naprawdę można będzie do tego przekonać panów w Brukseli?

Reklama

– Chciałbym mieć taką nadzieję. Tymczasem negocjujemy z UE zapisy dotyczące dyrektywy o handlu uprawnieniami do emisji na lata 2020-30, bardzo mocno podnosząc nasze propozycje związane z realizacją porozumienia paryskiego i z bezpieczeństwem energetycznym. Wychodzimy z założenia, że to przede wszystkim ono powinno być teraz realizowane, a nie aż tak wygórowane wewnątrzunijne pomysły, które przeszkadzają w rozwoju krajów takich jak nasz.

– Wiele niezrozumienia i krytyki – nie tylko ze strony „nawiedzonych” ekologów – wywołuje handel uprawnieniami do emisji, który stał się właściwie istotą zarówno globalnej, jak i europejskiej polityki klimatycznej. W swoim czasie był Pan Minister twórcą i pierwszym kierownikiem Krajowego Administratora Systemu Handlu Uprawnieniami do Emisji w Instytucie Ochrony Środowiska – Państwowym Instytucie Badawczym (obecnie jest to Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami– KOBiZE). Proszę więc wytłumaczyć, na czym polega to skomplikowane zjawisko z zakresu ochrony klimatu i ekonomii.

Reklama

– W skrócie mówiąc, jest to jakiś sposób na to, by w miarę możliwości ograniczyć i utrzymać w ryzach rozmiary ogólnej emisji gazów cieplarnianych do atmosfery (w Europie w systemie handlu uprawnieniami do emisji znalazło się ponad 11 tys. instalacji). Żeby kontrolować emisję, trzeba ją w jakiś sposób mierzyć. Jednostką rozliczeniową przyjmowaną przez prawo zarówno międzynarodowe, jak i unijne jest jedna tona CO2 (według niej przelicza się także emisję innych gazów cieplarnianych, np. metanu, podtlenku azotu). Wszystkie kraje objęte międzynarodowymi umowami klimatycznymi są zobowiązane do stosownej sprawozdawczości, muszą więc mieć do tego odpowiednie instytucje. Stworzony przeze mnie w latach 2005-07 podmiot jest związany nie tylko z handlem emisjami, ale też ze wszystkimi sprawami dotyczącymi emisji gazów cieplarnianych, z całokształtem polityki klimatycznej. Z dumą mogę powiedzieć, że jest to dziś jeden z najlepszych tego rodzaju ośrodków w Europie.

– Na czym konkretnie polegają dziś trudności polsko-unijnych negocjacji w sprawie uprawnień do emisji dla naszych instalacji przemysłowych?

– Przez półtora roku strona polska przedstawiła bardzo wiele inicjatyw – m.in. zorganizowaliśmy cztery duże konferencje dotyczące naszego pomysłu na ochronę klimatu, przygotowaliśmy kilkanaście dokumentów dla partnerów w Unii Europejskiej, na bieżąco bez przerwy odbywamy wizyty i spotkania z przedstawicielami Komisji Europejskiej. Ta dyskusja cały czas, bardzo intensywnie trwa. Niestety, system proponowany nam w tym momencie jest trudny do przyjęcia, przede wszystkim dla naszej energetyki i ciepłownictwa. Cena proponowana za jedną tonę CO2 na poziomie 30 euro jest dla nas nie do przyjęcia – po prostu zabije nasz przemysł.

– Komisja Europejska nie chce tego zrozumieć?

– Niestety, nie przekonuje jej nawet argument, że bezpieczeństwo energetyczne mamy zagwarantowane w traktacie europejskim, a tym bardziej nie przekonują postanowienia porozumienia paryskiego... My jednak trwamy przy swoim stanowisku – uważamy, że nie musimy być aż tacy ambitni w ramach UE, gdyż nasze kontrybucje są już dostatecznie wysokie. Chcielibyśmy, aby w tej Europie, która ma być różnorodna i tolerancyjna, było choć trochę tolerancji dla polskiego węgla, który jest dziś naszym „być albo nie być”. Dyskusja trwa, nie jest łatwo...

Reklama

– I nie pomagają deklaracje, że Polska zamierza wprowadzać nowe, czyste technologie, tylko potrzeba nam trochę więcej czasu?

– Mimo braku przychylności wciąż udowadniamy, że udział energii odnawialnej w Polsce rośnie, że poprawiamy efektywność energetyczną (oszczędzamy energię), że sukcesywnie następuje modernizacja bloków energetycznych w kierunku zmniejszania emisyjności CO2. I choć z konieczności powoli, to jednak zmieniamy nasz mix energetyczny na korzyść tzw. zielonej energii. W naszych negocjacjach z KE chodzi nie o to, by pobrzękiwać szabelką lub bezkrytycznie godzić się na wygórowane oczekiwania komisji, ale o to by być przede wszystkim zaangażowanym w polskie bezpieczeństwo energetyczne. Dotychczas różne polskie rządy różnie podchodziły do tej kwestii.

– Rząd PiS jest w tej sprawie wyjątkowo nieugięty?

– Po prostu realizujemy polską rację stanu, także w sprawie polityki klimatycznej. Zdajemy sobie sprawę z tego, że skoro jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, to od transformacji przemysłu w kierunku lepszej ochrony klimatu nie uciekniemy, ale potrzeba nam na nią więcej czasu.

– Problem polega chyba na tym, Panie Ministrze, że choć wszyscy mówią o pilnej potrzebie zmniejszania emisji, to ona wciąż się zwiększa. Niektórzy straszą, że Ziemia już nie ma czasu... Może najwyższy czas po prostu zacząć się przystosowywać do niekorzystnych zmian klimatu?

– Nie snujmy aż tak katastroficznych wizji! Ale faktem jest, że największy w Europie projekt związany z planami adaptacji do zmian klimatu jest robiony właśnie w Polsce. Bierze w nim udział blisko 60 miast i jest to jedyna inicjatywa w Europie, w której Ministerstwo Środowiska wspiera władze i administrację lokalną, koordynując działania przystosowawcze do skutków zmian klimatu w wielu miastach jednocześnie.

* * *

Paweł Sałek
Absolwent Wydziału Inżynierii Mechanicznej i Informatyki Politechniki Częstochowskiej, ukończył też International MBA (program prowadzony przez Centre for Management Training), Wydział Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego, a także studia podyplomowe w zakresie relacji międzynarodowych i dyplomacji w Instytucie Nauk o Polityce w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu oraz Podyplomowe Międzyuczelniane Studium Oceny i Wyceny Zasobów Przyrodniczych w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego i Szkole Głównej Handlowej.
Jest twórcą i pierwszym kierownikiem Krajowego Administratora Systemu Handlu Uprawnieniami do Emisji w Instytucie Ochrony Środowiska. Obecnie – sekretarz stanu, pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej w Ministerstwie Środowiska

2017-06-12 14:56

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wróblewski: Oczekuję szybkiego orzeczenia Trybunału ws. aborcji

[ TEMATY ]

wywiad

www.bartlomiejwroblewski.pl

Rozmowa z dr. Bartłomiejem Wróblewskim, posłem PiS, który przed rokiem złożył wniosek o stwierdzenie niekonstytucyjności aborcji eugenicznej.

Artur Stelmasiak: - Dwa tygodnie temu minął rok, od kiedy złożył Pan skargę do Trybunału Konstytucyjnego w imieniu 106. posłów. Nic w tej sprawie się do tej pory nie wydarzyło. Nadal nie wyznaczono terminu rozprawy. Jak Pan ocenia tę sytuację?

Bartłomiej Wróblewski: - Sprawa ochrony życia należy do najważniejszych kwestii konstytucyjnych. W mojej ocenie przepisy pozwalające na przerywanie ciąży, czyli na zabicie dziecka ze względu na podejrzenie choroby lub niepełnosprawności, są niekonstytucyjne. Trybunał Konstytucyjny od dawna stoi na stanowisku, że prawo do życia chroni dziecko także przed narodzeniem. W sprawie przesłanki eugenicznej jeszcze się nie wypowiedział, bo ta regulacja nie została wcześniej zaskarżona. Dlatego rok temu wraz ze 106 posłami wnieśliśmy wniosek o zbadanie tej kwestii. Naszą ocenę podzieliła Komisja Ustawodawcza Sejmu, co znalazło następnie odzwierciedlenie w stanowisku Marszałka Sejmu przekazanego Trybunałowi. Również opinia Prokuratora Generalnego wspiera nasz wniosek. To uprawdopodabnia naszą ocenę niekonstytucyjności obowiązującej regulacji. Dlatego należałoby oczekiwać szybkiego rozpatrzenia wniosku przez Trybunał Konstytucyjny. - Czy po roku czasu przymiotnik "szybko" nadal jest uprawniony w tej sprawie? - Rozumiem wątpliwość, bo minął już rok. Od początku podkreślałem, że sprawa jest bardzo ważna i dlatego pośpiech byłby niewskazany, bo rozstrzygnięcie nie powinno budzić żadnych zastrzeżeń. Jednocześnie trzeba powiedzieć, że teraz dalsze przeciąganie tej sprawy już trudno uzasadnić. - Ale jak rozmawialiśmy kilka miesięcy temu, to też Pan mówił, że niebawem powinno być orzeczenie. - Zgodnie z deklaracjami z TK miałem nadzieję, że sprawa zostanie rozpatrzona w podobnym czasie jak w 1996/97 r., czyli w kilka miesięcy. Sprawa jest na tyle ważna, że każdy kolejny miesiąc zwłoki jest coraz mniej zrozumiały przez posłów, którzy podpisali się pod wnioskiem, ale i przez opinię publiczną. Także ponad 800 tys. osób podpisało się pod obywatelskim projektem zmianą ustawy argumentując to między innymi niekonstytucyjnością obowiązującej regulacji. Sędziowie stoją na straży praw i wolności konstytucyjnych i ich obowiązkiem jest rozpatrywanie spraw bez zbędnej zwłoki, a już w szczególności, gdy chodzi onajważniejsze prawa i wolności jednostki. Nasz wniosek dotyka ochrony życia, czyli ostatecznie rzeczy najbardziej podstawowej. - Ta sprawa jest łatwiejsza od tej rozpatrywanej w 1997 roku. Wówczas Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie po niespełna 6 miesiącach. Na co teraz pani prezes Trybunału czeka? - Rzeczywiście sprawa z 1997 r. była trudniejsza i miała charakter precedensowy. To wówczas zapadły kluczowe rozstrzygnięcia. Trybunał orzekł, że dziecko przed narodzeniem jest człowiekiem oraz, że chroni je prawo do życia. Innymi słowy dla sprawy niekonstytucyjności aborcji eugenicznej większość istotnych kwestii już została rozstrzygnięta. Stąd oczekiwanie rychłego orzeczenia Trybunału. - Niektórzy twierdzą, że pani prezes TK Julia Przyłębska celowo blokuje prace i nie wyznacza terminu rozprawy. Zakładają, że może być to prawda, bo taki mamy Trybunał. - Martwią mnie takie dywagacje. Zakładam, że szybko poznamy termin rozprawy, co przetnie wszelkie spekulacje. - A może TK ma jakieś ważniejsze sprawy, niż życie ludzkie? - Trybunał zajmuje się zawsze ważnymi sprawami. Niemniej i wśród nich jest hierarchia. Bez wątpienia ochrona praw i wolności człowieka jest na pierwszym planie, a godność człowieka i prawo do życia są wśród nich najważniejsze. To dlatego w niespełna sześć miesięcy wydano orzeczenie w 1997 r. Kwestie dotyczące innych praw konstytucyjnych czy spraw ustrojowych są oczywiście także istotne, ale ustępują ważnością tego rodzaju rozstrzygnięciom. Ostatecznie najważniejszą rolą sądów konstytucyjnych jest bowiem obrona praw jednostki, szczególnie tych najbardziej podstawowych. - Wraz z końcem kadencji sejmu wygasa wniosek do TK, który Pan złożył. Gdyby się potwierdził najczarniejszy scenariusz i skarga przepadłaby, to... - Wydaje mi się to mało prawdopodobne, bo sprawa jest zbyt ważna.Różne byłyby też implikacje prawne i polityczne. Gdyby jednak tak się stało, na pewno pojawiłyby się głosy domagające się zasadniczej reformy Trybunału, co po trudnych doświadczeniach sporów z lat 2015-2016 byłoby dla tej instytucji chyba zabójcze. Jestem jednak optymistą i wierzę w niezawisłość i odpowiedzialność sędziów.
CZYTAJ DALEJ

“Chrystus spowity całunem” wystawiony w Rzymie

2025-04-18 22:00

[ TEMATY ]

Rzym

Chrystus spowity całunem

niezwykła rzeźba

Włodzimierz Rędzioch

“Chrystus spowity całunem”

“Chrystus spowity całunem”

W samym sercu Neapolu, w Kaplicy Sansevero znajduje się jedna z najbardziej niezwykłych rzeźb jaką kiedykolwiek wykuto w marmurze – to „Chystus spowity całunem” („Cristo Velato”). Jej twórcą jest włoski rzeźbiarz Giuseppe Sammartino, który skończył swoje dzieło w 1753 r. Ludziom trudno było uwierzyć, że można było z twardego marmuru „wydobyć” przezroczysty całun, który lekko pokrywał ciało zmarłego Chystusa. Ponieważ zleceniodawcą rzeźby był książe Raimondo di Sangro, sławny alchemik, powstała legenda, że całun powstał w alchemicznym procesie „marmoryzacji” tkaniny.

Warto dodać, że w okresie późnego baroku Sammartino był jednym z najwybitniejszych włoskich rzeźbiarzy – pracował w Neapolu, tworząc rzeźby o tematyce religijnej, a Chrystus z kaplicy Sansevero jest jego najsłynniejszym dziełem.
CZYTAJ DALEJ

Łódzkie: droga do Jerozolimy

2025-04-19 12:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Ostatnie chwile życia Pana Jezusa, od nauczania wśród ludzi aż po śmierć na krzyżu i Zmartwychwstanie, mogli obejrzeć widzowie spektaklu plenerowego w Inowłodzu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję