Reklama

Okiem felietonisty

Anatomia „dekarbonizacji”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W lutym zdymisjonowany został wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski. Jak podał w opublikowanym wyjaśnieniu, powodem dymisji był jego sprzeciw wobec „dekarbonizacji” polskiej gospodarki i w ogóle – polityki energetycznej. W przełożeniu na język ludzki „dekarbonizacja” gospodarki oznacza odejście od węgla jako nośnika energii na rzecz innych nośników, z których najmodniejsze są tzw. nośniki odnawialne. A są najmodniejsze z tego powodu, że nie zanieczyszczają „planety”, nad której losem tak ubolewają nastolatki stare i młode.

Reklama

Najbardziej rozpowszechnionymi źródłami „czystej” energii są panele słoneczne i wiatraki. Niestety, do jakiegoś stopnia, co pokazała ostatnia zima. Kiedy temperatura spadła poniżej pewnego poziomu, okazało się, że panele i wiatraki są w stanie dostarczyć tylko bardzo niewiele energii, więc trzeba było przeprosić się z elektrowniami węglowymi – w przeciwnym razie zabrakłoby i prądu, i ciepła, co mogłoby się okazać katastrofalne w skutkach, zwłaszcza w warunkach epidemii zbrodniczego koronawirusa. Wychodzi zatem na to, że „dekarbonizacja” jest operacją niezwykle ryzykowną, zwłaszcza gdyby w jej następstwie zostało zlikwidowane i górnictwo, i energetyka węglowa. A to, niestety, jest możliwe w związku z ustaleniami Unii Europejskiej, według których do roku 2030, a więc już całkiem niedługo, powinno nastąpić zmniejszenie emisji dwutlenku węgla aż o 55 proc. Już wcześniej, na podstawie tzw. pakietu klimatycznego, emisja dwutlenku węgla nie tylko miała być zredukowana, ale – zgodnie z socjalistyczną zasadą centralnego planowania – poszczególnym państwom członkowskim i innym wyznaczono limity emisji i jeśli jakieś państwo chciałoby wypuścić trochę więcej dwutlenku węgla, niż mu przydzielono, musiałoby sobie wykupić limit dodatkowy. W ten oto sposób narodził się przemysł wypłukiwania złota z powietrza, o czym w latach 20. wspominał wprawdzie marszałek Józef Piłsudski – ale dla zilustrowania jakiegoś kompletnego absurdu. Z jednej strony tedy mamy nastolatki w rodzaju panny Grety Thunberg, która wodzi za nos największych światowych dygnitarzy, a z drugiej – grupę ludzi przedsiębiorczych, którzy ze wszystkiego potrafią wydobyć szmal. Ale taka już jest natura przemysłu, bez względu na to, czy chodzi o wypłukiwanie złota z powietrza czy np. – o molestowanie. Jak zauważył Stanisław Lem, prawdziwie wielki przemysł nie zaspokaja potrzeb, tylko je stwarza.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ale to tylko fragment przedsięwzięcia ukrywającego się pod nazwą „dekarbonizacja”. Ponieważ Polska dysponuje złożami węgla kamiennego, który nie tylko był, ale i jest nadal głównym nośnikiem energii, to „dekarbonizacja” oznacza rezygnację z eksploatowania tego nośnika na rzecz nośników, którymi Polska nie dysponuje. Chodzi przede wszystkim o gaz, którego mają używać nie tylko przedsiębiorstwa energetyczne, ale i gospodarstwa domowe – partia i rząd wydały nieubłaganą wojnę tzw. kopciuchom, czyli piecom i kuchniom węglowym.

W socjalizmie bez wojny długo wytrzymać się nie da, co zauważył poeta Janusz Szpotański w nieśmiertelnym poemacie „Towarzysz Szmaciak”: „Już z nowym wrogiem toczy walkę, już ma lodówkę, wózek, pralkę...” – itd. Ów gaz Polska będzie musiała kupować w ilościach znacznie większych niż teraz. A gdzie? Przede wszystkim od Naszego Największego Sojusznika, mającego z nami jeden z trzech interesów – właśnie w postaci kupowania gazu. Ale nie tylko Nasz Nawiększy Sojusznik dysponuje gazem. Gazem dysponuje też Rosja, pozostająca w strategicznym partnerstwie z Niemcami, o czym świadczy m.in. finalizacja budowy bałtyckiego gazociągu Nord Stream 2. Tym gazociągiem rosyjski gaz będzie przesyłany do Niemiec, więc bardzo prawdopodobne, że strategia „dekarbonizacji” skończy się na tym, iż Polska będzie kupowała rosyjski gaz, ale nie od Rosji, tylko od Niemiec, które za pośrednictwo pewnie coś tam sobie każą płacić. W ten sposób Polska uzależni się od Niemiec nie tylko politycznie, ale i gospodarczo, co jest jak najbardziej zgodne z niemiecką polityką „pogłębiania integracji europejskiej”. Skoro nie tylko energetyka, ale i gospodarstwa domowe, dzięki ostatecznemu zwycięstwu nad kopciuchami, przejdą na gaz, to politycznie nie będziemy mogli Niemcom nawet kwiknąć, zwłaszcza gdyby z jakiegoś powodu przerwana została żegluga w cieśninach duńskich. Bardzo możliwe, że to jest właśnie przyczyna, dla której strategia „dekarbonizacji”, podobnie jak inne kluczowe dla przyszłości państwa przedsięwzięcia, popierana jest ponad podziałami zarówno przez obóz dobrej zmiany, jak i przez obóz zdrady i zaprzaństwa. W ten sposób – jak to określiła pani Ursula von der Leyen – nic już nie stanie na przeszkodzie, by „Europa” wkroczyła na „jasną drogę osiągnięcia neutralności klimatycznej w roku 2050”.

Skoro po to, by „Europa” mogła wkroczyć na tę „jasną drogę”, zostały uruchomione takie Moce, to ofiara w postaci wiceministra Janusza Kowalskiego ani ich nie przebłaga, ani – tym bardziej – nie powstrzyma. Przewidział to już dawno proletariacki poeta Włodzimierz Majakowski, pisząc: „Jednostka? Co komu po niej? Jednostki głosik cieńszy od pisku. Do kogo dojdzie? Ledwie do żony – a i to kiedy pochyli się blisko”. Z drugiej jednak strony, chociaż niepodobna przesadzić w odmawianiu ważności jednostkom, to omnia principia parva sunt, co się wykłada, że wszystkie początki są skromne. Taką właśnie myśl rzucił też w III części „Dziadów” Adam Mickiewicz: „Lecz te, co jutro rykną, czym są dzisiaj gromy? Iskrą tylko!”. Czy zatem dymisja wiceministra Janusza Kowalskiego przejdzie bez echa, jako nieśmiałe popiskiwanie, czy też stanie się zapowiedzią ryczących gromów – czas pokaże. Bo chociaż nie ma takich poświęceń, których nie zażądano by od nas gwoli dogodzenia „planecie”, to musimy też uważać, by nie umrzeć całkowicie wyleczonym.

2021-03-23 19:41

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. prałat Henryk Jagodziński nuncjuszem apostolskim w Ghanie

[ TEMATY ]

nominacja

dyplomacja

diecezja kielecka

kolegium.opoka.org

Ks. prałat dr Henryk Jagodziński – prezbiter diecezji kieleckiej, pochodzący z parafii w Małogoszczu, został mianowany przez Ojca Świętego Franciszka, nuncjuszem apostolskim w Ghanie i arcybiskupem tytularnym Limosano. Komunikat Stolicy Apostolskiej ogłoszono 3 maja 2020 r.

Ks. Henryk Mieczysław Jagodziński urodził się 1 stycznia 1969 roku w Małogoszczu k. Kielc. Święcenia prezbiteratu przyjął 3 czerwca 1995 roku z rąk bp. Kazimierza Ryczana. Po dwuletniej pracy jako wikariusz w Busku – Zdroju, od 1997 r. przebywał w Rzymie, gdzie studiował prawo kanoniczne na uniwersytecie Santa Croce, zakończone doktoratem oraz w Szkole Dyplomacji Watykańskiej. Jest doktorem prawa kanonicznego.
CZYTAJ DALEJ

Świadectwo byłej top modelki Nadii Auermann: "Kiedy byłam na Mszy, płakałam"

2025-07-13 20:01

[ TEMATY ]

świadectwo

de.wikipedia.org

Nadja Auermann (2007)

Nadja Auermann (2007)

„Kiedy byłam na Mszy, płakałam” - opowiada była top modelka Nadja Auermann. Wraz ze swymi rodaczkami z Niemiec: Claudią Schiffer i Heidi Klum była jedną z gwiazd wybiegów mody w latach 90. XX wieku. W wieku 49 lat przyjęła chrzest w Kościele katolickim. W wywiadzie dla niemieckiej edycji magazynu „Vogue” opowiedziała o swym nawróceniu.

Auerman dorastała w Berlinie Zachodnim w rodzinie odrzucającej religię. „Ale zawsze wierzyłam w Boga. Dla mnie piękno miało w sobie coś boskiego. To wyraz miłości” - mówi posiadaczka najdłuższych nóg (1,12 metra), wpisanych do Księgi Rekordów Guinnessa.
CZYTAJ DALEJ

"Nasi chłopcy" z... Wehrmachtu?! Oburzająca wystawa w Gdańsku

2025-07-14 13:24

[ TEMATY ]

wystawa

Gdańsk

Post FB Muzeum II Wojny Światowej

‘Nasi chłopcy’. Wystawa o przemilczanej historii. To opowieść o pokoleniach dorastających w cieniu przemilczeń, o potomkach, którzy próbują dziś zrozumieć decyzje swoich dziadków i pradziadków” - w taki sposób miasto Gdańsk reklamuje ekspozycję poświęconą służbie mieszkańców Pomorza w armii niemieckiej w czasie II wojny światowej. Informacje o wystawie, która „nie ocenia, lecz tłumaczy” wywołały potężne oburzenie w sieci. „To jawna realizacja niemieckiej narracji, a prowadzą ją przecież instytucje, które powinny strzec polskiej pamięci historycznej” — napisał na X Mariusz Błaszczak, były szef MON.

"Ekspozycja opowiada o losach dziesiątek tysięcy mieszkańców Pomorza, którzy – najczęściej pod przymusem – zostali wcieleni do armii III Rzeszy. To historia bliska, losy naszych sąsiadów, krewnych, przodków. Tytułowi „nasi chłopcy” to nie metafora – to świadome nawiązanie do terminu, jakim określano w trakcie wojny, będących w podobnej sytuacji Luksemburczyków („Ons Jongen”)" — czytamy na stronie Gdansk.pl, w artykule zapowiadającym wystawę „Nasi chłopcy”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję