Z konferencji bp. Stanisława Wielgusa nt. świętości:
Pojęcia "świętość" i "święty" należą do słów bardzo często źle lub niewłaściwie rozumianych przez niejednego współczesnego człowieka, ponieważ kojarzą się mu z niezwykłym heroizmem, z trudnym do zniesienia
umartwianiem własnego ciała, z nadzwyczajnymi praktykami pokutnymi, takimi jak wyniszczające posty, biczowania, przebywanie w pustelniach i z tym podobnymi czynami. Dlatego człowiek taki mówi: świętość
to coś dla nadzwyczajnych ludzi. Może dla zakonników, biskupów, księży, ale nie dla mnie, bo ja przecież żyję, i chcę żyć, w tym zwyczajnym świecie. Mam rodzinę, muszę się troszczyć o przyszłość moich
najbliższych, mam swoje plany życiowe, radości i problemy dnia codziennego. Ja chcę się zbawić, ale chcę żyć zwyczajnym ludzkim życiem, a nie gdzieś na pustelni, nie jako pokutnik biczujący swoje ciało,
czy jako asceta sypiący sobie popiół do jedzenia, albo też w jakiś inny, niezwykły sposób odrzucający doczesny świat. Tego rodzaju postawa, wyrażająca niewłaściwe rozumienie pojęcia świętości jest w dużej
mierze zasługą dawnych autorów życiorysów świętych, którzy w ich barwnych biografiach eksponowali takie właśnie praktyki i zachowania, chcąc zadziwić swoich czytelników heroizmem opisywanych postaci.
(...)
Tymczasem jest to wielkie nieporozumienie. Oczywiście, byli i są ludzie powołani przez Opatrzność do nadzwyczajnych, heroicznych czynów i postaw. Ich chwała w niebie bez wątpienia będzie także
wyjątkowa. W domu Ojca mego Niebieskiego jest mieszkań wiele (J 14, 2) - mówi Chrystus. We wszystkich czasach, także obecnie, Pan Bóg powołuje nadzwyczajnych herosów świętości, by swoim życiem wskazywali
całemu światu na to, że istnieje Bóg, który jest miłością. By byli nie tylko drogowskazami wskazującymi ludziom, że są wartości ważniejsze od dobrobytu, sławy, rozkoszy, pieniędzy, władzy, a nawet życia,
lecz także by byli gwiazdami betlejemskimi prowadzącymi ludzi do zbawienia. Być może do takiej heroicznej świętości Pan Bóg powołał także kogoś z nas. Ale z pewnością zdecydowaną większość spośród nas
powołał do świętości zwyczajnej, codziennej, realizowanej w powszednim życiu, w codziennie wykonywanej pracy, w nauce, w sztuce, w życiu rodzinnym, a także w zgodnej z Bożymi przykazaniami zabawie, której
także potrzebujemy. Powołał nas do świętości dla nas tylko właściwej. (...)
W naszych czasach mniej potrzebni są święci biczownicy i pustelnicy.
Jeśli będą potrzebni Bóg ich z pewnością wezwie. W naszych czasach potrzebni są przede wszystkim zwyczajni święci, na co dzień uświęcający otaczający ich trudny świat i zbliżający swoich bliźnich
do Boga. Potrzebni są święci profesorowie z uniwersytetów i święci studenci, święci uczeni badający skomplikowane tajemnice przyrody i święci robotnicy wylewający asfalt na drodze, święci lekarze i święci
rzemieślnicy, święci rolnicy i święci urzędnicy, święci dziennikarze i święci artyści, święci kapłani i święci żołnierze, święci prawnicy i święci zakonnicy, święci właściciele firm i święci ich pracownicy,
święci sportowcy i święci politycy. W naszych czasach i w naszym niespokojnym, pełnym zagrożeń, grzechu i rozmaitego zła świecie, potrzebni są zwłaszcza święci ojcowie i święte matki, święte kobiety i
święci mężczyźni. Potrzebne są święte małżeństwa i święte rodziny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu