W wieczór poprzedzający Niedzielę Palmową odbyło się na poznańskiej Cytadeli Misterium Męki Pańskiej, największe tego typu plenerowe przedstawienie pasyjne w Europie, a prawdopodobnie również na świecie. To przygotowane z wielkim rozmachem widowisko, w którym gra prawie 300 aktorów-amatorów zgromadziło ok. 20 tys. osób, nie tylko z Wielkopolski i innych części kraju, ale również z zagranicy. Natomiast na stronie www.misterium.eu ponad 5 tys. osób oglądało jego transmisję na żywo.
W tym roku poznańskie misterium dedykowane było św. Janowi Bosko, założycielowi salezjanów, z okazji 200.rocznicy jego urodzin. W Poznaniu przedstawiono je po raz 14, dwa razy było także wystawione w Warszawie.
Na początku misterium jego inicjator i reżyser Artur Piotrowski przypomniał też, że odbywa się ono w szczególnym miejscu, na poznańskiej Golgocie. To na Cytadeli bowiem toczyły się krwawe walki pod koniec II wojny światowej.
- Chcemy dziś szczególnie pamiętać o tych, którzy teraz walczą i giną na Ukrainie - podkreślił Piotrowski. Szczególnie wymowne było też to, że w rolę apostoła Mateusza wcielił się pochodzący z Donbasu Rościsław Dunicz, który obecnie mieszka w Poznaniu.
Przy realizacji przedsięwzięcia wykorzystywane są nowoczesne środki techniczne i artystyczne: światło, dźwięk, obraz i przejmująca muzyka. Wszystkie te elementy, razem ze scenografią i efektownymi kostiumami, współtworzą niepowtarzalny, niezwykły spektakl, łącząc tradycyjny przekaz z nowoczesną oprawą.
Reklama
Jednocześnie, w zamyśle organizatorów, Misterium Męki Pańskiej stanowi doskonałą okazję do duchowego przygotowania do przeżycia Wielkiego Tygodnia i Świąt Zmartwychwstania Pańskiego. Dlatego zależy im na tym, aby widzowie poczuli się uczestnikami tego pasyjnego widowiska. W tym celu np. podczas sceny Ostatniej Wieczerzy rozdano tłumom tysiąc bochenków chleba, którymi, odrywając z nich po kawałku, dzielono się z osobami stojącymi obok.
W scenie finałowej misterium tradycyjnie znalazła się postać św. Jana Pawła II. Towarzyszyło temu nagranie fragmentów homilii wygłoszonej przez papieża w czasie Mszy św. odprawionej na Błoniach w Krakowie 10 czerwca 1979 r.
„I dlatego - zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię „Polska”, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością - taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym.[...] Abyście nigdy nie wzgardzili tą Miłością, która jest „największa”, która się wyraziła przez Krzyż, a bez której życie ludzkie nie ma ani korzenia, ani sensu” - rozległy się papieskie słowa na poznańskiej Cytadeli.
Co roku ogromne wrażenie na uczestnikach misterium robi również pojawiająca się na koniec, unoszona za pomocą dźwigu, największa na świecie kopia obrazu Jezusa Miłosiernego z Łagiewnik, którą wykonali studenci Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu.
W przygotowanie i przeprowadzenie poznańskiego misterium zaangażowanych jest, jak podają jego organizatorzy, blisko tysiąc osób. Podczas niego Drogę Krzyżową oświetlali pochodniami harcerze z Komendy Chorągwi Wielkopolskiej ZHP oraz okręgu Wielkopolskiego ZHR, a w scenie finałowej zatańczył Polski Teatr Tańca pod kierunkiem Ewy Wycichowskiej. Wspólnie zaśpiewały natomiast Poznański Chór „Polihymnia”, Poznański Chór Katedralny, Chór Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, Chór Męski „Arion”, Chór Nauczycieli miasta Poznania, Chór „Zmartwychwstanie”.. Towarzyszyła im Orkiestra Symfoniczna Zespołu Szkół Muzycznych.
W tym roku misterium nie zostanie wystawione w Warszawie, ale jak podkreśla jego reżyser, ma nadzieję, że wróci ono do stolicy już w przyszłym roku.
W sobotę 28 marca, poprzedzającą Niedzielę Palmową, odbędzie się na poznańskiej Cytadeli Misterium Męki Pańskiej - największe plenerowe przedstawienie pasyjne w Europie. Jego organizatorzy przewidują, że może wziąć w nim udział nawet kilkadziesiąt tysięcy osób.
Misterium Męki Pańskiej, będące okazją do duchowego przygotowania do przeżycia Wielkiego Tygodnia i Świąt Zmartwychwstania Pańskiego, rozpocznie się na Placu pod Dzwonem Pokoju o godz. 19 i potrwa 80 min. Wstęp na nie jest darmowy. Poprzedzi je Msza św. o godz. 17 w kościele pw. św. Jana Bosko na Winogradach, po której widzowie wspólnie z aktorami przejdą na Cytadelę. Przed rozpoczęciem widowiska słowo do jego uczestników skieruje też emerytowany biskup pomocniczy archidiecezji poznańskiej Zdzisław Fortuniak.
O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić
czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku
do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.
Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym,
i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter.
Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez
warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest.
Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem
w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości.
Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest
w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi
ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło
i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość
Panu Bogu".
Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często
są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet
stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla".
Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się
nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość,
bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali".
Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności
w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności
są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy.
Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest
miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
Czytałem wczoraj, że ma powstać nowy religijny kanał TV. Zainteresowany temat zacząłem sprawdzać, jaką linię ma koncern go prowadzący. Przeglądając programy TV emitowane przez tego wydawcę natknąłem się na serial, który uwielbiałem w późnym dzieciństwie - “Zdarzyło się jutro”. Było w nim coś niezwykłego. Gary Hobson, zwyczajny facet z Chicago, codziennie rano dostawał gazetę z przyszłości. Nie był superbohaterem w pelerynie, nie miał broni ani pieniędzy, ale miał tylko poczucie misji i odpowiedzialności. Wiedział co się może wydarzyć i miał świadomość, że brak reakcji może doprowadzić do tragedii.
Przypominając sobie niektóre wątki przyszła mi myśl, że główny bohater dzień po dniu walczy o nadzieję. Wielu bohaterów, którym pomaga Gary to ludzie będący na skraju życia, przejawiający brak nadziei. A on swoją postawą i słowem namawiał, że jeszcze nie wszystko stracone, że można się podnieść, że jeszcze jest czas, że można inaczej.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.