Reklama

Niedziela Małopolska

Razi, a może i poraża

– Dziś przedmiotem wstydu nie jest to, że się komuś jakieś słowo wymsknie, ale wstydzić się mają ci, których to zawstydza – stwierdza dr Artur Czesak, z którym rozmawiam tuż przed Międzynarodowym Dniem bez Przekleństw, obchodzonym 17 grudnia.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Maria Fortuna-Sudor: Panie Doktorze, proszę powiedzieć, co Pan myśli na temat używania wulgaryzmów w przestrzeni publicznej?

Doktor Artur Czesak: Jest to dla mnie za każdym razem jakaś zagadka. Oczywiście, dosadne, wulgarne wyrazy mają swoje miejsce w języku, o czym świadczą na przykład fraszki Jana Kochanowskiego czy rubaszne ludowe powiedzenia, które warto znać. W wesołym towarzystwie, w wąskim gronie, czyli przede wszystkim nieoficjalnie taki sposób wyrażania się istniał zawsze. Jednak za każdym razem, gdy spotykam się z wulgaryzmami, zastanawiam się, dlaczego ta osoba decyduje się dzielić jakąś opinią ze światem, używając wyrazów szokujących przynajmniej część ludzi. I od razu przyznam, że nie znam odpowiedzi na to pytanie…

A czym różni się przekleństwo od wulgaryzmu?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zacznijmy od potocznego odczucia; mówimy, że osoba, która używa słów wulgarnych, niestosownych – klnie. I tutaj widać bliskość tych sfer pojęciowych. Aż dziw bierze, że językoznawcze definicje pojawiły się niecałe 30 lat temu. Sformułował je prof. Maciej Grochowski, który zdefiniował przekleństwo jako jednostkę leksykalną ujawniającą emocje mówiącego, ale nie przekazującą żadnych informacji, czyli o przekleństwie mówimy wtedy, gdy powiemy coś w sytuacji np. zdenerwowania. Z kolei wulgaryzm to także jednostka leksykalna, za pomocą której mówiący ujawnia swoje emocje, ale – i tu mamy dodatek – łamiąc przy tym tabu językowe, czyli naruszając przyjęte konwencje w istotnych sprawach. To znaczy, że ktoś używa słów, których w procesie wychowania nauczono nas nie stosować, a część osób mogła się z nimi nawet nie zetknąć.

Proszę powiedzieć, skąd się wzięła tendencja nadużywania wulgaryzmów?


Prawdopodobnie, żeby dobrze odpowiedzieć na to pytanie, trzeba by zwołać trwającą co najmniej tydzień konferencję. I to interdyscyplinarną (uśmiech). Ale na pewno warto zwrócić uwagę na kilka zjawisk. Można powiedzieć, że już młodopolscy twórcy walczyli z obecną w społeczeństwie hipokryzją, obłudą, czyli przełamywali pewne tabu, pisali w nowy sposób, ukazując odbiorcom istniejące, ale nieopisywane sfery życia. Dziś poniekąd mamy do czynienia z narastaniem tych dążeń, czyli jest stałą praktyką w kolejnych pokoleniach czynienie dalszych kroków, aby przełamywać kolejne granice w imię wolności i prawdy. Brzmi dobrze, ale zaczęliśmy od tego, że przecież te efekty budzą sprzeciw i zażenowanie. Uważam, że reakcją na zakłamanie i pruderię powinna być prawda i szczerość, jednak niekoniecznie krok dalej – czyli do bezwstydu i epatowania dla samego efektu. I to by była pierwsza kwestia związana z rozwojem kultury.
Druga ma charakter etyczny. Nawet w środowisku naukowym, obok od dawna istniejących towarzystw miłośników języka polskiego, kultury słowa, kultury języka, pojawiła się grupa, która chce się zająć etyką słowa. To wynika z faktu, że relatywnie częściej mamy do czynienia w sferze publicznej z wyrazami wulgarnymi. Dokonuje się zmiana etyczna; nie powściągliwość, ale komunikowanie emocji staje się czymś częstszym, nie chcę powiedzieć, że naturalnym. Odchodzimy od zasady, że pomimo iż coś się w nas gotuje, lepiej powstrzymać się od dosadnego komentarza. Teraz, jeśli nawet nie jest się tak strasznie wewnętrznie oburzonym, to na Twitterze zaczyna się post od stwierdzenia: „Ja…” , aby w ten sposób ujawnić jakąś emocję, która przykuje uwagę czytelnika. Ta zmiana idzie jeszcze dalej; autorów bawi, że kogoś użycie danego słowa gorszy, wprawia w zakłopotanie. To wahnięcie kulturowego wahadła – przedmiotem wstydu nie jest to, że się komuś jakieś słowo wymsknie. Wstydzić się mają ci, których to zawstydza.

Reklama

Na ile nasze elity, np. polityczne, mają wpływ na to, jak Polacy mówią?

Mimo wszystko poszukuje się autorytetów i okazuje się szacunek osobom, które pewien rodzaj pracy nad kulturą swego zachowania, w tym mówienia, proponują. Z drugiej strony mamy często do czynienia z atakiem na wszelką elitarność. To się czasem wiąże z tzw. schlebianiem prostemu człowiekowi, który w każdym z nas siedzi. Ale jest też w nas zarazem jakieś dążenie wzwyż, do potwierdzenia dobrego zdania o sobie, do poczucia, że jest się nośnikiem pozytywnych wartości.

A współczesny język kobiet?

Tego sposobu wyrażania się nie możemy zignorować. Być może to znak wyjścia spod presji ról i oczekiwań. Oczywiście, cały czas mówimy, że użycie tych wyrazów, które wciąż łamią tabu, nam nie spowszedniało i nie stało się obojętne. Dziś zapewne te kobiece wulgaryzmy są gwałtowniejsze, ale raczej bym je lokował w ogólnospołecznym przesunięciu granicy. Jest to przykre, gdy się słyszy z ust kobiety wyrazy wulgarne, ale również deprymujące jest, gdy słyszymy podsłuchanych polityków, duchownych albo gdy czytamy komentarze nobliwych patriarchów rodzin, którzy w jednym wpisie prezentują dumnie zdjęcia ślicznych wnucząt, a w drugim – życzą śmierci i wszystkiego, co najgorsze, np. rodakom głosującym na inną partię.

Wulgarny język w sposób szczególny wybrzmiał w czasie listopadowych protestów kobiet. To kolejne przesunięcie granicy?

Na pewno mamy do czynienia z nową jakością, bo jednowyrazowego agresywnego wulgaryzmu jako hasła na transparentach w zasadzie dotychczas nie było. Spełnia ono przytoczone wyżej definicyjne wymagania wulgaryzmu, więc razi, a może i poraża. Można zauważyć, że nad treścią i programem dominują negatywne ekspresje i emocje. Logika wojny wyklucza dialog. Być może w wyniku pewnej autorefleksji część uczestniczek tych demonstracji równoważyła trochę te wulgarne hasła napisami na tekturach wykazującymi dystans i dowcip.

Czy w tej sytuacji jesteśmy w stanie przeciwdziałać wulgaryzacji naszego języka? Jak można tego dokonać?

Inspirujące są dla mnie rozważania profesora Uniwersytetu Adama Mickiewicza, Jarosława Liberka, który mówi, że głos zyskują troglodyci i cynicy, czyli osoby faktycznie prymitywne i ci, którzy te złe emocje świadomie wykorzystują. Moja rada w tej kwestii jest jak najbardziej osobista. Staram się nie używać jednostek leksykalnych naruszających tabu, nie pochwalać wypowiedzi zawierających wulgaryzmy, nawet jeśli merytorycznie się z nimi zgadzam. Oczywiście, nie jestem influencerem, więc może to niczego nie zmienić, ale wydaje mi się, że właśnie taka postawa jest współcześnie kontrkulturą, przejawem niezależności i buntem przeciwko owczemu pędowi.

Dr Artur Czesak – językoznawca, dialektolog i leksykograf zajmujący się m.in. słownictwem i frazeologią współczesnego dyskursu publicznego, przemianami w nim zachodzącymi oraz językami mniejszości etnicznych.

2020-12-09 10:30

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Fatima - główne treści orędzia Matki Bożej

[ TEMATY ]

Fatima

100‑lecie objawień fatimskich

Fatima – wizerunki Dzieci Fatimskich/Fot. Graziako/Niedziela

Od maja do października 1917 roku - gdy toczyła się pierwsza wojna światowa, kiedy w Portugalii sprawował rządy ostro antykościelny reżim, a w Rosji zaczynała szaleć rewolucja - na obrzeżach miasteczka Fatima, w miejscu zwanym Cova da Iria, Matka Boża ukazywała się trojgu wiejskim dzieciom nie umiejącym jeszcze czytać. Byli to Łucja dos Santos (10 lat), Hiacynta Marto (7 lat) i Franciszek Marto (9 lat). Łucja była cioteczną siostrą rodzeństwa Marto. Pochodzili z podfatimskiej wioski Aljustrel, której mieszkańcy trudnili się hodowlą owiec i uprawą winorośli.

Wcześniej, zanim pastuszkom objawi się Matka Boża, przez ponad rok, od marca 1916 roku, przygotowuje ich na to Anioł. Na wzgórzu Loca do Cabeco dzieci odmawiają różaniec i zaczynają zabawę. Raptem, gdy słyszą silny podmuch wiatru widzą przed sobą młodzieńca. Przybysz mówi: Nie bójcie się, jestem Aniołem Pokoju, módlcie się razem ze mną". Następnie uczy ich jak mają się modlić, słowami: "O mój Boże, wierzę w Ciebie, uwielbiam Cię, ufam Tobie i kocham Cię. Proszę, byś przebaczył tym, którzy nie wierzą, Ciebie nie uwielbiają, nie ufają Tobie i nie kochają Ciebie". Nakazuje im modlić się w ten sposób, zapewniając, że serca Jezusa i Maryi słuchają uważnie ich słów i próśb.

CZYTAJ DALEJ

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

[ TEMATY ]

św. Andrzej Bobola

Karol Porwich/Niedziela

św. Andrzej Bobola

św. Andrzej Bobola

Niezwyciężony atleta Chrystusa - takim tytułem św. Andrzeja Bobolę nazwał papież Pius XII w swojej encyklice, napisanej z okazji rocznicy śmierci polskiego świętego. Dziś, gdy wiara katolicka jest atakowana z wielu stron, św. Andrzej Bobola może być ciągle stawiany jako przykład czystości i niezłomności wiary oraz wielkiego zaangażowania misyjnego.

Św. Andrzej Bobola żył na początku XVII wieku. Ten jezuita-misjonarz przemierzał rozległe obszary znajdujące się dzisiaj na terytorium Polski, Białorusi i Litwy, aby nieść Dobrą Nowinę ludziom opuszczonym i religijnie zaniedbanym. Uwieńczeniem jego gorliwego życia było męczeństwo za wiarę, którą poniósł 16 maja 1657 roku w Janowie Poleskim. Papież Pius XI kanonizował w Rzymie Andrzeja Bobolę 17 kwietnia 1938 roku.

CZYTAJ DALEJ

Pomorskie/ Podczas ćwiczeń WOT zaginął karabin wyborowy BOR

2024-05-13 18:48

[ TEMATY ]

Wojska Obrony terytorialne

Biuro Prasowe Dowództwa WOT

Żandarmeria Wojskowa i Służba Kontrwywiadu Wojskowego prowadzi postępowanie wyjaśniające w sprawie zagubienia karabinu BOR - poinformowało Dowództwo Obrony Terytorialnej. Do zdarzenia doszło podczas ćwiczeń 7. Pomorskiej Brygady Wojsk Obrony Terytorialnej.

Informację o zagubieniu karabinu wyborowego BOR jako pierwszy przekazał Onet.pl. Według ustaleń portalu, żołnierze 71. Batalionu Lekkiej Piechoty z Malborka wrócili z poligonu bez karabinu wyborowego BOR, którego używali podczas szkolenia na poligonie w Tczewie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję