Reklama

Niedziela Częstochowska

Czas wracać – Szefowa wzywa!

Te charakterystyczne dla o. Teofila Krauzego słowa określały jego stosunek nie tylko do Matki Bożej Częstochowskiej, ale i do służby zakonnej. 1 stycznia minęło 20 lat od jego śmierci.

Niedziela częstochowska 2/2021, str. VIII

[ TEMATY ]

kard. Stefan Wyszyński

Archiwum prywatne Magdaleny Rosik-Bery

O. Teofil Krauze z kard. Stefanem Wyszyńskim

O. Teofil Krauze z kard. Stefanem Wyszyńskim

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Urodził się 24 sierpnia 1916 r. w Kamieńsku. Na chrzcie otrzymał imię Adam. W trudnych sprawach często zwracał się do Brata Alberta Adama Chmielowskiego słowami: „Ja Adam i Ty Adam – dopomóż”. Ukończył paulińskie gimnazjum w Krakowie na Skałce, a po rocznym nowicjacie studiował filozofię w Krakowie i teologię w Częstochowie. Święcenia kapłańskie przyjął 16 kwietnia 1944 r. z rąk bp. Teodora Kubiny. Przez wiele lat pełnił funkcję kustosza sanktuarium jasnogórskiego, a w latach 1963-69 był przeorem Jasnej Góry.

Zlecił ważne prace

W okresie, kiedy pełnił funkcję przeora klasztoru, na jego zlecenie zostały wykonane prace związane z czterema sukienkami Matki Bożej Częstochowskiej. Ojciec Teofil zlecił prace konserwatorskie sukni brylantowej, które wykonały w Warszawie w latach 1964-65 siostry westiarki. Pracom konserwatorskim została również poddana suknia rubinowa (nazywana także sukienką wierności na pamiątkę Wielkiej Nowenny w Roku Wierności Małżeńskiej 1957). Została ona odebrana przez ojca, a następnie poświęcona na Jasnej Górze 25 sierpnia 1967 r. przez prymasa Stefana Wyszyńskiego. Z inicjatywy o. Teofila suknię milenijną w 1965 r. wykonały siostry westiarki w związku z uroczystościami 1000-lecia Chrztu Polski. 3 maja 1966 r. poświęcił ją, przy współudziale abp. Karola Wojtyły, prymas Stefan Wyszyński. Ostatnia sukienka – koralowo-perłowo-biżuteryjna – powstała w 1969 r. Ojciec Teofil był także jednym z inicjatorów peregrynacji kopii Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej po parafiach Polski w ramach przygotowań do jubileuszu Tysiąclecia Chrztu Polski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nie miał łatwo

Funkcję kustosza i przeora pełnił w okresie niezwykle trudnym zarówno dla Kościoła w Polsce, jak i naszej ojczyzny. Wierny kapłan i wielki patriota. Był niestrudzonym spowiednikiem i wybitnym kaznodzieją. Za swoją postawę i głoszone kazania był wielokrotnie poddawany przesłuchaniom przez władze komunistyczne. Przyjaźnił się z o. Jerzym Tomzińskim i kard. Stefanem Wyszyńskim. Nazywany jest często Przeorem Tysiąclecia.

Reklama

Wspomnienia spotkań

W moich wspomnieniach na zawsze pozostanie czas, który spędził w domu moich rodziców, gdzie był stałym gościem w okresie świąt Bożego Narodzenia i Wielkiejnocy. Wówczas opowiadał o tym, jak wstąpił do Zakonu Paulinów, o posłudze kustosza oraz wydarzeniach towarzyszących Milenium Chrztu Polski. Miał dar opowiadania i poczucie humoru. Spotykaliśmy się także na Jasnej Górze z okazji imienin ojca, najczęściej w ostatniej rozmównicy. Pozostały po nim liczne pamiątki: piękne dedykacje w książkach, które nam ofiarował, kartki z pozdrowieniami, które wysyłał z wyjazdów, zdjęcia i nagranie jego audycji w Radiu Jasna Góra na temat wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej. Lubił słuchać muzyki fortepianowej, ale musiały to być utwory wesołe i rytmiczne – zawsze prosił o zagranie czegoś „pod nogę”. Kiedy zbliżała się godzina Apelu Jasnogórskiego, zwykł mawiać: „Dobrze mi tu, ale czas wracać – Szefowa wzywa!”. Matka Boża była u niego na pierwszym miejscu.

Za swoją postawę i głoszone kazania o. Krauze był wielokrotnie poddawany przesłuchaniom przez władze komunistyczne.

Podziel się cytatem

Wymodlił

Jego pragnieniem było odejść do Pana w Jej święto, o co się również modlił. Zmarł 1 stycznia 2001 r. na Jasnej Górze – w uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi. W Zakonie Paulinów przeżył 65 lat. Spoczywa w grobowcu paulińskim na cmentarzu św. Rocha w Częstochowie, obok figury Zmartwychwstałego Chrystusa.

2021-01-05 11:50

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

70. rocznica ingresu Prymasa Wyszyńskiego

[ TEMATY ]

kard. Stefan Wyszyński

rocznica ingresu

prymas

BP KEP

6 lutego przypada 70. rocznica ingresu prymasa Stefana Wyszyńskiego do prokatedry w Warszawie. Z tej okazji kard. Kazimierz Nycz będzie przewodniczył o godz. 19.00 uroczystej Mszy świętej w archikatedrze św. Jana Chrzciciela. – Będziemy dziękowali Bogu za dar życia i posługi Czcigodnego sługi Bożego i prosili Boga o dar jego rychłej kanonizacji – zapowiada metropolita warszawski zapraszając wszystkich do wspólnej modlitwy

Metropolita warszawski zachęca do lepszego poznania osobę, życie i posługę kard. Wyszyńskiego i przybliżyli sobie jego nauczanie, które nadal jest bardzo aktualne.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Dni Krzyżowe 2024 - kiedy wypadają?

2024-04-25 13:08

[ TEMATY ]

Dni Krzyżowe

Karol Porwich/Niedziela

Z Wniebowstąpieniem Pańskim łączą się tzw. Dni Krzyżowe obchodzone w poniedziałek, wtorek i środę przed tą uroczystością. Są to dni błagalnej modlitwy o urodzaj i zachowanie od klęsk żywiołowych.

Czym są Dni Krzyżowe?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję