12 maja 1935 r. o około godz. 20.45 zmarł Józef Piłsudski, symbol wolnej i niepodległej Polski. W starym grodzie nad Sanem - podobnie jak w innych miastach - na gmachach publicznych i domach prywatnych
pojawiły się czarne flagi. Rada Miejska na ręce Aleksandry Piłsudskiej przesłała depeszę kondolencyjną. W przemyskich świątyniach odprawiano nabożeństwa żałobne. Nawet przeciwnicy Marszałka podkreślali,
że jego śmierć stanowi przełomowy moment w historii II Rzeczypospolitej. W tych majowych dniach roku 1935 majestat śmierci przyćmił wszelkie różnice polityczne.
Ksiądz Korniłowicz tak wspominał ostatnie chwile życia Józefa Piłsudskiego: "Gdy wszedłem do pokoju, widziałem Marszałka leżącego z zamkniętymi oczami. Głośno oświadczyłem, kim jestem i po co przychodzę.
Marszałek otworzył oczy i poznał mnie. Usiłował podać mi rękę, jednak nie mógł. Skierowałem do Marszałka kilka słów pociechy, jakie zwykł kapłan kierować do umierającego. Po czym zapowiedziałem, że udzielę
mu rozgrzeszenia. Marszałek ponownie uniósł dłoń i spojrzał na wizerunek Matki Boskiej Ostrobramskiej, wiszący nad łóżkiem. Po czym uczynił znak krzyża świętego. Jeszcze chwilę pozostałem przy łożu i
udzieliłem Marszałkowi namaszczenia olejami świętymi".
30 maja 1935 r. serce Piłsudskiego - zgodnie z jego wolą - przewieziono do Wilna i umieszczono w kościele św. Teresy. Już 1 czerwca - po uzyskaniu zgody rządu litewskiego - ekshumowano zwłoki matki
Piłsudskiego i złożono je również w kościele św. Teresy.
W pierwszą rocznicę śmierci urnę z sercem Piłsudskiego i trumnę z prochami Marii z Billewiczów Piłsudskiej przeniesiono na cmentarz Rossa w Wilnie. I tak oto "dumne serce u stóp dumnej matki spoczywa".
Pomóż w rozwoju naszego portalu