Reklama

Wiara

Warto dać się prowadzić

W Stanach Zjednoczonych jako małżeństwo mieszkali 10 lat. To Agnieszka chciała jak najszybciej wrócić do Polski. Ich historia pokazuje, że warto być cierpliwym i czekać na Boży czas.

Niedziela Ogólnopolska 26/2021, str. 52-53

[ TEMATY ]

świadectwo

Anna Bandura

Rodzina Rawickich w pełnym składzie

Rodzina Rawickich w pełnym składzie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zaraz po ślubie Agnieszka i Jacek Rawiccy polecieli do USA, żeby pozamykać sprawy zawodowe. Chcieli czym prędzej wrócić do Polski. Zamierzali założyć rodzinę w ojczyźnie, przy bliskich i wspólnocie neokatechumenalnej, w której się formowali. – Bóg chciał inaczej – mówi Agnieszka, tuląc w ramionach 3-miesięczną Faustynkę.

Nic mnie już nie czeka

Agnieszka i Jacek poznali się 13 lat temu na spotkaniu wspólnotowym we wrocławskiej parafii. Tuż przed Bożym Narodzeniem Jacek odwiedzał Polskę w ramach 2-tygodniowego urlopu. Na co dzień mieszkał w stanie New Jersey w USA, gdzie pracował jako analityk finansowy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Agnieszka w neokatechumenacie znalazła się nie przez przypadek. Boży palec – jak mówi – wskazał jej miejsce odbudowy życia po utracie męża w wieku 25 lat. – Owdowiałam jako młoda kobieta. Myślałam, że nic mnie już nie czeka. Wtedy zaproszono mnie na katechezy w naszej parafii – wspomina.

Młodzi poznali się w grudniowy wieczór, po Eucharystii. Zauroczenie nie przyszło od razu. – Odmówiłam Jackowi spotkania... Nawet dwa razy! Ciągle jednak go gdzieś widywałam, a gdy pojawił się na wspólnotowej „domówce”, zaczęłam pytać Boga, co On chce mi przez to powiedzieć. Od tego momentu nawiązała się między nami relacja – opowiada.

Reklama

Po 3 miesiącach związku na odległość Agnieszka przyleciała na 2 tygodnie do Nowego Jorku, żeby się spotkać ze swoją sympatią. – Wkrótce po tym zaręczyliśmy się, ale ponieważ zaczęły się pojawiać wątpliwości, chodziliśmy na codzienną Mszę św. w intencji rozeznania woli Bożej. Mówiliśmy Bogu: „Zniszcz ten związek albo go scementuj” – wspomina Jacek. – Po kilku tygodniach Pan Bóg dał nam odczuć, że chce, byśmy założyli rodzinę. Wzięliśmy ślub we Wrocławiu w święto Świętej Rodziny, rok po naszym pierwszym spotkaniu.

Tęsknoty

Po radosnym ślubie i weselu przyszedł czas na wyjazd do New Jersey. Podróż, która miała się skończyć po kilku tygodniach – bo chodziło tylko o zamknięcie spraw zawodowych i urzędowych – trwała... 10 lat. – A ja tak bardzo tęskniłam za krajem... Nic jednak nie wskazywało na to, że Pan Bóg otwiera nam drogę powrotu – wspomina Agnieszka. To wtedy przeżywała najtrudniejszy czas w życiu. – Przez 4 lata walczyłam z Bogiem. Po każdym pobycie wakacyjnym w Polsce pojawiało się cierpienie – zaznacza. Przełom przyszedł wraz z akceptacją rzeczywistości. – Gdy przestałam się boksować z Bogiem, nastały pokój i radość. Oddałam moje tęsknoty Panu i poddałam się Jego woli. Rodziły się nasze kolejne dzieci, kupiliśmy duży dom na przedmieściach. Przyjęłam fakt, że może zostaniemy w Stanach na zawsze – wyjaśnia kobieta.

I przyszła Maryja

– Pewnego dnia, gdy sprzątaliśmy liście w ogrodzie, nasz najstarszy syn – wtedy 6-letni Mateusz powiedział nam, że widział Matkę Bożą. To, w jaki sposób o tym opowiadał, było niezwykłe! Odczytaliśmy to jako wezwanie do nawiązania głębszej bliskości z Maryją – podkreśla Agnieszka.

Reklama

Małżonkowie zaczęli jeździć do amerykańskiej Częstochowy w Pensylwanii w pierwsze soboty miesiąca. Całą rodziną oddali się w niewolę Matce Bożej. Odmawiali Różaniec. Jak najczęściej łączyli się też z Jasną Górą, skąd były transmitowane pierwszosobotnie zawierzenia. Maryja stała się opiekunką ich domu i zanosiła prośby rodziny przed tron Ojca. Małżonkowie modlili się np. o zmianę pracy dla Jacka na taką, która pozwoliłaby mu spędzać więcej czasu w domu. Matka Boża przyszła z pomocą. Po krótkim czasie Jacek dostał nową ofertę na lepszych warunkach.

– Całym sercem kochałam też adorację. Któregoś dnia poczułam w sercu przynaglenie, żeby wsiąść w samochód i pojechać do kościoła na modlitwę. Miałam wewnętrzne przekonanie, że Pan Bóg tego chce – opowiada kobieta. – Gdy klęczałam przed Najświętszym Sakramentem, usłyszałam bardzo wyraźnie: „Polska na was czeka”. Wracałam do domu ze łzami w oczach, wiedząc, że to wezwanie z nieba – mówi.

Najpierw słuchać Boga

– Podążając za wolą Bożą, otrzymuje się więcej, niż można przypuszczać – podkreśla Jacek, który wkrótce po tym zdarzeniu dostał propozycję pracy w Polsce. Para, widząc, że Bóg otwiera im możliwość powrotu do kraju, wystawiła na sprzedaż dom w New Jersey – dokładnie 3 maja, w święto Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Amerykańskim zwyczajem rodzina opuściła dom, by w tym czasie mogły go oglądać zainteresowane kupnem osoby. Dokąd pojechali państwo Rawiccy ze swoimi dziećmi? Do amerykańskiej Częstochowy. Tuż po weekendzie przyszły dwie oferty kupna.

Reklama

Agnieszka i Jacek cieszyli się z perspektywy zmian. – Wolą Bożą było nie wracać do rodzinnego Wrocławia, ponieważ otrzymana praca czekała w Krakowie. Przyszło też światło, gdzie mamy mieszkać. Będąc jeszcze w Stanach, kilka lat wcześniej, dowiedzieliśmy się o pewnym podkrakowskim osiedlu. Pamiętam, jak czytając o nim, pomyślałam: „Och, jak wspaniale byłoby na takim osiedlu mieszkać”. Minęły 2 lata i możliwość zamieszkania tam stała się realna! – wspomina Agnieszka. – Zainteresowani jednym z mających powstać domów, zadzwoniliśmy do dewelopera, który powiedział, że „właśnie wylewamy fundamenty pod ten dom” – dodaje Jacek.

Nieoczekiwane dary

Na kilka miesięcy przed wylotem Rawiccy przywitali na świecie szóstą pociechę, Marię Różę – dziewczynkę z zespołem Downa, która, jak mówią rodzice, jest najspokojniejszym i najradośniejszym dzieckiem. – Wierzymy, że to dzięki wstawiennictwu Matki Bożej, gdy córka była jeszcze w moim łonie, Róża urodziła się bez wad wrodzonych! – zaznacza Agnieszka. Po przyjeździe do Polski przyszedł dar kolejnej – nieoczekiwanej ciąży. – Mówiłam Panu, że chciałabym podreperować zdrowie. Miałam zaplanowane wizyty u różnych lekarzy. Powiedziałam: „Teraz chciałabym trochę przerwy, ale niech stanie się Twoja wola”. I Pan wysłuchał próśb, zgodnie ze swoim zamiarem – dzieli się młoda mama. Rawiccy 3 miesiące temu przywitali na świecie Faustynkę. To ich pierwsze dziecko urodzone w Polsce, i to w dodatku w domu.

Minęły 2 lata od przylotu rodziny do Polski. Pan uczynił wszystko nowe. Rawiccy chcieli wrócić do Wrocławia – zamieszkali na wsi pod Krakowem. Szukali wspólnoty neokatechumenalnej – Bóg dał im Kościół Domowy, a w kręgu wszystkie rodziny zawierzone Matce Bożej. Wskazał też konkretną parafię, w której chłopcy posługują przy ołtarzu. Zaprowadził ich do nowych przyjaciół. – Sami byśmy tego wszystkiego nie wymyślili – mówi z niedowierzaniem Agnieszka i dodaje: – Warto dać się poprowadzić. Wszystko pod niebem ma swój czas.

2021-06-22 14:24

Oceń: +6 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Igrzyska Olimpijskie: iworyjska mistrzyni Marie-Josée Ta Lou biega „na chwałę Bożą”

[ TEMATY ]

wiara

świadectwo

Igrzyska w Paryżu 2024

Igrzyska Olimpijskie

Marie‑Jo Ta Lou

pl.wikipedia.org/Erik van Leeuwen/GNU FDL Free Documentation License

Chorąża reprezentacji Wybrzeża Kości Słoniowej na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu, wicemistrzyni świata w biegach na 100 i 200 metrów z 2017 roku, 35-letnia sprinterka Marie-Jo Ta Lou deklaruje, że wiara odgrywa zasadniczą rolę w jej życiu zawodowego sportowca. Od dziś będzie próbowała zdobyć wymarzony medal olimpijski, startując kolejno w biegach na: 100 metrów, 200 metrów i w sztafecie 4 razy 100 metrów.

„Jeśli jestem tu dzisiaj, to dlatego, że Bóg tak chciał. Udowodnił mi to niejeden raz. Wszystko, co robię, dzieje się dzięki łasce Boga, dzięki Jego miłości do mnie” - mówi uczestniczka igrzysk w Rio de Janeiro w 2016 roku i w Tokio w 2021 roku, na których niewiele jej brakowało do zdobycia medali olimpijskich.
CZYTAJ DALEJ

Błogosławiona służąca

Żyła duchowością św. Franciszka z Asyżu, była tercjarką franciszkańską.

Aniela Salawa urodziła się w ubogiej rodzinie chłopskiej w Sieprawiu pod Krakowem. Ukończyła jedynie dwie klasy szkoły elementarnej, ponieważ musiała pomagać rodzicom w gospodarstwie. W 1897 r. wyjechała do Krakowa, gdzie podjęła pracę jako służąca. W 1900 r. zgłosiła się do Stowarzyszenia Sług Katolickich św. Zyty, którego zadaniem było niesienie pomocy służącym. W 1912 r. wstąpiła do III Zakonu św. Franciszka i złożyła profesję.
CZYTAJ DALEJ

Nadzwyczajne posiedzenie Rady Ministrów z udziałem dowódców wojskowych

2025-09-10 08:43

[ TEMATY ]

podiedzenie Rady Ministrów

nadzwyczajne

dowódcy wojskowi

PAP

Szef Sztabu Generalnego WP gen. Wiesław Kukuła na nadzwyczajnym posiedzeniu rządu w KPRM w Warszawie

Szef Sztabu Generalnego WP gen. Wiesław Kukuła na nadzwyczajnym posiedzeniu rządu w KPRM w Warszawie

Premier Donald Tusk podkreślił podczas nadzwyczajnego posiedzenia Rady Ministrów, że procedury w związku z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej zadziałały, a drony, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie, zostały zestrzelone. Dodał, że sytuacja jest poważna, zaapelował także, by nie ulegac panice.

Nadzwyczajne posiedzenie rządu zostało zwołane w związku z nocnym naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez drony, w trakcie ataku Federacji Rosyjskiej na Ukrainę
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję