Reklama

W wolnej chwili

Szlakiem Smętka

Mazury wciąż są półdzikie, choć – rzecz jasna – nie w każdym miejscu i nie w sezonie wakacyjnym.

Niedziela Ogólnopolska 49/2020, str. 60-61

[ TEMATY ]

turystyka

Witold Dudziński

„... leśniczówka pod nazwą Pranie; (...) Dzikie wino pnie się po ścianie”

„... leśniczówka pod nazwą Pranie; (...) Dzikie wino pnie się po ścianie”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Miłośnicy Mazur mają swoje ulubione miejsca i okolice, w które mogą jeździć wielokrotnie i nie nudzić się, bo zawsze znajdą tam coś nowego. Tak jest np. na południowy zachód od Śniardw – największego polskiego jeziora. W tej okolicy chętnie odpoczywali, pisali lub komponowali peerelowscy artyści i intelektualiści. Zamiłowanie do regionu przejęli twórcy III RP.

Najlepszą bazą wypadową w te okolice jest miasteczko Ruciane-Nida malowniczo położone w lasach Puszczy Piskiej nad pięknymi jeziorami – Nidzkim i Guzianką.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Osnuwała się mgłą

Z miasta blisko jest do miejsca coraz bardziej zapomnianego, które koniecznie trzeba odwiedzić ze względu na… poezję i widoki. Stara, poniemiecka leśniczówka Pranie stoi na łące, na wysokim brzegu Jeziora Nidzkiego. Łąka często osnuwała się mgłą, dlatego Mazurzy mówili na nią „prała”, a stąd już niedaleko do… Prania.

Pomieszkiwał tu i pisał sławny poeta Konstanty Ildefons Gałczyński. Tu powstały jego poematy: Niobe i Wit Stwosz.

„Nad jeziorem Nidzkim, na wzgórzu,/ leśniczówka pod nazwą Pranie;/ pelargonii tutaj tak dużo!/ Dzikie wino pnie się po ścianie./ Nad jeziorem Nidzkim, na wzgórzu,/ świeci w słońcu gniazdo bocianie...” – napisał w 1952 r. poeta (Chmiel na rogach jelenich...).

Za ścianą drzew

Autor Skumbrii w tomacie i Teatrzyku Zielona Gęś snuł plany, by zamieszkać w okolicy na stałe. Przeszkodziła mu w tym nagła śmierć w grudniu 1953 r. Po wielu latach utworzono w Praniu muzeum poety. Przez lata kierowała nim jego córka Kira. Można tam obejrzeć warszawski gabinet poety, listy, rękopisy oraz zdjęcia.

„Po przejściu kilkudziesięciu stopni rozchwierutanych schodów, za zieloną ścianą drzew, znaleźliśmy się na podwórzu dużego, zapuszczonego gospodarstwa – kilku budynków z czerwonej cegły – napisała Kira Gałczyńska w książce o ojcu. – Dalej – z jednej strony las, z drugiej migotało jezioro; najbliżej leśniczówki, za sadem, rozciągało się niewielkie pole ze zbożem i kartoflami”.

Reklama

Wojnowo starowierców

Kolejne urokliwe miejsce to Wojnowo położone nad jeziorem Duś. Niektórych przyciąga tu piękno okolicy, innych – dawny zespół klasztorny staroobrzędowców zbudowany w połowie XIX wieku.

Staroobrzędowcy, starowiercy, raskolnicy (rozłamowcy) – nazywano ich różnie – to niezreformowany odłam Cerkwi prawosławnej. Jego duchowieństwo nie przyjęło wprowadzonych przez patriarchę Nikona w 1653 r. zmian, które polegały na ujednoliceniu obrzędowości.

Pierwsi starowiercy przybyli na Mazury w 1830 r. To oni założyli Wojnowo.

Na tropach Smętka

Nazwa miejscowości pochodzi od wsi w guberni witebskiej, w której urodził się Sidor Borys, jeden z założycieli Wojnowa. Przyciągają tu oko ciekawe drewniane domy i bajkowa, drewniana cerkiewka jednowierców (staroobrzędowcy, którzy wrócili do Cerkwi prawosławnej) z początków ubiegłego wieku. Na końcu wsi znajduje się dawny żeński klasztor starowierców z maleńką molenną – domem modlitwy. W centrum stoi świątynia, a w jej przedsionku eksponowane są stare zdjęcia z przedwojennego Wojnowa. W nawie głównej możemy zobaczyć ikony przedstawiające Świętą Trójcę, Matkę Bożą, Chrystusa i proroków.

Nad jeziorem znajduje się cmentarz staroobrzędowców. Jest tu kilkadziesiąt grobów zdobionych charakterystycznymi białymi krzyżami z ukośną poprzeczną belką.

W pobliskiej wsi Zgon nad Jeziorem Mokrym (znanej z drewnianych przedwojennych domów) najsławniejszym mieszkańcem był pisarz Igor Newerly. Od 1958 r. prawie 30 lat mieszkał tu przez kilka miesięcy w roku. To tu powstały jego głośne książki Zostało z uczty bogów i Wzgórze Błękitnego Snu.

Szlakiem Krutyni

O starowiercach i klasztorze pisał Melchior Wańkowicz w powieści reportażowej Na tropach Smętka. To owoc wyprawy wielkiego pisarza z 1935 r. Wańkowicz pływał kajakiem po mazurskich jeziorach w towarzystwie swojej kilkunastoletniej córki Marty.

Reklama

Płynął m.in. Krutynią, którą wiedzie dziś jeden z ulubionych szlaków kajakowych. Wypływa ona z jeziora i przepływa przez kilkanaście innych. To Wańkowicz wzbudził zainteresowanie tą rzeką, i to z soczystą prozą pisarza warto odkrywać zmienione upływem czasu Mazury. W ten sposób szlakiem rzeki Krutyni pływał w latach 50.-70. XX wieku Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II.

Ani przed, ani po

Kto nie widział Krutyni, ten nie widział Mazur – mawiał Karol Małłek, znawca regionu, przewodnik Wańkowicza. Pisarz pływał po okolicznych jeziorach – Mokre, Nidzkie – i snuł barwne opowieści o zawiłych losach mieszkańców: Polaków, Mazurów i Niemców.

Ani przed, ani po Wańkowiczu nikomu nie udało się napisać tak popularnego i sugestywnego reportażu o Warmii i Mazurach. Rzadko się zdarza, by barwna reporterska opowieść przez dziesięciolecia tak mocno wpływała na wyobrażenie o jakimś terytorium.

Nad Krutynią, w środku bujnej Puszczy Piskiej, leży wieś Krutyń. Dziś to jeden z najlepszych punktów wypadowych pieszych i rowerowych wycieczek po urokliwej puszczy.

Klimatyczne Krzyże

Jedna z wersji nazwy wsi Krzyże nawiązuje do kształtu krzyża, jaki tworzy w tym miejscu Jezioro Nidzkie z zatokami Zamordeje Wielkie i Małe. Inna wersja powołuje się na niemiecką nazwę wsi Kreuzofen (Kreuz – krzyż, Ofen – piec).

Krzyże długo były wsią cichą i spokojną, ale klimatyczną. Pierwsza fala letników pojawiła się tu przed wojną, gdy Mazur Otton Lipka otworzył we wsi gospodę, w której można było przenocować.

W latach 50. XX wieku Krzyże odkryli artyści, pisarze i filmowcy. O wsi powstawały reportaże i filmy dokumentalne, umieszczano tu akcje powieści. W przepięknych mazurskich plenerach powstała znana piosenka Agnieszki Osieckiej Na całych jeziorach Ty, dedykowana Jeremiemu Przyborze.

Gdy otwarto w Krzyżach pierwszy ośrodek wypoczynkowy, zaczął się prawdziwy najazd turystów.

Dziś Krzyże odzyskują klimat, gdy wyjadą wczasowicze. Ponoć w unoszącej się nad łąkami mgle można dostrzec Smętka, ducha Puszczy Piskiej.

2020-12-02 10:49

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pani z bocznego ołtarza

Niedziela kielecka 36/2014, str. 4-5

[ TEMATY ]

turystyka

sanktuarium

TER

Zabytkowy kościół w Dorowodzie

Zabytkowy kościół w Dorowodzie

W naszych wędrówkach po diecezji kieleckiej poszukując sanktuariów oraz kościołów, w których znajdują się „obrazy bardziej czczone”, a dzisiaj trochę zapomniane, dotarliśmy do Dobrowody, małej miejscowości leżącej kilkanaście kilometrów na południe od Buska-Zdroju

Niewiele do naszych czasów zachowało się informacji na temat kultu obrazu Najświętszej Maryi Panny, jednak warto przedstawić kościół w Dobrowodzie, jego historię i stan dzisiejszy, by zachęcić wszystkich do odwiedzenia tego miejsca, a miejscowych wiernych do odnowienia kultu Maryi, który w przeszłości strzegło Bractwo Pocieszenia Najświętszej Maryi Panny.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Abp Gądecki: chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło męstwo

2024-04-24 20:12

[ TEMATY ]

abp Stanisław Gądecki

Karol Porwich / Niedziela

„Chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło męstwo i ze szczególnym szacunkiem odnosiło się do najwyższych jego postaci, czyli do bohaterstwa, heroizmu i męczeństwa za wiarę” - mówił abp Stanisław Gądecki podczas Mszy św. w kościele pw. św. Jerzego z okazji 25. rocznicy konsekracji poznańskiej świątyni.

W Eucharystii uczestniczyli m.in. gen. w stanie spoczynku Piotr Mąka, dowódca Oddziału Prewencji Policji insp. Jarosław Echaust, naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej Kinga Fechner-Wojciechowska i wicenaczelnik Paweł Mikołajczak oraz kompania honorowa Policji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję