W wakacje, kiedy mamy trochę więcej wolnego czasu niż zwykle, częściej miewamy kłopot – paradoksalnie – ze znalezieniem go na modlitwę. Może więc urlop jest dobrym momentem na wprowadzenie kilku dobrych zwyczajów w tej dziedzinie?
Jeśli jesteśmy bardzo zabiegani, to nie możemy liczyć na to, że czas dla Pana Boga „sam się znajdzie”. Jeśli nie zaplanujemy stałej, codziennej chwili na modlitwę, to niestety, skończy się to tym, że nie będziemy się modlić. Święta Teresa z Avili mówiła, że obiecuje niebo każdemu, kto poświęci choć kwadrans dziennie na modlitwę myślną. To też, niestety, działa w drugą stronę – jeśli nie rozmawiamy z Panem Bogiem, to czy możemy się nazywać chrześcijanami?
Dobrze jest zacząć każdy dzień od modlitwy. Krucho z czasem? Można nastawić budzik na 20 minut wcześniej. Na początku lepiej przyjąć mniej ambitne założenia, ale trzeba się ich konsekwentnie trzymać; a później ewentualnie coś dodać (może Mszę św. także w dzień powszedni, może nowennę w intencji rozwiązania jakiegoś problemu). Jeśli któregoś dnia coś nam pokrzyżuje plany, lepiej spotkać się z Bogiem na trochę krócej niż odkładać modlitwę na później.
Modlitwa to nie tylko odmówienie Różańca czy rozważenie fragmentu Pisma Świętego. Naszym celem jest stałe przebywanie w obecności Bożej. Żeby sobie przypominać o Bogu, prosić Go o pomoc i przepraszać za potknięcia, możemy wykorzystywać różne krótkie modlitwy i akty strzeliste. Warto napełnić każdy dzień takimi „wyznaniami miłości”: znakiem krzyża tuż po obudzeniu, modlitwą przed posiłkiem, podziękowaniem za miniony dzień i rachunkiem sumienia przed snem. Można wykorzystywać na modlitwę różne luźniejsze chwile, np. kiedy jedziemy autobusem albo pilnujemy dzieci, które np. bawią się w piaskownicy. Na takie okazje warto zawsze mieć w torebce, w kieszeni albo na palcu różaniec. Można też ustawić sobie sygnał w telefonie albo zegarku, który będzie przypominał o modlitwie w ciągu dnia, np. w południe („Anioł Pański”) albo o godz. 15 (Koronka do Miłosierdzia Bożego). Jeśli mamy kłopot z modlitwą, rozmawiajmy o tym z Panem i prośmy o pomoc Matkę Bożą. Już samo takie wyznanie jest przecież modlitwą.
Myśląc o niedzieli, przypominają mi się obrazy z dzieciństwa: talerz z gorącym, pachnącym rosołem na stole, tata, mama, moje rodzeństwo razem przy obiedzie. Nie było żadnego pośpiechu, był czas, żeby porozmawiać, pobyć ze sobą. Głównym punktem każdej niedzieli była Eucharystia mama nigdy by mi nie pozwoliła pójść do kościoła, gdybym nie była odświętnie ubrana, ładnie uczesana, „wyszykowana”. Tak było z każdym członkiem rodziny. Niedziela to był dzień poświęcony Bogu i rodzinie. Jak jest dzisiaj?
Niestety, w wielu rodzinach wspólne świętowanie niedzieli to już przeszłość. Często dzieje się tak, bo jedno z małżonków musi pracować. Ci, którzy pracować nie muszą, wolą niedzielę spędzić przed telewizorem bądź komputerem. W dużych miastach popularną rozrywką jest także wyjście do centrów handlowych i robienie zakupów. A przecież niedziela to szansa dla zabieganej rodziny na spotkanie z Bogiem i na spotkanie ze sobą. Dla nas niedziela to wytchnienie po całym tygodniu mówi Ewa Cietrzewska z Oleśnicy, mama dwójki dzieci. Świętowanie zaczynamy od wspólnego pójścia na Eucharystię. Zawsze zabieramy dzieci, choć są jeszcze małe: córeczka ma 5 lat, synek 2 latka. Od małego chcemy im wpoić, jak ważny jest Bóg, jak ważne jest uczestnictwo we Mszy św. podkreśla pani Ewa. Później rodzinny obiad, często jeździmy do rodziców na wieś, żeby się z nimi spotkać, pobyć, żeby dzieci mogły się pobawić z dziadkami. Ani ja, ani mąż, nie spieszymy się do pracy, więc mamy czas, żeby spokojnie ze sobą porozmawiać czy zwyczajnie spojrzeć sobie w oczy. To pomaga umacniać rodzinne więzi przekonuje pani Ewa.
Dr Branca Pereira Acevedo, która przez 15 lat opiekowała się się Łucją dos Santos, mówi, że wizjonerka z Fatimy stała się narzędziem głębokiego nawrócenia w jej życiu. „Byłam jej lekarką od ciała, ale ona była moją lekarką duchową” - powiedziała Pereira, opisując swoją relację z siostrą Łucją dos Santos. Swoimi doświadczeniami podzieliła się podczas prezentacji filmu dokumentalnego „Serce Siostry Łucji”, która miała miejsce w pałacu arcybiskupim w Alcalá de Henares. Film jest nakręciła katolicka HM Television.
Służebnica Boża Łucja, jedyne z trojga pastuszków, które dożyło późnej starości, w 1925 roku przeniosła się do miasta Tuy, w prowincji Pontevedra, w północno-zachodniej Hiszpanii gdzie mieszkała przez ponad dekadę, zanim wróciła do Portugalii i w 1949 r. wstąpiła do karmelitanek. W tym mieście wizjonerka otrzymała „nową wizytę z nieba” – objawienia Matki Bożej i Dzieciątka Jezus.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.