Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Kresy to nasze dziedzictwo (1)

Z Tomaszem Kubą Kozłowskim z Domu Spotkań z Historią w Warszawie, rozmawia Adam Łazar

Niedziela zamojsko-lubaczowska 34/2019, str. 4

[ TEMATY ]

kresy

Adam Łazar

Zwycięzcy konkursu „Na kulinarnym szlaku wschodniej Polski” i organizatorzy

Zwycięzcy konkursu „Na kulinarnym szlaku wschodniej Polski” i organizatorzy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ADAM ŁAZAR: – Skąd u Pana taka miłość do Kresów i wiedza o nich?

Reklama

TOMASZ KUBA KOZŁOWSKI: – Fascynację Kresami wyniosłem z domu. Cała moja rodzina pochodzi z Kresów. Matka i ojciec urodzili się we Lwowie. Pradziadek był dyrektorem administracyjnym Uniwersytetu Lwowskiego. Pradziadek ze strony mamy był lekarzem w Jaworowie, dziadek notariuszem w Jaworowie, a potem w Komarnie. W czasie II wojny światowej bolszewicy wyrzucili dziadków 31 grudnia 1939 r. z domu w Komarnie i wylądowali we Lwowie. Babcia i jej dwie siostry urodziły się we Lwowie. Pradziadka i prababkę i ich siostry Sowieci w 1940 r. wywieźli do Kazachstanu. Pradziadek tam zmarł i pochowany jest w nieznanym miejscu. Gdyby policzyć bliższą i dalszą rodzinę to byłoby to ok. 80 osób mieszkających w okolicach Lwowa, Jaworowa, pod Brodami, w Komarnie, Stanisławowie, Trembowli i innych jeszcze miejscowościach na Kresach Południowo-Wschodnich. Z Kresami zatem obcowałem od małego. Moja mama licząca obecnie 91 lat, która ze Lwowa nie wyjechała dobrowolnie, w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych urządzała takie saloniki lwowsko-jaworowskie. Schodzili się wypędzeni z Kresów jaworowiacy, lwowiacy, przy herbatce, naleweczce opowiadali z takich kresowym humorem o swoich dziejach. Tę wiedzę chłonąłem, nią nasiąkałem. Zrozumiałem, że nie ma co do mamy się wybierać na imieniny czy urodziny z kwiatami, czekoladkami, ale z czymś, co by jej przypominało kochany Lwów czy tamte ziemie. Kupowałem pocztówki, mapy, książeczki i inne pamiątki dotyczące Lwowa i Kresów. One sprawiały jej radość. Mając żyłkę kolekcjonerską od urodzenia zacząłem gromadzić kolekcję, która dostarczała mi źródłowej wiedzy o Kresach. Liczy ona obecnie kilkadziesiąt tysięcy obiektów. Jest to zatem największa prywatna kolekcja w Polsce.

– Gdzie ją Pan przechowuje, jak wykorzystuje do popularyzacji wiedzy o Kresach?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Moja mama ma duży dom, a więc część zbiorów przechowuję u niej. Część w swoim mieszkaniu, trochę w pracy w Domu Spotkań z Historią. Przydało by się mieć w Warszawie galerię, gdzie by można było eksponować te zbiory, by na co dzień każdy mógł je oglądać. Na razie takiego miejsca nie ma. Poprzez wystawy czasowe staram się je pokazywać. Od dwunastu lat pracuję w Domu Spotkań z Historią, instytucji kultury Miasta Stołecznego Warszawy. To stwarza mi okazję teraz tą wiedzą się dzielić. W 2008 r., dzięki pomocy Domu Spotkań z Historią przygotowałem wielką wystawę „Świat Kresów”. Kilkanaście plansz tej wystawy wystawiałem w Kresowej Osadzie w Baszni Dolnej. Były też inne prezentacje. W tym roku na październik przygotowuję wystawę „Kresy Niepodległe 1919-1939”. Nie wszyscy pamiętamy, że tak naprawdę wszystkie ziemie wschodnie: Wileńszczyzna, Polesie, Wołyń, ziemia lwowska, stanisławowska, tarnopolska, weszły w skład odrodzonego w listopadzie 1918 r. państwa polskiego dopiero w 1919 r. Wystawa ukaże, co działo się na Kresach między 1919 a 1939 rokiem. Mamy zatem stulecie niepodległości Kresów. Będzie też we wrześniu prezentacja z okazji 80. rocznicy napaści Niemiec i Sowietów na Polskę.

Reklama

– W Domu Spotkań z Historią zajmuje się Pan Kresami. Co pięknego było w ich historii?

Reklama

– Mało wiemy o tym dziedzictwie Rzeczypospolitej. A ono mnie pociąga, fascynuje, popycha do tego, by przygotowywać następne programy, nowe opowieści, wyciągać mało znane historie, opowiadać o rzeczach, o których zapomnieliśmy, a którymi powinniśmy się chwalić w całej Europie. Mamy cudowną historię, nie tylko tę wielką, militarną, ale wspaniałych ludzi, twórców kultury, o których trzeba mówić, pisać. Fenomenem ziem wschodnich było współżycie i współistnienie kilkunastu rozmaitych narodowości, mówiących różnymi językami, modlących się w różnych świątyniach, podających inne potrawy na obiad czy kolację, a równocześnie spotykających się na targu, ulicy, w sklepie, siedzących obok siebie w szkole. To szkoła była tą szkołą nie narzuconej od góry tolerancji, gdzie ludność danego miasteczka miała obowiązek uczyć się języka większości. W każdym kresowym miasteczku były świątynie i cmentarze kilku wyznań. Ta wielokulturowość przestała istnieć i to w dramatycznym okresie historii Polski. Podczas II wojny światowej dokonano strasznych zbrodni. Ten świat, który umiał się ze sobą komunikować, współżyć, dziś sobie z tym nie radzi. Po wojnie o Kresach nie mówiono, albo mówiono nieprawdziwie. Dlaczego Niemiec z Wrocławia jest wypędzony, a Polak z Kresów repatriantem. Słowo to oznacza powrót do ojczyzny. Do jakiej ojczyzny powracali, skoro Kresy były ich ojczyzną. Zbrodnię małej części narodu ukraińskiego na Polakach trzeba nazywać ludobójstwem. Trzeba mówić prawdę. Nazywać rzeczy po imieniu. Zbrodniarz jest zbrodniarzem. Święty jest świętym.

– Widzę, że sercem jest Pan w Lubaczowie. Od kiedy trwa ta więź?

– Po raz pierwszy zostałem zaproszony w 2009 r. przez dyrektora Muzeum Kresów Stanisława Piotra Makarę do Lubaczowa, bym przedstawił prezentację pt. „Kresowy tygiel narodów, religii, kultur, czyli… Unia tu już była”. Potem zapraszał mnie wójt gminy Lubaczów Wiesław Kapel na Festiwal Kultur. Dzięki niemu ten festiwal rozwijał się i rozwija nadal dynamicznie, poszerza tematykę spotkań. Dom Spotkań z Historią stał się partnerem na tym festiwalu. Przez sześć lat jesteśmy tu regularnie. Dla mnie jest to też taki powrót do źródeł. Przed II wojną światową jeden ze stryjów miał niewielki majątek, który znajduje się między Hruszowem a Niemirowem, zaraz za przejściem granicznym w Budomierzu. Moja mama spędzała tam półtora roku, chodziła do kościółka w Hruszowie, który teraz dzięki staraniom wójta Kapla jest odbudowywany. Po II wojnie światowej osiadł w Lubaczowie brat mojej mamy, leśnik, zapalony myśliwy Andrzej Drzewicki. Chciał być jak najbliżej granicy, gdy się coś zmieni, wrócić na swoje. Nie zmieniło się. Zmarł w Lubaczowie, pochowany został na cmentarzu komunalnym w tym mieście. Tych miejsc mi bliskich jest mnóstwo. Z Lubaczowa do nich najłatwiej docierać.

– Już po raz czwarty podczas Festiwalu Dziedzictwa Kresów w Lubaczowie dochodzi do spotkania rozproszonych po kraju środowisk kresowych…

– To prawda. To kolejna piękna inicjatywa wójta Wiesława Kapla i stosunkowo młodego, niedawno powstałego Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział Lubaczów. To dzięki nim środowiska kresowe mają okazję spotkać się, wymienić doświadczenia, podzielić się tym, co udało się zrobić w ciągu roku od poprzedniego spotkania. A robi się wiele. Posłużę się dwoma przykładami. Redaktor Telewizji Wrocław Grażyna Orłowska-Sondej jest koordynatorką akcji „Mogiłę pradziadka ocal od zapomnienia”. Przez 10 lat trwania tej akcji wolontariusze dolnośląskiej młodzieży ocalili tysiące mogił na cmentarzach rozsianych na Kresach. Do tej akcji dołączyła młodzież szkół gimnazjalnych gminy Lubaczów – z Lisich Jam, Młodowa, Baszni, harcerze Hufca Lubaczów, strażacy OSP z Krowicy, mieszkańcy wsi gminy Lubaczów porządkowali już kilka razy cmentarz w Niemirowie, na którym znajduje się 200 opuszczonych polskich mogił. Podnieśli przywrócone krzyże, oczyścili nagrobki z krzaków, traw, mchów, poprawili ogrodzenia. Trzeci rok na Festiwalu Dziedzictwa Kresów i na spotkaniach środowisk kresowych są przedstawiciele Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i nowo powołanej instytucji Narodowego Instytutu Dziedzictwa Kulturowego za Granicą „Polonika”. To z ich programów odrestaurowany został w Niemirowie pomnik Jana III Sobieskiego i przeprowadzony został remont i pierwszy etap renowacji kościoła w Hruszowie. Partnerstwo gminy Lubaczów z gminą Niemirów trwa od 2001 r. i przynosi rezultaty.

2019-08-21 11:25

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ponad 2 tony żywności dla polskich seniorów z Kresów

[ TEMATY ]

kresy

pomoc

Graziako

Ponad 2 tony żywności zebrano podczas świątecznej zbiórki dla polskich seniorów z Kresów, która kończy się we wtorek w Bytomiu. Paczki jeszcze przed Bożym Narodzeniem trafią do potrzebujących - mieszkańców ukraińskiego Żytomierza i Drohobycza.
CZYTAJ DALEJ

Prowincjał Marek Ochlak OMI biskupem na Madagaskarze

2025-04-17 12:46

[ TEMATY ]

nominacja

Paweł Gomulak OMI

Ojciec Święty Franciszek mianował 17 kwietnia 2025 r. o. Marka Ochlaka OMI, przełożonego Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, biskupem diecezji Fenoarivo Atsinanana na Madagaskarze.

Nowy oblacki biskup urodził się 14 marca 1966 r. w Nowym Mieście Lubawskim. Uczył się w oblackim Niższym Seminarium Duchownym w Markowicach k. Inowrocławia (1981-1985). Do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej wstąpił w 1985 r. Po odbyciu nowicjatu w Kodniu nad Bugiem, 8 września 1986 r. złożył pierwszą profesję zakonną i rozpoczął studia seminaryjne w Obrze k. Wolsztyna, gdzie 8 września 1990 r. złożył śluby wieczyste. Święcenia prezbiteratu o. Marek Ochlak przyjął 20 czerwca 1992 r. z rąk bp. Zdzisława Fortuniaka, ówczesnego biskupa pomocniczego Archidiecezji Poznańskiej.
CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Jezus jest z nami przez wszystkie dni aż do skończenia świata

2025-04-17 22:03

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Wielki Czwartek

Msza Wieczerzy Pańskiej

BP Jasnej Góry/facebook

- Jezus jest z nami przez wszystkie dni aż do skończenia świata i ani brak nadziei, rozpacz, ślepota serca, zamknięcie we własnym świecie, ani żadne referenda tej prawdy nie zmienią - podkreślał o. Arnold Chrapkowski. Przełożony generalny Zakonu Paulinów przewodniczył Mszy Wieczerzy Pańskiej z obrzędem umycia nóg. Wielki Czwartek to pamiątka utworzenia niezwykłej więzi między Bogiem a człowiekiem - ustanowienia Eucharystii i sakramentu kapłaństwa.

Przełożony generalny Zakonu Paulinów, przypomniał, że Wielki Czwartek, a więc pierwszy dzień Triduum Paschalnego stanowi szczytowe wydarzenie w dziejach zbawienia. A od dziś każdy z nas może towarzyszyć Jezusowej drodze: uniżenia, cierpienia, wzgardy, śmierci i Chwalebnego Zmartwychwstania. O. Chrapkowski zwrócił uwagę, że Apostołowie podążający do Wieczernika doświadczyli u boku Jezusa wielu pięknych i trudnych chwil. -On ich nieoczekiwanie powołał, odmienił całkowicie ich życie. Widzieli wiele cudów, ale doświadczyli także niezrozumienia, ludzkiego wyrachowania, obłudy i nienawiści - mówił. Dodał, że może w ich uszach nadal brzmią słowa Jezusa: „Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”. - Apostołowie teraz idą przygotować Paschę. Z takim doświadczeniem otwierają zamknięte drzwi Wieczernika. Jezus tę Paschę będzie obchodzić w taki sposób, że odtąd świat już nie będzie taki sam. Nie będzie już Pascha tylko wspomnieniem przejścia z niewoli Egiptu do wolności Ziemi Obiecanej, ale będzie zwycięskim przejściem ze śmierci do życia. To zmieni losy świata i nada sens życiu wielu ludzi, którzy uwierzą w Chrystusa - wyjaśniał o. Chrapkowski.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję