Reklama

Niedziela Legnicka

Wakacyjne rekolekcje ze Słowem Bożym

Niedziela legnicka 23/2018, str. IV

[ TEMATY ]

rekolekcje

Archiwum redakji

Bp Marek Mendyk

Bp Marek Mendyk

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Monika Łukaszów: – Od kilku lat organizowane są rekolekcje ze Słowem Bożym. Obserwuje Ksiądz Biskup od pewnego czasu zainteresowanie taką formą rekolekcji czy może raczej jakiś opór?

Bp Marek Mendyk: – Wydaje mi się, że sama forma tych rekolekcji nie budzi oporu czy niechęci, ale o wiele bardziej sama świadomość potrzeby zmiany w życiu. Zwykle czujemy silny opór przed zmianami, zwłaszcza tymi, które zakłócają, kwestionują i burzą nasz dotychczasowy rytm życia. Potrafimy się bardzo przywiązać do trwającego „stanu rzeczy”, że niejednokrotnie nie chcemy słyszeć o żadnej zmianie. Pocieszamy się, łudzimy, udajemy, mówimy, że „przecież nie jest źle”.

– Dlaczego tak ważne jest, by doświadczyć takich rekolekcji?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram


– A czyż dla chrześcijanina, ucznia Chrystusa, może być w życiu jeszcze coś ważniejszego od tego, by się z Nim zaprzyjaźnić i potem Jego mocą służyć innym. Dla nas, formatorów, nie ma ważniejszego wydarzenia w ciągu roku niż osobiste rekolekcje. Zawsze można się przyzwyczaić do pewnego „status quo”, już niczego w życiu duchowym więcej nie pragnąć. Proszę pamiętać, że tym, co najbardziej niszczy Kościół, są: letniość, oziębłość, bylejakość, bezwyrazowość jego członków. Kiedy wygasa ewangeliczny żar, a pojawiają się połowiczność, przeciętność, kompromisy, wtedy taka uśpiona wspólnota jest najbardziej zagrożona.
W pewnym żydowskim opowiadaniu młodzi pytają starego rabina: Kiedy właściwie rozpoczęło się wygnanie Izraela? Wygnanie Izraela – odpowiedział rabin – rozpoczęło się w tym samym dniu, w którym Izrael nie odczuwał już bólu wygnania. Faktycznie, wygnanie zaczyna się nie wtedy, kiedy jest się daleko od ojczyzny, ale wtedy, gdy przestało się za nią tęsknić. Gdy już nie chce się wracać do domu – do pierwszej gorliwości, do pierwszego zachwytu swoją wiarą i miłością do Pana Boga; kiedy już człowiek rozsiadł się w swoim Egipcie i wyzuł się ze swoich marzeń.

– Stale Ksiądz Biskup przypomina, że tym co nas prowadzi, pokazuje drogę, jest Słowo Boże.


– Tak. Czytać teksty święte i konfrontować je ze swoją aktualną historią, oznacza wejść w Słowo Boga, to żyć Chrystusem. Zawsze pojawią się pytania: Jak słucham, czy czytam Słowo Boże? Czy jestem posłuszny Słowu Bożemu? Czy pozwalam mu się prowadzić? A może też czynię ciągle to, co sam uważam za Słowo Boże? Może „destyluję” Słowo Boże do tego stopnia, że na koniec wychodzi coś zupełnie innego niż to, czego pragnął Bóg?
Pozwolę sobie przywołać pewnego żydowskiego teologa i mistyka – Abrahama Heschela, który w jednym ze swoich poetyckich rozważań napisał tak: „Biblia to największy przywilej ludzkości. Tak daleko sięga w przyszłość i tak jednoznaczna w swoich wymaganiach, a zarazem pełna współczucia i zrozumienia. Nie ma księgi, która w równym stopniu głosiłaby miłość i poszanowanie życia człowieka. Żaden tekst nie zawiera bardziej wyniosłych pieśni o ludzkiej nędzy oraz nadziei i nigdzie nie znajdziemy tak dogłębnie przedstawionej prawdy o tym, że człowiek potrzebuje przewodnika, a także z taką mocą ukazanej pewności jego ostatecznego odkupienia”.

Reklama

– Pamiętam, że kiedy rok temu rozmawialiśmy na temat rekolekcji, mówił Ksiądz Biskup, że jest to czas „świadomego wprowadzenia siebie w sytuację kryzysu”...

– (uśmiech) To może zabrzmi trochę dziwnie, ale potrafimy się przyzwyczaić do sytuacji, które są dla nas źródłem cierpienia, choroby, także do sytuacji życia w stanie grzechu. Potrafimy „wziąć ślub” z tym, co nas przyprawia o chorobę czy duchową śmierć, ukrywając swój ból pod maską rozweselonej twarzy. I wtedy dobrze, że dopada nas kryzys, który może okazać się pierwszym przyjacielem w naszym trudnym położeniu. Może się okazać – i najczęściej tak bywa – jest on stanem błogosławionym, rokującym nowe życie. A przecież o to właśnie chodzi w rekolekcjach. I

Szczegółowe informacje o rekolekcjach: www.diecezja.legnica.pl/wakacyjne-rekolekcje-lectio-divina

2018-06-06 12:21

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Trzeci dzień papieskich rekolekcji

[ TEMATY ]

rekolekcje

Franciszek

Grzegorz Gałązka

Papież Franciszek w dalszym ciągu przebywa wraz z kierownictwem Kurii na rekolekcjach w podrzymskiej miejscowości Ariccia. We wtorek prałat Angelo De Donatis, który głosi nauki, mówił o złożoności człowieka, który stale potrzebuje tchnienia Ducha Świętego dla zachowania swej integralności. Przyrównał go do dojrzałego granatu, który składa się z wielu drobnych ziarenek. Dopóki w człowieka tchnie Duch, stanowi spójną całość, kiedy natomiast powstrzymuje tchnienie Ducha, różne ziarna, elementy ludzkiej osobowości rozpoczynają zabójczą rywalizację.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: miłość owocna i radosna dzięki wzajemności

2024-05-04 17:05

Archiwum ks. Wojciecha Węgrzyniaka

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Najważniejszym przykazaniem jest miłość, ale bez wzajemności miłość nigdy nie będzie ani owocna, ani radosna - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej 5 maja.

Ks. Węgrzyniak wskazuje na „wzajemność" jako słowo klucz do zrozumienia Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej. Podkreśla, że wydaje się ono ważniejsze niż „miłość" dla właściwego zrozumienia fragmentu Ewangelii św. Jana z tej niedzieli. „W piekle ludzie również są kochani przez Pana Boga, ale jeżeli cierpią, to dlatego, że tej miłości nie odwzajemniają” - zaznacza biblista.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję