Romuald Kamiński pochodzi z tradycyjnej, katolickiej rodziny. Wychował się pośród malowniczych jezior w niewielkiej Janówce koło Augustowa. Jest najstarszym synem spośród pięciorga dzieci Hieronima i Teresy Kamińskich. – Kiedyś byłem u nich w rodzinnym domu i zapamiętałem szczególnie jego ojca. Widać było, że jest to człowiek z zasadami – mówi „Niedzieli” ks. dr Andrzej Kowalski, kolega kursowy bp. Kamińskiego.
Ten dom znajduje się 100 metrów od szkoły i 50 od kościoła. Nic dziwnego, że Romualdowi Kamińskiemu szło dobrze w nauce, ale i do kościoła często zaglądał. – Romek od młodych lat był ministrantem. W domu znajduje się wiele zdjęć, gdy razem ze służbą liturgiczną jeździł na łódki – mówi „Niedzieli” s. Samuela Kamińska, rodzona siostra bp. Kamińskiego oraz przełożona warszawskiej prowincji Sióstr Elżbietanek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Obława Augustowska
Reklama
Teren, z którego pochodzi nowy Ordynariusz warszawsko-praski został bardzo mocno naznaczony przez tragiczną historię. – Dziadka ze strony mamy zabili Niemcy, a dziadka ze strony taty Rosjanie – mówi s. Samuela. Koniec wojny nie oznaczał pokoju na tych terenach. Dziadek Biskupa, który był organistą w parafialnym kościele, zginął bez wieści w lipcu 1945 r. w Obławie Augustowskiej. – Przez dziesiątki lat w PRL-u ludzie bali się mówić o tym, co się wydarzyło. Zrozumiałem co się stało z moim dziadkiem dopiero, gdy byłem klerykiem w seminarium – mówił w jednym z wywiadów bp Kamiński.
Jako biskup pomocniczy diecezji ełckiej zawsze uczestniczył w uroczystościach w Gibach koło Sejn, gdzie znajduje się pomnik upamiętniający ofiary komunistycznego ludobójstwa. – Obława Augustowska to mały Katyń i ostatnia masowa zbrodnia na Polakach. Do dziś nie wiemy, co się stało z dziadkiem i ciotecznym bratem taty – mówił bp Kamiński.
Wojenne tragedie zahartowały rodzinę Kamińskich. Romuald po skończonej podstawówce w Janówce poszedł do szkoły zawodowej w Augustowie, a później trafił do technikum w Białymstoku. Natomiast po maturze wstąpił do warszawskiego seminarium przy Krakowskim Przedmieściu. – Chodziłam wtedy do piątej klasy szkoły podstawowej. W domu mało się mówiło co robi i gdzie się uczy Romek. Po prostu rodzice bali się komunistycznych represji – wspomina s. Samuela.
Praski kanclerz
Klerykiem był sumiennym, koleżeńskim i praktycznie wzorowym. – Ale w bardzo dobrym tego słowa znaczeniu. Nawet, jak ktoś nawywijał to starał mu się pomóc, a nie patrzeć z góry – wspomina ks. Wojciech Drozdowicz, który w 1981 r. razem z ks. Kamińskim przyjął święcenia kapłańskie. – Choć w seminarium bardziej trzymałem z takimi poczochranymi jak ja, to jednak wiedziałem, że na porządnego Romka zawsze możemy liczyć.
Reklama
Po świeceniach trafił, jako wikariusz, do Otwocka. Ale już po dwóch latach został wezwany na Miodową, by zostać administratorem Domu Arcybiskupów Warszawskich i kapelanem prymasa Polski kard. Józefa Glempa. – Wtedy już w domu prawie nie bywał, bo ciągle gdzieś jeździł z Prymasem – mówi s. Samuela. – Brat zawsze był i nadal jest oddany służbie Kościołowi i ludziom, których Bóg stawia na jego drodze.
Gdy w 1992 r. doszło do podziału archidiecezji warszawskiej i powstała nowa diecezja warszawsko-praska jej ordynariusz bp Kazimierz Romaniuk nalegał, by ks. Kamiński razem z nim poszedł na drugą stronę Wisły. – Prymas początkowo się nie zgadzał. Nawet doszło do ostrych sporów o ks. Romualda między hierarchami. Ostatecznie Kardynał zgodził się, bo wiedział, że na Pradze trzeba budować wszystko od podstaw, a nowy ordynariusz też musi mieć zaufanych i dobrych współpracowników – wspomina ks. inf. Grzegorz Kalwarczyk, który był wówczas kanclerzem kurii metropolitalnej.
Za dużo pracuje
Ks. Romuald Kamiński został kanclerzem nowo utworzonej kurii warszawsko-praskiej, czyli piastował jedną z najważniejszych funkcji w diecezji. – Zna więc bardzo dobrze diecezje i kapłanów. Zapamiętałem go jako bardzo życzliwego księdza, który współdecydował o wielu ważnych sprawach, ale jednocześnie zawsze chciał księżą pomóc – wspomina ks. Krzysztof Ziółkowski, proboszcz parafii św. Jana Pawła II w Radzyminie.
Wieloletnia praca Księdza Kanclerza została doceniona, bo w 2005 r. papież Benedykt XVI mianował go biskupem pomocniczym diecezji ełckiej. Bp Kamiński na 12 lat powrócił w rodzinne strony. – Jest bardzo lubianym biskupem zarówno przez księży, jak i świeckich. To bardzo pracowity biskup, który pochyla się nad każdym człowiekiem. Proboszczowie bardzo często zapraszają go na swoje uroczystości – mówi „Niedzieli” ks. dr Marcin Maczan, rzecznik prasowy diecezji ełckiej. – Jest też doskonałym mediatorem, gdy zdarzają się konflikty. Potrafi budować i naprawiać mosty pomiędzy ludźmi... Będzie go w Ełku brakować.
W wolnych chwilach bp Romuald Kamiński lubi czytać. – Ukochaną jego powieścią jest Trylogia Sienkiewicza. Przeczytał ją już chyba kilkadziesiąt razy i ciągle nie ma dosyć – mówi s. Samuela. A czy ma jakieś wady? – Za dużo pracuje i nie ma czasu dla siebie. On wszystko robi dla ludzi i Kościoła... Taki ma charakter, którego już nikt nie zmieni – odpowiada siostra bp Romualda Kamińskiego.