Reklama

Rok liturgiczny

Jako Wilija, taki cały rocek

W święta warto sobie zafundować dzień bez telewizora, radia, social mediów, telefonów itp., po to, aby skupić się na modlitwie i obcowaniu z Bogiem – mówią Paweł i Łukasz Golcowie w rozmowie z Mariuszem Rzymkiem.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mariusz Rzymek: Jak u braci Golców wygląda Wigilia Bożego Narodzenia? Po pojawieniu się pierwszej gwiazdki zasiadacie do stołu, spożywacie wieczerzę, śpiewacie kolędy, a później oglądacie film Kevin sam w domu?

Paweł Golec: Ha, ha. No tak... ponoć święta bez Kevina i Golców to nie święta... (śmiech).

Łukasz Golec: A tak serio, w czasie świąt nie mamy czasu na telewizję, ponieważ nasi najbliżsi, rodzina, przyjaciele skutecznie nam to uniemożliwiają (śmiech). I dziękuję Bogu, że tak jest! To czas wspólnego celebrowania świąt Bożego Narodzenia, rozmów, bycia ze sobą i kolędowania. W takich chwilach doceniam, że wszyscy mi najbliżsi żyją, są zdrowi i mogę ich mieć pod jednym dachem...

P.G.: Kolację wigilijną rozpoczynamy modlitwą, później dzielimy się opłatkiem posmarowanym miodem i składamy sobie życzenia. Nie może zabraknąć sianka pod obrusem i dodatkowego miejsca dla niespodziewanego gościa.

Reklama

Ł.G.: W Beskidzie Żywieckim jest taka tradycja, że każdy z członków rodziny kładzie pod talerz banknot – by się darzyło i żyło dostatnio. Później nasze żony serwują wyjątkowe i niepowtarzalne dania wigilijne. Podczas wieczerzy wspominamy, kto w tym roku odszedł, a kto się narodził, ile celów udało się osiągnąć i jakie wnioski możemy wyciągnąć z porażek. Po kolacji i obowiązkowo zjedzonych orzechach śpiewamy kolędy od dechy do dechy, wspomagając się 100-letnią rodzinną kantyczką. Ponieważ rodzina jest muzykalna, dzieci wyciągają instrumenty i rozpoczyna się kolędowanie. I tak oto tworzy się wesoła atmosfera świąteczna.

Nie ma co owijać w bawełnę: dla dużej grupy mężczyzn najlepszą kucharką jest mama. Do jakich potraw wigilijnych, tych maminych, jest Wam tęskno, a do jakich, tych przygotowanych przez żony, musieliście się przyzwyczajać?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ł.G.: Myślę, że potrawy wigilijne zawsze mają taki niepowtarzalny smak, być może dlatego, że przypominają smaki z dzieciństwa. Moje serce (a może to żołądek?) tęskni więc do barszczu czerwonego z fasolą i łazanek z kapustą i grzybami, które przyrządza mama.

P.G.: Moja żona jest Podlasianką, a tam, jak wiadomo, na wigilijnym stole króluje m.in. kutia. I do tego smaku musiałem się przyzwyczaić, ale nie powiem, żeby to było nieprzyjemne. Już tak mam, że kiedy widzę słodycze, to... (śmiech).

Co z żywieckich zwyczajów bożonarodzeniowych przenieślibyście na grunt ogólnopolski?

Reklama

P.G.: Myślę, że jest kilka ciekawych „zwyków” – chociażby wyciszenie się w tym dniu. Warto sobie zafundować dzień bez telewizora, radia, social mediów, telefonów itp., po to, aby skupić się na modlitwie i obcowaniu z Bogiem. I jeszcze jeden zwyczaj jest ciekawy: w Wigilię najlepiej się nie kłócić, nie sprzeczać i nie wchodzić w konflikty z bliskimi, bo ponoć „jako Wilija, taki cały rocek”. Na Żywiecczyźnie zasłyszany w Wigilię dźwięk bata zwiastował dobre zamążpójście, a szczekanie psa – problemy w przyszłym małżeństwie. Jak w dobie wygasania dawnych zwyczajów zapatrujecie się na tradycyjny zestaw bożonarodzeniowych wróżb?

P.G.: Takie zwyczaje, przesądy mają w sobie dużo ludyczności. To tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenie i osobiście ubolewam, że powoli zamierają. Składa się na to wiele czynników. Przecież kiedyś styl życia ludzi był całkiem odmienny, wiele wróżb i przesądów wiązało się z przydomowymi gospodarstwami, zwierzętami i obrzędami wokół hodowli, uprawy pola, relacji między domownikami itp.

Ł.G.: Mamy świadomość, że czasy się zmieniają, ale pewne „zwyki”, a zwłaszcza te związane z Bożym Narodzeniem, w górach są ciągle żywe. Podobnie jak w domu rodzinnym w Wigilię rano wypatrujemy porządnego kolędnika – koniecznie młodego chłopaka (to dobra wróżba). Gdy zaś do domu jako pierwsza wchodzi obca kobieta, wróży to nieurodzaj i niepowodzenie w nadchodzącym roku (śmiech). Niektóre zwyczaje traktujemy z przymrużeniem oka, ale są one elementem naszej kultury, dlatego przekazujemy je kolejnemu pokoleniu Golców.

Jak w okołoświątecznym zabieganiu, którego rytm wyznaczają w domu porządki i gotowanie, dbacie o duchowe przygotowanie się na przyjście Bożej Dzieciny?

Reklama

Ł.G.: Grudzień jest u nas zazwyczaj bardzo pracowity – koncertujemy, nagrywamy świąteczne programy telewizyjne, przygotowujemy się do sylwestra, dlatego domowe przygotowania rozpoczynamy dwa dni przed świętami. Te duchowe natomiast zaczynam wraz z początkiem Adwentu. Narzucam sobie jakieś postanowienie adwentowe i to mobilizuje mojego ducha do pracy nad sobą, a tym samym przygotowuje serce na Boże Narodzenie.

P.G.: Dzisiaj bardzo łatwo zatracić ideę i sens świąt. Zaraz po Wszystkich Świętych jesteśmy atakowani promocjami, reklamami, kampaniami świątecznymi w akompaniamencie Christmas songów rozbrzmiewających w rozgłośniach radiowych. Święta stały się towarem do sprzedania, a nie czasem zadumy i kontemplacji.

Ł.G.: Odnoszę wrażenie, że dzisiejszy świat idzie w kierunku kompletnego wyeliminowania życia duchowego człowieka. Głos duszy zagłusza się wszystkim, tylko nie nawoływaniem do poszukiwania Boga i obcowania z Nim. A święta właśnie temu mają służyć.

Familia Golców liczy już ok. 120 osób. Czy święta Bożego Narodzenia są dla Was okazją do wspólnego kolędowania w rodzinnej Milówce?

P.G.: Rodzina jest liczna, ale rozproszona praktycznie po całej Polsce. Dlatego spotykamy się zawsze w październiku na rodzinnym zjeździe Golców. W tym roku odbył się już 15. zjazd.

Reklama

Ł.G.: W święta natomiast kolędujemy – w jedno święto u starszego brata, w drugie święto u młodszego, a że jest nas czterech, to nie wystarcza nam dni świątecznych... (śmiech). Paweł muzykuje na góralskiej Pasterce w swej rodzimej parafii Matki Bożej Pocieszenia w Bielsku-Białej-Straconce, a Łukasz co roku nadzoruje kolędowanie Fundacji Braci Golec w Łodygowicach Górnych. Czy ten muzyczny entuzjazm udziela się pozostałym członkom Waszej rodziny?

Ł.G.: Nasza rodzina jest rodziną muzykującą, dzieci śpiewają i grają na instrumentach, dlatego siłą rzeczy wszyscy czynnie się angażują w kolędowanie. Dwóch synów i córka wspierają szeregi orkiestry dętej – na puzonie, tenorze i saksofonie – i uczestniczą w oprawie Pasterki, natomiast w drugi dzień świąt tradycją stało się kolędowanie z Fundacją Braci Golec, w której grają synowie – młodszy na basach góralskich, a starszy na skrzypcach.

P.G.: My z całą rodziną uczestniczymy w góralskiej Pasterce w swojej parafii. Zjeżdżają się na nią kapele góralskie z całego Podbeskidzia. Jest pięknie, uroczyście, a po Mszy św. wszyscy kolędują – niektórzy nawet do czwartej rano (śmiech).

W repertuarze Golec UOrkiestry pojawiła się autorska pastorałka „Przysiadło słonko”, której tekst wyszedł spod pióra Rafała Golca. Co dla Was znaczy wprowadzenie do zestawu bożonarodzeniowych pieśni własnej kompozycji?

P.G.: Dla nas jako artystów to wielki zaszczyt móc własną kompozycją wzbogacić szeroki repertuar kolędowy, ale największą satysfakcję przynosi nam reakcja publiczności po wysłuchaniu tej pastorałki. Bo o to właśnie chodzi w muzyce, aby wzruszać, pobudzać do refleksji i zbliżać do Boga!

2019-12-19 09:41

Oceń: +2 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Utwory, które tworzą piękny klimat

[ TEMATY ]

kolędowanie

sulechów

kolędy

Soli Deo

Katarzyna Krawcewicz

20 stycznia w kościele pw. św. Stanisława Kostki w Sulechowie odbyło się kolędowanie z zespołem Soli Deo oraz chórem dziecięcym zielonogórskiej Szkoły Podstawowej nr 18.

Wspólne śpiewanie kolęd i pastorałek to już parafialna tradycja. - Kiedy pomyślimy o utworach religijnych, to każdy i każda z nas zna najwięcej kolęd. To piękne utwory o Bożym Narodzeniu, które tworzą piękny klimat rodzin, życia społecznego, ale również upiększają liturgie, które sprawujemy w naszych kościołach. Dzisiaj chcemy się w nie wsłuchać w tym naszym Betlejem – mówił ks. proboszcz Józef Tomiak.
CZYTAJ DALEJ

Św. Mario - żono Kleofasa! Czemu jesteś taka tajemnicza?

Niedziela Ogólnopolska 15/2006, str. 16

pl.wikipedia.org

"Trzy Marie u grobu" Mikołaj Haberschrack

Trzy Marie u grobu Mikołaj Haberschrack
Sądzę, że każda kobieta ma w sobie coś, co sprawia, że jest tajemnicza. Być może w moim przypadku owa tajemniczość bardziej rzuca się w oczy. Pewnie jest tak dlatego, że przez długi czas żyłam niejako w cieniu odwiecznej Tajemnicy, czyli Jezusa z Nazaretu. Według tradycji kościelnej, sięgającej II wieku, mój mąż Kleofas był bratem św. Józefa. Dlatego też od samego początku byłam bardzo blisko Świętej Rodziny, z którą się przyjaźniłam. Urodziłam trzech synów (Jakuba, Józefa i Judę Tadeusza - por. Mt 27,56; Mk 15,40; 16,1; Jud 1). Jestem jedną z licznych uczennic Jezusa. Wraz z innymi kobietami zajmowałam się różnymi sprawami mojego Mistrza (np. przygotowywaniem posiłków czy też praniem). Osobiście nie znoszę bylejakości i tzw. prowizorki. Zawsze potrafiłam się wznieść ponad to, co zwykłe i pospolite. Stąd też lubię, kiedy znaczenie mojego imienia wywodzą z języka hebrajskiego. W przenośni oznacza ono „być pięknym”, „doskonałym”, „umiłowanym przez Boga”. Nie chciałabym się przechwalać, ale cechuje mnie spokój, rozsądek, prostolinijność, subtelność i sprawiedliwość. Zawsze dotrzymuję danego słowa. Bardzo serio traktuję rodzinę i wszystkie sprawy, które są z nią związane. Wytrwałam przy Panu aż do Jego zgonu na drzewie krzyża (por. J 19, 25). Wiedziałam jednak, że Jego życie nie może się tak zakończyć! Byłam tego wręcz pewna! I nie myliłam się, gdyż za parę dni m.in. właśnie mnie ukazał się Zmartwychwstały - Władca życia i śmierci! Wpatrywałam się w Jego oblicze i wsłuchiwałam w Jego słowa (por. Mt 28,1-10; Mk 16,1-8). Poczułam wtedy radość nie do opisania. Chciałam całemu światu wykrzyczeć, że Jezus żyje! Czyż nadal jestem tajemnicza? Jestem raczej świadkiem tajemniczych wydarzeń związanych z życiem, śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa. One całkowicie zmieniły moje życie. Głęboko wierzę, że mogą one również zmienić i Twoje życie. Wystarczy tylko - tak jak ja - otworzyć się na dar łaski Pana i z Nim być.
CZYTAJ DALEJ

Czy należy oddawać cześć relikwiom?

2025-04-09 20:51

[ TEMATY ]

Katechizm Wielkopostny

Karol Porwich/Niedziela

Relikwie św. Szarbela

Relikwie św. Szarbela

Wielki Post to czas modlitwy, postu i jałmużny. To wiemy, prawda? Jednak te 40 dni to również czas duchowej przemiany, pogłębienia swojej wiary, a może nawet… powrotu do jej podstaw? Dziś odpowiedź na pytanie - czy należy oddawać cześć relikwiom?

Czy wiesz, co wyznajesz? Czy wiesz, w co wierzysz? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Jeśli nie, zostań z nami. Jeśli tak, tym bardziej zachęcamy do tego duchowego powrotu do podstaw z portalem niedziela.pl. Przewodnikiem będzie nam Katechizm Kościoła Katolickiego oraz Youcat – katechizm Kościoła katolickiego dla młodych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję