Reklama

Wiadomości

Dama pielęgniarstwa

Właśnie teraz, gdy trwa batalia o godność ludzkiego życia, zwłaszcza tego słabego, na ołtarze zostanie wyniesiona Hanna Chrzanowska (1902-73), której życiową misją była troska o chorych. W parafii pw. św. Mikołaja w Krakowie, na której terenie spoczywają doczesne szczątki pielęgniarki, trwają przygotowania do jej kwietniowej beatyfikacji

Niedziela Ogólnopolska 4/2018, str. 24-25

[ TEMATY ]

beatyfikacja

www.hannachrzanowska.pl

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Pracowni Teorii i Podstaw Pielęgniarstwa krakowskiej Alma Mater leżą książeczki o Hannie Chrzanowskiej. Studenci piszą referaty o jednej z prekursorek pielęgniarstwa rodzinnego, domowego i parafialnego. Od czasów komunistycznych w polskich placówkach zdrowia wiele się zmieniło, ale wciąż zdarzają się etyczne dramaty. Przyszła położna opowiadała mi niedawno, jak młody lekarz przekazał pacjentce w ciąży wiadomość o tym, że jedno z jej bliźniąt jest nieuleczalnie chore – przy studentach, bez emocji, „technicznie”, właściwie mówiąc do nich, a nie do mamy dzieci. – Myślałam, że zapadnę się pod ziemię... – opowiada studentka położnictwa.

Jej zdrowa reakcja jest zbieżna z tym, co można przeczytać w opracowanym przez Hannę Chrzanowską „Rachunku sumienia pielęgniarki”: „Czy rozumiem, że do moich obowiązków należy dbanie o psychikę chorych?”, a w innym miejscu: „Czy nie traktuję chorych jak numery, jak przypadki chorobowe, zapominając o osobowości każdego z nich? Czy pamiętam, że operacja dla mnie setna jest pierwszą dla chorego? Że każdy noworodek, którego spośród wielu zanoszę matce, jest jej największym ukochaniem?”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W czepku i z rachunkiem

Zabytkowy kościół pw. św. Mikołaja znajduje się przy ul. Kopernika 9, w sąsiedztwie budynków uczelni medycznej i licznych oddziałów szpitala uniwersyteckiego. Obecni i przyszli pracownicy służby zdrowia mogą więc tu przyjść na chwilę modlitwy. Drogę tę pokonują również pacjenci oraz ich bliscy, którzy polecają się wstawiennictwu Hanny Chrzanowskiej. Swoje intencje zapisują w specjalnej księdze.

Tą samą ulicą chodziła przyszła błogosławiona. Już jako maturzystka w 1920 r. pomagała w Klinice Chirurgicznej przy ul. Kopernika 40. Tak opisuje swe pierwsze zetknięcie z praktyką pielęgniarską, którą rozpoczęła po ukończeniu szkolenia prowadzonego w Krakowie przez Amerykański Czerwony Krzyż: „To było już końcowe stadium wojennej kliniki. Już nie przywożono nowych chorych, a ci, co leżeli, zmierzali ku zdrowiu albo czasem ku straszliwemu inwalidztwu. Może dobrze się stało, że skończyłam ten właśnie mały kurs typowo pielęgniarski, gdzie nie instrumenty chirurgiczne, ale łóżko chorego było na pierwszym planie”. Te priorytety zachowała, gdy została absolwentką nowo powstałej Warszawskiej Szkoły Pielęgniarstwa, a następnie szkoliła pielęgniarki w stolicy i w Krakowie.

Reklama

– Beatyfikacja odbędzie się 28 kwietnia 2018 r., dokładnie w przeddzień 45. rocznicy śmierci Hanny Chrzanowskiej. Do sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach przyjedzie przedstawiciel papieża Franciszka kard. Angelo Amato – powiedział „Niedzieli” ks. Józef Gubała, proboszcz parafii pw. św. Mikołaja. Wspólnota przygotowuje się do uroczystości m.in. przez modlitwę. Co tydzień odbywają się tu „Czwartki z Hanną”: w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu czytane są fragmenty jej pism. Począwszy od 28 stycznia, co miesiąc wieczorną Eucharystię w kościele odprawi inny biskup krakowski (w styczniu Jan Zając, w lutym Jan Szkodoń, a w marcu Damian Muskus OFM), następnie będzie można wysłuchać konferencji o pielęgniarce. – Szczątki Hanny spoczywają obecnie w krypcie naszego kościoła. Przygotowujemy świątynię, trwa remont. Sądzę, że to m.in. dzięki wstawiennictwu przyszłej błogosławionej dostaliśmy dofinansowanie ze Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa, co znacznie przyspieszyło prace – uśmiecha się ksiądz proboszcz. Zapowiada, że obraz i relikwie pielęgniarki będą umieszczone w kaplicy świątyni, po prawej stronie od głównego ołtarza. – Artysta malarz Zbigniew Juszczak maluje obraz Hanny Chrzanowskiej. Będzie przedstawiona w czepku pielęgniarskim, z „Rachunkiem sumienia pielęgniarki” w ręku. To atrybut jej świętości, wybrany w gronie osób przygotowujących beatyfikację, wśród których są właśnie pielęgniarki. Relikwiarz, nad którym pracuje z kolei Stanisław Juszczak, to trumienka z pięknego marmuru.

Reklama

Współpracowniczka Wojtyły

– Co Księdza najbardziej inspiruje w postaci Hanny? – pytam proboszcza parafii pw. św. Mikołaja. – Dostrzeżenie ludzi chorych. Gdy odwiedzam ich z Komunią św., przypomina mi się Chrzanowska. Myślę o tym, jak ważne jest, by ich posłuchać. Ciśnie czas, a tu ktoś chce porozmawiać... – dzieli się ks. Józef.

Obecnie jest szansa na zwiększenie ochrony życia w Polsce. Gdy jednak przysłuchujemy się debatom, tym publicznym, ale i w gronie znajomych, widać, że mentalnie mamy problem, jeśli chodzi o zgodę na niedoskonałość. Hanna, doświadczona cierpieniami, które niosły wojny i komunizm, wybrała troskę o życie i służbę cierpiącym. Pokazała etos pielęgniarki, kim powinna być, jak powinna pochylać się nad chorym. Zwracała też uwagę na to, co jako Kościół możemy uczynić dla naszych bliźnich.

– Pierwsza poprosiła o możliwość odprawiania Mszy św. u chorych. Odwiedziny u nich przez kleryków to mogła być jej inspiracja, którą podjął kard. Wojtyła. Wizytacja biskupia w domach cierpiących parafian również wzięła początek z jej współpracy z Wojtyłą. Odwiedzał ludzi chorych w Trzebini na rekolekcjach, które pielęgniarka organizowała w ośrodku Salwatorianów. Gdy został wybrany na papieża, prosił o modlitwę zwłaszcza osoby zmagające się z cierpieniem – przypomina ks. Józef. I dodaje: – Hanna Chrzanowska pokazała, że trzeba iść do najbiedniejszych, także tych chorych moralnie. Szukać ich. Torowała drogę kapłanom, by przychodzili do jej podopiecznych z Najświętszym Sakramentem, z namaszczeniem chorych. Dla niektórych ludzi do dziś jest zaskoczeniem, że 90-letni staruszek umrze i że trzeba wezwać kapłana. Przychodzą do kancelarii i mówią: „Nie zdążyliśmy...” – opisuje nierzadkie sytuacje ksiądz proboszcz.

Reklama

Patronka naszych czasów

Czy można powiedzieć, że Hanna Chrzanowska zrobiła pewną rewolucję w Kościele, szukając pomocników do współtworzenia parafialnej opieki nad chorymi? – U jednego z proboszczów usłyszała: „Tu nie ma chorych obłożnie”. Spisała więc warunki, w jakich się znajdowali. Wiedziała, że pielęgniarki muszą pracować odpłatnie, bo nie może to być chwilowe zajęcie – opowiada ks. Józef.

– Nie jest przypadkiem, że teraz będzie wyniesiona na ołtarze osoba, która opiekowała się chorymi, samotnymi. To znak czasu – włącza się do rozmowy Justyna Paluch, która pracuje w kancelarii parafialnej i pomaga w duchowych przygotowaniach do beatyfikacji. Dopytuję ją o inny znak: – Dziś jest wiele osób, które decydują się na życie w pojedynkę. Czy Chrzanowska może być dla ludzi stanu wolnego przykładem, że takie życie warto przeżyć z sensem? Pani Justyna potwierdza: – Niektórzy myślą, że są dwie drogi: małżeństwo lub zakon czy kapłaństwo. Trzecią jest droga samotności, poświęcenia się Bogu w stanie świeckim. Taka osoba może pójść tam, dokąd nie dojdzie ta w habicie. Jest znakiem zapytania. Hanna zrobiła to celowo. Wiedziała, że ma tak służyć. Została świecką oblatką – formowała się duchowo u tynieckich Benedyktynów.

Gdy pytam o to, jaka była w kontaktach prywatnych i czym się interesowała, moi rozmówcy wymieniają m.in., że lubiła teatr, ale i kryminały. Kochała góry. Mówiła też: „Zadbana pielęgniarka to dama”. Podkreślała, że ta, która zadba o siebie, zadba też o chorych. Pochodziła z profesorskiej rodziny (jej ojciec Ignacy wykładał literaturę polską na Uniwersytecie Jagiellońskim), nabywała zawodowego doświadczenia na stypendiach w Belgii, we Francji i w Stanach Zjednoczonych. Po ojcu odziedziczyła talent pisarski. Na co dzień cechowało ją duże poczucie humoru, ale potrafiła również zachować dystans i takt.

Przez trudy do cudów

Warto też wiedzieć, że za cud beatyfikacyjny uznano uzdrowienie pielęgniarki Zofii Szlendak, która przed laty zapoznała Chrzanowską z ks. Karolem Wojtyłą... Widząc, że nowatorskie jak na owe czasy idee Hanny nie znajdują u innych zrozumienia, Zofia zaproponowała: „Pójdziemy do Wujka”. Był czerwiec 1957 r., kiedy przyszły na ul. Kanoniczą. Ks. Wojtyła słuchał z półuśmiechem. Umówili się, by w trójkę pójść do ks. inf. Ferdynanda Machaya, proboszcza w kościele Mariackim. Ten zaproponował pensję tysiąc złotych i wydelegował do pomocy Hannie s. Darię ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Duszy Chrystusa Pana. I tak zaczęła się parafialna opieka pielęgniarska nad chorymi...

W pamiętniku Hanna tak opisała pierwszy kontakt z ks. Wojtyłą: „Rozmowa była krótka. We mnie się paliło: musisz dopomóc! Nie wiedziałam jeszcze, że mam przed sobą najwspanialszego słuchacza wszelkich spraw”. Ten sam człowiek w dniu pogrzebu Hanny (zmarła w białą niedzielę, w którą dziś obchodzimy święto Bożego Miłosierdzia) powiedział: „Byłaś wśród nas jakimś wcieleniem Chrystusowych błogosławieństw z Kazania na Górze, zwłaszcza tego, które mówi: «Błogosławieni miłosierni»”.

2018-01-24 12:43

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Relikwie i relikwiarze

Po tym jak papieski wysłannik kard. Marcello Semeraro 12 września ogłosi formułę beatyfikacyjną, do prezbiterium Świątyni Opatrzności Bożej zostaną wniesione w procesji relikwie nowych błogosławionych. Specjalnie na tę okazję przygotowano dla nich relikwiarze.

Relikwie

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Jubileuszowy Dzień Wspólnoty w Czerwieńsku

2024-04-29 09:23

[ TEMATY ]

Ruch Światło‑Życie

Parafia Czerwieńsk

Jubileuszowy Dzień Wspólnoty

Waldemar Napora

Udział w spotkaniu wzięli ks. Dariusz Korolik, obecny moderator Ruchu Światło-Życie w naszej diecezji, kapłani związani z Oazą w różnym czasie, animatorzy oraz pary Domowego Kościoła

Udział w spotkaniu wzięli ks. Dariusz Korolik, obecny moderator Ruchu Światło-Życie w naszej diecezji, kapłani związani z Oazą w różnym czasie, animatorzy oraz pary Domowego Kościoła

Ruch Światło-Życie w ramach jubileuszu 50-lecia istnienia w diecezji zaprosił byłych oazowiczów na spotkanie w ramach Jubileuszowego Dnia Wspólnoty.

Jedno z kilku takich zaplanowanych spotkań odbyło się 27 kwietnia w parafii pw. św. Wojciecha w Czerwieńsku. Rozpoczęło się Mszą św. w kościele parafialnym pod przewodnictwem ks. Jana Pawlaka, wieloletniego uczestnika i moderatora Ruchu. Udział w spotkaniu wzięli ks. Dariusz Korolik, obecny moderator Ruchu Światło-Życie w naszej diecezji, kapłani związani z Oazą w różnym czasie, animatorzy oraz pary Domowego Kościoła. Przybyły także rodziny zainteresowane formacją w grupach oazowych.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję