O tym, jak żywa jest pamięć o obecności Jana Pawła II w Łodzi, świadczą liczne świadectwa wypowiadane i spisywane przez świadków tamtej historycznej wizyty. W tych dniach do kurii biskupiej zostało nadesłane niezwykłe świadectwo opowiadające o spotkaniu z Piotrem naszych czasów
Wspomnienia, jakie przywołuje łódzki Kościół, związane z wizytą w naszym mieście, dziś już świętego Jana Pawła II, skłoniły mnie do powrotu pamięcią do czerwca 1987 r.
Od dwóch lat byłam wtedy mężatką i razem z mężem zamieszkiwałam w Łodzi. Nasze pierwsze maleńkie dziecko, synek Jaś, urodził się przedwcześnie z dużą wadą rozwojową mózgu. Bóg powołał go do siebie.
Będąc w stanie błogosławionym, ponownie dowiedziałam się, że i ta ciąża jest zagrożona, chociaż dziecko rozwijało się prawidłowo. Do rozwiązania musiałam przebywać w szpitalu leżąc na łóżku, wspomagana lekarstwami. Wolno mi było poruszać się w sprawach koniecznych. Życie dziecka było wartością nadrzędną, dlatego pokornie przyjęłam ten stan oczekiwania.
Kiedy ogłoszono, że przybędzie do Łodzi papież Jan Paweł II, czułam wielką radość, zwłaszcza że wcześniej miałam możliwość spotkać go, jako jeszcze biskupa na Jasnej Górze, czy Kalwarii Zebrzydowskiej, a później jako Głowę Kościoła, na wcześniejszych wizytach w Polsce. Smutek mój pochodził jednak z niemożności spotkania go teraz, gdy przybywa do mojego miasta.
Reklama
Modliłam się, leżąc z innymi pacjentami w sali, aby było nam dane chociaż przez okno uradować się widokiem naszego Drogiego Gościa. Docierały do nas informacje, że już Papież jest na Lublinku i trwa Eucharystia, i że po 13 będzie przejeżdżał ulicą Pabianicką, koło Szpitala im. M. Kopernika, do katedry.
O dziwo lekarz pozwolił nam zjechać windą i wyjść przed szpital. Radość była ogromna. Pomyślałam, że ta łaska spotkania z Ojcem Świętym jest dla mnie znakiem i wyjątkowym darem. Mój entuzjazm podzielili także inni chorzy, czekający przed szpitalem.
Na rondzie Lotników Lwowskich kolumna samochodów zwolniła i Ojciec Święty Jan Paweł II wyciągnąwszy rękę przez okno, błogosławił chorym i pracownikom szpitala. Płakałam ze szczęścia. Ta chwila jakby zarezerwowana tylko dla mnie, towarzyszy mi do dziś. Czasami uśmiech i spojrzenie więcej znaczy niż nawet najbardziej udany dialog.
Moja córka, której narodzin wtedy oczekiwałam, ma teraz 30 lat, jest zdrowa i piękna. Pomaga małym dzieciom jako lekarz pediatra i poleca ich i swoje zdrowie Dobremu Bogu, za wstawiennictwem naszego wielkiego św. Jana Pawła II.
Żywoty świętych są historią działania Boga w życiu człowieka i spotkania człowieka z Bogiem. Świętość Jana Pawła II nie była stwarzaniem pozorów świętości, ale polegała na codzienności cnót, na codziennym poddawaniu głowy pod jarzmo każdego dnia – to dopiero cnota. Przez niego czuliśmy, że sam Bóg chce nas spotkać i dotknąć łaską miłości i miłosierdzia. Dzięki niemu mogliśmy spotkać się z bezcennym darem Boga i człowieka.
„Chodzenie za Chrystusem było dla św. Jana Pawła II najważniejsze!”.
Za ten dar wizyty tego największego z Polaków w mieście Łodzi z serca wszystkim dziękuję!
Czytelnik Jacek z Łodzi napisał:
Zdecydowałem się napisać do redakcji, ponieważ wraz z całą rodziną
bardzo wiele mu zawdzięczamy. Było to w 2008 r. Kiedy poczęło się nasze
drugie dziecko, wraz z małżonką udaliśmy się do poradni ginekologicznej
na rutynowe badania. Żona była na początku trzeciego miesiąca ciąży i obok
USG zaproponowano jej dodatkowe badania. Niedługo potem mieliśmy
się zgłosić po wyniki. Kiedy przyszliśmy, lekarka poprosiła nas do gabinetu.
Z badań wynikało, że dziecko urodzi się obciążone zespołem Downa i będzie
bardzo małe. Lekarka stwierdziła, że to są bardzo poważne wady, a ponieważ
był trzeci miesiąc ciąży, dała do zrozumienia, żebyśmy się zastanowili
co do dalszych losów tej ciąży, czyli naszego dziecka.
Byliśmy w szoku! Oboje pragnęliśmy przyjąć to dziecko na świat, niemniej
szok i niedowierzanie pozostały... Nie mogliśmy spać, pracować, funkcjonować.
Oboje płakaliśmy, jednak zebraliśmy się w sobie i postanowiliśmy walczyć:
pojechać do Wadowic, do św. Jana Pawła II, aby tam na kolanach prosić go
o pomoc i wstawiennictwo. Po kilku dniach od podjęcia decyzji byliśmy już
w wadowickim sanktuarium. Kiedy uklęknęliśmy do modlitwy, przeszedł nas
ogromny dreszcz, którego nigdy nie zapomnę. Zaczęliśmy się modlić. Nie wiem,
ile czasu spędziliśmy tam, klęcząc i modląc się, ale oboje nie potrafiliśmy ukryć
łez i wzruszenia. To wszystko było po ludzku niepojęte! Kiedy po modlitwie
wyszliśmy z kościoła, oboje spojrzeliśmy sobie w oczy i wstąpił w nas jakiś
wielki pokój, tak jakby papież powiedział do nas: „Nie lękajcie się!”, i tchnął
w nas ten pokój... Po tylu nieprzespanych i przepłakanych nocach od tej pory
żyliśmy tak, jakby nic się nie stało. Zaczęliśmy się przygotowywać do przyjęcia
naszego dziecka. Wręcz zapomnieliśmy o badaniach!
I wreszcie nadszedł czas rozwiązania. Dziecko przyszło na świat 24 grudnia
2008 r., w wigilię Bożego Narodzenia. Było dla nas wspaniałym prezentem
na święta. A w dodatku... było całkiem zdrowe! 10 na 10 punktów w skali
Apgar! Nie miało żadnych objawów zespołu Downa! I ważyło... 4, 2 kg!
Wiemy, że był to cud wybłagany u św. Jana Pawła II! Oboje bardzo
się ucieszyliśmy, że chłopczyk jest zdrowy – odwrotnie, niż wykazały badania.
Daliśmy mu na imię Dominik.
Dzisiaj Dominik ma 14 lat. Jest zdrowym i mądrym chłopcem, w maju
przystąpił do bierzmowania. Trzyma się Boga i Kościoła. Odkąd przyjął
I Komunię św., w każdy pierwszy piątek miesiąca, aż do teraz, chodzi
do spowiedzi i przyjmuje Komunię św., z czego oboje jesteśmy bardzo dumni.
Dziękujemy Ci, św. Janie Pawle II. Nigdy Ci tego nie zapomnimy! Chwała Bogu!
Z okazji tysiąclecia Królestwa Polskiego 1165 par zatańczyło dzisiaj poloneza na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, bijąc tym samym rekord Polski. Oprócz oficjalnie policzonych osób przyłączył się jeszcze tłum uczestników, których organizatorzy nie byli w stanie policzyć.
Odtańczenie poloneza poprzedziło wielki marsz z okazji milenium Królestwa Polskiego i pięciu wieków Hołdu Pruskiego. Polonez jest symbolem długości, siły, atrakcyjności i znaczenia polskiej kultury na świecie.
Z okazji tysiąclecia Królestwa Polskiego 1165 par zatańczyło dzisiaj poloneza na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, bijąc tym samym rekord Polski. Oprócz oficjalnie policzonych osób przyłączył się jeszcze tłum uczestników, których organizatorzy nie byli w stanie policzyć.
Odtańczenie poloneza poprzedziło wielki marsz z okazji milenium Królestwa Polskiego i pięciu wieków Hołdu Pruskiego. Polonez jest symbolem długości, siły, atrakcyjności i znaczenia polskiej kultury na świecie.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.