Reklama

Franciszek

Najważniejsza i najtrudniejsza

33 to dla chrześcijanina liczba bliska i wyjątkowa, bo Pan Jezus żył na ziemi 33 lata. Tak się złożyło, że pierwsza po kilkunastu miesiącach pandemii zagraniczna pielgrzymka Franciszka była 33. podróżą zagraniczną obecnego następcy św. Piotra. Okazało się, że była wyjątkowa. Najtrudniejsza i najważniejsza – tak powszechnie ją oceniano.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O Iraku mówi się i pisze na świecie tylko w jednym kontekście: kiedy wybuchnie bomba na targu, spadnie rakieta na instalacje wojskowe czy zdarzy się inne nieszczęście. Tak jakby światowa opinia publiczna przyzwyczaiła się, że z tego regionu nic dobrego już nie przyjdzie. Do tego realnego ryzyka doszła kolejna fala zachorowań na COVID-19. Mimo zagrożenia Franciszek był bardzo zdeterminowany, żeby do Iraku jednak polecieć, choć wielu, i to do ostatniej chwili, odradzało podróż jako zbyt ryzykowną. – Nie mogę zawieść tych ludzi – powiedział papież i dodał, że to obowiązek wobec męczeństwa chrześcijan w Iraku i w całym regionie. 5 marca 2021 r. o godz. 7.35 naszego czasu Ojciec Święty wsiadł do samolotu i razem ze swoim otoczeniem oraz 74 dziennikarzami – wszyscy zostali wcześniej zaszczepieni – poleciał w 4,5-godzinną podróż do ziemi, w której są korzenie trzech największych monoteistycznych religii. Dodatkowo ziemi mocno zroszonej w ostatnich latach męczeńską krwią chrześcijan. Poleciał jako pielgrzym nadziei i pokoju.

Ziemia męczenników

Reklama

Przed pielgrzymką zastanawiano się co jest jej głównym celem: wsparcie dla chrześcijan czy dialog międzyreligijny jako narzędzie światowego braterstwa. Obecni na tych terenach od prawie 2 tys. lat, czyli od samego początku, chrześcijanie – niektórzy do dziś mówiący tym samym dialektem aramejskim, co Pan Jezus – gorąco, i to od lat, oczekiwali następcy św. Piotra. W 2000 r., gdy było ich znacznie więcej, mieli nadzieję, że odwiedzi ich św. Jan Paweł II. Papież z Polski bardzo tego pragnął. Niestety, marzenia rozwiał iracki dyktator Saddam Husajn. Po 21 latach to marzenie się spełniło, choć sytuacja w Iraku i całym regionie jest dziś zupełnie inna niż przed dwiema dekadami. Przede wszystkim chrześcijan jest dziś znacznie mniej. Część uciekła przed trwającymi w tym czasie niepokojami, a część, szczególnie z północy, została wypędzona w latach 2014-17, kiedy terroryści z tzw. Państwa Islamskiego opanowali Równinę Niniwy i wypędzili wszystkich wyznawców Chrystusa. Nie można też pominąć tych, którzy stracili życie w zamachach terrorystycznych. Jeden z najtragiczniejszych miał miejsce w katedrze katolickiego Kościoła obrządku syryjskiego w Bagdadzie. Po standardowym powitaniu z władzami było to pierwsze miejsce, do którego udał się papież. Spotkał się tam z setką przedstawicieli duchowieństwa – pielgrzymka odbywała się w ścisłym rygorze sanitarnym i niewielu Irakijczyków mogło zobaczyć Franciszka „na żywo”. Co im powiedział papież? – Chciałbym powrócić teraz do naszych braci i sióstr, którzy zginęli w zamachu terrorystycznym w tej katedrze 10 lat temu i których proces beatyfikacyjny jest w toku. Ich śmierć przypomina nam dobitnie, że podżegania do wojny, postaw nienawiści, przemocy i rozlewu krwi nie da się pogodzić z nauczaniem religii – mówił Franciszek, wskazując drogę obecnym wyznawcom Chrystusa. Zachęcił, aby pamięć o ich ofierze była inspiracją dla wszystkich chrześcijan do „odnawiania naszej ufności w moc krzyża i jego zbawczego orędzia przebaczenia, pojednania i odrodzenia”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Mądrość krzyża

Pielgrzymka nie była łatwa nie tylko z powodu zagrożeń, ale także – i u papieża było to wyraźnie widoczne – z powodu świadomości małości słów ludzkich wobec cierpienia przeszłego i obecnego, którego doświadczają słuchacze. Cóż tu powiedzieć człowiekowi, który „nosi rany wojny i przemocy, rany widoczne i niewidoczne”, rany przeszłe oraz – niewykluczone i prawdopodobne – rany przyszłe. W takiej sytuacji można dać tylko Chrystusa, który „jest mocą i mądrością Bożą” – przypomniał Franciszek, cytując św. Pawła w pierwszych słowach homilii w Irbilu – która to moc objawia się przez „miłosierdzie i przebaczenie”.

Tylko Bóg może przynieść pokój

Reklama

Zadanie jest, jak wspomniano, niełatwe. Ba, wielu może się zdawać, że po ludzku niemożliwe do osiągnięcia, że to coś w rodzaju „sprowadzenie nieba na ziemię”. Dlatego papież sporo mówił o cierpliwości. O potrzebie cierpliwego dialogu wspomniał w przemówieniu podczas spotkania z władzami Iraku i duchownymi w Bagdadzie. O cierpliwości, jako jednej z głównych cech miłości, która jest w istocie jedyną formą świadectwa chrześcijańskiego, mówił do katolików podczas Mszy św. w chaldejskiej katedrze św. Józefa w Bagdadzie w drugim dniu wizyty. W niedzielę, w dzień Zmartwychwstania Pana i trzeci dzień wizyty, mówił o tym najbardziej udręczonym wyznawcom Chrystusa z Równiny Niniwy, którzy najwięcej ucierpieli ze strony fundamentalistów z tzw. ISIS: – Droga do pełnego uzdrowienia może być jeszcze długa, ale proszę was, nie zniechęcajcie się. Konieczna jest umiejętność przebaczania, a jednocześnie odwaga do walki. Wiem, że jest to bardzo trudne. Wierzymy jednak, że Bóg może przynieść pokój na tę ziemię.

Budowanie sojuszu

Świat szczególnie uważnie przyglądał się drugiemu dniowi pielgrzymki, który był poświęcony głównie dialogowi międzyreligijnemu. Franciszek rozpoczął go od spotkania z ajatollahem Al-Sistanim w świętym mieście szyitów An-Nadżaf. Tym, czym dla chrześcijan jest Jerozolima, tym dla szyitów jest An-Nadżaf. Spotkanie odbyło się w cztery oczy, oczywiście nie licząc tłumaczy. Jego waga polegała na tym, że papież spotkał się z autorytetem wśród szyitów – drugiego wielkiego odłamu islamu po sunnitach. Powszechnie odczytywano to jako uzupełnienie tego, co przed dwoma laty zdarzyło się w Abu Zabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie Franciszek podpisał dokument o ludzkim braterstwie z autorytetem świata sunnickiego – wielkim imamem kairskiego Al-Azharu Ahmedem al-Tayyebem. Tym razem wspólnego dokumentu nie było. Obydwie strony wydały tylko lakoniczne komunikaty, ale na pewno nie było to „spotkanie przy kawie”. Jego znaczenie dla Iraku, regionu i świata odczujemy pewnie w przyszłości.

Reklama

Wszyscy oczekiwali także papieskich słów wypowiedzianych w Ur – miejscowości, z której wyruszył Abraham i do której odwołują się chrześcijanie, Żydzi oraz muzułmanie. „Wracamy do domu” – mówił Franciszek, jakby nawiązując do Ewangelii dnia w liturgii Kościoła – przypowieści o synu marnotrawnym. Papieskie przemówienie miało cechy budowania sojuszu, „dzwonów z minaretami” – jak się wyraził jeden z obserwatorów, ale nie sojuszu przeciw komuś, co papież jednoznacznie potępił, lecz sojuszu dla czegoś: dla świata bardziej sprawiedliwego, pełnego pokoju, dla świata idealnego. Franciszek nie ukrywał, że to zadanie niełatwe, że „droga jest wyboista”, ale wzorem jest właśnie Abraham, który potrafił mieć nadzieję wbrew wszelkiej nadziei. – W dziejach często dążyliśmy do celów nazbyt doczesnych i każdy z nas podążał na własną rękę, jednak z Bożą pomocą możemy zmienić się na lepsze. To my, dzisiejsza ludzkość, a przede wszystkim my, wyznawcy każdej religii, musimy przekształcić narzędzia nienawiści w narzędzia pokoju – zaznaczył Ojciec Święty. Charakterystyczny, choć mało uwzględniony w przekazach medialnych, był apel Franciszka o wspólny cel misyjny, a mianowicie: – My, potomkowie Abrahama i przedstawiciele różnych religii, czujemy, że mamy przede wszystkim następujące zadanie: dopomóc naszym braciom i siostrom, aby wznieśli spojrzenie i modlitwy ku Niebu.

W Iraku papież kilkakrotnie potępiał nadużywanie i instrumentalizację religii przez terrorystów, bo „religia ze swej natury ma służyć pokojowi i braterstwu”. Po raz kolejny twardo i zdecydowanie potępił również sprzedaż broni: – Niech będzie ograniczone jej rozprzestrzenianie tu i wszędzie! Niech skończą się partykularne interesy – owe zewnętrzne interesy, w których nikogo nie obchodzi ludność lokalna.

Warunki realizacji planu

Do realizacji planu przebaczenia, pojednania i wprowadzenia pokoju potrzeba autentycznej i głębokiej wiary oraz uznania „najgłębszej tożsamości, jaką posiadamy – tożsamości dzieci jedynego Boga i Stwórcy, a także modlitwy: „Spraw, byśmy zrozumieli, że tylko bezzwłoczne wprowadzenie w życie tego planu miłości pozwoli odbudować to miasto i ten kraj i uleczyć serca rozdarte bólem”. Inaczej się nie da.

2021-03-09 12:27

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Siostry z Iraku otworzyły szkołę dla dzieci chrześcijan i muzułmanów

[ TEMATY ]

Irak

Franciszek w Iraku

Dominikanki z Mosulu otwarły szkołę, zarówno dla dzieci chrześcijan, jak i muzułmanów. „Chciałabym ją pokazać Franciszkowi. W ten sposób wprowadzamy w życie słowa Papieża o międzyludzkim braterstwie” – wyjaśnia s. Luma Khudher.

Zakonnica należy do wspólnoty, której klasztor został zniszczony przed sześcioma laty przez bojowników Państwa Islamskiego. „Fundamentaliści zniszczyli nasze domy i kościoły, splądrowali miasto i zagrabili mienie, ale nigdy nie odebrali nam wiary i nadziei” – wyznaje dominikanka. Zakonnica wierzy, że papieska wizyta zwróci uwagę świata na cierpienia irackich chrześcijan.
CZYTAJ DALEJ

Konkurs na hymn Światowych Dni Młodzieży 2027 w Seulu

Komitet Organizacyjny Światowych Dni Młodzieży Seul 2027 ogłosił konkurs na hymn przyszłego spotkania młodych, które odbędzie się w stolicy Korei Południowej pod hasłem „Odwagi! Ja zwyciężyłem świat” (J 16, 33). Utwór ma nie tylko towarzyszyć wydarzeniu, ale przede wszystkim jednoczyć serca młodych ludzi z całego świata i stawać się wyrazem ducha ŚDM także po ich zakończeniu.

Organizatorzy podkreślają, że hymn Światowych Dni Młodzieży wykracza poza zwykłą oprawę muzyczną. Jego rolą jest integrowanie uczestników i budowanie poczucia wspólnoty. W Seulu będzie on inspirowany ewangelicznym wezwaniem, które przypomina o zwycięstwie Chrystusa i o pokoju, jakiego potrzebuje młode pokolenie w świecie naznaczonym podziałami, szybkim tempem zmian i niepokojami. Spotkanie w Korei Południowej, kraju nowoczesnej technologii i bogatej tradycji, ma być świadectwem pojednania oraz misji, szczególnie że chrześcijaństwo nie stanowi tam większości.
CZYTAJ DALEJ

Badaczka polskich śladów w Austrii: Joanna Łukaszuk-Ritter uhonorowana medalem

2025-09-23 08:24

[ TEMATY ]

św. Stanisław Kostka

Family News Service

Podczas wrześniowej konferencji naukowej z okazji 950-lecia diecezji płockiej biskup Szymon Stułkowski uhonorował dziennikarkę Joannę Łukaszuk-Ritter medalem Benemerenti Dioecesis Plocensis. Odznaczenie zostało przyznane za wieloletnie badania nad wiedeńską kaplicą św. Stanisława Kostki oraz popularyzację kultu patrona młodzieży z Rostkowa. O pasji odkrywania zapomnianych śladów świętego i wyjątkowej historii tego miejsca dziennikarka opowiada w rozmowie z Family News Service.

Family News Service: Co dla Pani osobiście oznacza przyznane odznaczenie Benemerenti Dioecesis Plocensis i jakie ma ono znaczenie w kontekście Pani zaangażowania w dokumentowanie i popularyzowanie śladów polskiego świętego w Austrii?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję