Reklama

W wolnej chwili

Pułapka nieopisanego świata

Niedziela Ogólnopolska 19/2018, str. 39

[ TEMATY ]

komentarz

DOMINIK RÓŻAŃSKI

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mam wrażenie, że żyjemy w momencie nienotowanego dotąd napięcia między tym, co stanowi istotę nas samych, a dostępnymi nam zabawkami, które powoli zabawkami być przestają, a stają się nową nieznaną, nieogarniętą przez etyczne refleksje, stroną naszego świata. O ile dotychczas mogliśmy mówić, że – w rzucie płaskim – mamy cztery strony świata, a przy dodaniu przestrzeni pojawiają się jeszcze dwie, to teraz całkiem wyraźnie możemy już zauważyć, że powstał nowy wymiar, nowa przestrzeń, nowa strona świata – virtual reality. Powstał nie tylko nowy wymiar, z wirtualnej pulpy powoli wyłania się bowiem oblicze nowego świata. Niebezpiecznego, stosującego o wiele doskonalsze narzędzia kontroli i manipulacji swoimi mieszkańcami niż wszystkie znane nam dotychczas wymiary orwellowskiego koszmaru.

To, co się dzieje w tej chwili, to prosta konsekwencja procesu, który trwa już od kilkudziesięciu lat. Właściwie – co was może zaskoczy – nic zaskakującego. Od lat 60. XX wieku pogłębia się rozziew między rozwojem tzw. nauk ścisłych, szczególnie matematyki i fizyki teoretycznej, a poziomem uprawiania tzw. humanistyki. W naukach ścisłych sprawy ideologiczne stawiane są niezwykle klarownie – albo coś się da udowodnić, poprzeć logicznymi równaniami wynikającymi z konsekwentnie nadbudowującego się gmachu ludzkiej refleksji, albo nie ma o czym mówić i rzecz ląduje w śmietniku zbędnych wariactw.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Nie spotkałem jeszcze dobrego matematyka, który miałby lewicowe poglądy i hołdował np. zasadzie tzw. prawdy kontekstowej lub regułom „wywodu relatywizującego aksjomaty”. Ta prawidłowość ma, oczywiście, swoje dobre i złe strony. Dobre, bo nikt tam nie może wciskać neomarksistowskich urojeń; złe, bo rozwój nauk ścisłych wyraźnie przekłada się na nasze codzienne życie.

Osiągnięcia ludzi o ścisłych umysłach przenikają do naszego świata i sprawiają, że żyjemy dziś w epoce prawdziwej rewolucji technologicznej. Co miesiąc dzieje się coś nowego w dziedzinie nowych technologii. Nasz świat kilka lat temu i świat teraźniejszy to rzeczywistości odległe od siebie o kilkadziesiąt technologicznych rewolucji i przełomów. Ten oszałamiający rytm świata nowych technologii jest odczuwalny szczególnie w dziedzinie komunikacji i wymiany informacji. Dziś klasyczne media wyraźnie więdną i ustępują miejsca nowym mediom, nieopisanym jeszcze dokładnie i niezdefiniowanym jak Ameryka Krzysztofa Kolumba. Zdajmy sobie sprawę z tego, że dopiero wypełzamy na nowy ląd...

Eksplozjom wywołanym przez pęd nauk ścisłych towarzyszą jednak degeneracja i rozpłynnienie się tzw. nauk humanistycznych. Po słynnym marszu przez instytucje, który dokonuje się od lat 60. ubiegłego wieku do dziś, każda znacząca placówka refleksji humanistycznej została skutecznie zakażona weneryczną chorobą neomarksizmu, a w ślad za tym – homopolityką, gender i innymi rodzajami hermeneutyki opartej na opisie całości w sposób, w jaki zwykło się opisywać cały, kompletny świat.

Reklama

Z filozofii zniknęły rozważania oparte na poszukiwaniu prawdy, sensu, istoty ludzkiego odczuwania – zastąpiono je zniekształconym językiem ukradzionych pojęć, które nie znaczą już tego, co kiedyś znaczyły. Wprowadzono – metodami policyjnymi i totalitarnymi – niemalże zakaz zajmowania się poznawaniem jednej i niezmiennej prawdy. Takie refleksje tłumione są za pomocą całego arsenału knebli wytworzonych przez lewicę. Poszukiwacze prawdy są powszechnie uznawani za faszystów i ludzi nietolerancyjnych, myśliciele oddający się poszukiwaniu niezmiennej „piramidy wartości” są tępieni jak niebezpieczni przestępcy. Neomarksistowski terror zniszczył filozofię, etykę i hermeneutykę w ich podstawowym wymiarze. W to miejsce wprowadził rozmaite pseudonaukowe refleksje, które zyskały miano kierunków dominujących.

Odkąd Zygmunt Freud ogłosił swoje marksistowskie – w zasadniczym wymiarze – pomysły, udało się nawet rozmontować człowieka samego i poskładać go w golema, który z ludzkiej natury dziedziczy jedynie usprawiedliwienie dla najgorszych pasji i obsesji, które w tej naturze tkwią. Co ciekawe, nikt z rozsądnych metodologów nie nazwałby psychoanalizy nawet paranauką. Pomysły Freuda były jednak potrzebne, aby wydrzeć człowiekowi jego największą tajemnicę i jednocześnie „differentia specifica”, które różniło nas od pozostałego świata ożywionego i nieożywionego – duszę! Według sprytnego szarlatana, dusza nie istnieje, a każdy, kto ośmieli się jeszcze w nią wierzyć, ma po prostu „nieprzepracowany” kontakt z własnym id, pomieszanym z superego.

Reklama

Dość jednak o neomarksistowskich urojeniach tzw. psychoanalityków. Chcę zwrócić Państwa uwagę na większą biedę, która wynikła z nierównomiernego rozwoju nauk ścisłych i humanistyki. Infekcja w dziedzinie humanistyki – wszczepiona przez neomarksistów – skutkuje dziś tym, że powstający właśnie świat virtual reality nie został w żaden sposób oswojony przez współczesną filozofię, etykę i psychologię. W dziedzinie nowych technologii codziennie pojawiają się nowe gadżety, które rychło wchodzą do masowego użycia i – w sposób realny – zmieniają naszą rzeczywistość. Kiedyś symbolem świata mógł być olbrzym biologii dosiadany i kierowany przez karła będącego intelektem. Dziś sytuacja uległa znaczącemu odwróceniu. Kolos nowych technik i technologii, kolos rzeczywistości cyfrowej jest wyswobodzony jak dżin z butelki, a intelekt obejmuje go co prawda technicznie, jednak nie jest w stanie dobudować do niego kodeksu realnych wartości, zasad i etykiety.

Nauki ścisłe, w odróżnieniu od tzw. humanistyki, są niewrażliwe na polityczną poprawność i neomarksizm, nie zajmują się jednak refleksją etyczną, przewidywaniem wpływu nowych możliwości na ludzką naturę i warunki – także duchowe – istnienia człowieka. Oto czyny, które są wyraźnie zabronione w większości kodeksów etycznych, w tzw. virtualu dzieją się nagminnie, są dopuszczalne i nie poddają się jakiejkolwiek dojrzałej refleksji etycznej.

Wszystko, o czym piszę, to pogłębiająca się nierównowaga między postępem techniki a rozwojem nauk moralnych. Do dziś – jakkolwiek egzotycznie by to nie zabrzmiało – nie powstała żadna godna uwagi praca poświęcona np. „filozofii smartfona”, etyce korzystania z mediów społecznościowych i nieograniczonym możliwościom wirtualnych kontaktów, które daje globalna sieć. Nie znam także ciekawych opracowań poświęconych wirtualnym grzechom i ich odniesieniu do realnego świata. Powstają za to wirtualne katechizmy, wirtualne rekolekcje, wirtualne Msze św., a niedawno dostrzegłem nawet „wirtualne egzorcyzmy”.

Warto zapytać: gdzie ukrył się diabeł wirtualnego świata? Oczywiście, wielu krytyków zakrzyknie natychmiast, żem człek niepoważny, czarta bowiem w wirtualnym świecie nie ma. Czy aby na pewno jesteście o tym przekonani? Brak poważnych refleksji nad światem stwarzanym przez nowe technologie skutkuje infantylizmem tej sfery i zachwaszczeniem jej przez najgorsze instynkty. Brak namysłu nad nowymi technologiami sprawia, że realne rzesze uczestników nowego świata wpadają w sieci politycznych i religijnych szarlatanów. Internet na dobrą sprawę nigdy nie został dobrze wyegzorcyzmowany. Sama jednak myśl o czymś takim budzi drżenie i obawę przed posądzeniem o tkwienie w mentalnej ciemnocie i zacofaniu. Człowiek w Internecie jest narażony na wielorakie niebezpieczeństwa, wszystko jest tu bowiem z pozoru prostsze, łatwiejsze i niepozostawiające realnych konsekwencji. Czy jednak tak jest w istocie?

Jak uczestnictwo w wirtualnym świecie wpływa na nasze realne życie, wpływa na nasze kontakty, na nasz język, na nasz obraz świata? Czy można bezkarnie oddzielać swoją wirtualną aktywność od tej, którą uprawiamy w realnym życiu? Czy te dwa światy na siebie nie oddziałują? To pytania, na które dziś musimy sobie odpowiedzieć, jeśli nie chcemy, aby nowe pokolenia stały się dla nas obcymi mieszkańcami wspólnej, do niedawna, planety.

2018-05-09 10:18

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Schleswig-Holstein pohukuje

Niedziela Ogólnopolska 3/2016, str. 43

[ TEMATY ]

polityka

komentarz

tpsdave /pixabay.com

Tak oto zaproszeni do Europy przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel uchodźcy poróżnili zarówno Schleswig-Holstein z Danią, jak i Danię ze Szwecją.

Dania wprowadziła kontrole na granicy z Niemcami. Nie na stałe. Na razie na dziesięć dni. I może je przedłużyć. Pierwszy, który wyraził w związku z tym swój protest, był graniczący z Danią niemiecki land Schleswig-Holstein. Socjaldemokratyczny premier tej krainy skrytykował duński rząd za to, że nie wsłuchał się w jego argumenty. Powód był prozaiczny – to uchodźcy masowo przedostający się z Niemiec do Danii. Nie wszyscy tam zostawali – za cel podróży obierali Szwecję. A Szwecja ma już dość uchodźców i zaostrzyła kontrole na granicy z Danią.
CZYTAJ DALEJ

Rząd „zrzuca sukienki” z ręką na ambonie

2025-07-19 09:51

[ TEMATY ]

felieton

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

W demokratycznym państwie prawa obowiązuje zasada: wolność słowa dla wszystkich. Nie tylko dla polityków, dziennikarzy czy celebrytów, ale również — a może przede wszystkim — dla tych, których głos formuje sumienia i buduje duchowe kręgosłupy narodu. Dlatego działania obecnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które przesłało do Watykanu notę formalną potępiającą kazania dwóch emerytowanych biskupów — Wiesława Meringa i Antoniego Długosza — budzą poważny niepokój. To nie tylko ingerencja w niezależność Kościoła, ale także jawna próba zastraszenia duchowieństwa i naruszenia podstawowych wolności obywatelskich.

Czy mamy tu do czynienia z powrotem PRL-owskiej mentalności, w której każdy ksiądz był „oczkiem w głowie bezpieki”, a każdy kaznodzieja stawał się zagrożeniem dla władzy? Brzmienie noty MSZ i język używany przez ministra Sikorskiego, który nakazuje biskupowi „zrzucić sukienkę i zapisać się do PiS-u”, zdają się tę mentalność reaktywować. Jakby państwo chciało decydować nie tylko o tym, co wolno mówić w kościele, ale wręcz kto ma prawo do sumienia.
CZYTAJ DALEJ

Narodowa modlitwa za Ojczyznę w Strachocinie

2025-07-21 10:18

Radio Fara

Modlitwę prowadził ks. Józef Niżnik

Modlitwę prowadził ks. Józef Niżnik

W sobotę, 19 lipca 2025 r., w kaplicy na Bobolówce przy Sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Strachocinie odbyła się 4. Narodowa Modlitwa za Ojczyznę.

Pierwszą częścią corocznej modlitwy przez wstawiennictwo patrona Polski w Strachocinie było zorganizowane po raz drugi sympozjum, poświęcone postaci św. Andrzeja Boboli.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję