Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Czy cierpienie ma sens?

O cierpieniu z ks. prał. Czesławem Grzybem, proboszczem parafii Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny w Tomaszowie Lubelskim, rozmawiała Ewa Monastyrska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ewa Monastyrska: – Cierpienie to temat trudny i bardzo delikatny. Stanął Ksiądz kiedyś z nim twarzą w twarz?

Ks. prał. Czesław Grzyb: – Otarłem się o cierpienie i o krzyż. Na początku mojego kapłaństwa miałem możliwość pełnienia posługi jako kapelan w szpitalu akademickim przy ul. Staszica w Lublinie. Każdego dnia odwiedzałem szpitalne oddziały. Skonfrontowałem tam cierpienie iluzoryczne z tym faktycznym. Jeśli człowiek nie widzi takiego prawdziwego cierpienia, to niekiedy przypisuje swoim choróbkom wielkie znaczenie. Początkowo byłem przerażony. Nie mogłem oswoić się z tym cierpieniem. Czasami trzeba skonfrontować nasze jęczenie z autentycznym cierpieniem. Wtedy człowiek jest taki malutki. Czułem się taki, gdy wychodziłem ze szpitala. Moje cierpiątka były takie malutkie w porównaniu z tym, co przeżywali ci ludzie. Sam musiałem kiedyś przejść operację kardiologiczną. Założono mi bajpasy. Nie była to prosta operacja. Trwała dziewięć godzin. Mimo że miałem wsparcie wielu osób, to jednak nie oszukujmy się, z cierpieniem człowiek i tak pozostaje sam. Musi je wziąć na siebie podobnie jak Jezus wziął krzyż. Pomimo tego, że byli obok Cyrenejczyk i Weronika, to i tak sam musiał dźwigać ten ciężar. Dobrze, że mamy bliskich wokół, jednak z ciężaru cierpienia nikt nas nie zwolni. Po operacji dochodziłem do siebie całkiem szybko. Marzyłem już o tym, że niebawem będę mógł koncelebrować Mszę św., jednak zaatakowała mnie jakaś bakteria. Musiałem zostać w szpitalu przez kolejny miesiąc.

– Nie jest chyba wtedy łatwo być dobrej i pogodnej myśli. Po co Panu Bogu nasze cierpienie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Byli wokół mnie ludzie o różnej kondycji religijnej. Jak to w życiu. Był także pewien ważny prezes z firmy azotowej z Puław. Przychodząc do szpitala, deklarował się, że jest niewierzący. Gdy był już po operacji, powiedział mi: „Proszę księdza, nie wiem, czy zdrowie mi wróci, ale wiara mi wróciła”. Myślę, że Pan Bóg nas szuka i czasami dopuszcza cierpienie. Nie zsyła go, ale dopuszcza, żeby dać nam coś większego, czyli perspektywę życia wiecznego w niebie. Czasami ktoś, kto przeżył cierpienie, potrafi się nawrócić. Na myśl przychodzi mi chociażby pan Radek Pazura. Nie traktuję cierpienia jako fatum. Krzyż, cierpienie jest kluczem do nieba i dobrze by było, żeby go nie wyrzucać, bo wytrychem tam się nie dostanie. On jest ciężki, bo nagroda jest wielka. Czasami zmienia się hierarchia wartości. Gdy ludzie składają sobie życzenia, najczęściej mówią: zdrowia, zdrowia i czasami ktoś dorzuci, że jeszcze pieniędzy. Sam też tak myślałem, że to zdrowie jest darem absolutnym. Teraz wiem, że darem największym jest dar wiary. Jeśli ktoś ma wiarę, ale taką głęboką, a nie taką, gdy odwiedza się Jezusa tylko w niedzielę, jak chorego w szpitalu, wówczas zupełnie inaczej doświadcza się chorobę. Jest to potwierdzone życiem. Jeśli miałbym wybierać wiarę lub zdrowie, wybrałbym wiarę. Wtedy Pan Bóg pomoże. Sami nie damy sobie rady. Człowiek nie uniesie krzyża bez pomocy Pana Boga. Nie jest to zwykłe kaznodziejstwo. Proszę zauważyć, gdy widzi się osoby głęboko wierzące, które nie są wolne od cierpienia, dziwi nas to, że nie są one przygniecione smutkiem. Choć, według nas, powinny jęczeć i płakać a zamiast tego są uśmiechnięte, żartują. Nie mówię, że zaraz wszyscy będziemy się cieszyć i klaskać w dłonie, bo mamy raka. Nie oszukujmy się. Nikt normalny nie zareaguje w ten sposób na wiadomość o ciężkiej chorobie. Jedno, co jest ważne, to prosić Boga: Panie, jeśli mam już ten krzyż cierpienia, choroby, to daj mi siłę w dźwiganiu. Nie zabieraj mi krzyża, bo jest to klucz, ale pomóż.

– Nie jest jednak łatwo wzbudzić w sobie wiarę, gdy choruje dziecko…

– Przywołam tu przykład papieża Franciszka. Gdy było trzęsienie ziemi we Włoszech Papież odwiedził poszkodowanych. Wyszedł wówczas do niego mały chłopczyk i zapytał, dlaczego jego rodzice musieli zginąć podczas tego trzęsienia ziemi? Papież odpowiedział: „Nie wiem”. Mówiąc po ludzku, to się nie powinno zdarzyć, a się zdarza. Po prostu nie wiemy, dlaczego niektóre rzeczy się dzieją. Nie będę udawał, że znam odpowiedź na to pytanie. Sam nie słyszałem jeszcze nigdy takiej, która by mnie zadowoliła. We wspomnianym już przeze mnie szpitalu był oddział onkologiczny dziecięcy. To był najtrudniejszy oddział. Małe dzieci, bez włosów, bawiące się misiami. Obok siedzący rodzice, udający, że się cieszą. Tragedia. Nie mam odpowiedzi na to pytanie, dlaczego to musi się stać. Jestem przekonany, że Bóg nas kocha. Cierpienie, którego doświadczamy, nie przekreśla tej miłości. Jednak, jak każda miłość i ta bywa niezrozumiała. Pewne doświadczenie człowiek może zrozumieć z perspektywy czasu. Jan Paweł II nauczał, że Bóg zabiera człowieka w najlepszym momencie jego życia. Nie da się odczytać cierpienia, wyłączając perspektywę życia wiecznego. Dlatego człowiek niewierzący nie jest w stanie przyjąć cierpienia. Jest bunt, tragedia. Człowiek wierzący, po jakimś czasie będzie w stanie dać sobie radę. Nie od razu, ale z czasem zrozumie.

– Czy to nie jest tak, że my, chrześcijanie, stajemy pod krzyżem Chrystusa, zapominając o tym, że jest jeszcze pusty grób?

– To prawda, że wielokrotnie zatrzymujemy się na Golgocie. Jesteśmy katolikami Wielkiego Piątku. Lubimy popłakać na Drodze Krzyżowej, ale uwielbienie Chrystusa w Niedzielę Zmartwychwstania już nie bardzo nam idzie. Ważne jest postawienie akcentu na Triduum Paschalne i na wszystkie znaki z tym związane. Ważny jest Wielki Czwartek i ustanowienie Eucharystii, Wielki Piątek także ma swój wymiar – ta cisza i krzyż… ale najpiękniejszym dniem jest Wigilia Paschalna, która jest perełką. Bez tego dnia kompletnie nie zrozumielibyśmy tego, co się wydarzyło na Golgocie ani przy pustym grobie. Trzeba nam wyeksponować Triduum w takim wymiarze, by wszyscy zrozumieli jego sens. Wówczas zaczniemy żyć tajemnicą Zmartwychwstania. Zaczniemy być radosnymi chrześcijanami, czego wszystkim z serca życzę.

2018-03-21 09:42

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#Odkupieni: Powoli wrastaliśmy w nasz krzyż

Mój krzyż, nasz krzyż, wszedł w nasze życie niespodziewanie, nieproszony, na początku naszej wspólnej drogi małżeństwa, kiedy uważałam, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie i nic nie może mi w tym przeszkodzić. Moim największym marzeniem było być matką, mieć liczną rodzinę.

Uważałam siebie za osobę wierzącą, często chodziłam do kościoła, wszystkie problemy powierzałam Maryi Fatimskiej. Wydawało mi się, że jestem pod Jej szczególną opieką. Jeszcze jako młoda dziewczyna snułam plany na przyszłość, wszystkim mówiłam, że jak wyjdę za mąż, będziemy mieć sześcioro dzieci. Koleżanki i rodzina – wszyscy śmiali się z moich marzeń. „Po co Ci tyle dzieci?” – pytali. Ja sama nie byłam świadoma tego, co mówię, ale tak chciałam.

CZYTAJ DALEJ

Gietrzwałd: spotkanie rzeczników diecezjalnych

2024-04-24 11:09

[ TEMATY ]

rzecznik

BP KEP

W dniach 22-24 kwietnia br. w Gietrzwałdzie, w archidiecezji warmińskiej, spotkali się rzecznicy diecezjalni. Głównym tematem spotkania była dyskusja nad tworzeniem informacji o Kościele dla mediów oraz sposobem reagowania na aktualne wyzwania Kościoła w Polsce.

Sesje robocze dotyczyły przede wszystkim sposobu reagowania na aktualne wyzwania Kościoła w Polsce w zakresie komunikacji medialnej. Rzecznicy mieli również okazję zapoznać się szerzej z przepisami prawa prasowego dzięki ekspertom z tej dziedziny. Obrady odbywały się w Domu Rekolekcyjnym „Domus Mariae” w Gietrzwałdzie, przy Sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej.

CZYTAJ DALEJ

Ghana: nie ma kościoła, w którym nie byłoby obrazu Bożego Miłosierdzia

2024-04-24 13:21

[ TEMATY ]

Ghana

Boże Miłosierdzie

Karol Porwich/Niedziela

Jan Paweł II odbył pielgrzymkę do Ghany, jako pierwszą na Czarny Ląd, do tej pory ludzie wspominają tę wizytę - mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News abp Henryk Jagodziński. Hierarcha został 16 kwietnia mianowany przez Papieża Franciszka nuncjuszem apostolskim w Republice Południowej Afryki i Lesotho. Dotychczas był papieskim przedstawicielem w Ghanie.

Arcybiskup Jagodziński opowiedział Radiu Watykańskiemu - Vatican News o niezwykłej wierze Ghańczyków. „Sesja parlamentu zaczyna się modlitwą, w parlamencie organizowany jest też wieczór kolęd, na który przychodzą też muzułmanie. Tutaj to się nazywa wieczorem siedmiu czytań i siedmiu pieśni bożonarodzeniowych" - relacjonuje. Hierarcha zaznacza, że mieszkańców tego kraju cechuje wielka radość wiary. „Ghańczycy we wszystkim, co robią, są religijni, to jest coś naturalnego, Bóg jest obecny w ich życiu we wszystkich jego aspektach. Ghana jest oczywiście państwem świeckim, ale to jest coś naturalnego i myślę, że moglibyśmy się od nich uczyć takiego entuzjazmu w przyjęciu Ewangelii, ale także tolerancji, ponieważ obecność Boga jest dopuszczalna i pożądana przez wszystkich" - wskazał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję